Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Leki na warrozę


Recommended Posts

No właśnie ? kwasy oczywiście tak bo są tanie i skuteczne , chociaż w przypadku mrówkowego trochę "matematyki " w cudzysłowie trzeba zastosować ? i przy większej pasiece jest to trochę kłopotliwe , ale oprócz kwasów co jeszcze ?  Czy Waszym zdaniem same kwasy załatwią sprawę walki z roztoczem? ? I jakie macie swoje plany walki poza zastosowaniem kwasów ??? oczywiście dostosowane indywidualnie do Waszych pożytków.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Brzytwiarz napisał:

Proponuję byś kupił lub pożyczył sobie książkę łatwe pszczelarsrtwo dr. liebiga. Niema chyba lepszej literatury o pszczelarstwie niż ona sama. Analizować ją kilku krotnie a ona sama może pomóc w rozumieniu wielu problemów a samo leczenie kwasami jest szeroko opisane co i jak z doświadczeniami i przykładami oraz instrukcjami. Co do naszych profesorów to szacunek się należy, oczywiście  ale większość z nich niestety go utraciła w moich oczach skacząc z własnej woli do szamba o nazwie polityka. 

Bardzo dziękuję za poradę,fachowej wiedzy nigdy nie za wiele,może kiedyś kiedy zacznę tracić pszczoły to będę musiał rozszerzyć u siebie zastosowanie kwasów czy innych leków.Ja zawsze byłem i jestem otwarty na wiedzę.Na dzień dzisiejszy w swoim całorocznym programie zwalczania warrozy jak już wcześniej pisałem nie stosuję kwasów na pszczole zimowej! i niema potrzeby aby to zmieniać.Swój sposób gospodarowania wypracowywałem przez wiele lat,teraz jestem z niego bardzo zadowolony,a nawet dumny,każdej wiosny czekam z radością bez obaw.Takich gorących głów wiedzących już wszystko o pszczołach i zwalczanej warrozie nie potępiam z nich są bardzo fajni klienci na moje nieekologiczne zacofane rodziny pszczele,prawie w ogóle się nie targują ?. Scenariusz zakupu jest od lat podobny"panie były leczone,mocne były ale się wypszczeliły, pewnie przez pszczoły sąsiada itd...

To chyba tyle pozdrawiam.Piotr.

Ps.Napisz coś więcej jak przez cały rok walczysz z warrozą i z jakim skutkiem,chętnie poczytam wieczorami teraz jest czas,a przygotowania do sezonu odkładam na nowy rok.  

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

2 hours ago, piotrpodhale said:

Bardzo dziękuję za poradę,fachowej wiedzy nigdy nie za wiele,może kiedyś kiedy zacznę tracić pszczoły to będę musiał rozszerzyć u siebie zastosowanie kwasów czy innych leków.Ja zawsze byłem i jestem otwarty na wiedzę.Na dzień dzisiejszy w swoim całorocznym programie zwalczania warrozy jak już wcześniej pisałem nie stosuję kwasów na pszczole zimowej! i niema potrzeby aby to zmieniać.Swój sposób gospodarowania wypracowywałem przez wiele lat,teraz jestem z niego bardzo zadowolony,a nawet dumny,każdej wiosny czekam z radością bez obaw.Takich gorących głów wiedzących już wszystko o pszczołach i zwalczanej warrozie nie potępiam z nich są bardzo fajni klienci na moje nieekologiczne zacofane rodziny pszczele,prawie w ogóle się nie targują ?. Scenariusz zakupu jest od lat podobny"panie były leczone,mocne były ale się wypszczeliły, pewnie przez pszczoły sąsiada itd...

To chyba tyle pozdrawiam.Piotr.

Ps.Napisz coś więcej jak przez cały rok walczysz z warrozą i z jakim skutkiem,chętnie poczytam wieczorami teraz jest czas,a przygotowania do sezonu odkładam na nowy rok.  

Mega prostacko w sezonie raz w miesiącu jest ambrazol tak do lipy,  po lipie sa paski z kwasem szczawiowym (zachowując interwaly czasowe miesiaca) (bo temperatura jest wysoka i nie do końca mi pasuje odparowywanie kwasu mrókowego - cieżko mi dobrać knot) a  po zakarmieniu tak w okolicy połowy, końcu września jest kwas mrówkowy w odstojnikach 150-200ml. I potem do tej pory był kwas szczawiowy w grudniu/styczniu - polewanie 5ml/uliczkę tak jak ambrazol. w tym roku połowę odpalę z sublimatora. Stosowałem też dyfuzor z amitrazą i faktycznie jest to mega dobre ale jakoś jak przetrzymałem ramkę w plastikowym pudełku pomimo że byłą rok w ulu to zapach amitrazy dalej w pudle jest.  Co do tych klientów to może i tak jest bo do mnie też się zgłosił w zeszłym roku koleś we wrześniu tak 15-20 września, że kupił dopiero co odkład 4 ramki i chciałby coś jeszcze dokupić. Z litości powiedziałem mu żeby się puknął w głowę i zapomniał o czymś takim ode mnie. Wiosną do niego dzwoniłem i pytałem co i jak, okazało się oczywistą oczywistością, że pszczół brak. Uśmiałem się tylko bo ktoś skasował go 300 zeta za 4 ramki warszawskie we wrześniu. Jak widać głupich nie sieją. Co do sprawdzonych środków to możesz jeszcze dorzucić https://www.weterynaria.bayer.com.pl/pl/zwierzeta-gospodarskie/drob/baycox-25/ o ile już nie praktykujesz antybiotyki te dla kur, bo rozumiem tez takie myślenie ze jak kury moga to czemu nie pszczoly albo my przecież to wyjdzie - ja niestosuje i niezamierzam ale słyszałem o procederze. Z przykrością stwierdzam ze kiedyś miałem duzo lepsze zdanie o pszczelarzach niz mam obecnie. I niemowa tutaj o kim kolwiek z forum tylko tak ogólnie. 

Rujki i wszystkie inne przypadki bez czerwiowe w sezonie trafiają na mlekowy i tyle. Moze nie jest to idealnie ale jakos dziala a co do nosemozy to inne srodki ale to inny temat. Czy jest to najlepsze rozwiazanie do walki nie wiem, czy najbardziej optymalne pewnie nie bo paski czasochlonne deko i ich podkladanie i wyciaganie, ale jakos powiedzmy dziala i jak by mi ktos chcial badac miod to nie mam zadnej obawy ze bede go musial utylizowac. 

 

Inny pszczelarz co cale zycie leczyl kwasami, jakas lokalna legenda z kola to o kwasie mrowkowym to tylko slyszal i raz stosowal i dal sobie siana, szczawiowy tez choc cos go uzywal teraz używa tylko slusznych rozwizan w tabletkach i paskach. 

Edited by Brzytwiarz
Link to comment
Share on other sites

Brzytwiarz, a masz chociaż ze sto rodzin? Jeśli tak to naprawdę podziwiam Twoją metodę walki z warozą. Jesteś naprawdę dobry. Posłuchaj Piotra bo to wysokiej klasy pszczelarz i wielu z nas jeszcze długo nie osiągnie jego poziomu.

Link to comment
Share on other sites

Do zimy poszło 29 w sezonie do 40-50 a nadmiar no cóż zagazuje :) . Ja nie mówię że nie ma racji Piotr. Ale pewnie jak w życiu jest wiele rozwiązań i dróg by osiągnąć ten sam cel. Ja po  prostu zmierzam do ograniczenia chemii i farmacji jeśli to możliwe bo wiadomo nie zawsze się da. Ogólnie metody towarowe są super bo jest oszczędność czasu i o to chodzi ale nie koniecznie jest chemia i farma free. Ja po prostu mam uraz do amitrazy jako pestycydu. Tak samo jak każdy z nas musi sobie wypracować swoją ścieżkę leczenia jak i obycia z pszczołami. 

PS. Byłem za leczeniem amitrazą z dyfuzora ale jakoś mi się zmieniło zdanie albo ekofanatyzm wyprał mi głowę. Stosujących tymol też znam apiguard i też jakoś im zimują wiadomo nie tylko tymol. Tymol z dyfuzora odpalę w przyszłym sezonie na nadmiarze rodzin bo próba nie strzelba jak coś to się osypią i tyle. 

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
19 godzin temu, Nacek napisał:

Wielu głosi teorie że na tępo parowania KM ma temperatura zewnętrzna a mi się wydaje że zdecydowanie większy wpływ ma siła rodziny, silna trzyma temperaturę w miarę stabilną, natomiast słaba ma z tym spory kłopot, po prostu nie ma komu podgrzewać czy wentylować i w takich często zdarza się poparzony czerw. 

Też mam takie odczucie.

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
14 godzin temu, piotrpodhale napisał:

Bardzo dziękuję za poradę,fachowej wiedzy nigdy nie za wiele,może kiedyś kiedy zacznę tracić pszczoły to będę musiał rozszerzyć u siebie zastosowanie kwasów czy innych leków.Ja zawsze byłem i jestem otwarty na wiedzę.Na dzień dzisiejszy w swoim całorocznym programie zwalczania warrozy jak już wcześniej pisałem nie stosuję kwasów na pszczole zimowej! i niema potrzeby aby to zmieniać.Swój sposób gospodarowania wypracowywałem przez wiele lat,teraz jestem z niego bardzo zadowolony,a nawet dumny,każdej wiosny czekam z radością bez obaw.Takich gorących głów wiedzących już wszystko o pszczołach i zwalczanej warrozie nie potępiam z nich są bardzo fajni klienci na moje nieekologiczne zacofane rodziny pszczele,prawie w ogóle się nie targują ?. Scenariusz zakupu jest od lat podobny"panie były leczone,mocne były ale się wypszczeliły, pewnie przez pszczoły sąsiada itd...

To chyba tyle pozdrawiam.Piotr.

Ps.Napisz coś więcej jak przez cały rok walczysz z warrozą i z jakim skutkiem,chętnie poczytam wieczorami teraz jest czas,a przygotowania do sezonu odkładam na nowy rok.  

Piotrze abyś się nie obrażał, ja osobiście proponuję tą książkę bo trochę ma inne spojrzenie na pszczelarstwo a szczególnie warrozę. Nie chcę nikogo do kwasów przekonywać.

Link to comment
Share on other sites

31 minutes ago, marbert said:

Piotrze abyś się nie obrażał, ja osobiście proponuję tą książkę bo trochę ma inne spojrzenie na pszczelarstwo a szczególnie warrozę. Nie chcę nikogo do kwasów przekonywać.

No dajcie spokój, Piotr to nie mamlas a duży chłopiec a tacy się nie obrażają bo i o co. Wymiana poglądów to chyba niema się na co obrażać. 

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
16 godzin temu, Tadek11 napisał:

No właśnie ? kwasy oczywiście tak bo są tanie i skuteczne , chociaż w przypadku mrówkowego trochę "matematyki " w cudzysłowie trzeba zastosować ? i przy większej pasiece jest to trochę kłopotliwe , ale oprócz kwasów co jeszcze ?  Czy Waszym zdaniem same kwasy załatwią sprawę walki z roztoczem? ? I jakie macie swoje plany walki poza zastosowaniem kwasów ??? oczywiście dostosowane indywidualnie do Waszych pożytków.

Moje marne trzy letnie stosowania kwasów w mych warunkach przedstawia się następująco:

-dwukrotne stosowanie kwasu mrówkowego w ilości 90 ml w sierpniu i 90 ml we wrześniu załatwia sprawę. nie było potrzeby stosowania kwasu szczawiowego. To w rodzinach "starych" W odkładach część przeleczyłem mlekowy część nie i raz kwas mrówkowy we wrześniu załatwia sprawę w ilości około 100 ml.

- w tym sezonie ze względu na małą spadź w sierpniu i początkiem września dostały tylko raz kwas mrówkowy po 100 ml i z tego co widzę to prawdopodobnie jedynie 4 rodziny kwalifikują się do ewentualnego zastosowania kwasu szczawiowego. Ale to jeszcze nie jest przesądzone bo to rodziny Buckfast V więc prawdopodobnie więcej spada tam warrozy jak miały jeszcze czerw. Czy to prawda? się zobaczy.

Link to comment
Share on other sites

Panowie Daniel i Robert co wy z tą książką tak atakujecie,macie jakieś tam udziały czy co ? ja przecież napisałem że kupię przy najbliższej okazji i z ogromną ciekawością przeczytam,zwłaszcza jestem bardzo ciekawy wyników badań laboratoryjnych udowadniających obojętność stosowania kwasów na organizmach pszczół-larw,obaliłoby to mój system dbania o pszczołę zimową? Z równie nieukrywaną ciekawością przeanalizuję to co napisał Robert że po zastosowaniu kwasów przybyło pszczół,czym to może być spowodowane czyżby kwas mrówkowy powodował zwiększenie czerwienia?A może tylko to wynik wzburzenia pszczół na zmiany w całym ekosystemie panującym w ulu jakie wywołał kwas ☠️Wyczytałem również wyżej o działających oparach kwasu na nosemozę i powiem niema w tym nic dziwnego,jeżeli kwas poradzi sobie z osobnikami warrozy pod zasklepem,to dlaczego nie miałby zabić sporów nosemozy,a przy okazji wyjałowić czy nawet powodować mikro oparzenia przewodów pokarmowych pszczół.Sam kiedyś stosowałem z powodzeniem KM do leczenia grzybicy w jednej rodzince,ale może o tym innym razem.Tak wiec Panowie kwasy TAK ale z umiarem bo na umiar jeszcze nikt nie umarł.

Jeżeli chodzi o te antybiotyki dla kur to powiem,pewnie można spokojnie wieszać psy , potępiać,wyśmiewać.Ale wystarczy znaleźć się w sytuacji kiedy stoisz w zarażonej pasiece wśród umierających pszczół,nie wiesz co robić-jesteś bezradny i co Danielu nie podasz???Ja podam bo sam kiedyś miałem podobną sytuację kiedy rozniosłem sobie po całej pasiece chorobę woreczkową,gdyby wtedy jakiś znawca powiedział lej do uli kobyli mocz to lałbym bez zastanowienia ? Kiedyś pani weterynarz opowiadała o pszczelarzu u którego znaleziono zgnilca z klinicznymi objawami,postanowiono wszystkie ule spalić,wrzesień stare ule bez szans ratowania.Kiedy przyjechali palić ule pszczelarz stanął przy ulach i powiedział żeby i jego spalili....i co taki pan nie poda pszczołom rapicydu czy antybiotyków dla gołębi? Tak łatwo wyśmiewać ciężej zrozumieć jakie emocje wywołuje utrata pszczół,praktycznie u niektórych członków rodziny.

Wracając do kwasów,Daniel robisz dużo podobnie do mnie tylko ja akurat jak już 100 razy pisałem kończę używanie kwasów z początkiem lipca po odwirowaniu miodu malinowego.Reszta kwas szczawiowy lub warromed około 1 maja,1 czerwca i jak wspominałem 1 lipca.

Na zakończenie moich wypocin powiem oczywiście że się nie obrażam,gdybym się chciał obrazić to wiele wcześniej jak tu na forum zostałem  nazwany anonimowym hejterem,zasrańcem,nieempatycznym itd... 

Vincent nie przesadzaj,ale dziękuję za miłe słowa.? PK     

  • Lubię 3
Link to comment
Share on other sites

Tak do końca to nie wiadomo czemu kwasy niszczą skutecznie warozę. Byleby w ROZSĄDNEJ dawce bo jak nie to wtedy zniszczą  też i rodziny. Większość nie zna umiaru niestety. To potem obwiniają wszystko i wszystkich poza sobą. Ja również polecam książkę dr Liebiga. Wg mnie obecnie nie ma lepszej pozycji. Czasem wychodzi, że lepiej odwiesić na kołku co się wiedziało i zacząć od nowa.

 

A ten co to niby leczył a potem kupował od p Piotra pszczoly to nie zapomniał aby, że przed zimą to pszczoły muszą mieć i miejsce i na gromadzenie zapasów i czerwienie w sierpniu i wrześniu, bo u nas ciepłe jesienie są? Waroza nie jest wcale najważniejszym z problemów przygotowania rodzin do zimy. Nie wolno jej lekceważyć. Amitrazą da się wyleczyć ale jak patrzę po sobie to kwasami wychodzi efektywniej.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, tikcop napisał:

Waroza nie jest wcale najważniejszym z problemów przygotowania rodzin do zimy.

Niby tak,ale bez leczenia inne zabiegi są bez sensu.O ile w pierwszym roku rzeczywiście nie stanowi problemu to w następnym też już bardzo często nie musimy zwalczać bo niema na czym .??

Link to comment
Share on other sites

,,

1)Matka przestaje składać jaja lub składa jaja i wyklute z nich larwy giną pod wpływem kwasu mrówkowego w powietrzu.Również obecny już w ulu otwarty  czerw może obumierać pod wpływem leczenia

2)Zasklepiony czerw rozwija się podczas leczenia normalnie.Zagrożony jest dopiero podczas wygryzania się .Wygryzające się młode pszczoły giną jeśli zostaną wystawione na działanie kwasu mrówkowego bez żadnej ochrony. Dzieje się tak jeśli nie zachowamy wystarczającego odstępu między................................................,lub w przypadku słabych rodzin,jeśli czerw nie jest chroniony przez robotnice.

-leczenie długotrwałe prowadzi do kumulowania się kwasu w miodzie i karmie ............   

 

Łatwe pszczelarstwo  -Gerhard Liebig.

 

cytaty trochę wyrwane z całości ,bez przeczytania dokładnego książki mogą wypaczać , ale to nie jest tak , że stosowanie kwasu jest super i beż efektów ubocznych.

Do stosowania kw. mrówkowego trza mieć doświadczenie , aby się nie zdziwić .

Nie stosuje .

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Guest marbert

Wszystkie lekarstwa to w jakimś stopniu trucizny.

 

Na pewno wszystkie kwasy tak jak inne leki nie są zupełnie obojętne na pszczoły.

Dokupiłem sobie 5 uli jednościennych od Pana Kotlarza bo były tanie po 200 zł jako ule odkładowe z metalowym ocynkowanym daszkiem i powałkopodkarmiaczką.

Nie zabezpieczyłem folią ocynkowanego daszka , kwas mrówkowy spalił cały ocynk na daszkach. Pszczoły mocno odchorowały tą mą głupotę.

Link to comment
Share on other sites

A czy ktoś mi powie po co czerw i larwy w połowie czy końcu września ?? Ja u siebie nie zauważyłem by jakoś gineły nadmiernie larwy czy zasiew. Możliwe że za krotko stosowałem kwas bo odparowanie 150ml trwało 5-6 dni. Robert spokojnie ocet spożywczy też by wyrządził Ci takie szkody w ocynku a mimo to jest powszechnie używany. Pewnie jak ze wszystkim trzeba mieć umiar. Ja w tym roku miałem taki numer, że w jednym ulu pociągły mi ratunkowe mateczniki (połowa września) i podałem kwas Mrówkowy. W tym jednym ulu odparowywanie było na poziomie 50ml/dzień gdzie w reszcie było na poziomie 30ml/dzień. Faktycznie był drobny osyp w tym ulu tak ze szklankę. Ale ani stara matka nie padła ani jej nie zaciukały a jak bym sam tych mateczników nie usuną to i nowa matula by się wygryzła tylko czy by się unasienniła tego nie byłem pewien i wymieniłem na UN. Co na podstawie tego ula wnioskować można a no tylko tyle że pszczoły piastujące mateczniki podnoszą znacząco temperaturę w ulu. Co ma wpływ na szybkość parowania kwasu. Kwasy nie są tak wygodne w stosowaniu jak inne środki ale też działają. 

Edited by Brzytwiarz
Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
36 minut temu, Nacek napisał:

A czy kwas nie wchodzi przypadkiem w reakcje z aluminium, mam na myśli siatkę w dennicach?

Z tego co widzę to raczej nie. Ale siatka z aluminium jest słaba i kilka razy kuny mi zniszczyły rodziny na takiej siatce. Od tego czasu wysuwam wkładki na 2-3 cm i tyle.

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
40 minut temu, Brzytwiarz napisał:

A czy ktoś mi powie po co czerw i larwy w połowie czy końcu września ?? Ja u siebie nie zauważyłem by jakoś gineły nadmiernie larwy czy zasiew. Możliwe że za krotko stosowałem kwas bo odparowanie 150ml trwało 5-6 dni. Robert spokojnie ocet spożywczy też by wyrządził Ci takie szkody w ocynku a mimo to jest powszechnie używany. Pewnie jak ze wszystkim trzeba mieć umiar. Ja w tym roku miałem taki numer, że w jednym ulu pociągły mi ratunkowe mateczniki (połowa września) i podałem kwas Mrówkowy. W tym jednym ulu odparowywanie było na poziomie 50ml/dzień gdzie w reszcie było na poziomie 30ml/dzień. Faktycznie był drobny osyp w tym ulu tak ze szklankę. Ale ani stara matka nie padła ani jej nie zaciukały a jak bym sam tych mateczników nie usuną to i nowa matula by się wygryzła tylko czy by się unasienniła tego nie byłem pewien i wymieniłem na UN. Co na podstawie tego ula wnioskować można a no tylko tyle że pszczoły piastujące mateczniki podnoszą znacząco temperaturę w ulu. Co ma wpływ na szybkość parowania kwasu. Kwasy nie są tak wygodne w stosowaniu jak inne środki ale też działają. 

Prawdopodobnie masz rację, mieszkasz też w cieplejszym rejonie kraju i jak patrzę to chyba z 1,5 miesiąca już te wszystkie nasze prace w pasiece się przesunęły. Do lat minionych.

Link to comment
Share on other sites

A co myślicie o zastosowaniu izolatorów jedno ramkowych załóżmy w terminie od początku września  do końca października ? Ale okres  izolacji jeszcze do przemyślenia i nie analizujcie go  bo może będzie inny dostosowany do pogody . Ale idea jest taka żeby matkę umieścić na jednej ramce w izolatorze i nie pozwolić jej czerwić na większej ilości ramek i tuż przed wygryzieniem się czerwiu ramkę tą usunąć i wstawić nową do izolatora a czerw zakażony zniszczyć .  Ja w tym roku nie zdążyłem ale miałem w planie zbudować takie izolatory i umieszczać w nich matki na jednej ramce wstawionej w środek . Oczywiści kłopot mogą mieć Ci którzy mają dużą ramkę i zimujących na jednym korpusie . Bo ja i tak zimuję na dwu korpusach i ramkę w izolatorze umieszczał bym w dolnym korpusie. Idea jest taka że czerw z jajeczek złożonych później jest i tak na straty i jest w większości zakażony roztoczem i i wirusami i tak by nie przeżył zimy. I w tym okresie wolnym od czerwiu przeprowadzać zabiegi . Mój znajomy kolega pszczelarz posuwał się do jeszcze innej praktyki i po prostu we wrześniu wydłubywał wszyskien zasklepiony czerw i dopiero jak pszczoły go usunęły wykonywał zabiegi

Link to comment
Share on other sites

Pewien wszechwiedzący guru z Sieradza poszedł jeszcze dalej ...
Opisywał to kiedyś w prasie pszczelarskiej .
W lutym kiedy pojawiał się pierwszy czerw robił przegląd i wycinał z plastrów zaczerwione i zasklepione komórki .
Z nimi zabierał z ula wszystkie osobniki warrozy , które przezimowały :D
 

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, Robi_Robson napisał:

Pewien wszechwiedzący guru z Sieradza poszedł jeszcze dalej ...
Opisywał to kiedyś w prasie pszczelarskiej .
W lutym kiedy pojawiał się pierwszy czerw robił przegląd i wycinał z plastrów zaczerwione i zasklepione komórki .
Z nimi zabierał z ula wszystkie osobniki warrozy , które przezimowały :D
 

Z punktu widzenia teoretycznego super zabieg ponieważ cała warroza wchodzi do pierwszego czerwiu,nie drugiego ani trzeciego ale właśnie pierwszego i potem pada.Niestety z praktycznej strony zabieg praktycznie niewykonalny końcem stycznia czy w lutym.Co innego Sieradz=Hawaje.?PK

Link to comment
Share on other sites

1 hour ago, Robi_Robson said:

Pewien wszechwiedzący guru z Sieradza poszedł jeszcze dalej ...
Opisywał to kiedyś w prasie pszczelarskiej .
W lutym kiedy pojawiał się pierwszy czerw robił przegląd i wycinał z plastrów zaczerwione i zasklepione komórki .
Z nimi zabierał z ula wszystkie osobniki warrozy , które przezimowały :D
 

A który to guru był??? bo to bardzo ciekawa sprawa. To że Siudalski wstawia ramkę z pierzgą w styczniu lutym to rozumiem ale takie chocki klocki to już iście szarlatański sposób. Choć z drugiej strony Dr. liebig mówi o rozrywaniu mostków czyli podniesieniu korpusu górnego do polewania kwasem szczawiowym w grudniu to też mi średnio pasuje się robić. 

Edited by Brzytwiarz
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.