Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Langstroth 3/4 uwiązanie kłębu


Recommended Posts

9 godzin temu, hurriway napisał:

Panowie, ale wiecie co, ja rozumiem wszystko ale trochę mi jest wpierany inny stan rzeczy niż był. Przykładowo Brzytwiarz twierdzi (i jego głównie mam na myśli) , że nie dałem matce czerwić, ani im papu nie dawałem co jest totalnie bzdurą. Zsypańce były tworzone w połowie na suszu a nie na czystej węzie. Dostawały pokarm, jak przy kontroli widziałem że zalewają gniazdo, to przestawałem dawać. Ostatecznie było 10 ramek, matka chodziło po 5. Na każdej ramce był od góry wianek miodu około 4-5 cm. Miała miejsce. Mogła wejść na pełne 10 ramek ale tego nie chciała robić.

 

 Kolego pytanie na ilu korpusach było to 10 ramek? Odkłady lubią niczym niemowlę, mieć lekko ciasno na początku. Dobrze jak matka czerwi dość długo w jednym korpusie - zazwyczaj dokładam drugi korpus, gdy widzę 6-7 ramek czerwiu. Karmić syropem odkładów nie cierpię, ciasto jest pierdylion razy lepsze i wygodniejsze. Nie mają też szans się zalać.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

hurriway  sam nie mam langów, ale oprócz tego co Tadek11 pisał, warto zwracać jeszcze uwagę na możliwość przejścia pszczół między korpusami. U mnie jest to 1cm górna beleczka ramki dolnego korpusu + 9mm przerwy + 10mm dolna beleczka ramki z górnego korpusu. Przy langach chyba górne beleczki są trochę większe? W każdym razie pszczoły powinny wybudować sobie mostki między tą przerwą, aby móc się sprawnie poruszać. Ja zawsze staram się, aby wiązały się od dołu, bo im dłuższa droga pokarmowa tym lepiej. Dzięki niskiej, 18cm ramce zwykle są na dolnym i częściowo na górnym.  Generalnie uważam, że zimowanie na 2, 3 korpusach + długa droga pokarmowa to jest ważna rzecz, bo pszczoły zawsze pewniej idą do góry jak w boki. Czasami tak bywa, że pszczoły mają pokarm na bocznych ramkach, a padną z głodu, bo z różnych względów nie przejdą na nie. Dla mnie zimowla 2x5 nie jest niczym nadzwyczajnym, jak masz zdrowe pszczoły. Jeżeli chodzi o rozwój odkładu, to moim zdaniem lepiej jest budować gniazdo w górę, bo tak też idzie ciepło. Czyli zamiast 10 ramek w jednym korpusie lepszym rozwiązaniem jest 2x5. Zatworów nie używam, chyba, że zatworem nazywamy tłustą ramkę z węglowodanami, to tak. Odkłady na siatce, bo pszczołom łatwiej ogrzać jak schłodzić, a ja mam ule z jednej deski.

 

Węglowodany to jest pokarm służący do przetrwania, a białko potrzebne jest do rozrodu. Być może przyczyną słabego rozwoju rodzin jest choroba (warroza, n. ceranae, AFB, EFB), słaba matka lub brak białka (chleb pszczeli/pierzga).

Link to comment
Share on other sites

Robię różnie w zależności od siły, najczęściej buduje w górę, ale nie doprowadzam do 10 ramek w jednym korpusie. Moim zdaniem tak matka czerwi więcej, bo pszczoły mają mniej pracy ponieważ wykorzystują ciepło z dolnego czerwiu. Dodadkowo ja nie mam wentylacji w daszku, tylko góra szczelna. Chyba większość osób ma wentylację w daszku, więc to utrudnia pracę, szczególnie jak się idzie w szerokość na niskiej ramce.

Link to comment
Share on other sites

Też nie mam wentylacji a jednak latem staram się trzymać matkę na jednym korpusie ile się da. Jak widzę, że zaczyna być gęsto, czyli przy standardowo robionym odkładzie (3 ramki czerwiu i 3 ramki strząśniętych pszczół) w ulu 18tce wlkp, czy lang 2/3 zazwyczaj czerw na 7mej ramce oznacza pełny korpus pszczół. Wówczas dodaję drugi i ciasto nad niego. Pszczoły chętnie wchodzą wyżej i odbudowują korpus ramek. Matka idzie najczęściej w ślad za nimi i dość szybko zaczerwia prawie cały korpus - niechętnie już zejdzie niżej. Są i takie matki, które do górnego korpusu wejdą na chwilę i później wracają na dół, trzeba wówczas zamienić korpusy.

Jakbym od razu pszczoły wrzucił na 2 korpusy górny zostanie szybko zalany a dolny byłby za ciasny na intensywnie czerwiącą matkę.

Link to comment
Share on other sites

hurriway

Taki stan rzeczy jaki masz to zbiór bardzo wielu czynników,od jakości matek przez pogodę aż do braków w wiedzy pszczelarza.

Ja w zasadzie jestem przekonany że główną przyczyną że odkładziki tak słabo u ciebie wyglądają to pogoda.Czerwcowe i lipcowe upały-susza mogły spowodować braki pierzgi w rodzinach.Brak pierzgi czyli protein to brak poweru dla rodziny pszczelej,pszczółki w takiej rodzince stają się anemiczne,ich zdrowotność pozostawia wiele do życzenia,matki czerwią o wiele mniej.Trzeba pamiętać że odkład to nie jest rodzina o pełnym składzie.Może tam brakować na przykład starszej pszczoły więc kto poleci po pyłek?Kto poleci po wodę jaką potrzebują pszczoły do schładzania czerwiu i karmienia larw.?O ile w początkowej fazie życia takiego odkładu wszystko może wyglądać w miarę dobrze to potem odkład staje w miejscu w rozwoju!, ile pszczół się urodzi tyle się spracuje na zdobywaniu zapasów,przerabianiu pokarmu i wychowie czerwiu.W następnym czasie przychodzi jesienne karmienie,odkład znowu walczy z kilogramami zapasów na zimę,matki instynktownie nie przerywają czerwienia ponieważ starają się zbudować do zimy kolonie o odpowiedniej sile,pszczelarz widząc braki w zapasach dolewa jedzenia,w przyrodzie ustaje susza kwitną różne późne rośliny i zamiast zakończenia sezonu mamy w ulach w październiku rozwój niczym w sierpniu.Niestety z takiego czerwienia jesiennego niema wzrostu liczebności pszczół,przychodzi ochłodzenie i zostajemy właśnie z takimi rodzinami jakie masz.Do całego takiego ambarasu często trzeba dołączyć warrozę która też robi swoje w rodzinkach.

Odnośnie jakości matek na jakie może trafiłeś to właściwie temat nieskończony... mam znajomego który kupił ze związku 20 odkładów wszystkie wyglądały jednakowo matki prima po reproduktorce,potem połowa z tych odkładów wyszła ok reszta słaba 3 sztuki właściwie całkowita klapa do łączenia.Podsumowując przy zakupie matek to loteria co trafimy.Ty masz matki od Toma z Białegostoku i tego ci w ogóle nie zazdroszczę,ale to inny temat do dyskusji.

I jeszcze słowo na temat Stańczuka,pytasz co jest nie tak?. Oglądając filmy które kręci od samego początku.Chłop z brakami podstawowej wiedzy o pszczołach wystarczy obejrzeć filmik w którym w październiku podaje syrop na pobudzenie do czerwienia.Braki tak podstawowej wiedzy właściwie ośmiesza gościa w oczach pszczelarzy.O samym tytułowaniu się doktorem to już bez komentarza....

Do Ciebie,jeżeli myślisz o swoich pszczołach poważnie to proponuję ci przynajmniej na dzień dzisiejszy to daj sobie troszkę luzu z tymi fejsbukowymi gwiazdami.Masz szansę od wiosny krok po kroku zacząć wszystko jak trzeba,pszczelarstwo jest dziś dość trudne ciągle trzeba się uczyć,wyciągać wnioski i zmieniać działania.PK 

 

  • Lubię 3
Link to comment
Share on other sites

Cytat

Tak subskrybuje T. Stańczuka, ale co to ma do rzeczy?

Bo nauk nie czerpie się od szarlatana . Manio napisał wszystko w temacie .racz przeczytać , tam napisane -albo matka nie nadaje się na Twój teren . Regina to włoszka i powinna walić czerwiem jak ckm.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli rodzinka nie dojdzie do siły, z jakich kolwiek przyczyn do końca sierpnia to niema co liczyć że urośnie we wrześniu, czy październiku, powinny być połączone.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Krzyżak napisał:

 

Jak jest miejsce, żarcie i pogoda a pszczoły nie idą w siłę, to znaczy, że chore.

Ja bym raczej  winił matkę , dlatego jestem zwolennikiem własnej  hodowli matek i produkcji dużej ilości odkładów. Takie majowe to w lipcu bez pudła idzie ocenić co warta matka - bo to jest kierowniczka sklepu. Pogody też bym nie winił. Sobie zawsze doniosą jak mają paliwo - cukier działa jak narkotyk i podkarmiane znajdą pyłek nawet na kamieniu. Wolę syrop bo szybko się robi, słoik ma 3 otwory 1 mm i  stoi na powałce - nigdy nie ma rabunków , a nie słyszałem żeby podanie 0,5 l spowodowało zalanie gniazda , więc bez przesady.

Każdy pszczelarz powinien  zawiesić sobie w pracowni genialne zdanie Sokratesa ( nie był chyba pszczelarzem tylko jednym z pierwszych greckich filozofów) . To zdanie brzmi : " wiem że nic nie wiem ". Mądrością Sokratesa była świadomość własnej niewiedzy i pokora.  Dopiero ta świadomość jest szansą na poznanie i naukę.

Nie każdy odkład nadaje się do zimowania, ale to trzeba ocenić już w lipcu bo i karmić nie warto. Młody, zamiast hodowlą zajmuje się reanimacją bo nie wie ,że nic nie wie ?  W tym sensie to ja stary jestem :) bo nie prowadzę SORu tylko pasiekę

 

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, manio napisał:

Ja bym raczej  winił matkę , dlatego jestem zwolennikiem własnej  hodowli matek i produkcji dużej ilości odkładów. Takie majowe to w lipcu bez pudła idzie ocenić co warta matka - bo to jest kierowniczka sklepu. Pogody też bym nie winił. Sobie zawsze doniosą jak mają paliwo - cukier działa jak narkotyk i podkarmiane znajdą pyłek nawet na kamieniu. Wolę syrop bo szybko się robi, słoik ma 3 otwory 1 mm i  stoi na powałce - nigdy nie ma rabunków , a nie słyszałem żeby podanie 0,5 l spowodowało zalanie gniazda , więc bez przesady.

 

 

Pozwolę sobie nie zgodzić z niektórymi stwierdzeniami.Ten rok w wielu regionach naszego kraju dał pszczelarzom nieźle w tyłek najpierw zimno potem susza,upały,wyschnięta gryka,facelia,spalone słońcem łąki itd...Dołożyć do tego jeszcze miejscami przepszczelenie i warrozę to mamy obraz w jakim przychodziło tworzyć odkłady.Manio ty pewnie pasiekę masz w super terenie braki pyłku pewnie cię nie dotyczą,to i choroby pasiekę omijają.Dlatego powinieneś dodać że to są obserwacje z twojego terenu,niektórzy uwierz mi mają przerąbane.A stwierdzenie że znajdą sobie na kamieniu jest całkowicie błędne nie znajdą bo niema!!!!,a jak znajdują to bardzo daleko i więcej się na tym wypracują jak zyska rodzina,pyłek zdobyty na roślinach suchych jest jałowy.Z pustego to nawet Salomon nie naleje.? 

Odnośnie braków pyłkowych.Rodzina pszczela potrzebuje rocznie nawet 25-50kg pyłku-zależy od jakości i różnorodności tego pokarmu.Rodzina pszczela zbierająca mało pyłku ogranicza obszar wychowu czerwiu. Co ważne nisko białkowa dieta skraca życie pszczół, zaś wysoko białkowa wydłuża.Dalej-niedobory pyłku osłabiają nie tylko wychów robotnic,ale również trutni ponieważ  larwy trutni są czasem pomijane przez robotnice wychowujące, a nawet przez nie wyjadane, zaś matka przerywa składanie jaj na trutnie. Z kolei zmniejszenie liczby trutni wpływa na słabsze unasienienie królowych które są często z tego powodu wymieniane.I tak to wszystko się kolejno pieprzy w pasiece.Tak więc trzeba się cieszyć jak ktoś ma pasiekę w "raju pokarmowym".Pozdrawiam PK.      

Link to comment
Share on other sites

28 minut temu, piotrpodhale napisał:

ktoś ma pasiekę w "raju pokarmowym"

Dobrze tam gdzie nie ma nas. Mój raj to najzimniejszy region  kraju , z wegetacją o co najmniej miesiąc krótszą nic np w centrum , nie mówią już o małopolsce czy dolnym śląsku. Więc nie ma czego zazdrościć. W tym roku susza trwała nieprzerwanie od kwietnia , wyschły wszystkie rowy na polach , a nawet woda w jeziorach opadła o metr i więcej. Nie ma się co licytować . Coś tam zawsze kwietnie i nigdy nie dokarmiam pszczół pokarmami białkowymi , bo więcej z tego szkody niż pożytku. Nawet w czasie sierpniowej pustyni coś tam z biedą noszą . Być może w górach  jest inaczej , ale u mnie za to dużo wody i tam też nic nie kwitnie :) , a  główna pasieka nad brzegiem jeziora.

W każdym razie napisałem co wiem i wiem co piszę  :) ,  pożytkowo to regiony bardzo ubogie , ale pszczoły mam dostosowane do moich warunków i żadne włoszki nie mają tu szans , również ze względu na zimowlę . Faktycznie nie mam jednak tak wielkiej konkurencji jak w małopolsce , bo nawet jak ktoś podwiezie czasem pasieczkę np. na lipę to jest to pierwszy i ostatni raz bo rozczarowanie wielkie. Kilka razy widziałem takich harcowników , nawet z odległymi rejestracjami i spokojnie czekałem na wirowanie. Moje zawsze coś przyniosą , ale nie mam księżycowych oczekiwań . Nie wiem też z czym się nie zgadzasz , bo w cytowanym akapicie nie napisałem nic dyskusyjnego . Chyba ,że chodzi i pogodę ,że nie ma wpływu ? Zawsze jakiś ma , ale  nie można za wszystko winić nadmiaru deszczu albo słońca. W końcu taki mamy klimat :)  Sukces to zawsze zasługa pszczół , a niepowodzenie to zawsze wina pszczelarza . 

 

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, manio napisał:

Coś tam zawsze kwietnie i nigdy nie dokarmiam pszczół pokarmami białkowymi.

Więc w zasadzie niema tematu do dalszej rozmowy o problemach jakie mają inni.U mnie tego roku nanosiły z kamieni ? źle nie było więc może ktoś z wysuszonych terenów się wypowie jak to było z tymi odkładami jak szły do siły bo to jest temat dyskusji.PK   

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Krzyżak napisał:

Ok nie doprecyzowałem, bo matki mam swoje. Poprawiam

Jak jest normalna matka, miejsce, żarcie i pogoda a pszczoły nie idą w siłę, to znaczy, że chore.

U mnie mają wszystko,a nie idą w siłę.?Kurde może temu że to już grudzień ?

  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, piotrpodhale napisał:

U mnie tego roku nanosiły z kamieni

dopiero doczytałem ,że jesteś z Podhala , krainy brązowych i żółtych oscypków, więc i gadamy czyli jak cepr z góralem , czyli bez szans . Nie wszędzie jest sens hodować pszczoły . Jak to było w piosence  "na betonie kwiaty nie rosną ...." , kiedyś to był  nawet protest song , ale i dziś nabiera nowych treści

 

Link to comment
Share on other sites

Ja mówię, ze jest coś takiego jak factor X, i mam tu na myśli jakoś matek. W tym roku pociągną na patyku 5 matek(pierwsze moje własne matki) , 4 się unasienniły. Trzy z nich tak średnio sobie radziły (ale ok). Ale ta jedna... no cóż z odkładu jednoramowego we wrześniu miała 5 ramek pszczoły na warszawskich poszerzanych- ale takich ubitych kompletnie na czarno. Dostały w sezonie ode mnie 2x2,5l inwertu i tyle. A  na jesień dostały tylko 2,5l bo ramki były pełne. W zasadzie same się zakarmiły. I znalazł się taki jeden odkład co potrafił. I nie wiem czy to nie była matka z plastra, bo 4 były na patyku a jedną matke pszczoły same chowały na plastrze. 

Edited by hurriway
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, manio napisał:

więc i gadamy czyli jak ceper z góralem , czyli bez szans .

Rozmawiamy o tym że odkłady słabe,Ty że dać słoik syropu resztę doniosą z kamieni-pogoda bez znaczenia,może matka.Ja się nie zgadzam że przeważnie to wina pogody i braków białkowych,bo susze pustoszą kraj.I tyle... reszty nie trzeba.Pozdrawiam Hej. PK 

Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, hurriway napisał:

Ja mówię, ze jest coś takiego jak factor X, i mam tu na myśli jakoś matek. W tym roku pociągną na patyku 5 matek(pierwsze moje własne matki) , 4 się unasienniły. Trzy z nich tak średnio sobie radziły (ale ok). Ale ta jedna... no cóż z odkładu jednoramowego we wrześniu miała 5 ramek pszczoły na warszawskich poszerzanych- ale takich ubitych kompletnie na czarno. Dostały w sezonie ode mnie 2x2,5l inwertu i tyle. A  na jesień dostały tylko 2,5l bo ramki były pełne. W zasadzie same się zakarmiły. I znalazł się taki jeden odkład co potrafił. I nie wiem czy to nie była matka z plastra, bo 4 były na patyku a jedną matke pszczoły same chowały na plastrze. 

Nie pamiętam jak to idzie dokładnie może ktoś mnie poprawi.Na 20  wyhodowanych matek 2-3 są wybitne reszta dobre,jakaś trafia się tez jako zła.Może tutaj jest jakieś wyjaśnienie faktor x trafiłeś wybitną.PK

Link to comment
Share on other sites

Sprawa z matkami nie jest prosta jak handel nimi  , dlatego są takie duże różnice pomiędzy NU, UN i taką o już sprawdzonym pogłowiu co by to nie miało znaczyć. Profesor Woyke już przed wielu laty pisał o ilości kopulacji jaka poprawia przeżywalność czerwiu . Wyznaczył ,że ma to być co najmniej 10 kawalerów z oberwanymi narządami rozrywkowymi . Można też odczytać to przewrotnie ,że taka witalna i atrakcyjna matka dobrze sobie radzi nie tylko w locie godowym , ale i później. Tu ważna też pogoda , tak dla samego unasienniania jak i jego jakości ( ilości kopulacji) . Jak minie okienko czasowe to i szansa na sukces marna bo szybko się mama starzeje i nawet najatrakcyjniejsza może zostać w staropnieństwie z powodów marnej pogody , choć w tym roku było raczej za gorąco , więc zawsze można ponarzekać. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze genetyka , chyba po to żeby było jeszcze trudniej.

Dlatego hoduję matki z dużym nadmiarem , żeby było z czego wybierać i to na każdym etapie. Zakup pojedynczych matek rzadko rodzi sukces , bo samo unasiennienie to dopiero początek selekcji. Tak się wyszukuje owy tajemniczy faktor X. Zimowanie na siłę każdego odkładu bo "matki kupione i szkoda" rzadko prowadzi do sukcesu. Trzeba się nauczyć pewnej bezwzględności i nie ulegania złudzeniom. Selekcja , selekcja , selekcja. Jakieś wątpliwości ? Lepiej rozwiązać odkład niż próbować mu nawet wymienić matkę .Wtedy mniej rozczarowań . Długie czerwienie to też wada matki albo choroba rodziny. Im większy nadmiar tym mniej rozterek. Ja co roku walczę ze sobą żeby nie powiększać pasieki , więc nawet na koniec jest selekcja , albo raczej loteria bo wybieram do łączenia te co bliżej sienie stoją . Jakością są identycznie doskonałe w moich kaprawych oczkach.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Niewiele do tych maniowych rozważań można dodać. Mniej więcej 1/3 to matki super, 1/3 średniaki i 1/3 do niczego. Z jednej silnej rodziny jest więcej kożyści niż z trzech słabych a w zasadzie to kożyści niema wcale tylko same kłopoty, dlatego słabe należy łączyć.

  • Lubię 3
Link to comment
Share on other sites

W zasadzie jest to prawda co pisze Ignacy powyżej w przypadku gdy pszczelarz nic nie ingeruje w hodowlę , nie wymienia matek , nie łączy rodzin , nie dokarmia w czasie braku pożytków w okresie bez pożytkowym itp.   Ale gdy ingerujemy w procesie hodowli to przynajmniej te słabiaki udaje się wyeliminować i ten układ procentowy wygląda lepiej i więcej mamy silniejszych rodzin i przez to lepsze wyniki  , ale coś za coś wymaga to większego nakładu pracy ale też i doświadczenia pszczelarza .

Link to comment
Share on other sites

A doświadczenie tylko zdobywa się w pasiece, na pewno nie przez oglądanie oszołomów. Osoba która chce być dobrym pszczelarzem musi być dobrym obserwatorem i nauczyć się z tych obserwacji wyciągać wnioski.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Nacek napisał:

Niewiele do tych maniowych rozważań można dodać. Mniej więcej 1/3 to matki super, 1/3 średniaki i 1/3 do niczego. Z jednej silnej rodziny jest więcej kożyści niż z trzech słabych a w zasadzie to kożyści niema wcale tylko same kłopoty, dlatego słabe należy łączyć.

Słabe to likwidować, a nie łączyć, bo przy połączeniu warroza się rozmnaża 5 x szybciej, a pszczół zostaje ta sama ilość.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.