Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Rośliny miododajne przy pasiece


Recommended Posts

Nie chcąc tworzyć nowego tematu, podłączę się pod ten założony przez Tadka.

Mój nr 1 wśród bylin miododajnych opisałem w odrębnym temacie, w tym miejscu chciałbym przedstawić kolejne atrakcyjne dla pszczół byliny, jakie opisałem w temacie oceny intensywności oblotów wybranych bylin pożytkowych.

Zacznę od tych, które otrzymały najwyższą notę 3 jako wybitne (wg całkowicie subiektywnej oceny);

 

Przetacznikowiec wirginijski (Veronicastrum virginicum) – roślina pochodzi ze wschodnich wybrzeży Ameryki Północnej, gdzie rośnie na wilgotnym (bagnistym) podłożu. Może dorastać nawet do 2 m wysokości. Rozrasta się silnie przy pomocy podziemnych rozłogów. Liście ułożone charakterystycznie w okółku po 3-7. Kwitnienie zaczyna w połowie VII i kwitnie do IX. Kwiatostan w postaci wierzchołkowego kłosa do 20-30 cm długości. W naszych warunkach rośnie zadowalająco, wymaga w pierwszych latach uprawy stale, umiarkowanie wilgotnego stanowiska. Z wiekiem znosi lepiej suche podłoże. Najobficiej kwitnie na miejscach słonecznych, na glebach żyznych. Poza wymienionym gatunkiem, spotykamy w handlu kilka odmian barwnych w odniesieniu do koloru kwiatostanu oraz kilka osiągających mniejsze rozmiary. W kolekcji mam jeszcze (poza odmianami przetacznikowca wirginijskiego), przetacznikowca syberyjskiego i japońskiego. Wszystkie są bardzo chętnie i masowo oblatywane przez owady - w tym pszczoły. Pamiętać należy, że to roślina trochę ekspansywna i osiągająca dużą wysokość, więc nadaje się do nasadzeń w tle.

 

 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Kłosowiec fenkułowy (Agastache foeniculum ) - gatunek porastający w ojczyźnie (Ameryka Północna i Kanada) otwarte tereny. Jak widać i w naszych warunkach nie będzie wrażliwy na mrozy. Dorasta do 80-120 (150) cm wysokości. Cała roślina pokryta miękkimi włoskami, po roztarciu przyjemnie pachnąca (miętą-anyżem). Nie zauważyłem w moich warunkach jakichkolwiek szkodników (foliofagów) żerujących na tej roślinie. Liść szeroko lancetowaty, brzegiem ząbkowano karbowany 5-8 cm długości. Kwiatostan w postaci sterczących, grubych kłosów, długości 15-20 cm. Kwiat mały, rurkowaty (rodzina wargowe Lamiaceae), fioletowoniebieski, bardzo gęsto osadzony na grubym kłosie. Zaczyna kwitnienie od dolnych partii kwiatostanu i sukcesywnie dochodzi do wierzchołka.

Pisząc ten tekst (11 X) jeszcze widuję obloty na pojedynczych kwiatach w szczytowej części kwiatostanu. Kwitnie od (k.VI) VIIIX (p.X).

Roślina rośnie w jednym miejscu do 4-5 lat i zamiera, ale co roku wydaje mnóstwo drobnych nasion, więc spodziewać się możemy już w następnym sezonie bardzo licznego samosiewu.

Jeśli któryś z forumowiczów chciałby ją posiadać w swojej bazie roślin pożytkowych, wystarczy nasiona wysiewać wprost do gruntu pod koniec IV - w początkach V, w odchwaszczoną ziemię, przykryć cienką warstwą ziemi (0,5 cm), po dwóch tygodniach pojawiające się wschody przepikować i utrzymywać stałą wilgotność podłoża, na brak której (susza) kłosowiec jest wrażliwy - ale tylko młode egzemplarze. Z wiekiem staje się całkowicie odporny na suszę (co udowodniła mi tegoroczna aura).

Zadowoli się każdą glebą, rosnąc na podłożu nadmiernie żyznym i wilgotnym, roślina staje się zbyt wybujała i łatwo pokłada się podczas wiatrów czy ulewnych deszczów.

Stanowisko musi być słoneczne, w zacienieniu znacznie słabiej rośnie i kwitnie.

Mam jeszcze w kolekcji kłosowca pomarszczonego (Agastache rugosa) i kłosowca meksykańskiego (Agastache mexicana). Dodatkowo odmianę kłosowca 'Alabaster' o białych kwiatach i 'Golden Jubilee' o złotożółtych liściach.

 

W odmętach internetu wyczytałem informację, że 1 ha nasadzeń lofanta (tak brzmi lokalna nazwa prezentowanej przeze mnie rośliny) daje 1400 kg nektaru. Brzmi to jak SF.

Zresztą jestem przekonany, że wszystkie te tabelki, w których umieszcza się informację o wydajności nektarowej, należy brać z dużym przymrużeniem oka. Czasami odnoszę wrażenie, że umieszcza się je tylko po to aby zachęcić - ambitnego, początkującego i nie tylko pszczelarza, któremu dobro jego podopiecznych leży na sercu - do kupna tej czy innej rośliny. Widzę w tych prezentacjach dużo mitów i przesądów. Zbyt wiele w tym uśrednień i zaokrągleń.

Czy czytaliście w tych prezentacjach choćby krótką informację, jaką metodą mierzono ową miododajność (pipetową czy wagową), czy widniała tam krótka informacja, że wydajność nektarową wyliczono dla danej rośliny, posadzonej na takiej glebie, w takich warunkach nasłonecznienia czy wilgotności, przy takich opadach, takiej długości wegetacji, w takim rejonie Polski, z takiej proweniencji nasion et c.?

Chyba jasnym dla każdego jest fakt, że inną wydajność nektarową będzie miała roślina zielna czy drzewiasta posadzona na żyznych czarnoziemach, na przedpolach Wrocławia, a zupełnie inną (czyt. znacznie niższą) posadzona na piaszczysto-żwirowych ziemiach Suwalszczyzny.

Całość tych tabel czy opisów bazuje na standardowym schemacie [Ctrl+c - Ctrl+v] i jest multiplikowana przez kolejne publikacje.

Ponad trzydziestoletni staż ze światem flory, pozwala mi wysnuć teorię, że tylko rośliny głęboko korzeniące się (czyt. odporne na suszę), są w stanie przyzwoicie (stabilnie) nektarować, a co za tym idzie, zwabiać owady do wytwarzanych przez siebie kwiatów. Ta właśnie cecha powinna być główną, przy podejmowaniu decyzji jakie rośliny wprowadzam w bezpośrednim sąsiedztwie pasieki. Inaczej sytuacja przedstawia się gdy mamy do dyspozycji teren z zadowalającymi warunkami wilgotnościowymi podłoża. W takim przypadku możemy już wybierać wśród rośliny płytko korzeniących się, licząc na niezmienne nektarowanie.

Po tegorocznych ekstremach temperaturowych i opadowych - ich braku w okresie najintensywniejszego zapotrzebowania w wodę przez rośliny – możemy snuć przypuszczenia, że coraz częściej będą nas one dosięgać i to w różnej skali jak również w zróżnicowanym nasileniu.

Dlatego czynnik wytrzymałości sadzonych roślin na deficyty wody, powinien być tym głównym, przy podejmowaniu decyzji jakie gatunki będziemy sadzić w pobliżu naszych pasiek.

 

Wracając do prezentowanego kłosowca.

Zamyka on moją „Wielką Trójkę” bylin, które od przyszłego sezonu na masową skalę wprowadzam w teren wokół mojej pasieki. Są to opisany już przegorzan 'Arctic Glow', przetacznikowiec i prezentowany teraz kłosowiec. Dlaczego?

  • są to rośliny praktycznie „bezobsługowe” (odliczając min. prace związane choćby z podlewaniem - w początkowej fazie uprawy),

  • ekstremum temperaturowe i opadowe tegorocznego lata nie zrobiło na nich najmniejszego wrażenia (zaliczyłbym tu jeszcze rozchodnika okazałego Sedum spectabile , ale ten wymaga uprawy w podłożu o wyższej kulturze - mniej zachwaszczonego),

  • cały czas kwitły i nektarowały - co udowadniał intensywny oblot pszczół,

  • długość kwitnienia to ponad dwa - a nawet trzy miesiące,

  • są mało ekspansywne lub przynajmniej przy min. obsługi (ścinanie przekwitłych kwiatostanów) można je utrzymywać w ryzach,

  • mają jeszcze poza walorem pożytkowym - walor estetyczny.

To chyba na tyle w tym poście. Obiecuję być bardziej powściągliwym w słowach, przy następnych opisach bylin.

Może jak dojdę do prezentacji świata dendroflory, w którym mam nieco więcej do napisania, znowu poluzuję cugle.

Pozdrawiam,

Sławek

 

Link to comment
Share on other sites

Pluskwica (świecznica) prosta (Cimicifuga simplex / Actaea simplex) – piękna, długowieczna bylina, rosnąca naturalnie we wschodniej Azji (od Sachalinu przez Mandżurię, Japonię po wschodnie Chiny), w podszycie lasów. Podłoże musi być stale, umiarkowanie wilgotne (nie znosi suszy glebowej). Stanowisko półcieniste na glebie żyznej, próchnicznej. Liście złożone, pierzaste. Kwiatostan w postaci przewieszających się gron, długości do 20-30 cm, składa się licznych, drobnych kwiatów, w kolorze kremowobiałym, silnie i przyjemnie pachnących. Kwitnie późno IX-X i stosunkowo długo, stopniowo rozwijając kolejne kwiatostany. Dorasta do wysokości 180 cm (z kwiatostanami). Bardzo chętnie i licznie odwiedzana przez pszczoły – nektar/pyłek (termin i obfitość kwitnienia). W sprzedaży oferowana dość często w odmianach o bordowych (bardzo ciemnych liściach). Dodatkowo spotkać możemy kilka odmian o różnym odcieniu kwiatostanów. Odmiany - podobnie jak gatunek – o podobnych walorach pożytkowych. Pamiętać należy, że odmiany o barwnych liściach powinny rosnąć na pełnym słońcu, dla uzyskania lepszego efektu wybarwienia liści, przy jednoczesnym nawodnieniu podłoża (podlewanie w okresie suszy). Całkowicie mrozoodporna. Mam ją od wielu lat i należy do moich ulubionych, nie tylko ze względu na termin kwitnienia, ale i upajający zapach kwiatostanów.

Zdjęcia w galerii.

Link to comment
Share on other sites

Miodownik melisowaty (Melittis melissophyllum) – gatunek występujący naturalnie w żyznych lasach liściastych (dąbrowy, buczyny). Zwany potocznie bukwicą lekarską. Bylina dorasta do 30-60 cm wysokości, pędy charakterystycznie - czterokanciaste. Rozrasta się powoli za pomocą podziemnych rozłogów. Liść do 5 cm długości, podobny do liści melisy. Kwiat duży, wargowy, do 2 cm średnicy, delikatnie pachnący cytryną, pojawia się na roślinie od połowy V do końca VI. Preferuje podłoża żyzne, próchniczne, umiarkowanie wilgotne. Słabo rośnie na słonecznych i suchych stanowiskach. Najlepiej czuje się na stanowisku półcienistym, o rozproszonym świetle. Gleby o odczynie kwaśnym najlepiej wzbogacić domieszką wapna/dolomitu. Rozmnaża się łatwo generatywnie (wysiew nasion) lub wegetatywnie (ukorzenianie półzdrewniałych pędów, wykopywanie wczesną wiosną, licznych podziemnych rozłogów). Całkowicie mrozoodporna.

To jedna z tych roślin, którą sadziłem z myślą i nadzieją o jej ponadprzeciętnych walorach pożytkowych, choć przyznać się muszę, że wcześniej jej nie znałem. Zresztą nazwa gatunkowa -miodownik melisowaty – to sugerowała. Nazwa łacińska Melittis odnosi się do greckiego słowa „mélitta” co oznacza pszczołę miodną. Budowa kwiatu (trochę przypominająca wygląd kwiaty storczyków) jest wręcz stworzona dla pszczół i trzmieli. Ten sezon trochę mnie rozczarował w tym względzie, nie zaobserwowałem jakiegokolwiek zainteresowania ze strony pszczół (chociaż rośnie w bezpośrednim sąsiedztwie uli). Być może w przyszłym to się zmieni – na co liczę, a brak zainteresowania pszczół, kładę na karb tego, że to młoda roślina, wysadzona wiosną tego roku.

Nawet gdyby w przyszłym roku sytuacja nie uległa poprawie, to zostaje mi jeszcze robienie nalewek na bazie suszu - ma podobno działanie wzmacniające i fantastyczny, lekko melisowaty smak.

Link to comment
Share on other sites

W dniu 11.10.2019 o 17:25, Quidam napisał:

Kłosowiec fenkułowy (Agastache foeniculum ) - gatunek porastający w ojczyźnie (Ameryka Północna i Kanada) otwarte tereny. Jak widać i w naszych warunkach nie będzie wrażliwy na mrozy. Dorasta do 80-120 (150) cm wysokości. Cała roślina pokryta miękkimi włoskami, po roztarciu przyjemnie pachnąca (miętą-anyżem). Nie zauważyłem w moich warunkach jakichkolwiek szkodników (foliofagów) żerujących na tej roślinie. Liść szeroko lancetowaty, brzegiem ząbkowano karbowany 5-8 cm długości. Kwiatostan w postaci sterczących, grubych kłosów, długości 15-20 cm. Kwiat mały, rurkowaty (rodzina wargowe Lamiaceae), fioletowoniebieski, bardzo gęsto osadzony na grubym kłosie. Zaczyna kwitnienie od dolnych partii kwiatostanu i sukcesywnie dochodzi do wierzchołka.

Pisząc ten tekst (11 X) jeszcze widuję obloty na pojedynczych kwiatach w szczytowej części kwiatostanu. Kwitnie od (k.VI) VIIIX (p.X).

Roślina rośnie w jednym miejscu do 4-5 lat i zamiera, ale co roku wydaje mnóstwo drobnych nasion, więc spodziewać się możemy już w następnym sezonie bardzo licznego samosiewu.

Jeśli któryś z forumowiczów chciałby ją posiadać w swojej bazie roślin pożytkowych, wystarczy nasiona wysiewać wprost do gruntu pod koniec IV - w początkach V, w odchwaszczoną ziemię, przykryć cienką warstwą ziemi (0,5 cm), po dwóch tygodniach pojawiające się wschody przepikować i utrzymywać stałą wilgotność podłoża, na brak której (susza) kłosowiec jest wrażliwy - ale tylko młode egzemplarze. Z wiekiem staje się całkowicie odporny na suszę (co udowodniła mi tegoroczna aura).

Zadowoli się każdą glebą, rosnąc na podłożu nadmiernie żyznym i wilgotnym, roślina staje się zbyt wybujała i łatwo pokłada się podczas wiatrów czy ulewnych deszczów.

Stanowisko musi być słoneczne, w zacienieniu znacznie słabiej rośnie i kwitnie.

Mam jeszcze w kolekcji kłosowca pomarszczonego (Agastache rugosa) i kłosowca meksykańskiego (Agastache mexicana). Dodatkowo odmianę kłosowca 'Alabaster' o białych kwiatach i 'Golden Jubilee' o złotożółtych liściach.

 

W odmętach internetu wyczytałem informację, że 1 ha nasadzeń lofanta (tak brzmi lokalna nazwa prezentowanej przeze mnie rośliny) daje 1400 kg nektaru. Brzmi to jak SF.

Zresztą jestem przekonany, że wszystkie te tabelki, w których umieszcza się informację o wydajności nektarowej, należy brać z dużym przymrużeniem oka. Czasami odnoszę wrażenie, że umieszcza się je tylko po to aby zachęcić - ambitnego, początkującego i nie tylko pszczelarza, któremu dobro jego podopiecznych leży na sercu - do kupna tej czy innej rośliny. Widzę w tych prezentacjach dużo mitów i przesądów. Zbyt wiele w tym uśrednień i zaokrągleń.

Czy czytaliście w tych prezentacjach choćby krótką informację, jaką metodą mierzono ową miododajność (pipetową czy wagową), czy widniała tam krótka informacja, że wydajność nektarową wyliczono dla danej rośliny, posadzonej na takiej glebie, w takich warunkach nasłonecznienia czy wilgotności, przy takich opadach, takiej długości wegetacji, w takim rejonie Polski, z takiej proweniencji nasion et c.?

Chyba jasnym dla każdego jest fakt, że inną wydajność nektarową będzie miała roślina zielna czy drzewiasta posadzona na żyznych czarnoziemach, na przedpolach Wrocławia, a zupełnie inną (czyt. znacznie niższą) posadzona na piaszczysto-żwirowych ziemiach Suwalszczyzny.

Całość tych tabel czy opisów bazuje na standardowym schemacie [Ctrl+c - Ctrl+v] i jest multiplikowana przez kolejne publikacje.

Ponad trzydziestoletni staż ze światem flory, pozwala mi wysnuć teorię, że tylko rośliny głęboko korzeniące się (czyt. odporne na suszę), są w stanie przyzwoicie (stabilnie) nektarować, a co za tym idzie, zwabiać owady do wytwarzanych przez siebie kwiatów. Ta właśnie cecha powinna być główną, przy podejmowaniu decyzji jakie rośliny wprowadzam w bezpośrednim sąsiedztwie pasieki. Inaczej sytuacja przedstawia się gdy mamy do dyspozycji teren z zadowalającymi warunkami wilgotnościowymi podłoża. W takim przypadku możemy już wybierać wśród rośliny płytko korzeniących się, licząc na niezmienne nektarowanie.

Po tegorocznych ekstremach temperaturowych i opadowych - ich braku w okresie najintensywniejszego zapotrzebowania w wodę przez rośliny – możemy snuć przypuszczenia, że coraz częściej będą nas one dosięgać i to w różnej skali jak również w zróżnicowanym nasileniu.

Dlatego czynnik wytrzymałości sadzonych roślin na deficyty wody, powinien być tym głównym, przy podejmowaniu decyzji jakie gatunki będziemy sadzić w pobliżu naszych pasiek.

 

Wracając do prezentowanego kłosowca.

Zamyka on moją „Wielką Trójkę” bylin, które od przyszłego sezonu na masową skalę wprowadzam w teren wokół mojej pasieki. Są to opisany już przegorzan 'Arctic Glow', przetacznikowiec i prezentowany teraz kłosowiec. Dlaczego?

  • są to rośliny praktycznie „bezobsługowe” (odliczając min. prace związane choćby z podlewaniem - w początkowej fazie uprawy),

  • ekstremum temperaturowe i opadowe tegorocznego lata nie zrobiło na nich najmniejszego wrażenia (zaliczyłbym tu jeszcze rozchodnika okazałego Sedum spectabile , ale ten wymaga uprawy w podłożu o wyższej kulturze - mniej zachwaszczonego),

  • cały czas kwitły i nektarowały - co udowadniał intensywny oblot pszczół,

  • długość kwitnienia to ponad dwa - a nawet trzy miesiące,

  • są mało ekspansywne lub przynajmniej przy min. obsługi (ścinanie przekwitłych kwiatostanów) można je utrzymywać w ryzach,

  • mają jeszcze poza walorem pożytkowym - walor estetyczny.

To chyba na tyle w tym poście. Obiecuję być bardziej powściągliwym w słowach, przy następnych opisach bylin.

Może jak dojdę do prezentacji świata dendroflory, w którym mam nieco więcej do napisania, znowu poluzuję cugle.

Pozdrawiam,

Sławek

 

Agastache_foeniculum_1.JPG

Agastache_foeniculum_3.JPG

Agastache_foeniculum_4.JPG

Agastache_foeniculum_6.JPG

Agastache_foeniculum_7.JPG

Miałem i pozostał na zimę.Łatwo sie rozmnaża i szybko wchodzi w kwitnienie. Ale poza trzmielami, pszczół nie interesuje. 

Link to comment
Share on other sites

56 minut temu, Quidam napisał:

Gorczyca polna, ognicha (Sinapis arvensis ).

Myślisz, że mogła przylecieć z wiatrem w takich ilościach, jak na jednym ze zdjęć w oddali? Czy zanieczyszczony rzepak sieli? 

Link to comment
Share on other sites

Jak wiesz, nasiona roślin kapustnych nie maja aparatu lotnego, pojawiła się tam w dniu, kiedy ktoś wysiał pierwszy raz rzepak.

Zresztą prawidłowo opisał to Robert - Robi Robson w tym miejscu - ..."

I Krzysiek i Szymon ... Obaj macie rację .
Posiali rzepak, a kwitnie gorczyca .
Gorczyca , której nasiona były w glebie zakwitła, a nie da się zwalczyć w rzepaku , bo to ta sama rodzina czyli kapustne (dawne krzyżowe) .

Nie było zamiarem rolnika sianie gorczycy ale ona tam po prostu  jest i kwitnie .
U mnie jest dokładnie tak samo .
Rzepak ozimy wygląda już jak dorodna kapusta , ale na pewno nie kwitnie .
Natomiast innych kwitnących kapustnych są w uprawach ogromne połacie .
Miejscami wygląda to jakby kwitł rzepak ."...

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Quidam napisał:

Jak wiesz, nasiona roślin kapustnych nie maja aparatu lotnego, pojawiła się tam w dniu, kiedy ktoś wysiał pierwszy raz rzepak.

Zresztą prawidłowo opisał to Robert - Robi Robson w tym miejscu - ..."

I Krzysiek i Szymon ... Obaj macie rację .
Posiali rzepak, a kwitnie gorczyca .
Gorczyca , której nasiona były w glebie zakwitła, a nie da się zwalczyć w rzepaku , bo to ta sama rodzina czyli kapustne (dawne krzyżowe) .

Nie było zamiarem rolnika sianie gorczycy ale ona tam po prostu  jest i kwitnie .
U mnie jest dokładnie tak samo .
Rzepak ozimy wygląda już jak dorodna kapusta , ale na pewno nie kwitnie .
Natomiast innych kwitnących kapustnych są w uprawach ogromne połacie .
Miejscami wygląda to jakby kwitł rzepak ."...

Tylko teraz pytanie... Skąd wzięła się tam gorczyca? ?W tym sezonie tu gdzie robiłem zdjęcia - był rzepak, ponownie tam go posiali. Tam gdzie jest w oddali żółto - tam była pszenica a teraz zasial również rzepak ozimy 

Link to comment
Share on other sites

 

…”Tylko teraz pytanie... Skąd wzięła się tam gorczyca? ?W tym sezonie tu gdzie robiłem zdjęcia - był rzepak, ponownie tam go posiali. Tam gdzie jest w oddali żółto - tam była pszenica a teraz zasial również rzepak ozimy  „...

Jeszcze raz : ktoś dawno temu wysiał tam nasiona rzepaku zanieczyszczone nasionami gorczycy. Nie mógł stosować oprysków na gorczycę - bo to ta sama rodzina co rzepak.(pisał o tym Robert). Nasiona gorczycy dojrzały, część powędrowała z nasionami rzepaku do skupu, część opadła na ziemię. Po orce nasiona gorczycy przemieściły się w skibie na różne głębokości. Tak mogą przelegiwać nawet kilkadziesiąt lat (przykryte ziemią). Później ktoś przygotował ziemię pod uprawę pszenicy – wyorał część nasion gorczycy, która wzeszła, ale mógł już ją opryskać herbicydem na dwuliścienne, bo pszenica należy do jednoliściennych. Rolnik zaorał pole po pszenicy i wysiał nasiona rzepaku. W tym rzepaku wschodzą nasiona gorczycy wyorane (te które przelegiwały ukryte głęboko), a które czekały na taką okazję i wschodzą również nasiona gorczycy jako zanieczyszczenie w nasionach rzepaku – i tak kółko się zamyka...

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

34 minuty temu, Quidam napisał:

 

…”Tylko teraz pytanie... Skąd wzięła się tam gorczyca? ?W tym sezonie tu gdzie robiłem zdjęcia - był rzepak, ponownie tam go posiali. Tam gdzie jest w oddali żółto - tam była pszenica a teraz zasial również rzepak ozimy  „...

Jeszcze raz : ktoś dawno temu wysiał tam nasiona rzepaku zanieczyszczone nasionami gorczycy. Nie mógł stosować oprysków na gorczycę - bo to ta sama rodzina co rzepak.(pisał o tym Robert). Nasiona gorczycy dojrzały, część powędrowała z nasionami rzepaku do skupu, część opadła na ziemię. Po orce nasiona gorczycy przemieściły się w skibie na różne głębokości. Tak mogą przelegiwać nawet kilkadziesiąt lat (przykryte ziemią). Później ktoś przygotował ziemię pod uprawę pszenicy – wyorał część nasion gorczycy, która wzeszła, ale mógł już ją opryskać herbicydem na dwuliścienne, bo pszenica należy do jednoliściennych. Rolnik zaorał pole po pszenicy i wysiał nasiona rzepaku. W tym rzepaku wschodzą nasiona gorczycy wyorane (te które przelegiwały ukryte głęboko), a które czekały na taką okazję i wschodzą również nasiona gorczycy jako zanieczyszczenie w nasionach rzepaku – i tak kółko się zamyka...

To teraz już rozumiem. 

Jedyny zbieg okoliczności to ten, że w tym roku tak w wielu miejscach się dzieje 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Krzychu napisał:

zbieg okoliczności to ten, że w tym roku tak w wielu miejscach się dzieje 

To nie zbieg okoliczności .
W glebie zalegają niezliczone ilości nasion chwastów .
Gorczycę dobrze widać , bo szybko wchodzi w fazę kwitnienia i jest widoczna z daleka .
A co powiesz np na gwiazdnicę ?
Jedna roślinka wytwarza kilka-kilkanaście tysięcy nasion, które mogą zachować zdolność kiełkowania w glebie dobrze ponad pół wieku !
A rozmnaża się nie tylko generatywnie , ale również wegetatywnie . Porozrywana na kawałki leżąc na wilgotnej ziemi wrasta w nią i kontynuuje ekspansję .
Tyle , że ona jest niepozorna , płoży się przy samej ziemi i o ile nie masz jej w ogródku , to pewnie nawet jej nie zauważasz :)

Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, Quidam napisał:

Gorczyca polna, ognicha (Sinapis arvensis ).

Adam Mickiewicz by napisał że to "bursztynowy świerzop"  , bo taka też nazwa dotyczy tego zielska, choć u mnie każdy powie ognicha.

Do katalogu roślin miododajnych , wartych uprawy dodaje mikołajka płaskolistnego. Rośnie ok. 100 cm , pięknie na niebiesko kwitnie i jest niezniszczalny podobnie jak przegorzan tyle że miniaturowy. Mikołaje alpejski ładniejszy , ale o połowę mniejszy i bardziej wrażliwy - choć też wytrwały. Akurat teraz można zebrać z nich nasiona.

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

Wracając do Krzyśkowego "rzepaku"
Dziś zatrzymałem się obok rzepaku niedaleko mojej pasieki i zrobiłem kilka fotek .
Na pierwszy rzut oka wygląda na to że rzepak częściowo kwitnie

Ale bliżej widać , że pojedyncze rośliny , które kwitną choć podobne , to jednak nie są rzepakiem .

Na pierwszym planie tego zdjęcia widać rzepak ( i lepnicę) a na drugim wsiewki rzodkwi świrzepy.
 

 

 

Tuż obok rzepaku już nie ma , za to rzodkiew ma się dobrze .

 

W głębi pola rzepak jest ładniejszy niż na obrzeżach , ale kwitnąca świrzepa pojawia się już sporadycznie , bo większość jej nasion została zniszczona chemiczne w poprzednim  sezonie , kiedy na tym  polu uprawiana była pszenica .
 

Link to comment
Share on other sites

Przedstawię dwa gatunki mogące rosnąć w skrajnych warunkach - od gleb suchych do stale wilgotnych.

Lebiodka pospolita (Origanum vulgare) - rodzimy gatunek, typowy dla słonecznych siedlisk, zwany potocznie oreganem lub dzikim majerankiem. Dorasta do 80 cm. Liść jajowaty, całobrzegi, ustawiony na pędzie naprzeciwlegle. Kwiat na szczytach pędów w postaci podbaldachów, mały, wargowy, do 6 mm średnicy. Pędy kwiatostanowe wyprostowane, boczne pokładające się. Rozmnaża się generatywnie oraz za pomocą licznych, podziemnych rozłogów. Znanych jest 40 gatunków z licznymi odmianami. Preferuje stanowiska słoneczne, gleby przepuszczalne (znosi dość dobrze suszę) z dużą zawartością wapna (wskazane na glebach kwaśnych wymieszać rodzimą glebę z domieszką wapna/dolomitu).

W kolekcji posiadam lebiodkę gładką 'Rosenkuppel', pąki tej odmiany mają barwę purpurowofioletową, po otwarciu się kwiatu - czerwonoróżową. Kwitnie od początku VII do końca IX. Jest to gatunek idealny pod względem pożytkowym. Roślina zawsze w okresie kwitnienia zwabia masowo pszczoły, trzmiele i inne owady zapylające.

 

Sadziec purpurowy (Eupatorium purpureum) – gatunek pochodzący ze wschodnich rejonów Ameryki Północnej. W naszych warunkach całkowicie mrozoodporny. Dorasta do 2 m wysokości, liść duży, do 30 cm długości, w zarysie lancetowaty, na pędzie w pozornych okółkach po dwa-trzy. Kwiatostan w szczytowych baldachogronach do 30 cm średnicy. Kwitnie od połowy VII do końca IX. Wymaga gleb stale, umiarkowanie wilgotnych. Wytwarza liczne, drobne nasiona zaopatrzone w puszysty aparat lotny, łatwo się rozsiewa więc wskazane jest aby ścinać przekwitłe kwiatostany – by nie stał się uciążliwym chwastem (szczególnie na glebach podmokłych). Posadzony na stanowiskach słonecznych i suchych więdnie i zamiera. Dlatego wskazane są miejsca półcieniste na glebie żyznej i głębokiej. Obficiej kwitnie posadzony w pełnym słońcu, ale wówczas wymaga stale wilgotnego podłoża (nawadnianie). Bardzo licznie odwiedzany przez pszczoły i trzmiele. Kwiat dostarcza duże ilości nektaru ale ze stosunkowo małą zawartością cukrów.

W rodzimej florze spotkać możemy dość często sadźca konopiastego (Eupatorium cannabinum), osiągającego mniejsze rozmiary. Często porasta on masowo brzegi rzek, rowów czy podmokłe łąki. Posiada podobne walory pożytkowe.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Późną jesienią kwitną pięknie i są mocno oblatywane  przez pszczoły aż do przymrozków rozchodniki okazałe .
Najładniejsze kolory (purpurowe)  widziałem w wiosce naszej Bożeny .
Bardzo łatwo się rozmnażają .
Najłatwiej przez podział starszych roślin , ale przypuszczam , że nawet kawałki łodygi , lub pojedyncze listki (podobne trochę do grubosza) też się w sprzyjających warunkach ukorzenią .
rozchodnik-okazaly-mr-goodbud-sedum-spec

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Rozchodnikowiec okazały (Hylotelephium spectabile) z rodziny gruboszowatych (Crassulaceae). Dość często spotykany pod synonimową nazwą rozchodnik okazały (Sedum spectabile). Dodatkowo można dopisać, że znakomicie radzi sobie z suszą glebową. Posadzony na mokrych glinach gnije. Zaprezentowałeś na zdjęciu odmianę rozchodnikowca, a takie można rozmnażać tylko wegetatywnie - czyli jak napisałeś przez podział kęp. Wysiewając nasiona otrzymamy egzemplarze o kwiatach jak u gatunku - tak jak na moim zdjęciu.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Czosnek (Allium sp.) - rodzaj zawiera ponad 700 gatunków i bardzo liczne odmiany ogrodowe. W Polsce spotkać możemy naturalnie kilkanaście gatunków. W swojej kolekcji posiadam dwa gatunki : czosnek wonny (Allium ramosum) syn. A.odorum oraz czosnek białawy – Krzysztofa ( Allium cristophii ).

Czosnek wonny (Allium ramosum) – pochodzi z Syberii i Chin. Dorasta do 50 cm wysokości. Ma być masowo oblatywany przez pszczoły – chociaż ta cecha odnosi się do większości gatunków. Okazy moje uzyskane z siewu zakwitną dopiero po 2-3 latach (tyczy się wszystkich gatunków rozmnażanych przez siew nasion), dlatego muszę cierpliwie czekać na kwitnienie. Łatwiej jest uzyskać okazy kwitnące przez oddzielenie cebul przybyszowych od głównej cebuli. Po przekwitnięciu część nadziemna zamiera.

Czosnek białawy ( Allium cristophii ) - zwany też czosnkiem Krzysztofa. Gatunek nieco wyższy od wyżej opisanego, pochodzący z Bliskiego Wschodu. Kwiatostany do 20 cm średnicy (na żyznych glebach) w postaci baldachów, składające z drobnych kwiatów średnicy ok. 1 cm. Kwitnie stosunkowo krótko na przełomie VI-VII. W okresie kwitnienia masowo oblegany przez pszczoły.

Większość czosnków posiada dobrą mrozoodporność. Najlepiej wysadzać cebule do gruntu późną jesienią w podłoże żyzne i przepuszczalne. Stanowisko słoneczne do umiarkowanie cienistego (słabiej kwitnie). Unikać należy miejsc z zastoinami wody, oraz gleb ciężkich -gliniastych. Najkorzystniej jest sadzić czosnki w dużych grupach po kilkanaście-kilkadziesiąt sztuk.

Allium_christophii.JPG

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert

Tak czy owak ogródek pszczelarski jest jedynie przyjemnością pszczelarza. W skali pożytków nic nie znaczy.;)

Chyba że pszczelarz jest rolnikiem i kilka ha obsieje.

Link to comment
Share on other sites

Rzeczywiście najlepiej sadzić tyle, aby coś z tego było. Dlatego polecam sadzić wierzby pszczelarskie w ilości minimum 4-5 sztuk na rodzinę. Jak urosną, to taka ilość realnie może coś zmienić. Przy głównej pasiece mam posadzone w "ogródku" +-220 sztuk różnych taksonów wierzb pyłkodajnych. Do tego fajne są małe poletka innych roślin - pozyskiwanie nasion do rozsiewania po nieużytkach.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, marbert napisał:

Tak czy owak ogródek pszczelarski jest jedynie przyjemnością pszczelarza. W skali pożytków nic nie znaczy.;)

Chyba że pszczelarz jest rolnikiem i kilka ha obsieje.

Banały - kolego Marbet, z przykrością to stwierdzam.

Już w pierwszym poście na tym forum (o lipach) napisałem, że nasadzenia roślin kolekcyjnych mogą być rozważane tylko w skali micro i zawsze stanowić będą pożytek dla pszczół - nie dla pszczelarza.

Opisy na forum roślin innych niż stosowane w nasadzeniach/wysiewach wielkopowierzchniowych, kieruję przede wszystkim do pszczelarzy hobbystów, głównie z myślą o pszczołach, a nie o pszczelarzach prowadzących ekstensywną gospodarkę, nastawioną na zysk - co zrozumiałe.

Nie należę też do naiwnych, którzy sądzą, że jak posieję/wysadzę kilka gatunków roślin miododajnych (o których piszę) - będę miał znaczący wzrost pozyskanego miodu.

Odnoszę wrażenie, że zapomina się o tym iż miód to nie tylko mieszanina wody, cukrów i enzymów z pszczelego wola.

Każdy gatunek roślin pyłko- czy nektarodajnych wytwarza specyficzne (typowe) dla siebie (charakterystyczne) związki organiczne – odnośnik http://www.czytelniamedyczna.pl/2601,sklad-chemiczny-i-adaptogenne-dzialanie-pszczelego-pylku-kwiatowego-cz-i-sklad-c.html

To właśnie o tą różnorodność składu miodu mi chodzi.

Gdyby tak nie było, nie mielibyśmy np. miodu manuka (Leptospermum scoparium) – w Polsce tylko uprawa pojemnikowa.

Cała ta sytuacja przypomina trochę hodowlę trzody w wielkich kombinatach i w przydomowym gospodarstwie. Które mięso będzie miało lepsze walory smakowe?

Na całe szczęście pszczoły nie są tak zależne od „hodowców” i zawsze zbiorą coś co im odpowiada, jeśli tylko będą miały taką możliwość.

Rozszerzenie tej „możliwości” jest obowiązkiem do spełnienia dla każdego mądrego pszczelarza, poprzez nasadzenia wszelkiej maści gatunków roślin pyłkodajnych i miododajnych ( i nie są to tylko wierzby, lipy czy robinia-akacja) – co prezentuję na tym forum.

Wszystkie opisy roślin pożytkowych kieruję do pszczelarzy operujących w skali micro, bo w przeciwieństwie do słów kolegi uważam, że każde nasadzenie roślin jest pożytkiem – wszystko zależy wyłącznie od skali, chęci i od nastawienia samego pszczelarza.

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.