Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Warroza - czy znasz swojego głównego wroga?


Xpand

Recommended Posts

W mojej opinii warroza jest głównym sprawcą problemów w pasiekach. Często nie zdajemy sobie sprawy z jej ogromnej i destrukcyjnej mocy na rodzinę pszczelą. W pierwszej kolejności warto poruszyć temat tego, czym żywi się warroza? Warroza jako pierwsza pojawiła się w Chinach oraz Rosji. Tam też została po raz pierwszy opisana (lata ~70) i tu właśnie pojawił się problem - różnice językowe. Zachodni naukowcy dostali tylko przetłumaczony abstrakt z wieloletnich badań rosyjskich i niestety w świat poszła błędna informacja, że warroza żywi się hemolimfą i co najśmieszniejsze w wielu miejscach jest to do tej pory powielane.

 

Również jej obszar rezydowania na pszczole jest błędnie lokalizowany, bo najczęściej pokazywana jest na zdjęciach w okolicach głowy lub grzbietu pszczoły. W tych miejscach jest statystycznie 5% warrozy gotowej do migracji lub zmiany żywiciela. Warroza w 95% znajduje się między tergitami i pobiera tam swój pokarm, czyli ciało tłuszczowe pszczoły. Warto o tym pamiętać, jak ktoś mówi, że "nie widzi warrozy na pszczołach, to znaczy, że jej nie ma". Jak rodzina umiera, to warroza o tym wie i się ewakuuje. Mało tego, najprawdopodobniej warroza wstrzykuje enzymy trawienne do ciała tłuszczowego i wysysa już przetrawioną tkankę, niestety po najedzeniu się, enzymy dalej trawią pszczołę. Ciała tłuszczowego nie można traktować jako tłuszczu, ale jako organ, bo taką rolę spełnia, coś jak wątroba u ludzi. Ciało tłuszczowe odpowiedzialne jest za:

 

 - wzrost/rozwój pośredni, zapasy, detoksykacje z pestycydów, straty wody/osmoregulację, odporność (oznaczanie mikroorganizmów), regulację temperatury, aktywność metaboliczną, syntezę protein i tłuszczy oraz witelogenezę.

 

O ile dobrze pamiętam, to pierwsze opisy wirusów pszczelich pochodzą ze starożytności, chodzi mi o to, że warroza oczywiście przenosi wirusy, często je kumuluje z wielu różnych rodzin (migracja), ale wirusy towarzyszą pszczołom prawdopodobnie od milionów lat. Zmienił się tylko jeden czynnik, pasożyt, który trawi za życia nasze pszczoły.

 

Apeluje tutaj szczególnie do młodych pszczelarzy, aby nigdy nie przyjmowali za pewnik leczenia jesiennego, szczególnie jeśli interesuje ich 95%-100% przeżywalność w pasiece oraz dużo miodu. Zwalczanie warrozy najlepiej rozpocząć po lipie, chodzi mi tutaj chociaż o obniżenie pogłowia warrozy w rodzinach. Proszę pamiętać o tym, że jeśli ktoś przez 10 lat zwalcza warrozę w październiku/listopadzie i jest wszystko ok, to nie znaczy, że tak jest dobrze i zawsze tak się uda. Dla kogoś kto ma 80 uli, wystarczy jeden sezon i pada większość pasieki. Wystarczy, że pojawi się kilku więcej pszczelarzy w okolicy lub któryś podupadnie na zdrowiu i nie zwalczy warrozy w terminie, to takie osłabione rodziny zostaną szybko wyrabowane i całą warrozę poznoszą do naszych uli.

Edited by Xpand
  • Lubię 3
  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Xpand, podaj proszę źródło tych informacji. To, że warroza odżywia się ciałem tłuszczowym a nie hemolimfą to novum, o którym wcześniej nie słyszałem, więc chętnie sięgnę do źródła, by pogłębić informację.

Link to comment
Share on other sites

Michał wiedza pochodzi bezpośrednio od Samuel'a Ramsey'a, który się doktoryzował/uje na tym temacie (PhD). Masz rację, jest to novum, dlatego uznałem, że warto poruszyć temat na forum. Konkretnie odkrycia dokonał zespół Dr. Dennis'a vanEngelsdorp'a na University of Maryland. Tutaj masz możliwość wysłuchać jednego z głównych autorów, czyli Dr. Ramseya.

 

 

Obawiałem się, że temat zostanie bez odzewu, więc cieszę się, że ktoś się tym zainteresował na forum. Podkręcę jeszcze jedną nowość, a konkretnie chciałem napisać o bakterii, która wywołuje sepsę u pszczół i przenosi ją warroza. Chodzi mi o serratia marcescens - szczep sicaria (zabójca). I co jest ciekawe, to atakuje tylko dorosłe pszczoły. Nie atakuje czerwiu.

Edited by Xpand
  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

 Informacje ciekawe pod względem naukowym :)  ale dla nas są praktycznie tylko informacjami nie do wykorzystania praktycznego . Cóż nam za różnica czy waroza żywi się  ciałem tłuszczowym czy hemolimfą ? jeżeli efekt jest nam znany z praktyki ;)  i  wyeliminować jej z uli nie jesteśmy w stanie a musieliśmy się nauczyć się z nią żyć , tak jak z katarem czy grypą . Natomiast popieram apel do młodych pszczelarzy :

 

Apeluje tutaj szczególnie do młodych pszczelarzy, aby nigdy nie przyjmowali za pewnik leczenia jesiennego, szczególnie jeśli interesuje ich 95%-100% przeżywalność w pasiece oraz dużo miodu. Zwalczanie warrozy najlepiej rozpocząć po lipie, chodzi mi tutaj chociaż o obniżenie pogłowia warrozy w rodzinach. Proszę pamiętać o tym, że jeśli ktoś przez 10 lat zwalcza warrozę w październiku/listopadzie i jest wszystko ok, to nie znaczy, że tak jest dobrze i zawsze tak się uda. Dla kogoś kto ma 80 uli, wystarczy jeden sezon i pada większość pasieki. Wystarczy, że pojawi się kilku więcej pszczelarzy w okolicy lub któryś podupadnie na zdrowiu i nie zwalczy warrozy w terminie, to takie osłabione rodziny zostaną szybko wyrabowane i całą warrozę poznoszą do naszych uli.

 

Wydaje mi się że my tu na forum sporo piszemy o walce z warozą , co nie oznacza że już wszystko wiemy :) bo cały problem nie polega wydaje  mi się z braku podstawowej wiedzy,  a z praktyką i stosowaniem walki w praktyce. Zresztą wyboru środków do walki nie mamy za dużego i nie każdy lubi używać ostrej chemii w pasiece w trosce o zdrowie swoje i klientów , a stosowanie naturalnych metod  jak gospodarka w której przerywamy łańcuch rozmnażania się warozy jest  wymagająca więcej wysiłku od pszczelarza i więcej wolnego czasu. :) jak i nieraz odpowiedniego sprzętu jak izolatory czy większa ilość  uli , czy dennic.

Pozdrawiam

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

W mojej opinii warroza jest głównym sprawcą problemów w pasiekach.

 

 

W pewnym stopniu tak, ale główną przyczyną upadku rodzin pszczelich jest brak wiedzy i doświadczenia "młodych" pszczelarzy.

 

 

............... i nie każdy lubi używać ostrej chemii w pasiece w trosce o zdrowie swoje i klientów ...............................

 

Nie zauważyłem, aby decydenci stosowania pestycydów mieli jakieś skrupuły związane  z troską i zdrowiem.

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

U mnie po dwukrotnym odymieniu w tym miesiącu stwierdzam, że warrozy dużo  a nawet b dużo więj niż w poprzednim roku. W lecie dwukrotnie/ 3 na 6 / ul/ pryskałem kwasem mlekowy tak co drugą ramkę gotowym  kwasem mlekowym /pewnie trzeba dokładniej/ różnicy w tych rodzinach nie widzę. Tylko jeden odkład trochę dalej w pełnym cieniu o dziwo tylko ze dwadzieści spadło i to za pierwszym razem dym ale tu matka długo nie czerwiła.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
Godzinę temu, marbert napisał:

Czy Szanowni Koledzy badają naturalny osyp warrozy.

I jednocześnie "czytają" z wkładek dennicowych co się dzieje w rodzinach? 

Oczywiście w zimie przynajmniej raz na miesiąc zaglądam na wkładki jak przebiega zimowla itd...Teraz też już patrzyłem w zeszłym tygodniu,osyp jest minimalny odsklepin z zapasów mało,jedna rodzina zawiązała kłąb jakoś dziwnie w narożniku ula.Co do naturalnego osypu warrozy to co jakiś czas mam zajawkę żeby to robić ale przeważnie odpuszczam,zimy słabe z oknami pogodowymi idzie spokojnie wyczyścić rodziny z warrozy że niema co badać.Pozdrawiam PK

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
7 minut temu, piotrpodhale napisał:

Oczywiście w zimie przynajmniej raz na miesiąc zaglądam na wkładki jak przebiega zimowla itd...Teraz też już patrzyłem w zeszłym tygodniu,osyp jest minimalny odsklepin z zapasów mało,jedna rodzina zawiązała kłąb jakoś dziwnie w narożniku ula.Co do naturalnego osypu warrozy to co jakiś czas mam zajawkę żeby to robić ale przeważnie odpuszczam,zimy słabe z oknami pogodowymi idzie spokojnie wyczyścić rodziny z warrozy że niema co badać.Pozdrawiam PK

Nie bardzo rozumiem. Ale OK

Nie traktuję wszystkich rodzin tak samo a indywidualnie. Tam gdzie nie ma potrzeby dodatkowego leczenia nie leczę a tam gdzie taka potrzeba jest, doleczę. I na daszku daje znak do ewentualnej wymiany matki lub i zrobienia odkładów z tej rodziny i wymiany matki na bardziej odporną.

Link to comment
Share on other sites

12 minutes ago, piotrpodhale said:

Oczywiście w zimie przynajmniej raz na miesiąc zaglądam na wkładki jak przebiega zimowla itd...Teraz też już patrzyłem w zeszłym tygodniu,osyp jest minimalny odsklepin z zapasów mało,jedna rodzina zawiązała kłąb jakoś dziwnie w narożniku ula.Co do naturalnego osypu warrozy to co jakiś czas mam zajawkę żeby to robić ale przeważnie odpuszczam,zimy słabe z oknami pogodowymi idzie spokojnie wyczyścić rodziny z warrozy że niema co badać.Pozdrawiam PK

czy dobrze rozumiem że masz wkładki zasunięte ?? 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
23 godziny temu, piotrpodhale napisał:

Tak są wsunięte.Wsuwam jak na pasiece człowiek marznie otwieram w maju jak ciepło.PK

Piotr żyje w znacząco innej strefie klimatycznej niż większość z nas. Mniemam że to na oko południowa Finlandia. Napisałem Finlandia a nie Szwecja umyślnie. Bo południowa Szwecja to jak nasze Suwałki.

W takich warunkach trzeba wypracować swoje specyficzne zasady zachowania. A nawet sama lokalizacja pasieki w górach to ochocho zupełnie inne warunki.

Link to comment
Share on other sites

3 hours ago, marbert said:

Piotr żyje w znacząco innej strefie klimatycznej niż większość z nas. Mniemam że to na oko południowa Finlandia. Napisałem Finlandia a nie Szwecja umyślnie. Bo południowa Szwecja to jak nasze Suwałki.

W takich warunkach trzeba wypracować swoje specyficzne zasady zachowania. A nawet sama lokalizacja pasieki w górach to ochocho zupełnie inne warunki.

Ja myślę że to podhalańska Syberia i tam żyje Yeti bardzo nawet możliwe, że nawet tam kręcili epokę lodowcową . Nie ukrywam, że mnie zatkało z tymi wkładkami ale ok. Piotr a jak wygląda wentylacja w twoich warunkach a mianowicie trzymasz ul na głucho ?? i tylko wentylacja przez wylotek czy może robisz komin ?? Pytam bo to ciekawe i jeśli faktycznie tak gospodarujesz to twoje pszczoły faktycznie są jakieś mega, że z tobą wytrzymują :) 

Edited by Brzytwiarz
Link to comment
Share on other sites

W dniu 25.11.2019 o 21:05, Brzytwiarz napisał:

Ja myślę że to podhalańska Syberia i tam żyje Yeti bardzo nawet możliwe, że nawet tam kręcili epokę lodowcową . Nie ukrywam, że mnie zatkało z tymi wkładkami ale ok. Piotr a jak wygląda wentylacja w twoich warunkach a mianowicie trzymasz ul na głucho ?? i tylko wentylacja przez wylotek czy może robisz komin ?? Pytam bo to ciekawe i jeśli faktycznie tak gospodarujesz to twoje pszczoły faktycznie są jakieś mega, że z tobą wytrzymują :) 

Fajne chichotki sobie robisz,ale wystarczy wpisz sobie w google co ci się wyświetli ta wyśmiewana Syberia :) https://podhale24.pl/aktualnosci/artykul/48670/Rekordowy_mroz__na_Orawie_40C.html

http://podhale24.pl/aktualnosci/artykul/17969/Czytelnicy_Podhale24_tej_nocy_byly_rekordowe_mrozy__42_st_C_w_Podwilku.html

Pszczoły w takie warunki doskonale sobie jednak radzą i z wkładkami i bez wystarczy zabić kleszcza i dać opór jedzenia.Niestety ja jako nienowoczesny  pszczelarz zapewniam im wentylację górną. Przy dolnej przy zasypanych ulach kłęby na niskich dennicach praktycznie podwiewa śnieg i wiatr,dobijają się do siatek sikorki zaglądają kuny.Wreszcie dla swojej wygody zaglądam na taką wkładkę w czasie zimowli i wiem wszystko o danej rodzinie,gdzie jest kłąb ile odsklepin z zapasów jak szeroko siedzą,można nawet po osypie wypatrzyć czy czasem niema w ulu myszki.Śmiejesz się o trzymaniu pszczół na głucho ja sam się zastanawiam ale tak było ule jak bunkry ścianki grube 7-8 cm ocieplane sieczką,zatwory z grubych desek,za zatworami poduszki gazety itd...Na górze były beleczki i mnóstwo innego ocieplenia.Przy wszystkich tych niedogodnościach pszczoły zimowały i wychodziły w doskonałej kondycji.I jak to wytłumaczysz?Przy dzisiejszych ulach w czasie silnych mrozów ścianki uli przemarzają robi się szron od wewnątrz,to ja nie wiem czy to jest takie fajne dla pszczół.Pozdrawiam PK

 

Ps.Poco mają leżeć w śniegu wystarczy dobra wentylacja na górze https://images90.fotosik.pl/99/c2a16b45d5abf541med.jpg

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

  • 7 months later...

Jak długo trzymacie wkładki w ulu, żeby zbadać dobowy naturalny osyp warozy? Pytam, bo wsunęłam wkładki na 3 doby do odkładów (jeden ze starą matką, więc nie miał przerwy w czerwieniu, więc mają paski szczawiowe od ok 2 tyg.) i nic mi się nie udało wypatrzyć, sprawdzałam bardzo dokładnie wkładki, bez lupy oczywiście, bo jej nie mam. To co było na wkładce nie przypominało tego co widziałam na zdjęciach.

Link to comment
Share on other sites

Zależy, czy pszczoły higieniczne i czy mrówki chodzą po dennicy.

Bo jak nie, to 7 dni.

A jak tak, to 3, albo nie ma sensu w ogóle.

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, michal79 napisał:

Zależy, czy pszczoły higieniczne i czy mrówki chodzą po dennicy.

Bo jak nie, to 7 dni.

A jak tak, to 3, albo nie ma sensu w ogóle.

 

A jakie znaczenie maja mrówki? Pytam, bo też zastanawiałam się czy nie ma przypadkiem jakichś "odkurzaczy", które mogą wyjadać osypaną warozę z wkładki i przez to zaburzać ocenę osypu?

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, ikop74 napisał:

(jeden ze starą matką, więc nie miał przerwy w czerwieniu, więc mają paski szczawiowe od ok 2 tyg.) 

 

Oj, żebym nie krakał, ale będziecie wy jeszcze płakać przez te paski... takie przeczucie.

 

Kilka ciekawostek o naturalnym osypie dobowym:

- jest silnie skorelowany z wynikami flotacji/ wytrząsania pszczół w cukrze pudrze (można znaleźć filmik na youtube nawet z wykresami)

- nie jest zbyt silnie skorelowany z przeżywalnością rodzin pszczelich

 

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

8 hours ago, michal79 said:

będziecie wy jeszcze płakać przez te paski... takie przeczucie.

Jak mocne jest to przeczucie? Jeden rok? Dwa lata?  Kiedy mam sie zaczac martwic?  W maju przy pierwszym wiosennym przegladzie znalazlem paski w paru ulach. Czyli byly one tam przez okolo 7 miesiecy. Malo z nich zostalo, bo pszczoly wiekszosc wyniosly. Rodziny zdrowe i miod targaja. 

Patryk na 1litr gliceryny 600gramow kwasu. 

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
W dniu 15.07.2020 o 12:39, Beeman napisał:

Posyp cukrem pudrem. Co się osypie po godzinie razy 6. Daje całkowita ilość warozy w ulu. 

 

Jak to w końcu jest z tym cukrem pudrem, bo w materiałach znajduję dwie sprzeczne wersje. Jedni piszą, jak Beeman, żeby liczyć po godzinie. Inni zaś że po kilku dniach. Spotkałam się nawet takie stwierdzenie, że warroa zaczyna się sypać w 5, 6 dobie...  Sama nie wiem co o tym myśleć. Jeśli prawdą jest, jak niektórzy piszą, że pszczoły oczyszczają się w ciągu godziny, to sprawdzanie po godzinie jest logiczne.

A dylematy moje wynikają z tego, że posypałam w sobotę przed południem dwa odkłady. W jednym oba korpusy, w drugim tylko jeden. Nie do końca tak jak powinnam, bo nie przez pończochę, ale przez sitko. Wkładkę wysmarowałam olejem. Nie mogłam sprawdzić po godzinie, więc sprawdziłam po raz pierwszy w poniedziałek wieczorem, nic nie znalazłam. Drugi raz dzień później też nic. Jutro będę sprawdzać po raz trzeci. Poza mrówkami które sobie pojedynczo spacerują po wkładce, w jednym ulu na wkładce było tez kilka szczypawic (skorek pospolity). No i nie wiem czy wyżarły całą warrozę, czy jak? Wielokrotnie oglądałam zdjęcia warrozy więc wydaje mi się, że jeśli by tam była, to bym rozpoznała. Zakładam, że może być tak, że tej warrozy nie mam w ulach zbyt wiele, bo jeden odkład miał przerwę w czerwieniu (niestety jej nie wykorzystałam i nie spryskałam kwasem po wygryzieniu czerwiu... :( ), a drugi ze starą matką ma od kilku już tyg. paski szczawiowe. No, ale absolutnie nie zamierzam wyciągnąć wniosków takich, że nie mam jej wcale. Raczej podejrzewam, że moje próby kontroli osypu są nieudolne... :(Martwi mnie to, bo bardzo chciałabym uniknąć stosowania amitrazy, ale jeśli kojne próby naturalnego leczenie też nic nie wykażą, to pewnie w końcu ze strachu odymię je amitrazą... :( Bo bardzo chciałabym ich nie stracić przez zimę...

Link to comment
Share on other sites

1 hour ago, ikop74 said:

Spotkałam się nawet takie stwierdzenie, że warroa zaczyna się sypać w 5, 6 dobie.

5,6 dni?  Ktos co pisze takie bzdury nie ma pojecia na ten temat. Za dwa dni to tam juz sladu nie bedzie po zabiegu. Jedna godzina to tez minimalizuje zafalszowana wynikow np. przez mrowki, skorki lub waroze z wygryzajacego sie czerwiu

Iwona nie bede przepisywal x razy tego co juz wczesniej pare razy napisalem. Posypywanie cukrem nie zalatwi sprawe warozy w rodzinie, jedynie utrzyma waroze w zadawalajacym poziomie. 

1 hour ago, ikop74 said:

Nie do końca tak jak powinnam, bo nie przez pończochę, ale przez sitko.

A kto to opracowal metode "ponczochowa" jako wzorcowa metode?  Ja sypie bezposrednio ze sloika i szybko zamiatam beleczki miotelka i znikam po 15 sekundach. (to jest zamykam powalke).  Wazne aby cukier byl suchy i bardzo drobny.

Tutaj masz adres do trzech czesci eksperymentu z c.pudrem.  

Edited by Beeman
Link to comment
Share on other sites

Cytat

bo jeden odkład miał przerwę w czerwieniu (niestety jej nie wykorzystałam i nie spryskałam kwasem po wygryzieniu czerwiu... :( ), a drugi ze starą matką ma od kilku już tyg. paski szczawiowe. 

 

"Miał"? 

Czy w posypanych rodzinach występował w momencie posypania czerw zasklepiony?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.