Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Cicha podmiana? Pomoc w ocenie


Recommended Posts

19 minutes ago, manio said:

to żadna odległość dla pszczół , umieść na mapce swój ul i zobacz ile uli będzie w podstawowym i szerokim promieniu pracy Twoich pszczół.

https://homecrossing.de/beespace/index.html

Właśnie tak robiłem i wyszło tak, jak piszę. Nawet kiedyś objazd robiłem po okolicach pytając gdzie mniód dostanę, no i nic nie wiedzieli, żeby w okolicy ktoś miał, albo wskazywali na tych ze Rzgowa lub z Tuszyna. Okręgi mogą się delikatnie zazębiać (szczególnie ten 5km - bo wystarczy, że inna pasieka jest w linii prostej 6-7km i już się zazębiają), ale na pewno nadmiaru pszczół w promieniu 2-3km nie ma.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Psc napisał:

W samym Rzgowie, w Starowego Górze, w Tuszynie, na obrzeżach Łodzi z mojej strony i okolicach są pszczelarze i są pszczoły, ale w promieniu 2-3 km ode mnie nie wiem nic o żadnej pasiece, a już na pewno większej pasiece handlowej.

też tak myślałem ale jak się okazało to 300m dalej sąsiad miał ale nie swoje na nawłoć przytargane

dlatego mam tylko silne rodziny co nie boją się rabunków 

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Psc napisał:

W samym Rzgowie, w Starowego Górze, w Tuszynie, na obrzeżach Łodzi z mojej strony i okolicach są pszczelarze i są pszczoły, ale w promieniu 2-3 km ode mnie nie wiem nic o żadnej pasiece, a już na pewno większej pasiece handlowej.

Kolega o którym wspominałem jest z Starowej Góry, to Zdzisław B. prezes jednego z łódzkich kół pszczelarskich i hodowca matek. Z tego co się orientuję to ma kilka  miejsc w tamtych okolicach gdzie trzyma pszczoły. To że nie widać uli to nie znaczy że ich nie ma. Ja zimuje pszczoły na pięciu miejscówkach a tylko na jednej można je wypatrzyć z drogi.

Link to comment
Share on other sites

9 minutes ago, Nacek said:

Kolega o którym wspominałem jest z Starowej Góry, to Zdzisław B. prezes jednego z łódzkich kół pszczelarskich i hodowca matek. Z tego co się orientuję to ma kilka  miejsc w tamtych okolicach gdzie trzyma pszczoły. To że nie widać uli to nie znaczy że ich nie ma. Ja zimuje pszczoły na pięciu miejscówkach a tylko na jednej można je wypatrzyć z drogi.

Właśnie od niego będę nabywał matki za jakieś półtora miesiąca. Nie będę się upierał, że nie ma uli, może gdzieś są zbunkrowane, ale ja na to nic nie poradzę. Bynajmniej ja pszczół na kwiatkach, na łąkach nie widziałem - same trzmiele, muchy i inne osy, u rodziców 30km dalej często widuję pszczoły na łące. Dodatkowo silny rozwój w zeszłym roku, między innymi na nawłoci - jeszcze dzikie zabudowy we wrześniu ciągnęły, bo odkładom 8 ramek nie starczyło, więc liczę, że z tym pożytkiem u mnie nie będzie najgorzej?

 

 

Edited by Psc
Link to comment
Share on other sites

Zrobiłem jak radziliście - wylotek w rodzince, która mi została zawęziłem na 2cm, w drugim ulu pszczoły intensywnie odymiłem, wyniosłem 10m od miejsca, gdzie stały ule, powytrząsałem na trawę wszystkie pszczoły z ramek i korpusów. Chwilę później przednia ściana pozostałego ula została pokryta płachtą pszczół (pewnie pszczoły lotne rodzime plus sąsiadki, które szukały nowego domu). Oj jak serce boli, jak patrzę na te małe berbecie, gmerające się w trawie, tyle co pewnie wygryzione i one raczej już tam muszą zakończyć swój żywot:-((( Zawsze miałem miękkie serce do zwierząt... Co poradzić.

 

Czerwiu zasklepionego pozostało z rodziny bezmatecznej niewiele - na 2 ramkach po garstce. Przełożyłem obie ramki bez pszczół na skraj kuli czerwiu w ulu docelowym, porysowałem trochę zasklepione zapasy, które na nich jeszcze pozostały. W ulu jest teraz komplet ramek: mniej więcej 6 ramek z czerwiem, z których 2 dołożyłem i tutaj jest pewnie po 80% ramki do czerwienia. Pszczół jest teraz bardzo dużo, aż boję się, żeby się na tych ramkach pomieściły. Poza ramkami z czerwiem są chyba 2-3 ramki z pierzgą, no i 2-3 ramki z cukrem.

 

Póki co chciałbym już do nich jak najdłużej nie zaglądać, chociaż pewnie wypadałoby za jakieś 10dni aby dopilnować, żeby cały czas było miejsce do czerwienia, bo przecież na przybytku młodej pszczoły bardzo mi zależy - żeby zrobić 1-2 słabiutkie, jednoramkowe odkładziki jak tylko będą matki dostępne w maju. Liczę, że nie będzie to dużym obciążeniem dla tak silnej rodziny i da mi ona chociaż kilka słoiczków mniodu. Kolejny odkład, trochę silniejszy chciałbym zrobić na przełomie czerwca i lipca - podbiorę pszczoły, które i tak mi miodu już nie przyniosą, bo po lipcu nie mam zamiaru zabierać im jakiekolwiek węglowodany. A osłabiona rodzina liczę, że zpokojnie zdąży zregenerować się do zimy (bardzo dużo nawłoci u mnie, której absolutnie nie mam zamiaru ruszać - tym bardziej, że wszystkie 3 rodzinki będą odkładami, a macierzak mocno osłabiony). Taki jest plan, ale oczywiście jestem otwarty na konstruktywną krytykę jeśli jakiś praktyk uzna, że jest on odklejony od rzeczywistości, albo wymaga jakichś korekt.

 

Jeżeli przy kolejnym przeglądzie, który wypadnie jakoś pewnie na przełomie I i II dekady kwietnia jeśli będzie brakować miejsca do czerwienia, będę musiał chyba zacząć wycofywać po jednej ramce pokarmu i zastępować go woszczyną? Bo więcej ramek już nie zmieszczę, a nadstawka, to pewnie dopiero w maju, bo teraz i tak nie przejdą, a tylko pogorszę warunki do wychowu czerwiu?

 

 

 

 

Edited by Psc
Link to comment
Share on other sites

Jeśli pszczoły dużo, to nadstawka i metoda brojlerowa jak najbardziej do zrobienia. Tylko kwiecień musi dopisać wysoką temperaturą (czyli nie następny tydzień).

Czym jest metoda brojlerowa, pewnie spytasz...

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Psc napisał:

I i II dekady kwietnia

daj im spokój , jeśli zajrzeć to bez ruszania ramek , choć nie wiem  po co. Może Ty wiesz ? Ja jeszcze nie zaglądałem do pszczół i zadowalam się tym ,że ładnie latają. Jeszcze się na siebie napatrzymy.

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

6 minutes ago, manio said:

Może Ty wiesz ?

Myślałem, żeby kontrolować stan wolnych komórek do czerwienia i stan pokarmu, bo obydwie rzeczy przy takiej ilości pszczół mogą się teraz dynamicznie zmieniać...

Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, Psc napisał:

Myślałem, żeby kontrolować stan wolnych komórek do czerwienia i stan pokarmu, bo obydwie rzeczy przy takiej ilości pszczół mogą się teraz dynamicznie zmieniać...

Weź na wstrzymanie bo zamordujesz tą rodzinę . Nic jej nie grozi poza Twoją nadgorliwością. Chcesz to zajrzyj pod powałkę , ale nie dotykaj ramek . O wolne komórki się nie martw,  będą zwalniane przez wygryzające się pszczoły. Zaufaj pszczołom . Pokarm to inna sprawa , ale to też nie wymaga grzebania w gnieździe i oglądania ramek.

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Just now, manio said:

Weź na wstrzymanie bo zamordujesz tą rodzinę . Nic jej nie grozi poza Twoją nadgorliwością. Chcesz to zajrzyj pod powałkę , ale nie dotykaj ramek . O wolne komórki się nie martw,  będą zwalniane przez wygryzające się pszczoły. Zaufaj pszczołom . Pokarm to inna sprawa , ale to też nie wymaga grzebania w gnieździe i oglądania ramek.

Wezmę tą radę do siebie Mariuszu. Dziękuję. Zatem w połowie kwietnia kontrola zapasów i ich dostosowanie - jeśli ramki skrajne będą wyglądać mizernie, to zamienię na takie w miarę jak najmocniej poszyte pokarmem, natomiast jeśli w 3 skrajnych nadal będzie dużo pokarmu, to zamienię jedną na susz.

 

Na początku maja, ew. na końcu kwietnia (kiedy zakwitnie mniszek, a noce będą zapowiadać się cieplejsze) pusty korpus ze spodu przełożę na górę wraz z dwoma ramkami czerwiu z rodni, okładając je po bokach pierzgą, a dalej węzą, rozdzielę korpusy kratą. Wtedy też pod warunkiem pewności, że w najbliższym czasie będzie sprzyjająca nektarowaniu pogoda, usunę pozostałe ramki z cukremi z rodni, uzupełniając wolne miejsce węzą podaną w środek gniazda (1-2 ramki jako przewitrzenie gniazda). Jeśli pogoda zapowiadać będzie się niesprzyjająca, to cukier przeniosę do miodni, oznaczając ramki.

 

Czy teraz lepiej?

Link to comment
Share on other sites

27 minut temu, Psc napisał:

Czy teraz lepiej?

a ja tam nie wiem ? Masz tyle planów na każdą okazję ,że nikt nie nadąży :)  Ja mam ule korpusowe i operacje wykonuję tylko całymi korpusami. Po to mam korpusy żeby nie grzebać ramek. Matkę też widzę tylko jeśli chcę ją złapać , normalnie wystarczy ,że widzę jajeczka .

Węzę też daję od razu cały korpus. Nigdy nie miałem wielkopolskiego , ale u mnie jeden korpus gniazdowy to za mało . Ja bym trzymał gniazdo na 1 i 1/2 korpusu wielkopolskiego.  Tak jak na Dadancie w moich warunkach. Pewnie można i na jednym korpusie , ale ja się tak nie bawię .  Poza tym co Tobie wydaje się ogromną rodzina na skraju rójki , może wcale taką nie być . Szkoda ,że nie masz kogoś kumatego na miejscu co by weryfikował Twoje wyobrażenia. Ja się nigdy nie uczyłem pszczelarstwa bo z pszczołami miałem do czynienia od wczesnego dzieciństwa ( nie , nie byłem tym zachwycony - ale nie mogłem odmówić z powodów honorowych) , więc czasem trudno mi zrozumieć tą pogoń myśli. Być może zbyt długi staż rodzi rutynę i schematyczne , odruchowe działania wynikające ze znajomości logiki zdarzeń , a ne z teorii książkowej. Ja nie muszę się hamować , bo mam do pszczółek zdrowy dystans . Jeśli będzie potrzebna moja ingerencja to na pewno nie teraz.  Trudno udzielać rad na forum , na oślep . Zachowaj zawsze spokój , żadna rójka Ci nie grozi przynajmniej do rzepaku , a przecież go nie masz .  Ja bym nic nie ruszał zanim nie zakwitną choć sady. Teraz ochłodzenie to pszczoły wyraźnie zwolnią z czerwieniem bo do tego już im pyłek potrzebny .

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Wiem, że trochę męczydupa ze mnie, ale jak już się nawinie ktoś kompetentny, z kim można porozmawiać o pszczołach, to próbuję, aby zweryfikował mój tok rozumowania i zamiary. 

Jeszcze rok temu nie odróżniłbym węzy od suszu, czy komórki czerwiu zasklepionego od pierzgi, nie wspominając o zasklepionym miodzie. Kiedy miałem chwilkę, to starałem się czytać (stare książki, które każdy poleca lub fora). Jeśli chodzi o forum, mniej więcej orientuję się już kto ma wiedzę i chce pomóc, kto ma wiedzę i chce zabłysnąć a nie pomóc, kto nie ma wiedzy, a chce zabłysnąć, albo kto ma wiedzę "nowoczeną" i próbuje do niej przekonać innych. Podobnie z Youtubem. Mnie zależy na razie, żeby opanować sztukę konwencjonalną że tak to ujmę - czyli tą najbezpieczniejszą, najbardziej zachowawczą.

 

Nie mam niestety nikogo, kto byłby blisko i mógłby na bieżąco zerknąć w ul, pokazać i popraowadzić za rękę - także sytuacja o 180 stopni odmienna do Ciebie. Nie mam też śmiałości, żeby prosić kogoś o przyjazd odległego o 50km, bo bardzo szanuję czas innych ludzi - sam prowadzę działalność i własnoręcznie buduję dom - aktualnie wykańczam. Szczególnie, że najwięcej uwagi potrzebowałbym  w okresie dla każdego pszczelarza najbardziej pracowitym.

Do czasu, aż zamknę pełny sezon praktycznej styczności z pszczołami czuję się jakbym stąpał po cienkim lodzie. Stąd tyle wyprzedzających pytań i przygotowań na każdą ewentualność, jaka może się wydarzyć - żeby uniknąć sytuacji, z jakimi miałem do czynienia na początku, kiedy coś zastałem w ulu, co mnie zaskoczyło, zamykałem rozkopany ul, pytałem na forum lub szukałem w książkach, czekałem na odpowiedź, dopiero znów rozkopywałem ul.

 

Zamknięcie pierwszego roku praktycznej opieki nad pszczołami, bez jakiejkowliek wcześniejszej styczności z pszczołami, to droga przez mękę. Mnie "prawie" udało się go zamknąć z sukcesem. Do zimowli pszczoły były przygotowane raczej wzorcowo, tylko na tym przedwiośniu coś "nie pykło", nie wiem, czy z mojej winy, ale przyjmuję, że z mojej i na pewno to najlepsza dla mnie nauczka, żeby w okresach niedostępności matek podchodzić do wszelkich ingerencji w gniazdo z podwójną ostrożnością, w zasadzie przeglądy gniazda ograniczać jedynie do okresu, kiedy może wystąpić rójka.

 

Ten sezon też będzie dla mnie pewnie mocno wymagający, bo zaznajomię się z robieniem odkładów. Oby nie było kubła zimnej wody na głowę. A jeśli jak mówiłem - uda mi się zrobić 1-2 malutkie odkładziki 1-ramkowe w maju (jako zabieg przeciwrojowy) i odwirować kilka słoiczków miodu dla siebie na zimę, to będę skakał pod sufit. Wtedy jeszcze jeden odkładzik troszkę większy na początku lipy i skupiam się na wyrównywaniu sił, delikatnym zasilaniu syropem na rozwój i jak najlepszym przygotowaniu do zimowli. 

 

A co będzie - czas pokaże - grunt, że są życzliwi ludzie, którzy nie tylko na wszystko, co świeżak wymyśli są na nie, tylko rzucą czasem konstruktywną krytyką, która wiele wnosi:-)

Edited by Psc
Link to comment
Share on other sites

6 hours ago, Psc said:

tylko na tym przedwiośniu coś "nie pykło", nie wiem, czy z mojej winy, ale przyjmuję, że z mojej i na pewno to najlepsza dla mnie nauczka, żeby w okresach niedostępności matek podchodzić do wszelkich ingerencji w gniazdo z podwójną ostrożnością, 

Za duzo dobierasz sobie do glowy. Nawet matka z czerwca zeszlego roku nie daje gwarancji ze doczeka pierwszych kwiatkow.  Oczywiscie ma wieksza szanse na udana zimowle jak taka trzy letnia.

6 hours ago, Psc said:

w zasadzie przeglądy gniazda ograniczać jedynie do okresu, kiedy może wystąpić rójka.

To kiedy zaobserwujesz co sie dzieje w ulu? Tylko nie rob tego w marcu bo to nie czas na przeglady. Ogladanie ramek sie robi jak dzieciaki biegaja w k.spodenkach. 

 

6 hours ago, Psc said:

kiedy coś zastałem w ulu, co mnie zaskoczyło, zamykałem rozkopany ul, pytałem na forum lub szukałem w książkach,

Nie bardzo rozumiem co tym "rozkopany ul" masz na mysli?  Ja gdy mam sprawdzic wszystkie ramki to, pierwsze robie sobie miejsce usuwajac przedostatnia ramke. Szybki przeglad czy na niej nie ma matki i wkladam ja do odkladowki. Teraz jade po kolei ramka po ramce wkladajac z powrotem na to samo miejsce. Mam ramki Hofmanowskie wiec skladam je do kupy bo jak mam je przesunac to pszczol nie pogniote.  Z twoim doswiadczeniem nic nie tasuj bo pszczoly same wiedza gdzie, co i kiedy ma byc. 

 

 

 

6 hours ago, Psc said:

Mnie "prawie" udało się go zamknąć z sukcesem.

Co to jest prawie? Nie dla Kozery radzi sie mlodym adepta aby zaczynali od przynajmniej dwoch rodzin bo jezeli nawet jedna przezimuje to juz jest sukcesem.(dla mnie przynajmniej)  Jeden gosc juz trzecia wiosne zamawia u mnie odklady. 

 

Edited by Beeman
  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

7 hours ago, Psc said:

uzupełniając wolne miejsce węzą podaną w środek gniazda (1-2 ramki jako przewitrzenie gniazda)

Moim zdaniem dzielenie gniazda w Kwietniu na 3 czesci nie jest najlepszym pomyslem. 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 2
Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Psc napisał:

własnoręcznie buduję dom - aktualnie wykańczam.

znam ten ból, ale wybrałeś bardzo trudny, kosztowny czas. Po budowie domu poszedłem do lekarza bo mnie bolały łokcie.  Stwierdził typowy stan zapalny "łokieć tenisisty" - ale ja z 10 lat nie grałem już w tenisa :)  Tak więc szanuj zdrowie bo jest tylko jedno .

Nie bój się tak rójki - to też naturalny sposób rozmnażania pszczół. Są pszczelarze , którzy celowo prowadzą gospodarkę rojową. Kiedyś nawet mówili ,że był dobry rok bo rójek wyszło dużo . Matki rojowe są najdoskonalsze fizycznie i tworzą

 bardzo szybko mocne rodziny .  Jeśli się to zdarzy to dobrze jak złapiesz rój , który wyszedł z ula - uwiesi się zazwyczaj gdzieś blisko zanim zbierze siły i poleci w siną dal. Z pozostałych ramek z matecznikami możesz zrobić sobie tyle odkładów ile zechcesz , ale zostaw tylko otwarte mateczniki , zlikwiduj te zasklepione. Dlaczego ? Poczytaj o histolizie :)  Można zostawić po 2 czy nawet 3 mateczniki w odkładzie , nie ma obawy że się będą dalej roić - wybiorą za to najsilniejszą matkę , która szybko załatwi zbędne.

Tak więc w każdej sytuacji jest wyjście i są jasne strony. Tyle ,że po rójcie to już miodu nie ma.

Z odkładami to bym Ci radził jednak albo metodę dr Liebiga ( czyli hodowlę matek z ramki z jajcami) lub kup uli weselny albo dwa ( chyba że sam zrobisz) . Tu w każdej chwili możesz zabrać szklankę pszczół z miodni i ulokować je razem z matką w uliku. Nie ma ryzyka ,że jej nie przyjmą. Zawsze jest ryzyko ,że matka się nie unasienni ( pogoda , lokalizacja ulika i zwyczajny wypadek losowy)  , ale unasiennianie w odkładzie to w Twoim przypadku większe ryzyko i większa strata. Jak się matka unasienni to przenosisz towarzystwo do ula odkładowego , zasilasz go pszczołami , czerwiem i co tam będziesz miał .

Przygotuj się na rójkę , bo może nie Twoje , ale może przyleci obcy rój ? Przezorny zawsze ubezpieczony :)

Węza tylko po bokach gniazda , nigdy pomiędzy czerw !!!!

 

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

5 hours ago, Beeman said:

Moim zdaniem dzielenie gniazda w Kwietniu na 3 czesci nie jest najlepszym pomyslem. 

... podpowiedział jeden z osobników, do których raczej mam zaufanie, ale miał zapewne na myśli cieplejsze okresy - późniejszy maj, czerwiec - jako zabieg silnie zmniejszający potencjał rojowy rodziny, jednocześnie gwarantujący błyskawiczną odbudowę węzy, której jakby nie było trochę będę potrzebował.

Link to comment
Share on other sites

1 hour ago, manio said:

znam ten ból, ale wybrałeś bardzo trudny, kosztowny czas. Po budowie domu poszedłem do lekarza bo mnie bolały łokcie.  Stwierdził typowy stan zapalny "łokieć tenisisty" - ale ja z 10 lat nie grałem już w tenisa :)  Tak więc szanuj zdrowie bo jest tylko jedno .

Też mi się zdarza łokieć tenisisty, albo łokieć golfisty, bo do tego wszystkiego jeszcze sporo sportu uprawiam, a tu regularne obciążenia stawów są normą, ale w tenisa, ani w golfa nie grywam;-) Budowa zaczęła się jakieś 8 lat temu;-) także zdecydowaną większość wydatków mam już dawno za sobą, teraz typowa wykończeniówka, z czego grubsze materiały, jak płytki zakupiłem jeszcze w zeszłym roku. Teraz, to jedynie kosmetyczne zakupy od czasu do czasu - jakieś kołki, kleje... Jak widzisz nie działam z prędkością światła (bo w pojedynkę), także mnie te podwyżki aż tak nie dotykają, tym bardziej, że robocizna "gratis";-)

Samoroby tak już mają...;-)

 

1 hour ago, manio said:

Z odkładami to bym Ci radził jednak albo metodę dr Liebiga ( czyli hodowlę matek z ramki z jajcami) lub kup uli weselny albo dwa ( chyba że sam zrobisz) . Tu w każdej chwili możesz zabrać szklankę pszczół z miodni i ulokować je razem z matką w uliku. Nie ma ryzyka ,że jej nie przyjmą. Zawsze jest ryzyko ,że matka się nie unasienni ( pogoda , lokalizacja ulika i zwyczajny wypadek losowy)  , ale unasiennianie w odkładzie to w Twoim przypadku większe ryzyko i większa strata. Jak się matka unasienni to przenosisz towarzystwo do ula odkładowego , zasilasz go pszczołami , czerwiem i co tam będziesz miał .

Zobaczę co poradzi człowiek, od którego mam zamiar sukcesywnie kupować matki. Stacjonuje on z 5km ode mnie, co prawda moja znajomość z nim nie wykracza póki co poza rozmowę telefoniczną, ale powiedział, żebym zadzwonił koło 10 maja - podpowie jak zrobić odkłady. 

Jak nie przyjmą, daleko nie jest, mateczki będą mogły być poddawane praktycznie zaraz po wykluciu (liczę na jego uczciwość, bo w coś trzeba wierzyć), więc jak się nieunasieni, to będzie następna i do skutku;-)

Z ulikami weselnymi i metodą dr Liebiga, to trochę wyższa szkoła jazdy wyczuwam, a póki co chyba wolałbym spróbować tradycyjnie, tym bardziej, że na ten sezon mam deficyt czasu do czasu dostępnego mniej więcej na poziomie 2:1?

 

Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, Psc napisał:

metodą dr Liebiga, to trochę wyższa szkoła jazdy wyczuwam

Jest dokładnie odwrotnie - nie ma prostszej metody niz ta od Liebiga - inaczej nazywana metoda leśnych dziadków zastodolnych .

Jeśli matki bierzesz tak blisko to weź matecznik na wygryzieniu ( powinien być nawet parę groszy tańszy niż matka jednodniówka) - wtedy odpada problem przyjęcia matki i możesz matecznik zaczepić na ramce przed chwila wyjętej z ula, nie przeszkadza obecność czerwiu otwartego czy jajek bo pszczoły od razu pokochają żywą i gotową matkę w mateczniku. Pszczoły od razu zaczną grzać i pielęgnować matecznik , a matkę karmić jak tylko zacznie się wygryzać i wysunie języczek. To zdecydowanie najpewniejszy sposób poddania matki - skorzystaj koniecznie skoro po matkę możesz podjechać w każdej chwili.

zabranie ramki z czerwiem 10 maja to jednak osłabienie rodziny i wcale nie najlepszy termin na robienie odkładów czy unasiennianie matki. Pogoda kapryśna i może pokrzyżować twoje plany i loty godowe matki . Posiedzi 10 dni w ulu i będzie trutową dziewicą , a to akurat wypadnie zimna Zośka i Ogrodnicy . Wykręć wymarzony miód i wtedy rób odkłady - będzie z czego i pogoda na koniec maja lepsza i trutni więcej . Unasiennienie żeby było dobre to urwanie jajek minimum 10 trutniom - tak wygląda brutalna prawda o pszczołach :)

Edited by manio
  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

4 minutes ago, manio said:

skorzystaj koniecznie skoro po matkę możesz podjechać w stosownej chwili.

Będę próbować, choć jak wspomniałem, nie znam się z człowiekiem póki co i nie wiem jak do tego podejdzie, czy będzie chciał oddawać w mateczniku jeszcze, bo ciągłość produkcji, to pewnie raczej będzie miał. Wtedy jak rozumiem trzeba dobrze taki matecznik zabezpieczyć przed schodzeniem na drogę, albo po prostu trzymać "opakowanie" matecznika blisko ciała, bo pewnie zaziębienie, to chwila. Później dojdzie problem oznakowania matki, ale to chyba już zdecydowanie mniejsze zmartwienie, niż nieprzyjmowana matka.

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Psc napisał:

Później dojdzie problem oznakowania matki, ale to chyba już zdecydowanie mniejsze zmartwienie, niż nieprzyjmowana matka.

Matkę znakuje się po unasiennieniu ,opalitek czy kropka farby nie tylko może jej przeszkadzać , ale i zwróci uwagę przelatującej jaskółki. Ja nie oznaczam wcale swoich matek bo i tak je wymieniam . Nie muszę tez jej oglądać przy przeglądzie żeby wiedzieć jaka jej kondycja . Nie ma żadnego problemu z kupieniem matecznika na wygryzieniu skoro człowiek hoduje matki . Podpowie Ci jak zapakować matecznik - wystarczy małe pudełeczko i kłębek waty. Matka przed wygryzieniem nie jest już specjalnie wrażliwa , a jednodniówke może zabić nawet zbyt długie wystawianie na słońce . Poczekaj z tym po Ogrodnikach , wtedy jest zazwyczaj piękna pogodą , nie ryzykuj nawet jej pogorszenia bo będziesz rozczarowany. Nie rezygnuj tez z poddania matecznika - łatwiej już tego nie można zrobić i matka będzie mogła wykorzystać cały swój potencjał

Edited by manio
  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

Ok, dzięki za wskazówki. Postaram się zrobić jak piszesz, ew. jak będzie pogoda, to z jedną - dwiema ramkami czerwiu zadziałać, jak będzie zagrożenie rójką (mateczniki), albo na tydzień - dwa przed spodziewanym wirowaniem. Przecież i tak te pszczoły i ten czerw miodu już nie przyniesie, a jedynie go skonsumuje. Bo pod koniec czerwca (przed wirowaniem lipy) jednoramkowy odkład już chyba może mieć za mało czasu, żeby dojść do siebie do zimy - trzeba już pewnie ze 3 ramki, a to już duże osłabienie rodziny i dwóch raczej na pewno nie zrobię. Plany, planami, a życie życiem, zobaczymy co będzie:-)

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Psc napisał:

Zobaczę co poradzi człowiek, od którego mam zamiar sukcesywnie kupować matki. Stacjonuje on z 5km ode mnie, co prawda moja znajomość z nim nie wykracza póki co poza rozmowę telefoniczną, ale powiedział, żebym zadzwonił koło 10 maja - podpowie jak zrobić odkłady. 

I tego się trzymaj! Zdzisław to ogromna wiedza i doświadczenie a przy okazji bardzo sympatyczny i otwarty człowiek choć zapracowany.

Mania porady są bardzo dobre ale trochę nie do naszej strefy klimatycznej, jak u niego zakwita rzepak to ja szykuje miodarkę.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Nacek napisał:

Mania porady są bardzo dobre ale trochę nie do naszej strefy klimatycznej, jak u niego zakwita rzepak to ja szykuje miodarkę.

To prawda , u mnie rzepak zaczyna jak u Was już po herbacie. Ogrodnicy też podtrzymują tradycję . U mnie unasiennianie w proponowanych terminach to proszenie się o porażkę. Jeśli Centralnie nie ma takich zagrożeń to odszczekuję :)

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Nacek napisał:

Mania porady są bardzo dobre ale trochę nie do naszej strefy klimatycznej, jak u niego zakwita rzepak to ja szykuje miodarkę.

 

Mam wrażenie, że ja jeszcze kilka dni po Mańku zaczynam wirować, u mnie rzepak czasem zakwita w 5 maja a raz dopiero w 10. A zimno jest tak że pszczoły często w ostatnim tygodniu kwitnienia zbierają z niego 

Link to comment
Share on other sites

A u nas odmiana rzepaku tzn. Canola kwitnie lipiec i sierpien.  Rodziny maja czas na odbudowe populacji po zimie dlatego zbioru miodu osiagaja 200+kg z ula 

Niestety ja go jeszcze w Kanadzie nie widzialem. U nas w okolicy tylko kukurydza i soja na zmianę. Ostatnio widac trochę przenicy. 

Edited by Beeman
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.