Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Konsekwencje stosowania kwasów w walce z warrozą


Recommended Posts

Po obejrzeniu pewnego filmiku tak jak byłem nastawiony na kwasy tak teraz mam mieszane uczucia. Jest opinia o rzekomo oslabianej odporności pszczół. Jak wiecie, mam stare skansenowe warszawiaki bez wysuwanych dennic. Ciężko w nich o sterylna higienę w zimę póki pszczoły na wiosnę sobie nie posprzataja. Dlatego obawiam się, że po kasach porostu pszczoły zaczną mi chorować na inne chorubska i bardziej im to zaszkodzi niż sama warroza. Przeczytałem o tym artykuł, do którego was odeślę i zapraszam do dyskusji:

Lek. wet. Artur Arszułowicz, Mgr inż. Elżbieta Kowalczyk

„Wszystko jest lekiem i nic nie jest lekiem”

Pszczelarze walcząc z warrozą zauważyli, że jest ona podatna na działanie kwasów organicznych takich jak kwas mrówkowy, mlekowy, szczawiowy czy cytrynowy. Zauważyli również, że kwasy te nie zanieczyszczają miodu i nie odkładają się w węzie, a dodatkowo w niewielkich ilościach są jego naturalnym składnikiem. W związku z tym ośrodki naukowe podjęły szeroko zakrojone badania, w wyniku których kwas szczawiowy stał się oficjalnym środkiem do zwalczania warrozy.

W świecie roślin kwas szczawiowy jest dość powszechny w postaci czystego kwasu bądź soli zwanych szczawianami. Kwas szczawiowy znajduje się m.in. w szczawiu, rabarbarze, szpinaku, buraku, a również w herbacie i kakao. Odstrasza on owady i inne zwierzęta roślinożerne przed zjedzeniem roślin zawierających kwas.

Kwas szczawiowy należy do kwasów organicznych, potocznie określanych jako „kwasy słabe”. W przypadku kwasu szczawiowego jest jednak zupełnie inaczej. Pomimo, że należy on do kwasów organicznych, to działanie jego zbliżone jest do działania kwasów mineralnych (np. kwas siarkowy czy solny), a nie typowych kwasów organicznych (np. kwas cytrynowy czy octowy). Działanie takie kwas szczawiowy zawdzięcza bardzo wysokiej stałej dysocjacji. Jeśli np. na naszym języku położymy kryształki kwasu cytrynowego, to nie spowodują one żadnych zmian, poza odczuciem silnego kwaśnego smaku. Jeżeli natomiast zamiast kwasu cytrynowego użyjemy kwasu szczawiowego, to poparzymy sobie język.

Wszystkie dotychczasowe metody użycia kwasu szczawiowego w pszczelarstwie polegają:

  • na polewaniu/rozpylaniu kwasu w odpowiednim roztworze cukrowym, za pomocą strzykawki lub rozpylacza, raz w ciągu sezonu w okresie „bezczerwiowym”;
  • na odparowywaniu kwasu za pomocą odpowiednich urządzeń (parowników). Odparowywanie jest jedyną metodą używania kwasu szczawiowego, którą można stosować wielokrotnie w ciągu sezonu.

Istnieje również trzecia metoda – przez sublimację (przechodzenie substancji ze stanu stałego w stan gazowy z pominięciem fazy ciekłej). Pomimo, że kwas szczawiowy w normalnych warunkach nie sublimuje, a prościej mówiąc nie paruje (aby kwas sublimował potrzebna jest temperatura 150°C), to jednak odpowiednio przygotowany będzie sublimował w ulu. Metoda ta niejednokrotnie jest metodą niedoskonałą, gdyż często dochodzi do przegrzania kwasu, jak i do zwiększenia dawki kwasu, co ujemnie odbija się na rodzinie pszczelej.

Niezależnie od metody wprowadzania kwasu szczawiowego do ula, zawsze musimy pamiętać, że nie jest on obojętny dla pszczół. Z dotychczasowych badań wynika, że polewanie rodzin pszczelich kwasem szczawiowym w roztworze cukrowym powoduje:

  • nieodwracalne uszkodzenie egzoszkieletu młodej pszczoły przez wchłanianie kwasu przez chitynę (Gregorc, 2006);
  • zamieranie i uszkodzenie czerwiu niezasklepionego (Hatjina, 2005; Higes, 1999);
  • wzrost śmiertelności pszczół dorosłych oraz ich osłabienie (Martin – Hernandez, 2004), co niejednokrotnie nie jest przez pszczelarzy zauważane. Osłabienie pojedynczych osobników pszczelich pociąga za sobą osłabienie całej rodziny pszczelej. Tak zachwiana homeostaza (stan równowagi) w rodzinie pszczelej sprzyja bezobjawowym zakażeniom wirusowym i zakaźnym chorobom czerwiu;
  • zwyrodnienie nabłonka odbytnicy, nieodwracalne zmiany w narządach wewnętrznych, zwiększone uszkodzenie komórek oraz trwałe zmiany w układzie pokarmowym i wydalniczym. Takie zmiany u 10% pszczół zaobserwował Hermandez w 2007 roku;
  • uszkodzenie gruczołu woskowego;
  • uszkodzenie włosków pokrywających ciało pszczoły, stanowiących pierwszą i zasadniczą linię obrony zakaźnej, której celem jest niedopuszczenie do wniknięcia, osiedlenia i namnożenia się mikroorganizmów w hemolimfie, tkankach i narządach owada;
  • zaburzenia komunikacji między pszczołami;
  • zaburzenie ekosystemu ula. Środowisko ula to bardzo złożony ekosystem. Ekosystem mikrobów, który funkcjonuje w organizmach pszczół i we wnętrzu ula. Jest to około 8000 rodzajów mikrobów, na które składają się setki szczepów drożdży ulokowanych zarówno w pyłku, jak i w jelitach pszczół przerabiających nektar oraz przynajmniej 107 pleśni, 81 drożdży i 29 bakterii w czerwiu pszczelim. Brak jest kompleksowych badań naukowych, które stwierdziłyby, w jakim stopniu wprowadzanie jakichkolwiek substancji obcych (np. kwasów czy antybiotyków) do tego środowiska narusza równowagę tego systemu i jakie są tego skutki dla kondycji i zdrowotności rodziny. Przeprowadzono prosty eksperyment, w wyniku którego wykazano, że wprowadzenie nawet znikomej ilości kwasu mrówkowego do środowiska ula wstrzymuje procesy fermentacji, a tym samym uniemożliwia powstawanie pierzgi;
  • niejednokrotnie powoduje poparzenia przetchlinek.

Przypuszczamy, że lista negatywnych skutków działania kwasu szczawiowego na pszczołę i rodzinę pszczelą jest dłuższa, a wymaga tylko potwierdzenia badaniami naukowymi. Ostatecznie wszystko jest lekiem i wszystko jest trucizną.

PAMIĘTAJMY!

  • Kwas szczawiowy jest mieczem obusiecznym. Może ciąć zarówno warrozę, jak i pszczołę. Sztuka jego stosowania polega na niszczeniu odpowiedniego odsetka roztoczy przy minimalnej szkodzie wobec pszczół.
  • Kwas szczawiowy nie działa pod zasklepem (Radetzki, 1994) i dlatego ważne jest, aby w czasie przeprowadzania zabiegu nie było krytego czerwiu.
  • Kwasy stosujmy zgodnie ze sztuką lekarską, zachowując prawidłową dawkę i przestrzegając terminów stosowania z zachowaniem odpowiednich środków ostrożności.

Tytuł artykułu zmusza do refleksji. My, pszczelarze, jesteśmy w sytuacji nie do pozazdroszczenia, podobnie jak i nasze podopieczne pszczoły. Z jednej strony firmy (takie jak Biowet czy Bayer) wydawałoby się, że robią wszystko, aby nas wesprzeć w walce z warrozą. Jednak po dobrym zastanowieniu się i przeanalizowaniu sytuacji z ostatnich lat, można stwierdzić, że firmy dobrze zarobiły, a my znaleźliśmy się w sytuacji patowej. Wydaje się, że skuteczność Bayvarolu znacznie się obniżyła, co ma całkiem logiczne uzasadnienie, ale nie to jest tematem wiodącym. Podwyżka cen Apiwarolu jest na tyle radykalna, że wielu właścicieli pasiek podejmie, niestety, działania we własnym zakresie w celu ochrony pszczół przed roztoczem (niekoniecznie legalne i bezpieczne także dla konsumenta) lub co bardziej odpowiedzialni skupią się na tym, co tanie i jak twierdzą znawcy tematu – równie skuteczne, czyli na kwasach. Poprzez analogię do przysłowia, które mówi, że „tanie mięso psy jedzą”, należy przede wszystkim decydentom poddać ku rozwadze fakt, do czego nas doprowadzili, ograniczając dopuszczone do obrotu środki do zwalczania warrozy praktycznie do dwu substancji czynnych (flumetryna oraz amitraza) plus ekologiczny Api Live Var, co w konsekwencji wyzwala inicjatywę samych pszczelarzy, którzy są świadomi narastającej lekooporności i mniejszej ich skuteczności z racji braku możliwości naprzemiennego stosowania zgodnie z zaleceniami sztuki lekarskiej. Jeden – tak, ale jakby nie działa, a drugi – tak, ale jakby jest nadużywany, bo niezależnie od samozaparcia wytrwałych w dymieniu Varroa się sypie i sypie.

Wracając do kwasu szczawiowego należałoby wyraźnie zaakcentować, że nie jest on także bezpieczny dla pszczelarza, bowiem słyniemy z nonszalancji i mało który z nas zachowuje należytą ostrożność podczas manewrów z kwasami (rękawice, maska i rygorystyczne przestrzeganie zaleceń). Skutki dla pszczelarza choć odległe w czasie mogą być bardzo dotkliwe i dlatego proszę nie lekceważyć tego, co napisałem. Obserwując determinację, z jaką pszczoły chronią się i bronią przed interwencją zagorzałych zwolenników używania kwasów, należałoby tym bardziej wziąć pod uwagę i własne bezpieczeństwo. Dwa lata temu wraz z kolegami z „Polanki” mieliśmy przyjemność i zaszczyt gościć w pasiece Erica Osterlunda – hodowcy pszczoły Elgon i zagorzałego propagatora odejścia od zastosowania chemii w pasiece, zwolennika retrogresji (mała komórka) i selekcji w kierunku odporności na Varroa destructor, który z należytym dystansem, ale bardzo konsekwentnie, wyrażał negatywną opinię o zastosowaniu kwasu szczawiowego w rodzinach pszczelich, choć kwasy w Szwecji są bardzo popularne i nagminnie używane. Nadmienił o problemach, które stały się udziałem tamtejszych pszczelarzy i bez ogródek stwierdził, że zostało dowiedzione, że kwas w stężeniu zabijającym roztocza uszkadza tchawki pszczół i nie jest obojętny dla ich kondycji.

Tyle dla porządku i przedstawienia argumentów, może niekoniecznie na „nie”, ale „ku rozwadze” tych, którzy być może skutków negatywnych gołym okiem nie dostrzegają, powinni jednak zapoznać się nie tylko z obiegowymi opiniami, ale także wynikami badań zanim podejmą decyzję."

Link to comment
Share on other sites

No właśnie Krzysztof  , ja ma taki sam dylemat , trzeba wybierać mniejsze zło i nie przesadzać z kwasami , ale czasami trzeba żeby dobić warrozę , ale trzeba wiedzieć i mieć świadomość kiedy można i trzeba zastosować , bo są priorytety , albo stracę pasiekę , albo część pszczół i rozsądny wybierze mniejsze zło ?

Link to comment
Share on other sites

No i właśnie pytanie czy jest taka konieczność, bo dwa tygodnie temu gdy ostatni raz dymilem apiwarolem to w dwóch ulach kontrolnych miałem po 2h osyp kolejno 4 i 8 szt warrozy z ula.. 

Link to comment
Share on other sites

Witam. Artykol sponsorowany? (przez Api....???)  Kurcze co to bedzie jak ludziska przestana kupowac "leki" u mnie.  Wszak kwasy kupi w supermarkecie a nie od wykwalikowanego weterynarza.  No i najbardziej przemawia do mnie ta  troska o pszczelarza. Te inne tabletki to takie dobro ze na sniadanie do jogurtu mozna aplikowac.  

Link to comment
Share on other sites

Krzysztof nie ma nie szkodliwych metod na warrozę poza naturalnymi i nie szukaj na forum takiej odpowiedzi , bo nikt Ci jej nie da.  Trzeba po prostu samemu wypróbować sukcesywnie metody , i wyciągać wnioski dla siebie ? Oczywiście trzeba to porównywać z wnioskami Kolegów  i coś tam korygować.

Link to comment
Share on other sites

1 hour ago, Krzychu said:

No i właśnie pytanie czy jest taka konieczność, bo dwa tygodnie temu gdy ostatni raz dymilem apiwarolem to w dwóch ulach kontrolnych miałem po 2h osyp kolejno 4 i 8 szt warrozy z ula.. 

Witam.  No juz kolejny raz czytalem jak to po leczeniu "dymkiem" pszczoly byly bez warozy. Nagle po odparowaniu KM waroza sypie sie setkami .  No ale ci zatwardziali Apiwarolowcy wytumaczyli ze doniosly!  

Link to comment
Share on other sites

53 minuty temu, Beeman napisał:

Witam. Artykol sponsorowany? (przez Api....???)  Kurcze co to bedzie jak ludziska przestana kupowac "leki" u mnie.  

Nie, zacytowalem artykuł z internetu. 

 

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Krzychu napisał:

No i właśnie pytanie czy jest taka konieczność, bo dwa tygodnie temu gdy ostatni raz dymilem apiwarolem to w dwóch ulach kontrolnych miałem po 2h osyp kolejno 4 i 8 szt warrozy z ula.. 

 

Ilość spadłej warrozy nie ma żadnego znaczenie i jej zliczanie ilości osypy po jakimś "leku" jest całkowicie bezzasadne. To strata czasu.

Nie ma żadnego znaczenia ile warrozy spadło. Ważne jest ile zostało !!! Badanie ilości osypu nic nie mówi o ilości pozostałej warrozy.

Ilość pozostałej warrozy na pszczołach można zbadać np. metodo flotacji. To jest wyznacznik, a nie ilość robali na wkładce po np.Apiwarolu.

  • Lubię 3
  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

 

Nie mogę zgodzić się z Twoją tezą.

Metodą flotacyjną określasz wyłącznie ilość warrozy na imago pszczoły. W takim razie jak obliczyć ilość dręcza pod zasklepem? Absolutnie nie jest to metoda jedyna czy doskonała.

Wg mnie każde – nawet szacunkowe – liczenie osypu po kwasach czy apiwarolu przybliża nam ilość tego pasożyta, licząc godzinny czy dzienny osyp.

Piszesz ...”Ilość pozostałej warrozy na pszczołach można zbadać np. metodo flotacji. To jest wyznacznik, a nie ilość robali na wkładce po np.Apiwarolu. „.. ale zawsze będzie to tylko wyznacznik, obarczony podobnym błędem jak liczenie osypu – wynikającym choćby z rachunku prawdopodobieństwa. Do badań pobierasz niereprezentatywną próbkę np. 100 pszczół, zazwyczaj strzepywaną z jednej strony ramki.

Aby przybliżyć ten rachunek do średniej w ulu, (załóżmy 5 ramek gniazdowych) powinieneś pobrać z każdej strony ramki po 10 sztuk pszczół z różnych położeń na jednej stronie ramki (5 ramek x 2 strony x 10 pszczół = 100 pszczół) – kto tak robi ?

 

 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Wszystko co napisałeś jest nie prawdą :)

Poczytaj o badaniach dr Randy Oliviera na jego stronie i metodzie flotacji, którą stosuje.

Wynik z flotacji jest wystarczająco dokładny w określeniu ilości Warroa na nasze potrzeby.

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

Szanuję Twojego mentora.

Odsyłam Cię od ostatniego akapitu tekstu, jaki zamieściłem w 'Znalezione w necie". Wystarczy mi, abym kierował się w swoich poglądach zdroworozsądkowym myśleniem. Językiem angielskim nie posługuję się na tyle sprawnie, aby swobodnie wczytywać się w anglojęzyczne publikacje.

Wybacz, ale dalej (z uporem) tkwić będę w przekonaniu, że metoda flotacyjna jest obarczona takim samym błędem prawdopodobieństwa wystąpienia dręcza w całej rodzinie pszczelej, co liczenie osypu warrozy po zastosowaniu środków "leczniczych".

Wrócę do tego co napisałem wyżej..." Do badań pobierasz niereprezentatywną próbkę np. 100 pszczół, zazwyczaj strzepywaną z jednej strony ramki."

Możesz pobrać próbkę 100 pszczół na których będzie 100 szt. warrozy, jak i możesz pobrać próbkę 100 pszczół (z tej samej rodziny) na których nie będzie ani jednej warrozy - próbka zależeć będzie od "szczęśliwej ręki", a to podchodzi już pod próbę na chybił - trafił (mija się z rzeczywistością).

 

Link to comment
Share on other sites

Zbadano porażenie pszczół metodą flotacji na 300 osobnikach, wyszło porażenie x%.

Następnie zbadano porażenie pszczół metodą flotacji na dużo większej próbce pszczół plus zbadano porażenie czerwiu metodą wymrażania ciekłym azotem.

Doświadczenie powtórzono kilkaset razy. Okazuje się, że wynik flotacji na 300 młodych pszczołach z jednej ramki jest prawie identyczny z tym jakie uzyskano metodami "bardziej dokładnymi". Dlatego przyjmuje się, że metoda flotacji jest wiarygodna i ma wystarczającą dokładność w praktyce.

 

 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Możemy dalej prowadzić tę polemikę, powołując się na Heglowską filozofię : tezy (Twoje przekonania) – antytezy (moje) – próba syntezy.

Problem tkwi w fundamentach założeń. Powołujesz się na badania dr Randy Oliviera, który – tak mniemam – jest dla Ciebie guru pszczelarstwa światowego. Ja zaś jestem przekonany, że największe tuzy (naukowcy) pszczelarskiego świata, posiadają 35% ogólnej wiedzy na ich temat. Reszta to tylko domysły i przypuszczenia. Każdy kto twierdzi, że jest w posiadaniu prawdy w temacie znajomości pszczół - grzeszy pychą. Brak mu zwyczajnie pokory. Dlaczego tak uważam, bo mają one (pszczoły) umiejętność naprawiania błędów, jakich doświadczają za pośrednictwem pszczelarzy. Dlatego nigdy ich w pełni nie zrozumiemy, bo w swoim rozumowaniu kierować będziemy się wyłącznie ludzkimi kategoriami.

Stąd też próba syntezy spełźnie na niczym.

Najważniejsze – to aby pięknie się różnić.

Link to comment
Share on other sites

Kolego za dużo filozofujesz. Pisałeś, że metoda flotacji jest obarczona dużym błędem. Niektórzy naukowcy też mieli takie wątpliwości więc to zbadano dogłębnie.

Po badaniach okazało się, że w/w jest wystarczająco dokładna i z powodzeniem można ją używać w praktyce pszczelarskiej. Po co brniesz dalej w jakieś Heglowskie dyrdymały.

Nie chcesz nie stosuj, nikt Cię nie przymusza.

Co do dr.R.Olviera to nie jest moim żadnym guru. Cenię go za wiedzę i za praktyczne podejście do tematu. Sam ma 1500 rodzin więc nie jest tylko biologiem teoretykiem jak większość Polskich naukowców, ale ma duże doświadczenie praktyczne. Wszystko o czym pisze sprawdza w sposób naukowy z godnie metodyką badań na dużej próbie. Jego doświadczenia te udane jak i te które skończyły się niepowodzeniem szczerze i otwarcie opisuje. Za to go cenię. 

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Spokojnie Kolego, mam dalej nadzieję, że to swobodna wymian poglądów, a nie próba narzucania swoich.

Tak to odebrałem, kiedy zarzuciłeś mi, że piszę nieprawdę. Mogłeś użyć delikatniejszego sformułowania.

Pisząc słowa o dr Randy Olivierze, nie miałem zamiaru wyrazić się o nim i Twoich poglądach w sposób pejoratywny.

Nigdzie też, nie wskazywałem na Twoją niewiedzę czy zwątpienie w Twoje doświadczenie.?

A swoje dyrdymały (jak piszesz), zostawiam dla siebie.

Do mnie bardziej przemawia statystyka i rachunek prawdopodobieństwa, niż badania w laboratorium A na kontynencie amerykańskim.

I niech tak zostanie.

Link to comment
Share on other sites

Z całym szacunkiem dla niewątpliwej wiedzy @Krzyżak oraz @Quidam, wasza dyskusja przypomina spór o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. Miło by zobaczyć uwagi merytoryczne, punkujące słabości bądź zalety. Warto by także wziąć pod uwagę koszty pracy i efektywność, co ma znaczenie przy dużych pasiekach.

A tak trzymając się tematu, to czy ma ktoś bieżące doświadczenia związane ze stosowaniem kwasu mrówkowego?

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Peter001 napisał:

Z całym szacunkiem dla niewątpliwej wiedzy @Krzyżak oraz @Quidam, wasza dyskusja przypomina spór o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy. Miło by zobaczyć uwagi merytoryczne, punkujące słabości bądź zalety. Warto by także wziąć pod uwagę koszty pracy i efektywność, co ma znaczenie przy dużych pasiekach.

A tak trzymając się tematu, to czy ma ktoś bieżące doświadczenia związane ze stosowaniem kwasu mrówkowego?

 

Też już chciałem zwrócić uwagę 

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert
W dniu 19.10.2019 o 19:30, tikcop napisał:

No ja mam, zwyczajnie działa, ale nie wolno przeginać, jak stosować opisał dr Liebig

Właśnie kolega bardzo słusznie zauważył dr Liebig i Jego Łatwie Pszczelarstwo to droga do sukcesu. Choć stosuję inne parowniki tzn. nassenheider verdunster professional to sama filozofa stosowania kwasów ma tu znaczenie.

 

Osobiście liczę co dwa tygodnie naturalny syp warrozy, w poprzednim sezonie po dwukrotnym zastosowaniu kwasu mrówkowego nie stosowałem już szczawiowego. W tym sezonie kwas mrówkowy stosowałem raz bo była wcześniej delikatna spadz jodłowa. Kilka dni temu trochę spanikowałem oglądając wkładki na jednej pasiece. Ale powrót do "Łatwe Pszczelarstwo" i już śpię spokojniej.?

 

Szymon (Krzyżak) to zawodowiec, zawsze ma rację. I piszę to z uznaniem a nie ironią. Pozdrawiam Szymonie

Link to comment
Share on other sites

1 hour ago, marbert said:

Właśnie kolega bardzo słusznie zauważył dr Liebig i Jego Łatwie Pszczelarstwo to droga do sukcesu. Choć stosuję inne parowniki tzn. nassenheider verdunster professional to sama filozofa stosowania kwasów ma tu znaczenie.

 

Osobiście liczę co dwa tygodnie naturalny syp warrozy, w poprzednim sezonie po dwukrotnym zastosowaniu kwasu mrówkowego nie stosowałem już szczawiowego. W tym sezonie kwas mrówkowy stosowałem raz bo była wcześniej delikatna spadz jodłowa. Kilka dni temu trochę spanikowałem oglądając wkładki na jednej pasiece. Ale powrót do "Łatwe Pszczelarstwo" i już śpię spokojniej.?

 

Szymon (Krzyżak) to zawodowiec, zawsze ma rację. I piszę to z uznaniem a nie ironią. Pozdrawiam Szymonie

Nie bardzo rozumiem rozmowę. Kwas szczawiowy w grudniu (bo czerwiu nie powinno być) ale jeśli odpalałeś kwas mrówkowy po karmieniu to sprawdzasz naturalny osyp warozy w grudniu i wiesz czy jest sens stosowania czy nie. Co do nassenheider verduster to nie bardzo to samo dla mnie bo tam wkładasz parownik do ramki. Odparowujesz kwas 60 proc. Jeśli masz ramkę taką jak ja (niską - to parownik wkładasz na skrają stronę ramek przy czerwiu i po przeciwnej stronie na drugim korpusie gniazdowym) Pomimo niedogodności otwierania do gniazda i cenie parowników (względem Dr. liebiga razy dwa) to uważam że będzie to fajnie działało bo przy czerwiu jest stała temperatura i to ten patent. w tych parownikach temperatura otoczenia nie bardzo ma wpływ na sybkość parowania (tyle w teorii). Wymiana zdań jest wskazana ale Panowie nie zapominajmy o szacunku do siebie i tyle i aż tyle. Fajnie, że na forum nam przybywa doświadczonych graczy :). 

Link to comment
Share on other sites

Guest marbert

Jako że mam dadanty 12 ramkowe klepkowe i 10 ramkowe jednościenne to dopasowałem parownik do ula, to parownik płytowy stawiany na ramki od góry. Przysłania 7 ramek  więc kwas bezpośrednio na czerw nie wpływa. Stosuję kwas 80 % .Ten  o którym Kolega mówi zakupiłem do uli odkładowych 6 ramkowych jako że stosuję mniejszą komórkę i mam zwężone ramki hoffmanowskie do 32 mim w takim ulu wchodzi 7 ramek.

 

Jestem z Bieszczad tu zazwyczaj okres wegetacji jest znacząco krótszy niż u kolegi więc biorę poprawkę do wersji dr.G.Liebiga,  o min dwa tygodnie do trzech tygodni, czy mądrze nie wiem. Różnica klimatyczna pomiędzy miejscem gdzie mam pasieki a np Rzeszowem to tak mniej więcej 3 do 4 tygodni.

 

Inne są wkłady do tych 2 typów parownika nassenheider, w parowniku płytowym jest znacząca różnica w wielkości tak zwanego małego ( na upał) i dużego ( na chłód). W parowniku wstawianym do ramki są inne wkłady ( sam byłem zdziwionym) nie ma tak wielkiej różnicy.

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

27 minutes ago, marbert said:

Jako że mam dadanty 12 ramkowe klepkowe i 10 ramkowe jednościenne to dopasowałem parownik do ula, to parownik płytowy stawiany na ramki od góry. Przysłania 7 ramek  więc kwas bezpośrednio na czerw nie wpływa. Stosuję kwas 80 % .Ten  o którym Kolega mówi zakupiłem do uli odkładowych 6 ramkowych jako że stosuję mniejszą komórkę i mam zwężone ramki hoffmanowskie do 32 mim w takim ulu wchodzi 7 ramek.

 

Jestem z Bieszczad tu zazwyczaj okres wegetacji jest znacząco krótszy niż u kolegi więc biorę poprawkę do wersji dr.G.Liebiga,  o min dwa tygodnie do trzech tygodni, czy mądrze nie wiem. Różnica klimatyczna pomiędzy miejscem gdzie mam pasieki a np Rzeszowem to tak mniej więcej 3 do 4 tygodni.

 

Inne są wkłady do tych 2 typów parownika nassenheider, w parowniku płytowym jest znacząca różnica w wielkości tak zwanego małego ( na upał) i dużego ( na chłód). W parowniku wstawianym do ramki są inne wkłady ( sam byłem zdziwionym) nie ma tak wielkiej różnicy.

 

 

 

aha 80% ja używam akurat 85% :) mniejsza ramka to 5,1?? czy 4,9??

Edited by Brzytwiarz
Link to comment
Share on other sites

Guest marbert

Pewnie 85 %,tego kwasu haha. W większości komórka 5,1 ale już też 4,9. Kiedyś już miałem wszystkie na 4.9 ale po próbie braku leczenia .........:lol:  teraz wracam do 4,9.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.