Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Gospodarka w ulach Warszawskich Poszerzanych


Krzychu

Recommended Posts

Znam i ja i pewnie większość tutaj obecnych ten ból jak w środku sezonu czegoś brakuje i trzeba improwizować:) Człowiek już tak jest skonstruowany, że najwięcej uczy się na błędach własnych nie innych. Mnie też każdy sezon uczy czegoś nowego, i zaskakuje kolejnymi ciekawostkami do rozwiązania, trzymam jednak kciuki aby w tym sezonie ci się udało, mam nadzieję że dasz znać jak ci poszlo;) 

 

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, Sołtys napisał:

Znam i ja i pewnie większość tutaj obecnych ten ból jak w środku sezonu czegoś brakuje i trzeba improwizować:) Człowiek już tak jest skonstruowany, że najwięcej uczy się na błędach własnych nie innych. Mnie też każdy sezon uczy czegoś nowego, i zaskakuje kolejnymi ciekawostkami do rozwiązania, trzymam jednak kciuki aby w tym sezonie ci się udało, mam nadzieję że dasz znać jak ci poszlo;) 

 

 

Mogę Ci powiedzieć, że zauważyłem jedynie, że ostatnie roiły się z tych 16ramkowych leżaków więc tak miały trochę miejsca dla siebie. Sąsiad gospodaruje na 16 ramkowy h i ma 20 ramkowych i uważa, że 16 są lepsze bo miodu tyle samo co w tym 20 ramkowym ale... Są ramki zbite od dechy do dechy, a w większych leżakach na każdej po trochu 

Link to comment
Share on other sites

Co pszczelarz to i inna gospodarka. Są tacy co robią na kombinowanych i korpusami wydajności miodowej największe chwalipięty nie mogą ich dogonić. Ja mam takiego znajomego co z 40 leżaków żyje. I w dodatku gospodarka typowo rojowa. 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, daro napisał:

 

Żeby żyć to treba mieć e dwa tysiące. Mniej to tylko egzystencja .

Chyba jako dodatek do emerytury, bo 2 koła to na kredyt z opłatami nie starczy ?

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, gajowy napisał:

Może chodziło o pasiekę z dwoma tysiącami uli?

Dokładnie .Za 2 tysiące to stać przy łopacie nikt nie chce .Przecież nie było mowy o gotówce tylko że ktoś mając 40 rodzin zyje z tego. Ja znam jednego co ma 81 na KRUS  i tyle . Ma , na papierze .

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, gajowy napisał:

Może chodziło o pasiekę z dwoma tysiącami uli?

 

2000 uli to dla mnie taka abstrakcja, że mój umysł od razu wykluczył tą opcję z kojarzenia przekazu :D

Nie jest chyba tak źle, żeby poniżej 2000 uli to była tylko egzystencja?

Mając ponad 200 rodzin można wyjść już na swoje w porównaniu do pracy z etatem. Gdzie jednak wakacje masz troszkę dłuższe niż urlop etatowy, na którym i tak wydzwaniają do Ciebie w efekcie czego wychodzi na to, że i tak pracujesz ;) 

Link to comment
Share on other sites

53 minuty temu, Krzychu napisał:

2000 uli to dla mnie taka abstrakcja, że mój umysł od razu wykluczył tą opcję z kojarzenia przekazu :D

Nie jest chyba tak źle, żeby poniżej 2000 uli to była tylko egzystencja?

Mając ponad 200 rodzin można wyjść już na swoje w porównaniu do pracy z etatem. Gdzie jednak wakacje masz troszkę dłuższe niż urlop etatowy, na którym i tak wydzwaniają do Ciebie w efekcie czego wychodzi na to, że i tak pracujesz ;) 

 

 Bo ja wiem, czy abstrakcja? Ostatnio się dowiedziałem, że pod Warszawą, niedaleko mnie jest jakiś gość, co ma 900 uli. I nie ma miodu na sprzedaż... wszystko poszło jesienią... To daje do myślenia po raz kolejny na temat gości co o tej porze roku mają miód w każdym smaku na sprzedaż.

 A tak do tematu- nie wiem ile trzeba mieć pni żeby tylko z pszczół godziwie żyć. Skarbówka chyba od 80 nakłada jakiś podatek. Nie robiłem biznesplanu- dla mnie to hobby. Pewnie dużo zależy od marketingu itp. Inaczej wyjdziesz jak sprzedasz miód hurtowo, inaczej jak pójdzie w małych słoiczkach na prezenty. Ale tu chyba mam najmniej do powiedzenia z bywalców tego forum.

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, gajowy napisał:

 

 Bo ja wiem, czy abstrakcja? Ostatnio się dowiedziałem, że pod Warszawą, niedaleko mnie jest jakiś gość, co ma 900 uli. I nie ma miodu na sprzedaż... wszystko poszło jesienią... To daje do myślenia po raz kolejny na temat gości co o tej porze roku mają miód w każdym smaku na sprzedaż.

 A tak do tematu- nie wiem ile trzeba mieć pni żeby tylko z pszczół godziwie żyć. Skarbówka chyba od 80 nakłada jakiś podatek. Nie robiłem biznesplanu- dla mnie to hobby. Pewnie dużo zależy od marketingu itp. Inaczej wyjdziesz jak sprzedasz miód hurtowo, inaczej jak pójdzie w małych słoiczkach na prezenty. Ale tu chyba mam najmniej do powiedzenia z bywalców tego forum.

 

Ja jakieś tam proste kalkulacje robiłem i wyszło, że żeby wyjść na to co teraz mam z wynagrodzeniem etatu to musiałbym mieć kilka razy więcej pni niż teraz hobbystycznie 52. Ale to są dość proste kalkulacje, mocno orientacyjnie po uwzględnieniu podstawowych podatków czy ZUSu oraz podstawowe pewne wydatki a więc niedokładne bo zawsze do większej pasieki coś trzeba dokupić, coś szybko wyremontować, coś się po drodze wykrzaczy a to są kolejne koszta, które odejmiemy od zysku. 

Pytanie tylko co rozumiemy za pojęciem godziwego życia? Dla jednego to 5x podróż po 2 tygodnie w jakąś egzotykę, do tego co 2 lata nowe auto, wybudowanie dom dla syna, córki, zięcia, teściowej... :D

Godziwe życie to pojęcie względne, więc najlepiej porównać wynagrodzenie z możliwej pracy na etacie + hobby do dochodu zawodowstwa pszczelarskiego i samemu wyciągnąć wnioski co lepsze/bardziej się kalkuluje

Link to comment
Share on other sites

46 minut temu, Tikcop napisał:

Ile z tego zabierzesz na tamten świat? Wszystko w granicach rozsądku. Tak chyba lepiej.

Czyli aby hobby było faktycznie hobby a nie ciężką robotą. Chyba, że hobby to prowadzenie dużej firmy pasiecznej 

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Krzychu napisał:

Mając ponad 200 rodzin można wyjść już na swoje w porównaniu do pracy z etatem.

Co to to swoje ?  Policz godziny pracy , amortyzację samochodu paliwo i wiele innych spraw ot brutto na etacie a nie netto . Odłożenie na takie lata jk ten rok = roczny wydatek . Wiele spraw .  Ja nie traktuje tego jako hobby . Do hobby się dokłada ja liczę wszystko i sknera ze mnie . Ale dziewczyny robią co mogą . ?

Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, daro napisał:

Co to to swoje ?  Policz godziny pracy , amortyzację samochodu paliwo i wiele innych spraw ot brutto na etacie a nie netto . Odłożenie na takie lata jk ten rok = roczny wydatek . Wiele spraw .  Ja nie traktuje tego jako hobby . Do hobby się dokłada ja liczę wszystko i sknera ze mnie . Ale dziewczyny robią co mogą . ?

 

Darku, nie wiem ile na etacie brutto zarabiasz i dlatego nie mam punktu odniesienia a przy tych kalkulacjach też liczę te rzeczy o których mówisz a w kolejnym poście bardziej to rozjaśniam. I faktycznie te 200 rodzin to byłoby mało w porównaniu do np etatu + 52 pnie obecnie bo zawsze jeszcze coś wypadnie co nieprzewidzianego. Np susza :)

Link to comment
Share on other sites

W dniu 28.12.2020 o 22:07, Krzychu napisał:

Chyba jako dodatek do emerytury, bo 2 koła to na kredyt z opłatami nie starczy ?

 

W dniu 28.12.2020 o 17:54, manio napisał:

to tyle jego co sobie pogada.

 

Co do godnego życia to i ja się wypowiem;) 

Czym tak właściwie to godne życie jest? To że wstajesz rano idziesz na 8,10,12 godzin do pracy, wracasz z depresja i słowem na ustach i myślą z tyłu głowy, że jutro znowu do roboty robić to samo? 

Jak taka pszczoła nie znająca innego życia, robi swoje i ucieka do krainy wiecznych pożytków. A człowiek od pszczoły jest jeszcze głupszy. Bo ma świadomość a robi to samo. Przewala swoją niepotrzebna pracę i umiera ciesząc się z emerytury która to bierze 5 lat albo i nie i umiera w bólach na raka albo inna chorobę 21 wieku. 

Czyz nie bardziej godnym życiem jest wstać, zakrecic się w koło domu, wychowując dzieci pojsc za dom na kilka godzin podłubać w ogrodzie i przy pszczołach, zatroszczyć się o potrzeby ""garnka" i kilku złotych na niezbędne wydatki których samemu zdobyć się nie da? :) To właśnie jest wolnosc:)

 

Yhh. I jutro znowu do roboty... 

  • Lubię 3
Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, Krzychu napisał:

 

Mając ponad 200 rodzin można wyjść już na swoje w porównaniu do pracy z etatem. Gdzie jednak wakacje masz troszkę dłuższe niż urlop etatow

 

Wtedy wcale nie masz wakacji .
 

 

10 godzin temu, Sołtys napisał:

 bardziej godnym życiem jest wstać, zakrecic się w koło domu, wychowując dzieci pojsc za dom na kilka godzin podłubać w ogrodzie i przy pszczołach, zatroszczyć się o potrzeby ""garnka" i kilku złotych na niezbędne wydatki których samemu zdobyć się nie da? :) To właśnie jest wolnosc:)

Robić to co się lubi i chociaż nie jest lekko nie traktować jak pracę , tylko jak relaks .
Wtedy satysfakcja z pracy jest większa .

Pracując w korporacjach im więcej z siebie damy , tym więcej pracodawca chce z nas wyciągnąć .
Zrobisz dziś 20% więcej, to  jutro zaplanują ci 50% więcej do wykonania.
Zanim się zorientujemy już jesteśmy niewolnikami pracy .
I co z tego , że dobrze płacą i na wiele nas wtedy stać ? Jak nie mamy nawet kiedy tych pieniędzy wydać ! 
Nie ma czasu na rodzinę , dzieci , tylko praca, praca, praca .
Jedyny wypoczynek to pracownicze konferencje szkoleniowe , na których też przez cały dzień mówią jak zwiększyć efektywność pracy .
Obserwuję taki trend , że ludzie pracują 10-15 lat w korporacjach na stanowiskach menadżerskich . Odkładają kasę .
A po 10-15 latach za tą odłożoną kasę kupują gospodarstwo na Warmii i Mazurach , kupują pszczoły , lub kozy owce i robią "agroturystykę" .
Często wiedzą jak to zrobić , żeby wkład własny został zrefundowany , lub poważnie zwiększony przez projekty , dotacje unijne itp.
Dalej pracują od rana do nocy , ale robią u siebie i nie są zależni od dyrekcji / zarządu firmy i nikt nie mówi im co maja robić i ile godzin na dobę muszą "wykonywać plan" .
Mając doświadczenie w korporacjach . Znają się na tzw marketingu .
Budują historię , sieć klientów i w ciągu bardzo krótkiego czasu są w stanie osiągnąć bardzo przyzwoite dochody .
Osobiście znam kilka osób , które były typowymi mieszczuchami na etatach w korporacjach,
a teraz są cenionymi producentami tradycyjnych lokalnych produktów spożywczych  .
Znajomi jeszcze 5 lat temu nie mieli pszczół i wiedzę czerpali z kursu i ... naszego forum :)
Uciekli z miasta na Warmię .
Teraz mają pasiekę edukacyjną . Organizują płatne lekcje pszczelarstwa w pasiece o różnym stopniu zaawansowania .
Oferują dla miastowych z wielkich blokowisk ule z pszczołami do wydzierżawiania wraz ze wsparciem podczas trwania sezonu .
Prowadzą warsztaty pszczelarskie (nieźle płatne) podczas regionalnych imprez plenerowych .
Doświadczenie z korporacji przekuli na sukces w pszczelarstwie .
Robią to co lubią i są szczęśliwi .
Pozdrawiam w tym miejscu Kasię i Andrzeja :)


 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, Robi_Robson napisał:

Wtedy wcale nie masz wakacji .
 

 

Robić to co się lubi i chociaż nie jest lekko nie traktować jak pracę , tylko jak relaks .
Wtedy satysfakcja z pracy jest większa .

Pracując w korporacjach im więcej z siebie damy , tym więcej pracodawca chce z nas wyciągnąć .
Zrobisz dziś 20% więcej, to  jutro zaplanują ci 50% więcej do wykonania.
Zanim się zorientujemy już jesteśmy niewolnikami pracy .
I co z tego , że dobrze płacą i na wiele nas wtedy stać ? Jak nie mamy nawet kiedy tych pieniędzy wydać ! 
Nie ma czasu na rodzinę , dzieci , tylko praca, praca, praca .
Jedyny wypoczynek to pracownicze konferencje szkoleniowe , na których też przez cały dzień mówią jak zwiększyć efektywność pracy .
Obserwuję taki trend , że ludzie pracują 10-15 lat w korporacjach na stanowiskach menadżerskich . Odkładają kasę .
A po 10-15 latach za tą odłożoną kasę kupują gospodarstwo na Warmii i Mazurach , kupują pszczoły , lub kozy owce i robią "agroturystykę" .
Często wiedzą jak to zrobić , żeby wkład własny został zrefundowany , lub poważnie zwiększony przez projekty , dotacje unijne itp.
Dalej pracują od rana do nocy , ale robią u siebie i nie są zależni od dyrekcji / zarządu firmy i nikt nie mówi im co maja robić i ile godzin na dobę muszą "wykonywać plan" .
Mając doświadczenie w korporacjach . Znają się na tzw marketingu .
Budują historię , sieć klientów i w ciągu bardzo krótkiego czasu są w stanie osiągnąć bardzo przyzwoite dochody .
Osobiście znam kilka osób , które były typowymi mieszczuchami na etatach w korporacjach,
a teraz są cenionymi producentami tradycyjnych lokalnych produktów spożywczych  .
Znajomi jeszcze 5 lat temu nie mieli pszczół i wiedzę czerpali z kursu i ... naszego forum :)
Uciekli z miasta na Warmię .
Teraz mają pasiekę edukacyjną . Organizują płatne lekcje pszczelarstwa w pasiece o różnym stopniu zaawansowania .
Oferują dla miastowych z wielkich blokowisk ule z pszczołami do wydzierżawiania wraz ze wsparciem podczas trwania sezonu .
Prowadzą warsztaty pszczelarskie (nieźle płatne) podczas regionalnych imprez plenerowych .
Doświadczenie z korporacji przekuli na sukces w pszczelarstwie .
Robią to co lubią i są szczęśliwi .
Pozdrawiam w tym miejscu Kasię i Andrzeja :)


 

 

Pełna racja. Idąc do pracy dadzą Ci wynagrodzenie X, z roku na rok coraz więcej wymagają przez co pracujesz coraz więcej. Wszystko drożeje. Po 3 latach koszty życia są większe niż w tym czasie kiedy zostałeś zatrudniony. 

Jednocześnie więcej pracujesz. 

A dalej masz w wynagrodzeniu kwotę X brutto, gdzie netto jest jeszcze mniej niż 3 lata temu. 

 

Z tym doświadczeniem z korporacji również się zgadzam. 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Robi_Robson napisał:

Pracując w korporacjach im więcej z siebie damy , tym więcej pracodawca chce z nas wyciągnąć .
Zrobisz dziś 20% więcej, to  jutro zaplanują ci 50% więcej do wykonania.

  Mój dziadek mawiał, że najwięcej biją tego konia co potem dobrze ciągnie.  

I przypomina mi się znowu rada którą otrzymałem od starego człowieka gdy jeszcze pracowałem w zakładzie pracy :   "...nigdy nie pokazuj całej d..py..."

Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, Robi_Robson napisał:

A po 10-15 latach za tą odłożoną kasę kupują gospodarstwo na Warmii i Mazurach , kupują pszczoły , lub kozy owce i robią "agroturystykę" .

I przychodzi covid i mają prze..rane .

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Robi_Robson napisał:

Robią to co lubią i są szczęśliwi .

Dobrze tam gdzie nie ma nas :)  Ja tam im nie zazdroszczę , każdy ma swój kamień do toczenia ... Warto mieć różne zajęcia i zainteresowania żeby nie popadać w rutynę , ale takie skrajności to przesada. Łatwiej o niepowodzenie niż sukces.

Link to comment
Share on other sites

1 hour ago, daro said:

I przychodzi covid i mają prze..rane .

 

Ale to dotyczy wszystkich. Np. tego co ma zaklad fryzjerski i ten co u niego pracuje. A ile stresu ma przy tym moja zona jak mi trzeba wlosy obciac. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.