Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Recommended Posts

Dalej mamy rok 1918. 

Następne ciekawe znalezisko to poszlaka, że w powszechnym rozumieniu rozróżniano wtedy więcej ekotypów pszczoły Środkowoeuropejskiej. Dzisiaj już, nawet na tym forum, nie wszyscy to akceptują, o AMM wypowiadając się jako o monolicie. Trochę złego narobił też dr Chorbiński ze swoim wyjazdowym żarcikiem na wykładach, o pszczole Środkowoeuropejskiej, co 200 metrów pszczelarza odprowadzała. 

 

To poniżej, to chyba taki prekursor forum internetowego. W jednym numerze drukowane jest pytanie, a w następnym nadesłane najlepsze odpowiedzi czytelników "Bartnika". Pytanie brzmiało, czy opłaca się trzymać borówkę. Dziś często uważa się, że ta linia AMM do dzisiaj przetrwała jako pszczoła Augustowska. Być może swoje doświadczenia z tą pszczołą opisał kiedyś Robi i manio. W takim razie, co nie było "Borówką" (sprowadzaną w czystej rasie z Litwy)? Ta linia określana jest wszędzie w "B.P." jako "pszczoła krajowa". 

8om5UcU.png   

 

ki6nxlU.png

 

Poniżej indeks użyłkowania skrzydełek z niektórych moich rodzin, po 60 latach (tylu latach pod kontrolą rodu pszczelarskiego, z ciągłością tradycji. Takich pszczół szukam.) wychowywania kolejnych pokoleń matek przez same pszczoły. Może to ta "krajowa"? Jeśli w pewnej odległości od pasieki wytrząsnąć całą rodzinę z trutówkami, walić w ramki i korpus żeby jeszcze wywalić ostatnie sztuki, odprowadzają na około 30m. Mierzyłem.

 

ougHnFT.png

 

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, michal79 napisał:

Dziś często uważa się, że ta linia AMM do dzisiaj przetrwała jako pszczoła Augustowska

Uważanie nie ma nic wspólnego z prawdą .

P.S. Bucfast nie jest rasą a szczególnie obecny .

Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, daro napisał:

Uważanie nie ma nic wspólnego z prawdą .

P.S. Bucfast nie jest rasą a szczególnie obecny .

 

A masz na ten temat jakieś jeszcze informacje? Jak to jest z tą borówką i Augustowską?  

Link to comment
Share on other sites

To znaczy ? Borówka to taki mityczny stwór , pamietam 50 lat temu pradziadek miał , ale duuużo się zmieniło . Skąd wytrzaśnięto Augustowską to nie wiem . Wiem że szukano - corna i zło. Dorabiać ideologię do wszystkiego sobie można . Badania genetyczne są i można sobie zrobić jak ta hodowla zachowawcza ma się do rzeczywistości .

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

  Mój dziadek, który miał pszczoły środkowoeuropejskie, przeklinał jakąś złośliwszą pszczołę. Miała być nieco mniejsza i bardziej czarna. Ale on i jego koledzy nazywali ją "żmijówką". Może to to samo co ta opisana wyżej borówka?  Pamiętam jako dzieciak, że jeden z z sąsiadów dziadka przez chwile miał ciemniejsze pszczoły, bardziej złośliwe niż dziadkowe. Dobrze je pamiętam, bo zdarzyło się mi mieć gębę jak "murzynek Bambo" po jednym z przeglądów poczynionych przez sąsiada.  Dziadek wtedy rzekł, że sąsiad ma chyba żmijówki. Ale w latach 70-tych XX w? Być może sąsiad zrobił coś nie tak przy przeglądzie? W sumie serca i umiejętności do pszczół chyba nie miał. Pszczoły były u niego ze dwa sezony, podczas gdy u dziadka i innych sąsiadów ule stały ciągle...

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, gajowy napisał:

Mój dziadek, który miał pszczoły środkowoeuropejskie, przeklinał jakąś złośliwszą pszczołę. Miała być nieco mniejsza i bardziej czarna.

 

 

8 godzin temu, michal79 napisał:

Kolejny opis:

2VfXJlp.png

 

 

Tj koledzy powyżej - mi dziadek również opowiadał o pszczole z lat 60-tych. Czarnej, do której nie wiadomo jak ubranym nie był nie mógł nawet zbliżyć się do ula bo był nieprawdopodobny atak , który zasłaniał całe pole widzenia. Chciał je spalić (!) ale ostatecznie tego nie zrobił i nie wiem jak się skończyło, może po prostu nie podkarmił. Może to ta sama pszczoła? Tego nie wiem. Wiem natomiast, ze dziadek miał dwa źródła - rójki kaukazów z PGR i rójki z lasów, które same lubiły w tamtym czasie przylatywać. 

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Tym razem skaczemy do roku 1933. 

Czasopismo to "Pszczelarz i ogrodnik" (nr 10), a autorem jest Józef Kroszel.

Rzeczy przeczytane tutaj i przede wszystkim pewna pesymistyczna przepowiednia, która się spełniła, dosłownie wgniotły mnie w krzesło. 

 

Ale najpierw - sytuacja staje się coraz bardziej klarowna. Przed wojną mieliśmy dwie rasy pszczół, które dzisiaj nazwalibyśmy "Środkowoeuropejską". Jedna była czarna, mała, bardzo złośliwa i podobno miodna, raczej dość "mityczna", bo jak na razie nie mam żadnych świadectw od posiadaczy, tylko znajomych tych posiadaczy. To owa "Borówka". Nie wiadomo jak to się stało, ale jej pamięć została przepisana, ze szkodą, na ogół pszczół naszych krajowych. Być może, jak to tradycyjnie w tych wypadkach, chodziło o pieniądze i po prostu komuś na tym zależało. Świadectwa osób żyjących ówcześnie mówią jednak jasno i dobitnie, że "krajowa", realna pszczoła, z pół-legendarną borówką za dużo wspólnego nie miała. Najpierw jednak o włoszkach:

---------------

"Jeżeli chodzi o rywalki naszych pszczół krajowych, to nieodżałowany ś. p. Ksawery Szalkiewicz w swoim artykule do „P. P.“ z miesiąca września 1926 r. str. 268 tak wyróżnił krajową pszczołę od rasy włoskiej: „Być może — pisze — zbytecznem jest tu wyliczanie różnych wad pszczoły włoskiej w naszym klimacie, ich bowiem wady przewyższają w znacznym stopniu dobre zalety, jakie im się przypisuje. Dosyć jest na tern poprzestać, że włoszka prócz chciwości i złodziejstwa zwykle daje gorsze rezultaty miodobrania od pszczół naszych“. „Krajowa rasa jest wytrzymała na klimat, więcej odporna na choroby, a co najważniejsze, więcej produkcyjna od innych ras obcych“. „Chcąc więc otrzymać najlepsze rezultaty z hodowli krajowej rasy, należy udoskonalić ją przez oczyszczenie i przymieszki krwi obcej i przez dobór do hodowli najlepszych rodzin“. „Nieuzasadnione jest mniemanie, że powstałe z krzyżowania ras mieszańce, t. j. metysy, są dobremi pszczołami“. „Wcześniej czy później złe skutki niezawodnie się okażą, za co przyszłe pokolenie nasze z pewnością nie będzie nam wdzięczne“.

--------------

 

Oj, nie jest wdzięczne. Dymki, wyziewy kwasowe, opary z pasków, ciasto, pułapki na osy, cynamon na mrówki, cukru coraz więcej na zimę, walka ze zgnilcem i inne pracochłonne przyjemności, zawdzięczamy takim krótkowzrocznym i podatnym na manipulację ludziom, wcale nie miałkiej inteligencji. Nie chcąc nikogo obrażać, niewiele się w tej kwestii zmieniło i niewielu pszczelarzy ma w A.D. 2021 horyzont szerszy niż 10 najbliższych sezonów, ba, szerszy niż jeden sezon! 

Dzisiaj zapewne najbliższa "krajowej" byłaby pszczoła "Asta". Ale nie sądzę, żeby dała radę 50 latom utrwalania genetyki igłą, byle się kasa z państwowej dotacji zgadzała. Może stąd ta jej rzekoma "agresja". Ale może się i mylę. 

 

--------------

Znam w tutejszych stronach pasieki z krajową rasą pszczół i nigdzie nie zauważyłem jakiegokolwiek niedomagania pszczół. Pod względem zdro* wolności, są odporne na wszelkie choroby pszczele i są bardzo miodne, a nawet przekraczają punkt kulminacyjny 50 kg. miodu z pnia, na co mam dowody i to dzieje się wówczas, kiedy pszczoły in* nych ras tego nie dokonały mimo, że były w jednakowych warunkach. Północne rubieże R. P. są nic do pozazdroszczenia, gleba jest więcej piaszczysta, flora miododajna średnia a klimat surowszy, niż w: innych połaciach kraju.

(...)

 

Ś. p. Teofil Ciesielski, profesor przyrody, będąc fachowym przyrodnikiem, miał zmysł odznaczający się badawczością i krytycyzmem, autor dzieł na niwie pszczelnictwa „Bartnictwo“, ,Przyroda pszczół4 i „Gospodarka w pasiece“, na podstawie dziedziny swej wiedzy i praktyki pszczelarsk., wyjaśnił wiele kwestyj z fizjologii pszczół przed inn. badaczami. Tenże nestor pszczelarstwa określił pszczołę rasy krajowej, nadmieniając, że takowe ma pewne odmiany, gdzie opisał pszczołę „Borówkę", lecz po śmierci jego dnia 8 maja 1916 r. powędrowała w nieznane zakątki pszczoła „Borówka“. Współczesny znakomity pszczelarz p. Piwowarski Juljan, autor dzieła p. t. „Rasy i odmiany pszczoły miododajnej", o pszczole „Borówce“ tak pisze: „Taka odmiana pszczoły nie została stwierdzona naukowo i obecnie jej niema“. Lecz czy tak, czy inaczej, widzimy, że pszczołę krajową odmiany „Borówka“ wyrugowano poza nawias życia. A teraz zapytamy kto jest grabarzem pszczoły „Borówki", jeżeli nie nasza inowacja z obcą rasą pszczół. Tutaj przyroda za pogwałcenie jej praw miałaby coś do powiedzenia. Kto wie, może i obecną naszą krajową rasę pszczół ten sam los czeka, co „Borówkę“.

------------------------

 

Cóż za prorocze słowa! A czekał ją los nawet gorszy. Zapomniano o jej istnieniu, o jej cechach, zamiast tego ubierając jej wspomnienie w niepochlebne mity o "Borówce"... 

A jaka była naprawdę?

 

-------------

Pszczoły rasy krajowej, czystej krwi są bardzo dobre, a to:

1. W jednakowych warunkach nie ustępują w miodobraniu innej rasie.

2. Wytrwałe w różnych okolicznościach bytu na klimat.

3. Odporniejsze na wszelkie choroby pszczele.

4. Nie okazują chęci rabunku w czasie rozbierania ula w pasiece.

5 Nie są skore do rójki.

6. Matka bardzo dobrze czerwi lat 4 (cztery).

7. U umiejętnego pszczelarza łagodna, jak" owieczka.

8. Bronią swej osady z pogardą życia.

I czy więcej możemy wymagać od polskiej pszczoły? Że jest czasem złośliwa i nie uznaje swego gospodarza, tego jeszcze nie możemy mieć za złe. Gdyby nie żądło, to dawno nie byłoby pszczół na świecie.

---------------

 

I wreszcie konkluzja:

Polacy pszczelarze zdolni tylko przyjmować to, co jest obce. Jestem przekonany, że są pszczelarze nawet czołowi, którzy ocenili już rasę krajową pszczół, że żadna inna rasa nie jest zdolna do rywalizacji, jednak z swoją wiedzą ociągają się do czasu, aż będzie za późno.

 

h2JaqGQ.png

.

.

upIwmRw.png

.

.

V0jQJqf.png

 

 

 

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, michal79 napisał:

Ś. p. Teofil Ciesielski, profesor przyrody, będąc fachowym przyrodnikiem, miał zmysł odznaczający się badawczością i krytycyzmem, autor dzieł na niwie pszczelnictwa „Bartnictwo“, ,Przyroda pszczół4 i „Gospodarka w pasiece“, na podstawie dziedziny swej wiedzy i praktyki pszczelarsk., wyjaśnił wiele kwestyj z fizjologii pszczół przed inn. badaczami. Tenże nestor pszczelarstwa określił pszczołę rasy krajowej, nadmieniając, że takowe ma pewne odmiany, gdzie opisał pszczołę „Borówkę", lecz po śmierci jego dnia 8 maja 1916 r. powędrowała w nieznane zakątki pszczoła „Borówka“. Współczesny znakomity pszczelarz p. Piwowarski Juljan, autor dzieła p. t. „Rasy i odmiany pszczoły miododajnej", o pszczole „Borówce“ tak pisze: „Taka odmiana pszczoły nie została stwierdzona naukowo i obecnie jej niema“. Lecz czy tak, czy inaczej, widzimy, że pszczołę krajową odmiany „Borówka“ wyrugowano poza nawias życia. A teraz zapytamy kto jest grabarzem pszczoły „Borówki", jeżeli nie nasza inowacja z obcą rasą pszczół. Tutaj przyroda za pogwałcenie jej praw miałaby coś do powiedzenia. Kto wie, może i obecną naszą krajową rasę pszczół ten sam los czeka, co „Borówkę“.

W innym wątku zastanawiałeś się kiedy pomylono borówkę z naszą krajową pszczołą.

I tu pojawia się duża nieścisłość bo Pan Piwowarski który zmarł w 1969 r. pisze ze pszczoły już tej nie ma. A kiedy napisał ten tekst że jej nie ma? w latach 50 -tych (nie wiem, strzelam)?

Do czego zmierzam-> jak można było pomylić pszczołę krajową z czymś o czym od dawna słuch zaginął? a przesłania o temperamencie i cechach naszej pszczoły można znaleźć bez problemu ze świadectw osób jeszcze żyjących które w latach np 70-tych pszczołę środkowoeuropejską miały. Więc jak można zwalać wine na coś z czym nikt od dawna doczynienia nie miął.. a jednak z czymś mieli i zapewne to borówka nie była.

 

Co do pszczoły środkowoeuropejskiej  (Te informacje można znalesc bez problemu).

Pszczoła kampinowska i augustowska prowadzona jest pod względem ochrony gatunku w takim stanie w jakim był, a nie pod względem selekcji cech pożądanych przez pszczelarza. Więc mówienie o jakimkolwiek zawaleniu w selekcji tych pszczół jest nie na miejscu.

Natomiast istniały linie pszczoły środkowoeuropejskiej którą starano się selekcjonować jak np. asta, mazurska (przez wandę ostrowską) i północna. I wydaje mi się ze zajmowali się tym ludzie którzy mieli o tym pojęcie (choćby wanda ostrowska) i jeśłi ta pszczoła była wtedy jaka była, to nasza mityczna szara nie mogła być od nich lepsza <- bo nikt nic wtedy nie zawalił tylko próbowano prowadzić selekcje tych pszczół i robiono to ponad 50 lat temu gdzie ta pszczoła powinna jeszcze być. A mitycznej bórówki nie było wtedy już też od dawna. 

Link to comment
Share on other sites

Na razie nie rzuciło mi się w oczy, co stało się pomiędzy erą przedwojenną, a erą azbestu, pcv, krainki i styropianu, kiedy to zaczynał mój dziadek.

Patrząc na cechy, na "szarej krajowej" pracował A. Stasiński do 1972 roku. Lutz i Kampinoska to musiało być już coś innego (agresja). Może mix jakiejś borówki, kaukaza i tej hitlerowskiej nigry? Tą pasiekę w Kampinosie w końcu Lutz przejął po jakichś Niemcach. Tym tropem można pójść na terenach dawnych Prus Wschodnich lub sąsiedztwa. Czyli Mazurka i Augustowska.

Co do borówki, chodziło mi o przypisanie jej domniemanych cech wszystkim liniom pszczoly środkowoeuropejskiej. Jakieś rozpłynięcie "szarej krajowej" w tyglu AMM, którego cechy potocznie stały się z czasem takie, jak przed wojną opisywano cechy borówki...

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Czy przy "dzisiejszych pszczołach" mocna rodzina to na wiosnę 8 - 12 ramek wlkp ?

Przy pełnym Dadancie (435x300) to będzie 5-8 ramek?

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

Nikt nie chce odpowiedzieć. 

 

Ale jeśli tak jest, to czegoś nie rozumiem. 

 

Otóż mamy 1938 rok. Czyli czas, "kiedyś rodziny były mniejsze", zwłaszcza wiosną. 

Na początku niejaki Jan Hahn opisuje jakiś "ul Urbana", z ramką 435x300.

exml7nG.png 

 

To, co najciekawsze, następuje kilka stron dalej. Opisuje siłę rodziny na wiosnę, podczas pierwszego przeglądu, który następuje jako następna czynność, mniej więcej tydzień po oczyszczeniu dennic, gdy temperatura "wynosi możliwie +15 stopni Celsjusza".

"Pień silny w tym czasie osiada 6-7 ramek średniego wymiaru, średni około 5, słaby mniej."

mUUpgcL.png

 

 

To jak, te pszczoły miały kiedyś mniejsze rodziny, czy podobne?

 

 

 

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Ciekawe czy kto zgadnie, w którym roku zostały opublikowane te słowa:

 

"""

Bardzo wiele miejscowości w kraju, dziś lichym dla pszczół, dałoby się doskonale poprawić i zamienić w korzystne.
Najlepszą dla pszczół jest miejscowość taka, gdzie pożytek obfity trwa bez przerwy do jesieni. Takich jednak miejscowości mamy niewiele w kraju, przeważnie są takie, gdzie pożytek jest przerywany tj. że występuje tylko parę roślin miododajnych w większej ilości, np. na wiosnę rzepak, w lecie gryka, między temi roślinami następuje przerwa dłuższa. A są i takie miejscowości, gdzie tylko jedna roślina występuje, np. gryka lub lipa, a przedtem i potem pszczoły nie mają prawie co zbierać.

"""

Link to comment
Share on other sites

55 minut temu, michal79 napisał:

Ciekawe czy kto zgadnie, w którym roku zostały opublikowane te słowa:

  Po słownictwie stawiam na lata 20-ste XXw. Niestety, niektóre słowa pasują niemal do każdej epoki, jak choćby te Fredry, że: "...w tym kraju nigdy ładu a teraz najmniej..."

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, michal79 napisał:

Ciekawe czy kto zgadnie, w którym roku zostały opublikowane te słowa:

 

"""

Bardzo wiele miejscowości w kraju, dziś lichym dla pszczół, dałoby się doskonale poprawić i zamienić w korzystne.
Najlepszą dla pszczół jest miejscowość taka, gdzie pożytek obfity trwa bez przerwy do jesieni. Takich jednak miejscowości mamy niewiele w kraju, przeważnie są takie, gdzie pożytek jest przerywany tj. że występuje tylko parę roślin miododajnych w większej ilości, np. na wiosnę rzepak, w lecie gryka, między temi roślinami następuje przerwa dłuższa. A są i takie miejscowości, gdzie tylko jedna roślina występuje, np. gryka lub lipa, a przedtem i potem pszczoły nie mają prawie co zbierać.

"""

 

W którym roku ?Jeżeli poruszyłeś wątek historyczny to ja napisze coś z tego co sam pamiętam jako że zaczynałem z pszczolami w połowie lat 70 tych .  Pszczelarstwo Polskie miało stagnację w latach komuny i praktycznie niewiele jest różnic z okresem międzywojennym a powojennym ( po II wojnie światowej) poza wprowadzeniem przez Sowietów ula Dadanta jako tego jedynie słusznego  typu ula zaakceptowanego przez partię i w Polsce było to samo. Pamiętam w latach 70 tych w sklepach Centrali ogrodniczej można było bez problemu kupić ule Dadanta i nie były one zbyt modne wtedy i stały na wystawach sklepowych długo. U mnie w okolicy pod Warszawą  modne były ule warszawiaki w drugiej kolejności wielkopolskie bo pszczelarze rozumieli wtedy że w naszym klimacie i przy ówczesnych pszczołach taki ul był lepszym wyborem. Polska była za żelazna kurtyną i nie było możliwości zapewnić sobie lepsze linie pszczół i te 7 -8 ramek było to maksimum do zimowli w ówczesnych ulach piwnicznych , gdzie ciepło odczuwalne docierało  do pszczół przez grube podwójne ściany ocieplone sieczką , w połowie maja i pierwsze miodobrania jak mówili pszczelarze były na Jana  i sam uczestniczyłem w takich miodobraniach u starych pszczelarzy jak się uczyłem pszczelarstwa. Teraz młodzi chcą się nauczyć wszystkiego z netu i zaczynają od razu od największych uli z niską ramką co przy słabych przeciętnie warunkach pożytkowych ma male szanse na sukces Wracając do historii dopiero w latach 70 tych zaczęło się coś zmieniać w pszczelarstwie , powoli Zawilski i inni zaczęli pracę na lepszymi krzyżówkami pszczół i swoje apogeum mody  miała wtedy pszczoła Kaukaska  i jej krzyżówki   oraz Włoszki które  na ówczesne warunki były lepsze od naszych rodzimych pszczół i zaczęło się wypieranie naszych rodzimych agresywnych pszczół na bardziej plenne które to dopiero wtedy dawały radę sobie z ulami Dadanta . Poza tym wtedy zaczęły pojawiać się już ule z tworzyw sztucznych no i warroza , a następny etap  , ule z dechy czy siatkowe dennice , to już zapewne wiecie bo to są już czasy które większość już pamięta.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, michal79 napisał:

Ciekawe czy kto zgadnie, w którym roku zostały opublikowane te słowa:

 

"""

Bardzo wiele miejscowości w kraju, dziś lichym dla pszczół, dałoby się doskonale poprawić i zamienić w korzystne.
Najlepszą dla pszczół jest miejscowość taka, gdzie pożytek obfity trwa bez przerwy do jesieni. Takich jednak miejscowości mamy niewiele w kraju, przeważnie są takie, gdzie pożytek jest przerywany tj. że występuje tylko parę roślin miododajnych w większej ilości, np. na wiosnę rzepak, w lecie gryka, między temi roślinami następuje przerwa dłuższa. A są i takie miejscowości, gdzie tylko jedna roślina występuje, np. gryka lub lipa, a przedtem i potem pszczoły nie mają prawie co zbierać.

"""

 

1908? :)

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Tadek11 napisał:

wprowadzeniem przez Sowietów ula Dadanta jako tego jedynie słusznego  typu ula zaakceptowanego przez partię i w Polsce było to samo

naprawdę to CCCP wprowadził do PRL amerykańskie z pochodzenia ule Dadanta ? Pierwsze słyszę. Nieśmiałe też zwracam uwagę językową ,że słowo sowieci jest rusycyzmem od rosyjskiego słowa sowiet czyli po polsku rada. Nie wiem dlaczego się ten błąd upowszechnia w mediach. Staram się dbać o czystość języka i mimo biegłego posługiwania się rosyjskim , nie lubię rusycyzmów , których wiele w moim regionie z racji zasiedlania Prus przez Polaków zza Buga i Litwy. Ja zawsze mówię o Związku Radzieckim , a jeśli już pejoratywnie to o związku zdradzieckim co bardziej odzwirciedla charakter tego cudownego państwa do którego o zgrozo coraz bardziej się upodabniamy.

W mnie królowały warszawiaki w obydwu wersjach . Dadanta  pierwszy raz widziałem w pasiece uczelnianej prowadzonej przez dr Wandę Ostrowską w Siejniku koło Olecka. Ule mnie nie zdziwiły , zdziwiło że studentki robiły przeglądy rodzin w strojach kąpielowych i tylko siatki miały na głowie. Z pszczołami mojego Taty to by nie przeszło :)  Ubierałem się szczelnie , choć nie było jeszcze takich pięknych kombinezonów ( dziś też ich nie używam) , wystarczyła koszula flanelowa , długie spodnie i koniecznie gumowce . Ale jak pszczoły miały zły nastrój , to zwyczajnie trzeba było spie...ć bo zawsze znalazły sposób na użądlenie.

Pszczelarze hodowali matki na swoje potrzeby , ale nie widziałem przekładania larw. Robili to osieracając rodziny i podając mateczniki do ulików weselnych. Cenne były matki uzyskane z Siejnika , a z "zagramanicznych" znałem tylko wspomniane kaukaskie. Pamiętam ,że jeśli pszczelarz miał dużo wody w miodzie to tłumaczył się w skipie ,że ma kaukaskie pszczoły i to one winne , nie on. Teraz podobnie czytam o buc-chwastach :)

Do dziś w moim regionie najpopularniejsze w amatorskich pasiekach są warszawiaki poszerzane i zwykłe oraz nieco rzadziej Dadant. Wielkoposki czy ul Ostrowskiej to rzadkość. Widać to po ofercie węzy w sklepiku pszczelarskim - nawet nie sprowadzają wielkopolskiej. Do Dadanta 1/2 kupuje warszawską zwykłą i dzielę ją na pół. Od jakiegoś czasu sam "maluję" węzę wałkiem. Jeszcze lepiej mi idzie odkąd na radą tego forum kupiłem zupowar.

Przedwojenny pszczelarstwo hamował pewnie monopol cukrowy - cukier był horrendalnie drogi. W latach 70-tych miód było łatwo sprzedać w Spółdzielni Ogrodniczo-Pszczelarskiej , nie pamiętam jaka była relacja cenowa , ale Tato nie sprzedawał detalicznie bo nawet słoiki były problemem i nie miał nigdy czasu się w to bawić - nie miał też duszy handlowca - na rynek by nie wyszedł . Moje wakacje zawsze pachniały miodem i pszczołami :)  i nie byłem tym zachwycony  :( , co tu udawać .

Może i pszczoły czy matki nie były wybitne , ale pożytki rzepakowe czy lipowe były zupełnie inne. Rzepak pachniał i nektarował , a ja nie mogłem się doczekać kiedy w końcu przestanie bo wirowanie było procesem ciągłym. Dzisiejsze rzepaki w ogóle nie pachną i nie mam tego szaleństwa - to zupełnie nieporównywalne. Drugim pożytkiem była lipa i to lipa w czystej postaci - z zieloną luminescencją, skrzypiąca przy nalewaniu z aromatem , który wypełniał cały dom . Prusacy kochali lipy i wszędzie w mieście , na wsi , wzdłuż dróg i w parkach było ich pełno. Do tego lipiec to miesiąc upalny ale i o największej w roku ilości opadów . Potem przetrwa , po 20 sierpnia karmienie pszczół i przygotowanie najsilniejszych rodzin na wrzosy. Pszczoły wyjeżdżały w okolice Rajgrodu , obecnie jest to rezerwat Czerwone Bagno. Miodu było mniej i trudny do odwirowania , pszczoły wracały zdziesiątkowane , jak mówili pszczelarze - ginęły w sieciach pajęczych. Może i tak , a może się spracowały mocno bo i pogoda we wrześniu już marna.

W każdym razie jak wspominam tamte pszczelarstwo jako łatwe , bogate i pożytki , pozbawione trosk i chorób . No i cukier był w pewnym momencie kubański :) W sklepie nie "schodził" bo był taki drobny i żółtawy - dziś by napisali ekologiczny . Był w 25 kg płóciennych , białych workach , a jakże z czerwoną gwiazdą . Pszczołom to nie przeszkadzało :) i łykały każdą ilość.

 

 

 

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

Mój Dziadek z kolei, zaczynał od Dadantów pod koniec lat 70-tych, ale nie spodobała mu się wielkość i poręczność ramki, do tego były to leżaki. Przerzucił się na korpusowe ule wielkopolskie. Na zdjęciu w "migawkach z toczków" widać kawałek jednego z ostatnich dwóch uli Dadant. Stoi sobie z tyłu i pełni rolę podręcznego magazynku - ten tutaj to zatwory, paliwo do podkurzacza i wkładki dennicowe. Wczoraj go trochę posprzątałem w środku...

m0VVAOV.png 

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, manio napisał:

naprawdę to CCCP wprowadził do PRL amerykańskie z pochodzenia ule Dadanta ? Pierwsze słyszę.

 

Sorry za słowo " Sowieci" jeżeli odbierasz to negatywnie ? ja słyszałem je na okrągło w Radio Wolna Europa i może mi to pozostało i nie zagłębiałem się w etymologie tego słowa , ale jeżeli uważasz ze jest obraźliwe to sorry ? Co do pochodzenia powszechności uli D w CCCP to oczywiście znam to tylko z przekazów innych i z prasy pszczelarskiej . Ale faktem jest że były one na wystawach w sklepach  Centrali Ogrodniczej non stop i nawet chciałem kiedyś sobie je kupić  jako pierwsze ule , ale mi doradcy i teściu  odradzili , a mój szwagier na wieść ze ja zakładam pasiekę na początek dwu ulową  kupił sobie właśnie Dadanta ? bo był "postępowym " w cudzysłowie  na ówczesne czasy i należał do PZPR i nawet porównywaliśmy wtedy między sobą te ule  w trakcie użytkowania , ale miał mizerne osiągi pszczelarskie na tym ulu wówczas , chociaż nie mogę powiedzieć że tylko z winy typu ula ? Co do pozostałych kwestii jakie poruszyłeś to rzeczywiście podobny jest mój odbiór ówczesnej rzeczywistości i jest to sama a prawda.

Pozdrawiam ?

 

  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Tadek11 napisał:

" Sowieci" jeżeli odbierasz to negatywnie

nie bronię radzieckich , tylko czystości języka ojczystego. Być może nazwa Sowieci była używana w RWE , i była spolszczeniem angielskiej nazwy ? Zawsze byliśmy "papugą narodów" mimo ,że można coś określić dobrze po polsku to lubimy używać obco brzmiących słów i nie pisałem o Tobie , bo maniera jest powszechna. Teraz w złym tonie jest powiedzieć Związek Radziecki bo to rodzi podejrzenie sympatii do ustroju powszechnej szczęśliwości czy całkiem lewackości. "Porządny człowiek" mówi Sowiety i ma to mieć raczej pejoratywne zabarwienie. Przyjmijmy zatem  ,że nie jest to rusycyzm tylko spolszczenie angielskiego Soviet Union. Choć dla mnie to tak samo nie do przyjęcia bo "Polacy nie gęsi i swój język mają" jak mawiał mocno przedwojenny poeta , którego próżno podejrzewać o lewackość , sympatię czy  wrogość do CCCP.

Co do Dadanta to raczej by się w ogóle nie przyjął gdyby był forsowany jako "myśl radziecka" bo my z natury jesteśmy przekorni. Chociaż nawet nasz prezes Polski w swojej pracy powoływał się na myśli Lenina , więc dlaczego i Lenin nie mógł propagować pszczelarstwa ?

Zdaniem Ostrowskiej miał za dużą ramkę jak na ówczesne pszczoły i pożytki. Udowadniała to w swoich pracach naukowych , ale nawet gdybym je dostał za pokutę to bym chyba nie prześledził :)

W każdym razie Charles Dadant urodził się we Francji , pszczelarzem był w USA , a wygląda jakby był "chrzczony nożykiem" . Nie zmarł przed powstaniem CCCP, więc nie mam powodu aby spalić swoje Dadanty jako wrażego pochodzenia z radzieckiej propagandy spod znaku Łysenki czy podobnych mądrali. A że były w sklepach ? To bardzo dobrze świadczy o ich zaopatrzeniu :) , bo w owym  czasie nawet małe gwoździe były nie do zdobycia :( , ale kto dziś w to uwierzy ?

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, manio napisał:

e słowo sowieci jest rusycyzmem od rosyjskiego słowa sowiet czyli po polsku rada. Nie wiem dlaczego się ten błąd upowszechnia w mediach. Staram się dbać o czystość języka i mimo biegłego posługiwania się rosyjskim , nie lubię rusycyzmów ,

A jak ich nazwiesz ? To nie rusycyzm a skrót od Союз Советских Социалистических Республик. Mieszkaniec tego kraju to nie Rosjanin bo nie tylko oni tam mieszkali , mieszkają . Советских to radzieckie . Czyli co radzijanie ? radzieccy ? Jak ma to wyglądać bom kiepski z polskiego ?

Cytat

Ja zawsze mówię o Związku Radzieckim , a jeśli już pejoratywnie to o związku zdradzieckim co bardziej odzwirciedla charakter tego cudownego państwa do którego o zgrozo coraz bardziej się upodabniamy.

No nie przeginaj . Kto będzie robił za Błochina ?  Wiesz kto to był ?Obrażasz Polskę  . Nawet ta z wizji Prezesa nie jest tak straszna .

Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, daro napisał:

Obrażasz Polskę  .

w którym miejscu ? Że staram się mówić czysto po polsku ? sowiet to może po rusku , może po angielsku  , ale w języku polskim nie ma takiego słowa. Przynajmniej za zachód od Zambrowa :)

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Tadek11 napisał:

PZPR i nawet porównywaliśmy wtedy między sobą te ule  w trakcie użytkowania

 

Tak jak dziadek gospodarował na warszawiakach to w PGR wówczas na dadantach. I to na warszawiakach były lepszy wyniki. Szybciej się rozwijały na wiosnę. 

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, manio napisał:

to o związku zdradzieckim co bardziej odzwirciedla charakter tego cudownego państwa do którego o zgrozo coraz bardziej się upodabniamy.

W tym miejscu .

6 minut temu, manio napisał:

sowiet to może po rusku , może po angielsku  , ale w języku polskim nie ma takiego słowa. Przynajmniej za zachód od Zambrowa

No a jakie słowo jest na zachód od Zambrowa ?

Na wschód od Zambrowa mają encyklopedię PWN ( słownik języka , zgrozo , polskiego )

https://sjp.pwn.pl/slowniki/Sowieci.html

Ale co tam encyklopedie , my mamy mania . ?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.