Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Rójka - plusy i minusy


MAZI

Recommended Posts

Witam, mam trochę przemyśleń na temat rojenia się pszczół, ale najpierw chciałbym poznać Wasze zdanie. Chodzi mi o to jaką rolę spełnia w rodzinie pszczelej oraz to czy nasza walka z nią nie czyni przypadkiem więcej złego niż dobrego??? Czy nie za bardzo gonimy za kasą (miodem) i nie gubimy innych, ważniejszych aspektów tego procesu?

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

Trochę moich przemyśleń........

 

Natury jeszcze nikt nie poprawił - to fakt.

Wszyscy gonią za kasą (miodem, pyłkiem, mleczkiem, kitem) - rabujemy rodziny na ile sie da.

Nad wszystkim chcemy panować, wszystkim sterować, nic nie może być dziełem przyrody.

I mamy z tego powodów coraz więcej problemów, pompujemy do uli coraz więcej chemii a pszczoły sa coraz bardziej podatne na wszelkiej maści dziadostwa.

Hodujemy coraz bardziej wyselekcjonowane linie pszczół dające coraz więcej miodu, pozbawione naturalnej agresji, obronności.

Ja osobiście nie uważam by rójka była czymś złym, czymś co źle świadczy o pszczelarzu.

Bartnicy zawsze żyli w zgodzie z naturą- pszczelarze twierdzą i robią odwrotnie - to natura ma się dostosować do naszych potrzeb.

A bieganie z drabina .... no cóż ryzyko zawodowe..... zawsze można posadzić drzewa nisko pienne 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

A dlaczego niby rójka ma dyskwalifikować pszczelarza ? Wszystko zależy od sposobu prowadzenia hodowli przez pszczelarza i może ma on to wkalkulowane w swoim modelu gospodarki ? i nie jest to żadną ujmą na fachowości . Rójka jest naturalnym sposobem rozmnażania się rodzin pszczelich i zapewne każdemu z nas się to przydarza że pszczoły nam się wyroją . Pszczelarz ze względów ekonomicznych stara się to zjawisko ograniczać  albo i nie , ale już nastroju rojowego nie jest w stanie zwalczyć,  czy do niego nie dopuścić , bo wystarczy tydzień pogody deszczowej w czasie obfitego pożytku i nie ma silnych , nastrój rojowy mamy pewny. Możemy robić wtedy jakieś zabiegi żeby zatrzymać nastrój rojowy . ale on i tak powstał w ulu , ewentualnie sprowadzać do pasieki linie pszczół które mają mniejsze genetycznie skłonności do rójek . Ale generalnie rójka jest najbardziej wartościowym sposobem tworzenia nowej rodziny ( chodzi o strukturę składu pszczół optymalną do osiedlenia się w nowym miejscu) , gdyby nie jedna niedogodność :D  że ucieka na drzewa , albo w siną dal i wtedy pszczelarz ponosi straty

I teraz Mazi zadał pytanie  Czy to jest coś złego że staramy się przeciwdziałać rójce ?  Moim zdanie nie . Bo przecież  hodujemy pszczoły w jakimś celu i ten cel determinuje nasze działania. Nie trzymamy pszczół tylko dla samego cieszenia się z  ich posiadania ?

Pozdrawiam

Tadek

Link to comment
Share on other sites

Jak się  go chce to można  uzyskać w inny sposób( izolator , wymiana matki). Jak ktoś ma czas i możliwości pilnowania i zbierania rójek , to czemu nie .

Przy większej pasiece to raczej jest rzecz nie pożądana . Strata finansowa -osłabiona rodzina , strata miodu , strata rójki, coś za dużo tych strat.Rójki zdarzają się w każdej pasiece , nawet pomimo przeglądów , tylko jaka to jest skala.

Młode matki , pożytek w terenie ,  przeszczeń  w ulu , w większości załatwia problem rójek , tylko nie na wszystkie wpływ :) np. pogoda!

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

Teraz krótko opiszę co zaobserwowałem w mojej pasiece:

od początku rzepaku zaczyna się zabawa tzn. cotygodniowy przegląd, ścinanie mateczników, zabieranie ramek z czerwiem i pszczołami itd. itp. trwa to 3-4 tygodnie - w tym okresie pszczoły pracują w ograniczonym stopniu, rodzina słabnie bo matka ogranicza czerwienie, w końcu po 3-4 tygodniach i tak wyjdą na drzewo... Jakby od razu zostawić jeden dorodny matecznik to przy odrobinie szczęścia mam na lipę/grykę i dalej nawłoć 2 porządne rodzinki (macierzak i pierwak), a takie które przeciągam sztucznie w nastroju po wyrojeniu do siły dojdą na rzepak, za rok...

Może jednak nie spinać się tak ze ścinaniem mateczników tylko zrobić podstawowe zabiegi przeciwrojowe raz, porządnie i co ma  być to będzie??? Przejrzeć co tydzień 50-60 gniazd to mordęga, szczególnie jak się pracuje, a efekt mizerny. I nie piszcie o młodych matkach bo to fikcja - mam przynajmniej 2 złapane roje z matkami 2016 - jedna Carnica Sklenar, druga Carnika Prima. Dla ciekawostki matka młoda po Sklenarce daje pszczoły agresory...

Link to comment
Share on other sites

Jak się  go chce to można  uzyskać w inny sposób( izolator , wymiana matki). Jak ktoś ma czas i możliwości pilnowania i zbierania rójek , to czemu nie .

Przy większej pasiece to raczej jest rzecz nie pożądana . Strata finansowa -osłabiona rodzina , strata miodu , strata rójki, coś za dużo tych strat.Rójki zdarzają się w każdej pasiece , nawet pomimo przeglądów , tylko jaka to jest skala.

Młode matki , pożytek w terenie ,  przeszczeń  w ulu , w większości załatwia problem rójek , tylko nie na wszystkie wpływ :) np. pogoda!

Wybacz, ale znalezienie matki w ulu na rzepaku gdy aż kipi od pszczół to raczej, przynajmniej dla mnie niewykonalne. Nie wspomnę o szukaniu 50 matek...

Link to comment
Share on other sites

 

Strata finansowa -osłabiona rodzina , strata miodu , strata rójki, coś za dużo tych strat.

A co tam , bogaty jestem a widok wychodzącego roju niezapomniany. To tak jak u ludzi , można i trzeba się starać  , jak ojciec córki  co stawia 3 m płot. No cóż nie ma drzew bez sęków .....Zresztą jakie stworzenie bez popędu do mnożenia.W tym wszystkim najważniejsze nie zmarnować energii pszczół choćby tak jak Mazi pisze.

Link to comment
Share on other sites

Teraz krótko opiszę co zaobserwowałem w mojej pasiece:

od początku rzepaku zaczyna się zabawa tzn. cotygodniowy przegląd, ścinanie mateczników, zabieranie ramek z czerwiem i pszczołami itd. itp. trwa to 3-4 tygodnie - w tym okresie pszczoły pracują w ograniczonym stopniu, rodzina słabnie bo matka ogranicza czerwienie, w końcu po 3-4 tygodniach i tak wyjdą na drzewo... Jakby od razu zostawić jeden dorodny matecznik to przy odrobinie szczęścia mam na lipę/grykę i dalej nawłoć 2 porządne rodzinki (macierzak i pierwak), a takie które przeciągam sztucznie w nastroju po wyrojeniu do siły dojdą na rzepak, za rok...

Może jednak nie spinać się tak ze ścinaniem mateczników tylko zrobić podstawowe zabiegi przeciwrojowe raz, porządnie i co ma  być to będzie??? Przejrzeć co tydzień 50-60 gniazd to mordęga, szczególnie jak się pracuje, a efekt mizerny. I nie piszcie o młodych matkach bo to fikcja - mam przynajmniej 2 złapane roje z matkami 2016 - jedna Carnica Sklenar, druga Carnika Prima. Dla ciekawostki matka młoda po Sklenarce daje pszczoły agresory...

Mazi masz wiele racji, ale niestety wiele z tych roi po prostu zwieje bo nie zawsze będziesz mógł być w pasiece. Można taki rój osadzić w ulu i zasilać go czerwiem z macierzaka docelowo likwidując go, taka rodzinka na pewno przyniesie miód z kolejnych pożytków ale warunek jak pisałem wcześniej trzeba go złapać, niestety w moim przypadku gdzie pszczoły w sezonie trzymam w trzech czterech miejscach większość ucieka. 

Link to comment
Share on other sites

MAZI, czytając Twój post przypomniały mi się lata, gdy bazowałem na kraince w ulu wielkopolskim. Generalnie ścinanie mateczników i przeglądy ramka po ramce były uporczywą codziennością. Ostatni rój wyszedł mi na pasiece pewnie z 3 lata temu. Odkąd mam 18tki problem znikł. Raz, że nie mając wielkich ilości tych ramek musiałem dawać sporo do odbudowy - pszczoły miały zajęcie, dwa poszerzając pasiekę najłatwiej rozładować nastrój rojowy.

U mnie przypadał on na koniec kwitnienia lipy. Na rzepaku jakoś pszczoły nie wchodzą mi w nastrój. W większości mam teraz BF GZ, włoszki oraz primorską. W pasiece, gdzie staram się naturalnie prowadzić pszczoły mam kilka dzikusów z lasu, ale raczej o tej części pasieki nie będę się rozpisywał, bo to bardziej test niż gospodarka.

Leżą mi zatem pszczoły jasne. Mniej kąśliwe, bardziej dla mnie czytelne i mniej rojliwe. Z polskich pszczół podoba mi się AGA3, która miałem 3 sezony, ale została mi się tylko jedna. Nie załapałem się na repkę w tym roku, więc trudno.

Krainki przy wielu swoich zaletach właśnie rojliwością mnie zniechęciły. Sądzę, że nie ma takiego ula, który byłby dla nich wiosną za duży. Prężne alpejki, czy nieski potrafią zawalić pierzgą i czerwiem każdą wolną komórkę. Później robi się im ciasno i fru na drzewo. Nakłady pracy przy pilnowaniu tej pszczoły są za duże. Znoszą jednak wg mojej opinii więcej miodu wczesnego od pszczół "żółtych". Zdarzało mi się jednak pozyskiwać spore ilości facelii i tam krainki już nie pracowały jak trzeba. Za wyjątkiem AGA3, ale nie potrafię dobrze tej pszczoły sklasyfikować, bo ni to krainka, ni buckfast.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Maziemu udało się wielu poruszyć :)

Z mej strony  nie stosuję przerw w czerwieniu . Izolator czy wymiana matki to tylko przytoczone przykłady , nie stosuję nie polecam , ale wielu pszczelarzy z tych metod korzysta , tylko oni wybierają czas kiedy to ma nastąpić . Jednak , gdybym miał uzyskiwać przerwę w czerwieniu, bo tak zrozumiałem .........przez doprowadzenie do roju (stanu rojowego)to już wolałbym  ... wymienić mateczkę . Z jednym się zgodzę przy 50 rodzinach to   czasu braknie na zabawę , ale wprowadź ( czego Ci nie życzę ) tak z 25  w nastrój rojowy :)

Matka młoda też nie załatwi wszystkiego- ale jak Masz je w pasiece   , jak jest pożytek i nie ma zwariowanej pogody , a my nie popełnimy błędu to uzyskujemy   wynik  Piotra , Michała. Jest to ilość moim zdaniem do przyjęcia , nawet jak tych rojów nie pozyskamy Jak nie mogę sobie poradzić z rodziną to w ostateczności powstają z niej odkłady , a  rójki jakoś nie chcę . Czy krainka jest rojliwa , niektóre linie mają takie skłonności , ,,zresztą jakie stworzenie bez popędu do mnożenia"

Daro życzę Ci w nowym sezonie pszczelarskim wielu wspaniałych widoków wychodzących rojów , :) :) 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

MAZI, czytając Twój post przypomniały mi się lata, gdy bazowałem na kraince w ulu wielkopolskim. Generalnie ścinanie mateczników i przeglądy ramka po ramce były uporczywą codziennością. Ostatni rój wyszedł mi na pasiece pewnie z 3 lata temu. Odkąd mam 18tki problem znikł. Raz, że nie mając wielkich ilości tych ramek musiałem dawać sporo do odbudowy - pszczoły miały zajęcie, dwa poszerzając pasiekę najłatwiej rozładować nastrój rojowy.

U mnie przypadał on na koniec kwitnienia lipy. Na rzepaku jakoś pszczoły nie wchodzą mi w nastrój. W większości mam teraz BF GZ, włoszki oraz primorską. W pasiece, gdzie staram się naturalnie prowadzić pszczoły mam kilka dzikusów z lasu, ale raczej o tej części pasieki nie będę się rozpisywał, bo to bardziej test niż gospodarka.

Leżą mi zatem pszczoły jasne. Mniej kąśliwe, bardziej dla mnie czytelne i mniej rojliwe. Z polskich pszczół podoba mi się AGA3, która miałem 3 sezony, ale została mi się tylko jedna. Nie załapałem się na repkę w tym roku, więc trudno.

Krainki przy wielu swoich zaletach właśnie rojliwością mnie zniechęciły. Sądzę, że nie ma takiego ula, który byłby dla nich wiosną za duży. Prężne alpejki, czy nieski potrafią zawalić pierzgą i czerwiem każdą wolną komórkę. Później robi się im ciasno i fru na drzewo. Nakłady pracy przy pilnowaniu tej pszczoły są za duże. Znoszą jednak wg mojej opinii więcej miodu wczesnego od pszczół "żółtych". Zdarzało mi się jednak pozyskiwać spore ilości facelii i tam krainki już nie pracowały jak trzeba. Za wyjątkiem AGA3, ale nie potrafię dobrze tej pszczoły sklasyfikować, bo ni to krainka, ni buckfast.

U mnie to samo tzn. w wielkopolskich kończy się nastrój, a w dadantach 1/2 nieśmiało pojawia. Przy czym nastrój w wielkopolskich pojawia się na początku rzepaku...

Z moich obserwacji czynniki sprzyjające nastrojowi to: krainka, ul wielkopolski i to, że moje pszczoły wychodzą w większości silne z zimowli. Kilka rodzin z matką BK pomimo dużej siły w nastrój wchodziły nieśmiało i dały się łatwo z niego wyprowadzić. Na krainki to nie działało poza radykalnym podziałem gniazda na pół i wrzuceniem na daszek dodatkowego korpusu z wylotem w drugą stronę. Przy permanentnych problemach z nastrojem rojowym średnia na rzepaku 23 kg z ula przy 37 pniach. Nie wiem czy to dużo czy mało, ale raczej dobrze?

Link to comment
Share on other sites

Jak zaczynałem to też się spinałem jak guma w gaciach. Starzy się śmieli . Dziękuję , jak pszczoły się roją u mnie czyli pożytek po kiju , co daj Boże Amen. Też się staram jak Ty lalux5 no nieraz nie idzie. W nie w zakończonym a poprzednim tak rzepak lał że pod koniec porobione odkłady się wyroiły a tydzień tylko  nie zaglądano. :D

Co do tej całej ekonomi pszczelarskiej to dla mnie zarobiona suma : liczba godzin w pasiece = wynik. Nie tony , kilometry a ile za co.

Co do rójek toż prowadzę  Pogotowie Rojowe to chyba zobowiązuje ? Nie  ? :D :D :D

 

-strata często porządnej matki.

Co to za matka jak się roi ? :P

 

podsumowując na złotówki kontrowersyjnie powiem że 1000 złotych odlatuje w siną dal.

 

Jak by tyle latało to zębami bym łapał. :D

Ja to nazywam walka z wiatrakami , lepiej sztucznie rozroić niż zrywać bez końca. Ale gospodarka zydelkowa jest miła .

Co to Maziego spostrzeżeń - wielkopolski z krainką miałem rok. Krainkę muszę ( wczesne pożytki ) ul sprzedałem .

Link to comment
Share on other sites

Najlepiej to jest jak napisałem wyprzedzić pszczoły i rozpoznać pierwsze objawy nastroju rojowego,bo sam nastrój rojowy to już jest strata.Do tego jednak trzeba praktyki i pokory do pszczół.PK

Tu się zgodzę, tylko, że w tym roku mnie zaskoczyły bo pierwszy rój wyszedł w kwietniu... A potem z górki... Bodajże 7 złapanych a pewnie drugie tyle poszło... A i tak średnia roczna wydajność z pasieki duża, nie piszę jaka bo po co mam być oskarżany o kłamstwo...

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Ja się nie wyśmiewam z nikogo. Dobra matka to taka że jej rodzina jest mało skłonna do rójki. Nie mam matek od Polbarta. Nie mam matek po 100  .

Mi chodzi o nie spinanie się na siłę.Odkład z 70 rodzin to 70 gdzie sprzedać ?

Link to comment
Share on other sites

Nie mam spadzi. 

Co do matek to do Karpackiego bo mi kiedyś odpisał że jemu się pszczoły nie roją.

Co do miodu to mam dosyć , co mam roje łapać jak w tym roku 3 rodziny puściłem z torbami bo wredne małpy były ?

Staram się jak mogę  aby dać zajęcie i nic nie wyszło. Jak wychodzi to z reguły pierwak i wisi nisko.

Jak się zagapię , bo mam pracę i inne sprawy i muszę jemu pomachać ręką to zawsze ze słowem - ,,z Bogiem,, i myślą ze kto złapie i się ucieszy.

Pazerny nie jestem na chleb mam  i mogę się cieszyć tym co lubię. Gdybym miał kupców na odkłady wolałbym to niż kręcenie miodu 70 x 200 ... .  Przezimowanie odkładu to kiepski interes ale i też kupca trzeba.

Nie spinam się już.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Bo jak się staram dawać zajęcie = zabrać miód. Strata żadna  , bogaty jestem.

Na siłę to tylko  starta mojego czasu a zysku (miodu) i tak nie będzie wiele a czas cenny i ograniczony.

To nie rójka powoduje starty a złe prowadzenie.

Ale niech każdy robi jak chce a jak wyjdzie rójka niech włosy ze łba drze i wali po łbie dennicą. :D

P.S. Sprzedawałem 25 rodzin , tu  i pies z kulawą nogą się nawet się nie zapytał. U mnie nic nie sprzedam bo nima komu. Zresztą bez refiundacji nikt i tak nie kupi a jej u mnie ni ma.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.