Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Wymiana matek


Recommended Posts

Witam wszystkich, zwracam się z zapytaniem do was o to czy wymieniać agresywne matki na matki unasienione czy mogą być nieunasienione. Obawiam się że gdy wymienie na nieunasienione to i tak pokolenie pszczół będzie w pewnym stopniu agresywne po trutniach od wcześniejszych agresywnych matek. Chciałbym wymienić je na sklenary od państwa Szeligów ale widzę że unasienionych już brak. Więc których innych hodowców i linie byście mi polecili, dodam że interesują mnie kraińki w tej chwili posiadam primy i kortówki. Z prim jestem zadowolony z kolei kortówki mają tendencje do cichej wymiany i w drugim pokoleniu "bez kija nie podchodź" więc kortówki sobie odpuszczam. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

21 godzin temu, Michałowa Pasieka napisał:

Chciałbym wymienić je na sklenary od państwa Szeligów ale widzę że unasienionych już brak. Więc których innych hodowców i linie byście mi polecili, dodam że interesują mnie kraińki w tej chwili posiadam primy i kortówki. Z prim jestem zadowolony z kolei kortówki mają tendencje do cichej wymiany i w drugim pokoleniu "bez kija nie podchodź" więc kortówki sobie odpuszczam. Pozdrawiam

Jeżeli chodzi o zakup matek możesz popytać tu  https://www.pasieka-melissa.pl/

Link to comment
Share on other sites

Rodziny o podwyższonej agresji, aby się z nimi nie męczyć często rozbieram na odkłady, aby w nich unasiennić matki. Nie zaobserwowałem aby to miało wpływ na późniejsze zachowanie pszczół po tych matkach.

Link to comment
Share on other sites

W dniu 24.03.2020 o 13:51, Michałowa Pasieka napisał:

Obawiam się że gdy wymienie na nieunasienione to i tak pokolenie pszczół będzie w pewnym stopniu agresywne po trutniach od wcześniejszych agresywnych matek.

 

W/g mnie twoje obawy są bezpodstawne,unasienienie się matki trutniami z tej samej rodziny jest możliwe ale prawdopodobieństwo takiego unasienienia jest b.małe.Łatwiej chyba o 6 w totka.Natura ma kilka procedur bezpieczeństwa by zapobiegać takiemu zjawisku.Różne godziny lotów trutni i matek.Dzięki temu znajdują się w innych miejscach.Trutnie by osiągnąć gotowość do zapładniania ,muszą się oblecieć,ponieważ są tolerowane w nieswoich rodzinach ,rzadko wracają do swojego ula a nawet do swojej pasieki.Spotykano znakowane trutnie nawet 30 km od pasieki.A nawet jeśliby takie zapłodnienie miało miejsce to przecież przy wielokrotnym unasienianiu  ok.16 razy,a ostatnie badania mówią nawet o 30,było by to wręcz niemożliwe. Mówił mi kolega inseminujacy matki,że poznakował trutnie w rodzinie z której chciał pobrać materiał i po pewnym czasie, kiedy trutnie już powinny być dojrzałe nie mógł znaleźć znakowanego trutnia nie tylko w rodzinie ale i w pasiece.Czyli trutnie nie wracają na noc do domu swojego.Dlatego inseminatorzy zakładają tzw oblotniki dla trutni.

Druga sprawa to zakup matki unasienionej pochłania koszt zakupu trzech matek jednodniowych. Jeżeli matka ma być na miód to  unasieniając się na twojej pasiece powinna być bardziej skrzyżowana niż po unasienieniu u hodowcy.

 

 

 

 

 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

a jesteś pewien że to agresywna rodzina?

czy po prostu w złych warunkach do niej podchodziłeś 

zbliżająca się zmiana pogody,i takie tam

miałem taka rodzinę 2 lata temu na jesieni przejść się nie dało obok ula  zapadła decyzja wymiana matki na wiosnę jak się da najszybciej

a na wiosnę się okazało najsilniejsza rodzina przy przeglądzie zero agresji

matka ta sama bo znakowana

i została do dzisiaj

ale już wiem kiedy nie dotykać ula

Link to comment
Share on other sites

Może być jeszcze kwestia miejsca .
Mam takie miejsce w pasiece , że jak postawie w tym miejscu rodzinę z najspokojniejszymi pszczołami , to nagle stają się złośliwe jak bulteriery !
Robiłem dla utwierdzeniu się w tym przekonaniu eksperymenty i potwierdzało się to .
Po wywiezieniu najgorszych złośnic stojących w TYM miejscu na inną miejscówkę agresja znikała jak ręką odjął .

Link to comment
Share on other sites

Może niepotrzebnie komplikujecie sprawę,wszystkie te teorie o lotach trutni na 30 km,godzinach oblotu,żyłach wodnych itd... są udowodnione i prawdziwe ale jakby policzyć częstotliwość występowania tych zjawisk w naszych pasiekach to byłoby tego bardzo mało.Faktem jest  również że matki unikają zapłodnienia przez swoich braci to takie zabezpieczenie które występuje u pszczół przed chowem wsobnym.W praktyce poddana matka nieunasieniona nie jest siostrą trutni z danej rodziny wychodząc na oblot z orszakiem matka wypuszcza feromon z gruczołów kieszonkowych z odwłoku które wabią trutnie.Dzięki temu trutnie z rodziny z której wychodzi matka są najlepiej poinformowane i jako pierwsze dopadają matkę na oblocie.Oczywiście takie zjawisko nie występuje w 100%,musimy pamiętać że matka kopuluje nawet z kilkunastoma trutniami z różnych rodzin  a nawet pasiek.Ważnym zagadnieniem jest także to iż geny odpowiedzialne za agresję! i barwę pszczół ulegają jako pierwsze mutacjom więc dopuszczanie do unasienniania matek w pasiece gdzie są trutnie z agresywnych rodzin nie jest dobrym rozwiązaniem.Podsumowując moje wypociny dbamy oto aby eliminować natychmiast złośliwce zanim naprodukują złośliwych genów w trutniach,matki złośliwe wymieniamy na unasienione od sprawdzonego hodowcy.Tak ja robiłem,robię i będę robił,ale każdy se wypracowuje swoje sposoby we własnym ogródku.PK  

  • Lubię 3
Link to comment
Share on other sites

Miejsce mam stałe nie wywoże uli i we wcześniejszych latach puki matki sie nie wymieniły było ok. Największy problem miałem z kortówką cicha wymiana i wzrost agresji wymieniłem na matki na nieunasienione od pani Wilde po dłuższym czasie gdy pokolenie pszczół sie wymieniało agresja ustępowała, ale znowu doszło do cichej wymiany i koło się zamyka. Ogólnie wcześniej problem agresji dotyczył tylko tej linii. Teraz agresja jest w każdej tzn w 6 rodzinach. Może rzeczywiście to wina pogody, aury itp przekonam się o tym przy następnym przeglądzie. Ale jeśli agresja będzie nadal to przy najbliższej okazji wymieniam matki. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

@Michalowa Pasieka

 

To jest problem ale u sąsiadów. Kup unasiennione byle nie wszystkie w jedno kopyto, natura przecież kocha różnorodność! i popracuj nad pogłowiem trutni w okolicy. Parę sezonów i będzie dobrze. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Koledzy jeżeli w małej pasiece będziecie robili eksperymenta i trzymali po kilka linii pszczół to nie unikniecie tego,

że nawet najłagodniejsze baranki staną się złośliwe.

Poprzez tą różnorodność, a to jedne bardzo zapobiegliwe, a  to drugie bardzo łagodne, trzecie pracowite

i następne silnie penetrujące środowisko i sąsiednie ule, 

przez co prawie wszystkie zmuszone są do obrony i złośliwości na przeróżnych gości.

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

ja nie unasienniałem kiedyś w wiejskiej pasiece. Na unasiennianie wywoziłem do miasta ( pasieka na złomowisku :)  ) . Kiedyś mieszkałem w bloku i uliki weselne stały nieco ukryte na balkonie. Sępiłem w ten sposób na trutniach p. Lutkiewicza , hodowcy własnej linii pszczół, choć sam ich nie mam bo wolę buckchwasty.

Teraz już mi się nie chce , a zdarza się wściekła rodzina. To nie ma wątpliwości czy mają zły dzień , one po prostu są jak zafrykanizowane. Wyszukanie matki nie wchodzi w grę. Wymiana jak trutówki. Tak miałem z córkami po polbartowej primorskiej P97. Po skrzyżowaniu z miejscowymi wychodziły szatany , a ja łatwo nie pękam. W pobliżu była spora pasieka na pszczole augustowskiej , ale w końcu poszedł po rozum i ma chyba normalne pszczoły - zawsze łatwiej winić sąsiada :). Ale i ja nie hoduję już córek po warrozoopornej P97. Choć ta oryginalna od Polbarta jeszcze żyje i ma u mnie dożywocie. Po prostu niektóre matki mają taką genetykę ,że łatwo się ujawnia agresja , choć to ponoć cecha recesywna , więc trudniejsza do dziedziczenia ?

Można zatem zawsze unasiennić NU , tyle że świadomie wybierać miejsce nasycone dobrymi trutniami. Dobrymi, w sensie sprawdzonymi pogłowiem matek tam unasiennionych. Czyli jakby własne trutowisko .

Link to comment
Share on other sites

Problem ze złośliwymi rodzinami zawsze się zdarza w każdej pasiece i należy takie rodziny moim zdaniem zawsze eliminować , wymienić matki lub rozebrać taką rodzinę i połączyć z innymi. Dlaczego ? bo taka rodzina jak ją pozostawimy to produkuje trutnie , które to podobno jak piszą badacze , przenoszą w większym stopniu geny odpowiedzialne za instynkt samoobrony czyli złośliwość . Czyli taka rodzina jest rozsadnikiem niedobrych genów w pasiece. W Twoim przypadku polecał bym jednak kupić na początek matki unasiennione i nie patrzeć na cenę ,  ale za bardzo nie mieszać w pasiece z linniami lepiej jedną , jak mala pasieka , żeby poprawić ilość dobrych genów po stronie ojcowskiej , czyli jakość trutni przenoszące pożądane geny. Pewnie że to nie załatwi nam w 100% sprawy ? bo w promieniu kilku km. są i inni pszczelarze inni  i nie wiadomo co oni mają u siebie i też przydał by się taki "wywiad" w cudzysłowie  po okolicznych pasiekach co trzymają sąsiedzi. Ale trzeba zacząć od siebie i przy okazji matek unasiennionych zakupić też kilka matek jednodniówek tej samej linii. Po paru latach takiej praktyki ustawisz sobie tak pasiekę że będziesz mógł chodzić po niej w podkoszulku bez rękawów ? i dobrze by było swoim sąsiadom pszczelarzom w ramach pomocy dobrosąsiedzkiej , rozdawać matki lub mateczniki za darmo ze swoich nie agresywnych rodzin , żeby poprawić jakość trutni w okolicy pasieki albo zachęcać ich do zakupu konkretnego materiału

hodowlanego od sprawdzonych hodowców matek .

 

W dniu 25.03.2020 o 18:41, Robi_Robson napisał:

Może być jeszcze kwestia miejsca .
Mam takie miejsce w pasiece , że jak postawie w tym miejscu rodzinę z najspokojniejszymi pszczołami , to nagle stają się złośliwe jak bulteriery !
Robiłem dla utwierdzeniu się w tym przekonaniu eksperymenty i potwierdzało się to .
Po wywiezieniu najgorszych złośnic stojących w TYM miejscu na inną miejscówkę agresja znikała jak ręką odjął .

Coś w tym jest , też zauważyłem , że w niektórych miejscach w pasiece jakie pszczoły bym nie postawił to zawsze w tym miejscu są bardziej złośliwe , może to ma jakiś wpływ ,  że to miejscówka pod drzewem  dużą sosną ??

 

11 godzin temu, Bohtyn napisał:

Koledzy jeżeli w małej pasiece będziecie robili eksperymenta i trzymali po kilka linii pszczół to nie unikniecie tego,

że nawet najłagodniejsze baranki staną się złośliwe.

Poprzez tą różnorodność, a to jedne bardzo zapobiegliwe, a  to drugie bardzo łagodne, trzecie pracowite

i następne silnie penetrujące środowisko i sąsiednie ule, 

przez co prawie wszystkie zmuszone są do obrony i złośliwości na przeróżnych gości.

To tez sprawa istotna i należy wziąć to pod uwagę , poza tym takim postępowaniem tracimy i tak niewielką kontrolę nad pasieką  i po każdym unasiennieniu jest wieka loteria co z czym nam się pokrzyżowało. Może napisze coś humorystycznego , ale hodowca psów by sobie na takie eksperymenty nie pozwolił omatko.gif

 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Cieszę się Tadek, że zmieniłeś zdanie, i niepożądane trutnie to dla Ciebie już nie jest "zmartwienie hodowców matek na handel, i jeżeli nie prowadzisz takiej działalności, to nie ma co sobie tym głowy zawracać".

Trzeba o to dbać, nawet jak się jest małym ;)

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Tadek11 napisał:

To tez sprawa istotna i należy wziąć to pod uwagę , poza tym takim postępowaniem tracimy i tak niewielką kontrolę nad pasieką  i po każdym unasiennieniu jest wieka loteria co z czym nam się pokrzyżowało. Może napisze coś humorystycznego , ale hodowca psów by sobie na takie eksperymenty nie pozwolił omatko.gif

Wśród hodowców psów też są różni ...
Nie będzie to co napiszę humorystyczne . .  .
Kolega i Jego Żona mieli psa - krzyżówkę rotwailera z dobermanem .
Podczas wizyty u Nich mówiłem im ,  żeby się go pozbyli , bo  wysyłał pierwsze sygnały , że coś niepokojącego w nim drzemie.
Graliśmy na gitarze , śpiewaliśmy , piliśmy drinki (to chyba o ile dobrze pamietam były imieniny ) a pies bez wyraźnego powodu robił groźne miny i powarkiwał.
Kilka dni później dowiedziałem się o tragedii
https://www.olsztyn.com.pl/artykul,pies-zagryzl-swoich-wlascicieli,1302.html

Link to comment
Share on other sites

Robi, smutna historia, ale nie zaskakująca. Chyba było o tym w mediach ogólnopolskich, bo wydaje mi się, że o tym słyszałem. Sam mam psa stróżującego (owczarek podhalański), który waży prawie dwa razy więcej od tego, który zagryzł Twoich znajomych. To jest pies stróżujący nie tylko z nazwy, że tak dyplomatycznie powiem, ale mogę iść z nim na spacer do miasta, odwiedzić weterynarza (u lekarza jest zwykle w kagańcu, bo po co ryzykować). Umiem czytać mojego psa, a dodatkowo zachowuję ostrożność i wiem jak go w ryzach trzymać - to ja dowodzę. Generalnie bardziej obawiam się nieodpowiednich zachowań ludzi jak mojego psa, ale że pies może zareagować (zawsze burczy przed ewentualną obroną, więc daje czas na wycofanie), to trzeba być czujnym, bo bezpieczeństwo innych ludzi zawsze na 1 miejscu.

 

Oczywiście pies pochodzi z dobrej hodowli, rodzice testy psychologiczne - wystrzał z broni itp. Nie jest też niestabilny emocjonalnie, a chyba tamten rott był. Psy miewają podobnie jak ludzie różne problemy psychiczne, często lęk lub przemoc wobec zwierzęcia jest takim złym wektorem. Generalnie tego typu psy wymagają odpowiedniego prowadzenia od szczeniaka i czasu im poświęconego, do tego konsekwencji, socjalizacji i silnego psychicznie właściciela - żadnego bicia, maks co można zrobić, to lekkie pacnięcie w ucho. Tu tylko o sygnał chodzi, a nie sprawienie bólu. U mnie takim sygnałem jest głośne wypowiedzenie "szyt". Właściciel nie może być zdominowany przez psa. Prostym testem na to jest, kto pierwszy wchodzi lub przechodzi przez drzwi. Jak pies się pcha na pierwszego, to wiadomo kto rządzi w rozumieniu psim. Wszelkie zaniechania i zaniedbania mogą mieć przykre konsekwencje w przypadku ras obronnych/stróżujących. To nie są psy dla każdego, a często są kupowane ze względu na wygląd lub modę.

 

Szczególnie rottweiler miewa takie zapędy do zagryzania swoich właścicieli - oczywiście nie każdy, to jest bardzo mały %, ale statystycznie powiedziałbym, że te psy są w grupie podniesionego ryzyka do takich zachowań. Jeżeli pies nawet lekko burknie na właściciela, to jest to bardzo jasny sygnał, że jest duży problem i właściciel popełnił jakieś kardynalne błędy -  nie można tego bagatelizować. W przypadku małego kundelka nie ma zwykle większych konsekwencji, bo taki pies ma ograniczone pole manewru i najwyżej na zadraśnięciach się kończy.

Link to comment
Share on other sites

W dniu 9.04.2020 o 12:26, Xpand napisał:

Robi, smutna historia, ale nie zaskakująca.
Chyba było o tym w mediach ogólnopolskich, bo wydaje mi się, że o tym słyszałem.

Było .
Dziennikarz Super Expressu poprosił o wgląd do moich zdjęć z tej ostatniej wspólnej imprezy .
To były Ich ostatnie zdjęcia ...
Nie wiem nawet kiedy zrobił kopie .
Później opublikował je jako "zdjęcia redakcji" .

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.