Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Odkłady lipcowe


Recommended Posts

Tak jest. W tym wszystkim chodzi o to żeby pszczoły zintegrowały się ze sobą i nową matką oraz zaakceptowały nowy ul i lokalizację jako dom, robiąc to na tej samej miejscówce musisz im w tym bardziej pomóc. Jeżeli zostawisz otwarty ul, to wiele z nich wróci do starego domu i starej matki i dodatkowo, w okresie bez pożytku, istnieje duże ryzyko rabunku i ścięcia nowej matki w odkładzie. Najtrudniej jest zasiedlić ule weselne z paskami węzy, pszczołą z tej samej miejscówki i matką NU. Nie chodzi tutaj nawet o to, że wrócą do ula produkcyjnego, ale jak matka leci się unasiennić, to wszystkie lecą z nią i zostaje pusty ul weselny. Wynika to z różnych przyczyn, ale da się temu zapobiec niemal w 100%, a jak się chce oszczędzić czas to w ~95%.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Xpand napisał:

 Najtrudniej jest zasiedlić ule weselne z paskami węzy, pszczołą z tej samej miejscówki i matką NU. Nie chodzi tutaj nawet o to, że wrócą do ula produkcyjnego, ale jak matka leci się unasiennić, to wszystkie lecą z nią i zostaje pusty ul weselny. Wynika to z różnych przyczyn, ale da się temu zapobiec niemal w 100%, a jak się chce oszczędzić czas to w ~95%.

Zasiedliłem ulik weselny 3ramkowy 1/2 Wlkp. 2 ramki suszu czerwionego 1 ramka z miodem - M jednodniowa + pszczoły z oddalonej o 10km miejscówki. Po trzech dniach ani  matki jednodniówki ani pszczół. Jak temu zapobiec,  twoim zdaniem? 

 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Xpand napisał:

Krzychu

Tak jest. W tym wszystkim chodzi o to żeby pszczoły zintegrowały się ze sobą i nową matką oraz zaakceptowały nowy ul i lokalizację jako dom, robiąc to na tej samej miejscówce musisz im w tym bardziej pomóc. Jeżeli zostawisz otwarty ul, to wiele z nich wróci do starego domu i starej matki i dodatkowo, w okresie bez pożytku, istnieje duże ryzyko rabunku i ścięcia nowej matki w odkładzie. Najtrudniej jest zasiedlić ule weselne z paskami węzy, pszczołą z tej samej miejscówki i matką NU. Nie chodzi tutaj nawet o to, że wrócą do ula produkcyjnego, ale jak matka leci się unasiennić, to wszystkie lecą z nią i zostaje pusty ul weselny. Wynika to z różnych przyczyn, ale da się temu zapobiec niemal w 100%, a jak się chce oszczędzić czas to w ~95%.

 

Wyczuwam tu jakiś pszczelarski sekret. ;)

Link to comment
Share on other sites

31 minut temu, michal79 napisał:

 

Wyczuwam tu jakiś pszczelarski sekret. ;)

Być może tak jest , ale po co tak pisać na forum ? Wiem ale nie powiem ?Ja zwracam dużą uwagę na lokalizację ulików. Musi być dobre podejście i długa ścieżka lądowania ,żeby matka nie błądziła. Nie stwierdziłem żeby pszczoły uciekły z matką. Moim zdaniem tak się dzieje jak matka pobłądzi lub zaginie i tak się dzieje zawsze przy wadliwej lokalizacji ulika . Analogia do samolotów jak najbardziej pożądana. Każdy się naczytał o wiadomej katastrofie i wie jak ma być. Wtedy pszczoły przeniosą się do innych weselnych , a jeszcze chętniej do najbliższych macierzaków.

Zdarzało mi się ,że z sobie znanych powodów pszczoły uznawały niektóre matki za szczególnie atrakcyjne i te dosłownie były zalewane frekwencją , że się w uliku nie mieściły. Podczas gdy w pozostałych były matki , ale ze skromną obsadą. Jak zabrałem te oblegane , to sytuacja się unormowała. Do ulika zawsze biorę pszczoły z miodni i nigdy nie miałem problemów z powrotami do macierzaka . Problemem są raczej rabunki , ale to może wina moich bucchwastów bo to złodzieje i rabusie jak twierdzą hodowcy srainek. Ostatnio  napisali nawet na amnezyjnym  forum ,że buce sklepią miód z dużo większą ilością wody. Tak, pewnikiem sikają do miodu.

10 minut temu, Rafall napisał:

Można by zamknąć, podkarmić - zintegrować ale to kłopotliwe, a jeśli matka zginie w locie godowym, pozostałe pszczoły i tak rozlecą się po innych rodzinach. 

Jak kłopotliwe jest wstawienie na dobę do piwnicy , to pewnie i niekłopotliwie jest kupić gotową UN. Zintegrowanie rodzinki to zwiększenie pewności sukcesu i optymalizacja kosztów - to się przekłada na kasę , ilość i jakość unasiennień.

 

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, manio napisał:

 

Jak kłopotliwe jest wstawienie na dobę do piwnicy , to pewnie i niekłopotliwie jest kupić gotową UN. Zintegrowanie rodzinki to zwiększenie pewności sukcesu i optymalizacja kosztów - to się przekłada na kasę , ilość i jakość unasiennień.

 

Tak masz, może i rację, myślałem że wywiezienie takiego ulika poza zasięg lotu  wystarczy. No cóż... Człowiek uczy się całe życie i głupi umiera

Edited by Rafall
  • Smutny 1
Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, Rafall napisał:

Tak masz, może i rację, myślałem że wywiezienie takiego ulika poza zasięg lotu  wystarczy. No cóż... Człowiek uczy się całe życie i głupi umiera

Myślę .że błąd polegał na czym innym. Ja stawiam na pasiece i nie mam problemu. Lokalizacja ulików jest jednak sprawdzona latami praktyki i tu nie eksperymentuję. Kiedyś wywoziłem na balkon w bloku i też doskonale się unasienniały na 6-tym piętrze.

Link to comment
Share on other sites

Może rzeczywiście być kłopot z lokalizacją stawiam na uboczu tak trochę w krzaczorach ze względu na cień i schowanie ich  przed producyjnymi w okresie bezpożytkowym.

Muszę poprawić im te "podejście do lądowania"

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, michal79 napisał:

 

Wyczuwam tu jakiś pszczelarski sekret. ;)

To nie sekret tylko doświadczenie połączone z umiejętnością obserwacji i wyciągania wniosków i nie bez znaczenia jest też korzystanie z doświadczeń innych , żeby samemu wszystkiego nie przerabiać , ale zawsze warto sprawdzić  jak to u mnie zadziała. Ja na przykład jeżeli już robię lipcowe odkłady z konieczności lub pilnej potrzeby zachowania jakich cennych genów od wybitnych matek lub późnymi matecznikami na cichą wymianę  , to z reguły wywożę takie odkłady  daleko od pasieki  do miasta tam gdzie mieszkam na kilka dni , ale staram się nie robić miko odkładów z dwu ramek , tylko trochę większe z zebraną pszczołą od kilku rodzin żeby nie osłabiać rodzin dawców i wiadomo taka zbieranina musi się kilka dni zasymilować z dala od rodzinnych uli i praktycznie nie mam wtedy ryzyka rabunków , a to jest największym problemem u mnie tworzenia odkładów lipcowych czyli rabunki. I praktycznie po dwu trzech dniach można już taki odkład z powrotem przewieść do pasieki i ustawić w nowym miejscu ale z dala od innych rodzin i żeby nie były na trasie ich lotu , najlepiej gdzieś pod jakim krzaczkiem czy drzewem ale żeby matka nie miała kłopotów z zlokalizowaniem swojego ula i powrotem do niego.

Link to comment
Share on other sites

W dniu 22.07.2021 o 19:40, Rafall napisał:

a jeśli matka zginie w locie godowym, pozostałe pszczoły i tak rozlecą się po innych rodzinach. 

No popatrz Pan , człek całe życie się uczy .

  • Zdezorientowany 1
Link to comment
Share on other sites

W dniu 22.07.2021 o 19:40, Rafall napisał:

Można by zamknąć, podkarmić - zintegrować ale to kłopotliwe, a jeśli matka zginie w locie godowym, pozostałe pszczoły i tak rozlecą się po innych rodzinach. 

Ja czytać umiem . Sens tego zdania jasny . Przestałem się bawić w uliki . Chce może ktoś ramki dadant 1/2 za darmochę . Sułkowski hoffmanowskie mona sobie dezynfekować . Chorób nie było .

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Rafall napisał:

Pisałem o świeżo zrobionym, bez czerwiu, uliku weselnym. Twoim zdaniem będzie inaczej? 

Uliki weselne w lipcu w pasiece  ? Życzę powodzenia ?

Link to comment
Share on other sites

Pobieżnie przejrzałem temat i tak z grubsza:

 

Jak pszczoły zaakceptują ulik i matka nie wróci z lotu, to przynajmniej część pszczół zostaje zwykle w ulu - tak jakby był czerw, a go nie ma. Miałem bardzo słabe unasienniania przy kupnych matkach NU i uzupełniałem trochę takich mini ulików innymi matkami z własnej hodowli. Tylko raz miałem pusty ulik, ale wtedy ścinałem zakręty i podejmowałem świadome ryzyko, aby "oszczędzić czas".

 

Jeżeli chodzi o rabunki, to jest to problem nawet dla dużych hodowców i czasami nie wiedzą, jak temu zapobiec lub tylko częściowo zapobiegają poprzez wywożenie ulików na teren bez uli produkcyjnych. Chodzi mi tutaj o jednego dużego hodowce z Kalifornii. Wymieniliśmy się informacjami na temat problemów pszczelarskich w naszych krajach. Piszę tutaj o ulach jak Apidea, czy podobnych. Zatem on wywozi takie uliki, ale i tak czasami ma problemy z rabunkami, bo silniejsze uliki mogą atakować słabsze, mówił jednak, że rabunki nie są tak częste. Podobne "błędy" popełniają inni, nawet tacy, którzy "szkolą" innych pszczelarzy aka ludzie od pszczelarstwa z University of Guelph w Kanadzie.

 

U mnie na rabunki trzeba uważać po lipie i w przeszłości miałem problemy z rabunkami przy weselnych. Musiałem znaleźć jakieś rozwiązanie tego problemu. Rozwiązanie jest bardzo proste - uliki dostają tylko ciasto i nie mam problemów z rabunkami - kompletnie żadnymi, a mini uliki stoją blisko 20 produkcyjnych + odkładowe są, a trochę tych ulików weselnych mam. Do tego są pasieki w okolicy. Zatem "sekret" braku rabunków zdradzony :) Można trzymać weselne do kiedy się chce i ile się chce. Oczywiście wylotki są malutkie, ale uliki też :)

 

Jeszcze jednym problemem w takich ulikach, szczególnie w Kalifornii, ale w Polsce też, są upały i przegrzewanie się. Myślałem o tym w fazie projektu moich ulików, mam też możliwość podania wody z opryskiwacza ciśnieniowego i idzie to bardzo szybko. Moje mini uliki stoją w pełnym słońcu, ale jak były fale upałów, to te, które były w fazie integracji zacieniałem.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

No prosze nie wiedzialem ze tyle niebezpieczenstw czycha na te maluchy a tym samym jak wiele mam szczescia.  Dla mnie jedyny problem to gdzie znalesc miejsce na kolejny ulik. Jak widac na ostatnim zdjeciu czasem stoja 3 rodziny w roznej sile w pionie. No ale moze znalazlem czastke raju gdzie o rabunkach nie slyszano lub juz z pamieci ulecialo.  Jak potrzebuje zrobic nowego weselnego to poprostu zabieram 1-2 rameczki z czerwiem i pszczola z ula obok i to cala filozofia. 

  • Zdezorientowany 1
  • Smutny 1
Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, Tadek11 napisał:

Uliki weselne w lipcu w pasiece  ? Życzę powodzenia ?

Dziękuję bardzo, na 8/6 unasienionych alpejek czekają na odpowiedni  moment do wymiany we wrednych rodzinach.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Rafall napisał:

Dziękuję bardzo, na 8/6 unasienionych alpejek czekają na odpowiedni  moment do wymiany we wrednych rodzinach.

Oczywiście chcemy żeby Ci się udało , ale zwróć uwagę na sposób poddawania matek,  i  im później latem i im bardziej wredna rodzina tym trudniejsze zadanie . Statystyka przyjęcia u mnie  była wtedy 50/50 %   i teraz przeważnie wymiany w takich popsutych rodzinach killerach robię przeważnie wiosną podczas większych pożytków i bo jest to o wiele łatwiejsze zadanie  bez nie potrzebnych stresów że nie przyjmą i niepotrzebnej roboty nad opieką i czuwaniem nad tak późną wymianą . Ale teraz tak ostrych pszczół już nie mam .  Ale oczywiście każdy musi to przerobić u siebie i to są tylko takie moje uwagi i zależy to również od wielu czynników niezależnych od pszczelarza. Kiedyś miałem tak wredną rodzinę killera ,  że żadnej  poddanej matki nie przyjęły chyba ze trzy matki poddawane w lipcu ścięły , więc położyłem na nią krzyżyk i nawet jej nie za karmiłem na zimę i przeżyły zimę ,  same się nakarmiły i dopiero wiosną udało mi się w niej podmienić matkę . Ale oby Ci się udało.

Pozdrawiam

  • Smutny 1
Link to comment
Share on other sites

59 minut temu, Tadek11 napisał:

Statystyka przyjęcia u mnie  była wtedy 50/50 %  

To ja coś nie tak robię ? U mnie wrześniowe przyjęcia na 100% : zabieram starą matkę i wciskam w plaster klateczkę z nową UN ( klateczka taka od Polbarta , podobna do matecznika) . Nie zdarzyło się żeby nie przyjęły bo  głupie nie są i wiedzą ,że już nie ma czasu na nową , lepszą matkę.

Jak rodzina wściekła i nie ma szansy znaleźć matki to rodzinę wysypuję jakby była strutowiała . Matkę podobnie wpinam w plaster w "mateczniku" zabezpieczonym ciastem. Moim zdaniem najłatwiejsze są wrześniowe poddania matek. Nic nie robię z czerwiem , nic nie kombinuję tylko wymieniam. Lenistwo motorem postępu .

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Beeman napisał:

No prosze nie wiedzialem ze tyle niebezpieczenstw czycha na te maluchy a tym samym jak wiele mam szczescia.  Dla mnie jedyny problem to gdzie znalesc miejsce na kolejny ulik. Jak widac na ostatnim zdjeciu czasem stoja 3 rodziny w roznej sile w pionie. No ale moze znalazlem czastke raju gdzie o rabunkach nie slyszano lub juz z pamieci ulecialo.  Jak potrzebuje zrobic nowego weselnego to poprostu zabieram 1-2 rameczki z czerwiem i pszczola z ula obok i to cala filozofia. 

Dowcipniś z Ciebie, a może nie... Coraz więcej hodowców jest takich dowcipnisiów którzy posmakowali miniplusa. Mam kolegów którzy bawią się w hodowlę  matek na miniplusach, u nich skończyły się problemy z rabunkami weselnych, bo takie uliki nie dadzą się zrabować, są mocne kiedy chcesz i malutkie rodzinki jak (w babiku) kiedy trzeba. Zniknęły problemy z wiosennym zasiedlaniem weselnych kiedy najbardziej potrzeba pszczół na zbiory miodu. Jeszcze jak trzeba to wiosną przytulą grosza za matki przezimowane. Mieć cały rok do dyspozycji matkę zapasową- sprawdzoną to luksus. Uważam że przeciętny pszczelarz powinien mieć taki ulik i tam sobie kombinować z hodowlą matek, przekładaniem mateczników, larw itd... Jedyny problem jaki się pojawia jest taki że jak pszczelarz nie potrafi utrzymać przy życiu rodzin produkcyjnych to niema co marzyć o satysfakcji z mini plusa dla takiego to rzeczywiście niepotrzebny grat. PK    

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, manio napisał:

Nie zdarzyło się żeby nie przyjęły

Oczywiście czym bliżej zimy wymiana matek to łatwiejsze zadanie. Każdy kto wymieniał matki wrzesień czy październik to o tym wie. Zatwardziali tkwią w niewiedzy i nieudolności. PK

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Tadek11 napisał:

Oczywiście chcemy żeby Ci się udało , ale zwróć uwagę na sposób poddawania matek,  i  im później latem i im bardziej wredna rodzina tym trudniejsze zadanie . Statystyka przyjęcia u mnie  była wtedy 50/50 %   i teraz przeważnie wymiany w takich popsutych rodzinach killerach robię przeważnie wiosną podczas większych pożytków i bo jest to o wiele łatwiejsze zadanie  bez nie potrzebnych stresów że nie przyjmą i niepotrzebnej roboty nad opieką i czuwaniem nad tak późną wymianą . Ale teraz tak ostrych pszczół już nie mam .  Ale oczywiście każdy musi to przerobić u siebie i to są tylko takie moje uwagi i zależy to również od wielu czynników niezależnych od pszczelarza. Kiedyś miałem tak wredną rodzinę killera ,  że żadnej  poddanej matki nie przyjęły chyba ze trzy matki poddawane w lipcu ścięły , więc położyłem na nią krzyżyk i nawet jej nie za karmiłem na zimę i przeżyły zimę ,  same się nakarmiły i dopiero wiosną udało mi się w niej podmienić matkę . Ale oby Ci się udało.

Pozdrawiam

Moje rodzinki to nie są kilery, matki są hodowlane F1 ale w niektórych przypadkach coś nie wyszło hodowcy lub i trafiły na złych chłopaków. Tak czy inaczej aktywnie poszukiwały mnie jesienią jak pracowałem wokół pasieki, bez zaglądania do nich nawet.

Od trzech lat jak nie mróz to burza na początku kwitnienia niszczy mi akacje, lipy przez ostatnie trzy lata nie nektarowały a nawłoci i wrzosu nie mam. Wszystko co wezmę jest wiosenne i wczesnoletnie. Dlatego o ile rodzina jest silna wiosną, to nie kombinuje przy niej aby nic nie zepsuć na krótki okres pożytkowy u mnie. Absolutnie nie twierdze że sposób który stosuje jest najlepszy czy nawet właściwy ale u mnie się sprawdza. Sprawdził się nawet przy wyjątkowo wrednych obcych rójkach w poprzednich latach.

Matki wymieniam wtedy kiedy je mam i mam na to czas.

Moje uliki weselne to 1/2 mojej ramki. Czekam aż matka się unasienni, zaczerwi praktycznie trzy ramki. Po południu w producyjnej likwiduję  matkę która się nie sprawdziła, lub rodzina jest wredna. Po trzech, czterech godzinach - wieczorem kładę na rodzinę gazetę, kilka kropli olejku, na to korpus 1/2 i przekładam rodzinkę z ulika do niego. Zaglądam po minimum trzech dniach. Sprawdzam czy jest matka i czerwi. Korpus 1/2 przekładam na dennicę pozwalam wygryźć się czerwiowi, pszczoły z dużych rodzin maja się gdzie podziać nie wiszą brodami w upały o tej porze. Tym sposobem wymieniam przeważnie w lipcu i  na początku sierpnia.

Jak do tej pory nie ścieły mi żadnej matki w ten sposób.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, manio napisał:

To ja coś nie tak robię ? U mnie wrześniowe przyjęcia na 100%

We wrześniu to nie w lipcu we wrześniu lepiej się przyjmują tylko matek w sprzedaży jest mniej chyba że ktoś ma swoje.  Poza tym pisałem o statystyce 50/50 w czasach historycznych jak zmieniałem kundel na matki hodowlane i było to ze 40  lat temu jak byłem niedoświadczonym pszczelarzem , wtedy pracowałem zawodowo i dodatkowo na pół etatu stolarstwo po fajrant i  pszczółki tralkowaniem jako niedzielne hobby czyli byłem w punkcie startowym nauki pszczelarstwa , teraz  takie statystyki u mnie wyglądały by inaczej i blisko Twoich statystyk jak bym to robił ale nie robię tego w lipcu bo mam inny model wymiany matek w pasiece prowadzę gospodarkę dwurodzinną  i wszystkie matki zmieniam w zasadzie wiosną taki mam kaprys i taki jest mój wybór.

  • Lubię 1
  • Smutny 1
Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, Rafall napisał:

Moje rodzinki to nie są kilery, matki są hodowlane F1 ale w niektórych przypadkach coś nie wyszło hodowcy lub i trafiły na złych chłopaków. Tak czy inaczej aktywnie poszukiwały mnie jesienią jak pracowałem wokół pasieki, bez zaglądania do nich nawet.

Od trzech lat jak nie mróz to burza na początku kwitnienia niszczy mi akacje, lipy przez ostatnie trzy lata nie nektarowały a nawłoci i wrzosu nie mam. Wszystko co wezmę jest wiosenne i wczesnoletnie. Dlatego o ile rodzina jest silna wiosną, to nie kombinuje przy niej aby nic nie zepsuć na krótki okres pożytkowy u mnie. Absolutnie nie twierdze że sposób który stosuje jest najlepszy czy nawet właściwy ale u mnie się sprawdza. Sprawdził się nawet przy wyjątkowo wrednych obcych rójkach w poprzednich latach.

Matki wymieniam wtedy kiedy je mam i mam na to czas.

Moje uliki weselne to 1/2 mojej ramki. Czekam aż matka się unasienni, zaczerwi praktycznie trzy ramki. Po południu w producyjnej likwiduję  matkę która się nie sprawdziła, lub rodzina jest wredna. Po trzech, czterech godzinach - wieczorem kładę na rodzinę gazetę, kilka kropli olejku, na to korpus 1/2 i przekładam rodzinkę z ulika do niego. Zaglądam po minimum trzech dniach. Sprawdzam czy jest matka i czerwi. Korpus 1/2 przekładam na dennicę pozwalam wygryźć się czerwiowi, pszczoły z dużych rodzin maja się gdzie podziać nie wiszą brodami w upały o tej porze. Tym sposobem wymieniam przeważnie w lipcu i  na początku sierpnia.

Jak do tej pory nie ścieły mi żadnej matki w ten sposób.

No jeżeli masz na to swój sprawdzony sposób to OK. ? Czyli masz już trochę doświadczenia i nie jesteś początkującym tak jak myślałem ,  wiec wiesz o co chodzi. ?

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.