Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Jak to nazwać???


Recommended Posts

Link to comment
Share on other sites

Sprawę dość solidnie nagłośniono. Wycenili wstępnie straty na każdym ulu na poziomie tysiąca złotych. Trzeba obserwować sprawę, ale sądzę, że rolnik będzie musiał zapłacić, czyli za swoją głupotę poniesie koszt 200 tysięcy złotych, bo nie chciało mu się czekać do godziny 20. Żadne zwyżki w plonie, które tym opryskiem chciał uzyskać dupska mu nie uratują :). Gdyby sprawy nigdzie nie zgłosili i komisja się jakakolwiek nie zebrała to mogliby zamieść pod dywan, ale że to grunty dzierżawione od państwa jeszcze, uuuuu to gość i dopłaty pewnie straci.

 

 

https://www.tvn24.pl/rolnik-opryskal-pole-chemikaliami-zginelo-tysiace-pszczol,839137,s.html

Edited by Emik3
Link to comment
Share on other sites

Paradoksalnie ta sprawa może bardzo pomóc w walce z bezmyślnym stosowaniu chemii w rolnictwie (i nie tylko). Czym bardziej zostanie to nagłośnione i czym bardziej kara jaką poniesie ten niby rolnik będzie nieuchronna tym bardziej dotrze to do świadomości innych. Dzisiaj często spotykam się u niektórych takich, że co mnie obchodzą twoje pszczoły. Pokazanie im, że będą ukaranie za takie postępowanie (a kara będzie nieuchronna) sprawia, że zaczynają ich obchodzić pszczoły. Tylko pszczół szkoda...

Link to comment
Share on other sites

Z tego co czytałem i umieściłem to rolnik dogadał się z pszczelarzami i przyznał do winy, dla tego pszczelarze nie idą do sądu. Ma tylko odkupić rodziny pszczele, czyli za takie zachowanie darowali mu koszt potencjalnego miodu z tego roku. Zamiast 200 tysięcy zapłaci do 50 tysięcy.

Link to comment
Share on other sites

No ja w ostatnią sobotę też takiego miałem - 50 m od pasieki (zboże jare, 1,5 ha) - na moją uwagę co pan robisz o 12 z opryskiwaczem w polu  -  panie to tylko mocznik dolistnie - ale grzecznie zwinął opryskiwacz i pojechała do domu - jak nie będzie kar to nie wychowasz tego towarzystwa bo zawsze znajdzie się ktoś co to teraz ma czas i jedzie w pole

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Na szczęście w mojej okolicy z tego co zauważyłem rolnicy z opryskiem wyjeżdżają wieczorem, nawet ostatnio sąsiad przyszedł grzecznie zapytać o której pszczoły będę kładł spać bo truskawki musi popryskać. Takie sprawy muszą być nagłośnione coby Ci którzy niby nie wiedzą (niby, tak jak ten artysta z artykułu) się dowiedzieli co grozi za takie opryskiwanie za dnia. Na you tube video bloga prowadzi dziewczyna z słodkiej pasieki bodajze, też miała ten sam problem w sądzie stały jej ule i osypały się wszystkie co do jednej pszczoły, kolejny problem pasieki Enzo, też śledziłem jego filmiki. Dla mnie jako początkującego problemem wydaje się obojętność władz terytorialnych na tego typu problemy i bardzo długi czas badań przyczyny śmierci pszczoły.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Ja w tym roku za jednym na podwórko wjechałem. Pryskał kwitnący rzepak w południe!!! Już więcej tego nie zrobi. Inny pryskał o 18,00 przy słonecznej pogodzie i 22 stopniach - też już tego nie powtórzy...

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Widzieliście to???!

https://www.google.pl/amp/www.gazetaprawna.pl/amp/1171494,szkodliwe-pestycydy-wracaja-na-polskie-pola-minister-rolnictwa-wyrazil-zgode-na-stosowanie-neonikotynoidow.html Ciekaw jestem ile tych oprysków zostanie na wiosnę w posiadaniu rolników. Mam wrażenie że chcą ud****ć Polskie pszczelarstwo tak jak hodowców świń.

Link to comment
Share on other sites

Widzieliście to???!

https://www.google.pl/amp/www.gazetaprawna.pl/amp/1171494,szkodliwe-pestycydy-wracaja-na-polskie-pola-minister-rolnictwa-wyrazil-zgode-na-stosowanie-neonikotynoidow.html Ciekaw jestem ile tych oprysków zostanie na wiosnę w posiadaniu rolników. Mam wrażenie że chcą ud****ć Polskie pszczelarstwo tak jak hodowców świń.

A ja ciekawy jestem jak to wytłumaczą zwolennicy dojnej zmiany.Pewnie żarcik to taki malutki zrobiony pszczelarzom albo że mają teraz lepiej tylko o tym nie wiedzą.PK

Link to comment
Share on other sites

My pszczelarze to niestety żadna kasta, by nas szanować. Rolnik z widłami wyjdzie pod sejm i zastrajkuje. My co możemy? Zabierzemy uliki pokazowe i będziemy pod sejmem grozić, że wypuścimy pszczoły a one będą żądlić? A może wylejemy miód na tory? Zero siły przebicia.

Dwa... w tym roku tuż za moim ogrodzeniem w słoneczną sobotę o 13tej rolnik wyjechał z opryskiem. Tłumaczył, że tylko azot sieje. Żona miała wywieszone pranie, które ponownie trzeba było wrzucić do pralki tak chemią waliło. Pszczołom w widoczny sposób nic się nie stało, ale przecież wszystkich nie policzę...

Link to comment
Share on other sites

To ja wychodzę z takim postulatem, żeby zakazać uprawy rzepaku. Po du**e dostaną i rolnicy i pszczelarze.

 

Pestycydy z grupy neonikotynoidów były robione jako zaprawa nasienna oraz w formie cieczy do rozrabiania i stosowania dolistnie. Forma w postaci zaprawy nasiennej może gromadzić się w glebie i jej śladowe ilości będą w roślinie a o ich szkodliwości można spekulować. Szkodliwe o wiele bardziej i na tym się pszczelarze skupiają jest stosowanie neonikotynoidów w formie oprysku, co w naszym kraju jest zakazane. Neonikotynoidy w formie zaprawy nasiennej nie zrobią apokalipsy w pasiece, ale jeśli ktoś wykona oprysk z substancją aktywną w postaci neonikotynoidu to już inna bajka. Nie mniej jest o wiele więcej środków które potrafią całą pasiekę zniszczyć i mogę się założyć, że ten gość, który wybił 300 pni nie użył neonikotynoidu, tylko nie dostosował pory oprysku do czasu aktywności pszczół. 

 

Bądźmy więc realistami. Każdy by chciał, żeby rzepak ładnie kwitł i rósł, pszczelarz chce, żeby z tego pozyskać miód a rolnik, żeby zebrać nasiona. Stosując neonikotynoidy w formie zaprawy nasiennej jest to możliwe. Paradoksalnie w wypadku zakazu stosowania neonikotynoidów nawet w formie zaprawy nasiennej, rolnicy aby chronić rzepak przed szkodnikami będą musieli wykonać opryski pięcioma innymi substancjami aktywnymi. Czy wyjdzie to lepiej dla pszczelarzy to szczerze wątpię, bo jak widać niektórzy rolnicy nie wiedzą kiedy pryskać, a dwa pozostałość neonikotynoidu w roślinie która jest od nasionka do okresu kwitnienia jest o wiele mniejsza niż ilość innej substancji na roślinie która była pryskana dzień wcześniej. 

 

Można by rzec, żeby zakazać stosowania chemii w ogóle, ale czy pszczelarze byliby zadowoleni gdyby zakazano im stosowania amitrazy i kwasów? Zadziałałoby to na podobnej zasadzie na uprawy co na rodziny pszczele w podanym przeze mnie przykładzie. 

Link to comment
Share on other sites

 

Bądźmy więc realistami. Każdy by chciał, żeby rzepak ładnie kwitł i rósł, pszczelarz chce, żeby z tego pozyskać miód a rolnik, żeby zebrać nasiona. Stosując neonikotynoidy w formie zaprawy nasiennej jest to możliwe. Paradoksalnie w wypadku zakazu stosowania neonikotynoidów nawet w formie zaprawy nasiennej, rolnicy aby chronić rzepak przed szkodnikami będą musieli wykonać opryski pięcioma innymi substancjami aktywnymi. Czy wyjdzie to lepiej dla pszczelarzy to szczerze wątpię, bo jak widać niektórzy rolnicy nie wiedzą kiedy pryskać, a dwa pozostałość neonikotynoidu w roślinie która jest od nasionka do okresu kwitnienia jest o wiele mniejsza niż ilość innej substancji na roślinie która była pryskana dzień wcześniej.

Zgadzam się z Tobą ale kto mnie będzie słuchał. Z moich prywatnych obserwacji - zaprawa widocznie nie dociera do nektarników bo po rzepaku nie ma kłopotów może i z tego tytułu że miód zabieram cały. Widocznie substancja ta jest w sokach roślinnych i przy pobieraniu spadzi  zaczynają się kłopoty . A spadź biorą z kukurydzy . Po zeszłym roku w 4 miejscach 0 upadków , w 5 gdzie dookoła kukurydza po zimie 1 spadnięty po przedwiośniu już 50 % . Przy suszy późnym latem latają na kukurydzę , mają wodę tak więc chyba nie rosa. Po dostają cukier . Nikt nie przeprowadził rzetelnych badań.

Link to comment
Share on other sites

To ja wychodzę z takim postulatem, żeby zakazać uprawy rzepaku. Po du**e dostaną i rolnicy i pszczelarze.

 

Pestycydy z grupy neonikotynoidów były robione jako zaprawa nasienna oraz w formie cieczy do rozrabiania i stosowania dolistnie. Forma w postaci zaprawy nasiennej może gromadzić się w glebie i jej śladowe ilości będą w roślinie a o ich szkodliwości można spekulować. Szkodliwe o wiele bardziej i na tym się pszczelarze skupiają jest stosowanie neonikotynoidów w formie oprysku, co w naszym kraju jest zakazane. Neonikotynoidy w formie zaprawy nasiennej nie zrobią apokalipsy w pasiece, ale jeśli ktoś wykona oprysk z substancją aktywną w postaci neonikotynoidu to już inna bajka. Nie mniej jest o wiele więcej środków które potrafią całą pasiekę zniszczyć i mogę się założyć, że ten gość, który wybił 300 pni nie użył neonikotynoidu, tylko nie dostosował pory oprysku do czasu aktywności pszczół.

 

Bądźmy więc realistami. Każdy by chciał, żeby rzepak ładnie kwitł i rósł, pszczelarz chce, żeby z tego pozyskać miód a rolnik, żeby zebrać nasiona. Stosując neonikotynoidy w formie zaprawy nasiennej jest to możliwe. Paradoksalnie w wypadku zakazu stosowania neonikotynoidów nawet w formie zaprawy nasiennej, rolnicy aby chronić rzepak przed szkodnikami będą musieli wykonać opryski pięcioma innymi substancjami aktywnymi. Czy wyjdzie to lepiej dla pszczelarzy to szczerze wątpię, bo jak widać niektórzy rolnicy nie wiedzą kiedy pryskać, a dwa pozostałość neonikotynoidu w roślinie która jest od nasionka do okresu kwitnienia jest o wiele mniejsza niż ilość innej substancji na roślinie która była pryskana dzień wcześniej.

 

Można by rzec, żeby zakazać stosowania chemii w ogóle, ale czy pszczelarze byliby zadowoleni gdyby zakazano im stosowania amitrazy i kwasów? Zadziałałoby to na podobnej zasadzie na uprawy co na rodziny pszczele w podanym przeze mnie przykładzie.

Dobrze prawisz, bardzo dobrze prawisz, dać ci wódki. Tylko tych zapaleńców co to jadą w południe pryskać to na pręgierz!

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

 

Forma w postaci zaprawy nasiennej może gromadzić się w glebie i jej śladowe ilości będą w roślinie a o ich szkodliwości można spekulować

Z tego co wiem największym zagrożeniem są właśnie te śladowe ilości które znajdują się w pyłku rzepaku.

"Mimo że te niskie poziomy ekspozycji zwykle nie zabijają pszczół bezpośrednio, mogą wpływać na zdolność pszczół do poszukiwania nektaru, uczenia się, zapamiętywania lokalizacji kwiatów, a także może wpłynąć na ich zdolność do znalezienia drogi powrotnej do gniazda lub roju'' Prawdopodobnie za tymi wspaniałymi środkami idzie CCD.Ja jestem jednak dobrej myśli!! mam nadzieję, że i tym razem nasze pszczółki dadzą sobie radę i wywiną się ministrowi spod ciupagi. :P

A na zakończenie dodam że jako klient nie chciałbym żeby pszczelarz raczył mnie miodem z wkładką z neuroaktywnymi insektycydami chociaż podobno niewiele to działa na człowieka w takich dawkach,przecież są tacy co jedzą miodek z supermarketów tam jest jeszcze dodatkowo zakąska ze śladowych ilości antybiotyków i jest gitara. :) PK

Link to comment
Share on other sites

Z tego co wiem największym zagrożeniem są właśnie te śladowe ilości które znajdują się w pyłku rzepaku.

"Mimo że te niskie poziomy ekspozycji zwykle nie zabijają pszczół bezpośrednio, mogą wpływać na zdolność pszczół do poszukiwania nektaru, uczenia się, zapamiętywania lokalizacji kwiatów, a także może wpłynąć na ich zdolność do znalezienia drogi powrotnej do gniazda lub roju'' Prawdopodobnie za tymi wspaniałymi środkami idzie CCD.Ja jestem jednak dobrej myśli!! mam nadzieję, że i tym razem nasze pszczółki dadzą sobie radę i wywiną się ministrowi spod ciupagi. :P

A na zakończenie dodam że jako klient nie chciałbym żeby pszczelarz raczył mnie miodem z wkładką z neuroaktywnymi insektycydami chociaż podobno niewiele to działa na człowieka w takich dawkach,przecież są tacy co jedzą miodek z supermarketów tam jest jeszcze dodatkowo zakąska ze śladowych ilości antybiotyków i jest gitara. :) PK

Piotrze, idąc tym tropem jako Klient miodożerca nie życzyłbym sobie miodu z pochodnymi rozpadu amitrazy. Silnie rakotwórcza substancja, która swe żniwo zebrała w Chinach jest w polskich pasiekach stosowana na porządku dziennym przy wsparciu rządowym. Możemy kręcić nosem na chemię, ale faktycznie czytając o tym co dopuścili do użycia w związku z neonikotynoidami przestałem być takim zapalczywym przeciwnikiem. Uważam, że każdy oprysk mniej to kilka % zapylaczy więcej w powietrzu.

Edited by Michał
  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Gdyby było to możliwe to życzyłbym sobie żeby w uprawach nie była stosowana chemia ani w żadnym innym sektorze gospodarki, no ale jednak bądźmy realistami, gdyby wprowadzono taki przymus to ludzi po prostu nie byłoby stać na zakup takiej żywności bo byłoby jej o wiele mniej, albo kupowaliby żywność z zagranicy, gdzie takich zakazów nie ma i rolnictwo by padło (przymus produkcji "zdrowej" a import tańszej "niezdrowej" bo konsumenci chcą). Nie mówię, że chemia czy neonikotynoidy są dobre. Chodzi mi wyłącznie o to, żeby się po prostu zastanowić, pomyśleć, przyjrzeć się każdej ze stron. Wiem też, że okres rozpadu substancji aktywnych nagromadzonych w glebie i ich szkodliwość wymaga większej analizy, bo ostatnio koncerny się zdziwiły, gdy po badaniu gleby wyszło, że substancje aktywne środków chemicznych stosowanych w nieodpowiednich odstępach czasu mogą się kumulować i wchodzić w interakcje. A co do przemyśleń to w sprawie neonikotynoidów trzeba się zastanowić jaki to będzie miało wpływ na rzepak, plony, czy rolnik będzie stratny i ile (raczej rolnik by nie krzyczał, gdyby okazało się, że brak neonikotynoidów w ogóle nie daje mu po kieszeni). Potem należy pomyśleć czy uprawa rzepaku będzie przynosiła rolnikowi zysk (jest to oczywiste pytanie o którym wielu zapomina), jeśli nie będzie rentowna to o miodzie rzepakowym można zapomnieć. To teraz przechodzimy do drugiego etapu czyli zastanowienia się, co rolnik będzie musiał zrobić, aby chronić rzepak przed szkodnikami, pleśnią, chorobami itd. na które działała zaprawa neonikotynoidowa i czy to będzie miało mniejszy czy większy wpływ na pszczoły niż stan pierwotny.

 

Chociaż w zasadzie obecnie mnie problem nie dotyczy, bo raz mam za słabe ziemie na rzepak a dwa, przez najbliższe kilka lat i tak nie będę wywoził uli na rzepak. Chciałbym jednak aby każdy nauczył się przyglądać obydwu stronom medalu. Rzadko kiedy jest tak, że jest czarne i białe.

Link to comment
Share on other sites

 

Piotrze, idąc tym tropem jako Klient miodożerca nie życzyłbym sobie miodu z pochodnymi rozpadu amitrazy

Miód badałem już kilka razy nigdy nie wyszło że zawiera jakieś pozostałości amitrazy,ciekawy więc jestem na jakich badaniach opierasz swoje wnioski gdzie to można poczytać czarne na białym,oczywiście chodzi badania przy prawidłowym stosowaniu amitrazy ze wszystkimi okresami karencji itd...Natomiast czytając przypadkiem jakieś strony o pestycydach można wyczytać że na 100 badań miodu pozyskiwanego z roślin zaprawianych neonikotynoidami w 96 próbkach znaleziono śladowe jej ilości.To chyba o czymś świadczy. 

 

Gdyby było to możliwe to życzyłbym sobie żeby w uprawach nie była stosowana chemia ani w żadnym innym sektorze gospodarki,

  Oczywiście od chemii nie uciekniemy tutaj pełna zgoda,w koło jej mnogo i niema wyjścia :( 

Natomiast od obecnie rządzących oczekiwałem dobrej zmiany(ich słowa),a nie złej zmiany,a wystarczyło chociaż nic nie zmieniać i już byłoby super!!!.PK 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.