Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Opłacalność produkcji pszczelarskiej i wpływ genetyki na nią.


Krzychu

Recommended Posts

32 minuty temu, manio napisał:

To przede wszystkim hobby , a poza tym dział rolnictwa gdzie rentownośc zależy od wielu czynników niezależnych od pszczelarza. No i jeszcze trzeba załapać bakcyla i trochę się przyłożyć na początku. Różnie z tym bywa , bo spotykam też takich co to zainwestowali grubą kasę w ule , pszczoły i sprzęt , a potem nic nie robili i dziwili się że nic im nie wychodzi. Mają takie piękne plastikowe ule i pszczoły z pasieki zarodowej , a jakoś ni pszczół  ni miodu po sezonie czy góra dwóch. Oczywiście czują się oszukani bo wyliczyli sobie w pizdnesplkanie, że inwestycja się szybko zwróci , a tu klapa na całego i sprzęt trudnozbywalny. .  Jak prosili mnie o konsultację to oczekiwali raczej ,że im zrobię generalny przegląd , porządkowanie uli i pasieki . Ale manio jest leniwy i nie ma takiej opcji żeby się grzebać w cudzym . Co innego pokaz , komentarz - ale tylko jeśli widzę zainteresowanie i szczere chęci. "Pizdnesmenom" nawet tego odmawiam .

Działa też zasada ,że zbyt wielu rad nie należy udzielać bo głupi nie słucha ( i zawsze wie lepiej) , a mądry wie co robić bo to proste zajęcie - wystarczy tylko upewnić go że zmierza w dobrym kierunku .  Starzy pszczelarze z mojego dzieciństwa nawet nie za bardzo umieli czytać czy pisać , ale niejeden prof. na etacie rozdziawił by ryja jakie szczegółowe obserwacje może poczynić jeden pszczelarz , jaką posiadać wiedzę . Co innego przepisać czyjeś wypociny , a co innego posiąść wiedzę i umiejętności tylko w wyniku własnych obserwacji i pomyślunku. Dziś nawet fora czytają ,żeby się potem wymądrzać na płatnych wykładach , albo poczytają American Bee Journal i bezwstydnie opowiadają przeczytany artykuł jako swoje przemyślenia i  osiągnięcia licząc ( niebezpodstawnie) na ciemnotę językową ludu pszczelarskiego...

 

 

Poruszyłeś Maniu kilka ciekawych kwestii... Przypomniało mi się jak jedna osoba (zawodowy pszczelarz) z odczulania w UCK w Gdańsku opowiadała, jak przyjechało do nich starsze małżeństwo po pakiety 1,2 kg. Zamówili 70 pakietów. Jak przyjechali to zrobili z nimi krótki wywiad. Okazało się, że państwo co kupowali nie mieli nic wspólnego z pszczelarstwem. Po prostu z dnia na dzień postanowili zacząć zajmować się pszczołami. Nigdy przy nich nie chodząc. Nie wiedząc co zrobić nawet z tymi pakietami, za bardzo nie wiedzieli jak je zapakować do samochodu nawet. Stwierdzili natomiast, że sobie jakoś poradzą. Bo w końcu obliczyli, że 70 rodzin da im 2 tony miodu, i jak te 2 tony sprzedadzą to za te pieniądze pojadą na wakacje.

 

Co do rad... Na wszystkie rady trzeba brać poprawkę i weryfikować... Jeden poważny pszczelarz ze śląska mówi mi, że nie widzi jakiegokolwiek sensu trzymania w pasiece matek F2. Albo F1 albo wcale. A sam jest hodowcą... Z kolei wiadomo, że można z powodzeniem prowadzić pasiekę mając nawet F30 - o ile się robi selekcje od samego początku. Ciepłe ule, zimne ule, zimowanie bez wkładki, z wkładką... Ile ludzi tyle teorii. 

Edited by Krzychu
Link to comment
Share on other sites

50 minut temu, manio napisał:

Dziś nawet fora czytają ,żeby się potem wymądrzać na płatnych wykładach , albo poczytają American Bee Journal i bezwstydnie opowiadają przeczytany artykuł jako swoje przemyślenia i  osiągnięcia licząc ( niebezpodstawnie) na ciemnotę językową ludu pszczelarskiego...

Tu ,,ojcowie i matki,, założyciele znają takiego jednego . Sprawcę bezpośredniego zamieszania .?

  • Lubię 1
  • Haha 2
Link to comment
Share on other sites

20 minut temu, Krzychu napisał:

Jeden poważny pszczelarz ze śląska mówi mi, że nie widzi jakiegokolwiek sensu trzymania w pasiece matek F2. Albo F1 albo wcale. A sam jest hodowcą...

Jak jest hodowcą to powinien wiedzieć że linie tworzy się z krzyżówek . W pasiece mam metody Twego dziadka bo zysk z tej działalności jest nikły w porównaniu do nakładów pracy w innych metodach .

 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, Krzychu napisał:

Jeden poważny pszczelarz ze śląska mówi mi, że nie widzi jakiegokolwiek sensu trzymania w pasiece matek F2. Albo F1 albo wcale. A sam jest hodowcą... Z kolei wiadomo, że można z powodzeniem prowadzić pasiekę mając nawet F30

Raczej chodziło mu o systemowe podejście do wykonywanych prac w pasiece. Jak pogłowie jest wyrównane to i zabiegi wykonuje się kompleksowo. W dużej pasiece nikt nie ocenia indywidualnie rodzin raczej. Po prostu przychodzi moment w roku i wymienia się matki jak leci. Bo ocena i ew.  negatywne konsekwencje błędnej decyzji zjadają więcej czasu niż wymiana matki. 
Przykre lecz prawdziwe. 

  • Lubię 1
  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Krzychu napisał:

Co do rad... Na wszystkie rady trzeba brać poprawkę i weryfikować... Jeden poważny pszczelarz ze śląska mówi mi, że nie widzi jakiegokolwiek sensu trzymania w pasiece matek F2. Albo F1 albo wcale.

  Ja mam trochę F2 i nie widzę większej różnicy międzi nimi a F1. A nawet chyba jakąś F3 mam... Ale ja amator totalny i niedoświadczony. I pszczół mam mało, to kazdą rodzinę mogę potraktować indywidualnie. 

Link to comment
Share on other sites

22 minuty temu, Krzychu napisał:

Odpowiedź dotyczącą sensu pokolenia F2 wzięła się stąd, że zadałem mu pytanie czy córki F2 dziedziczą w znaczącym stopniu cechy z tej rasy/linii którą on oferuje.  

   I tu może być różnie w zależności od tego z jaką pszczołą mamy do czynienia i jakie trutnie w okolicy. Wiele osób wiesza psy na którymś tam kolejnym pokoleniu po bukwastach, które same w sobie są "krzyżówką".  Manio twierdzi że u niego są one ok.  Ja mam krainki nieski i po nich nawet F3.  Jedne są nieco agresywniejsze niż wcześniejsze pokolenie. Ale w stopniu zupełnie akceptowalnym. Nie utrudniają przeglądu w ulu, nie ganiają po pasiece. Gdybym nie wiedział że to kolejne pokolenie to bym sie nie zorientował.  

Edited by gajowy
Link to comment
Share on other sites

18 minut temu, gajowy napisał:

   I tu może być różnie w zależności od tego z jaką pszczołą mamy do czynienia i jakie trutnie w okolicy. Wiele osób wiesza psy na którymś tam kolejnym pokoleniu po bukwastach, które same w sobie są "krzyżówką".  Manio twierdzi że u niego są one ok.  Ja mam krainki nieski i po nich nawet F3.  Jedne są nieco agresywniejsze niż wcześniejsze pokolenie. Ale w stopniu zupełnie akceptowalnym. Nie utrudniają przeglądu w ulu, nie ganiają po pasiece. Gdybym nie wiedział że to kolejne pokolenie to bym sie nie zorientował.  

Dlatego kolejne pokolenia F mogą ale nie musze być agresywne, nie mówiąc o tym, że mogą być dobrze miodne tj każda inna.. Trzeba mieć jednak nad tym kontrolę. A czasami kontrolę się traci przez sąsiadów z innymi pszczołami. 

Edited by Krzychu
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Krzychu napisał:

Albo F1 albo wcale.

To nie jest żadna fanaberia tylko czysto biznesowa kalkulacja. Tylko pokolenie F1 odpowiednio dobranych par linii może gwarantować wybujałość heterozyjną matek w pierwszym i tylko pierwszym pokoleniu. Już jej córka będzie co najwyżej przeciętna i taka będzie jej rodzina. Taki jest sens stosowania mutantów F1 i jednocześnie bezsens hodowania pokolenia F2 bo nie ma żadnych szans powtórzenia sukcesu wynikającego z heterozyjnej wybujałości . U nas tylko na drodze sztucznej inseminacji co daje znacznie gorsze wyniki niż prawdziwe trutowiska. Zarówno z powodu ograniczonej sprawności inseminatora , jak i jakości i ilości materiału genetycznego wprowadzanego wiadomo gdzie. Tu też jestem zdecydowanym zwolennikiem naturalnych metod, a inseminacja tylko dla tworzenia i utrzymywania nowych linii.

Nie ma więc sensu wybierania do dalszej hodowli matek najwybitniejszych bo są one podejrzane o wybujałość i mogą daj beznadziejne córki. Dlatego zawodowiec nie poniesie takiego ryzyka bo mu się to najzwyczajniej nie opłaci. Amator ma tu przewagę :) ,ale już 50 lat temu Wanda Ostrowska , albo wpółautor p. Żukowski przestrzegali przed takim wyborem matek. Wybiera się dobre , ale nie prymuski . Był ktoś w Was prymusem ? Pewnie stawiali was na bramkę bo do ataku nie dopuszczali  ?

Oczywiście nie tylko w pszczelarstwie - jak pisałem chwilę wcześniej kupuję też nasiona pomidorów w pokoleniu F1. Wysiane z ich nasion kolejne pokolenie nie tylko nie będzie podobne , ale i zupełnie pozbawione pozytywnych cech pierwowzory.

Oczywiście nie byłbym maniem jakbym nie napisał dychteryjki o czasach niewolnictwa. Panowie właściciele zauważyli ,że  syn zrodzony z pięknej murzynki i jego nasienia jest dużo większy i silniejszy i sprawniejszy niż jego 100% czarni współplemieńcy. Tak więc szybko wyciągnął wnioski i łączył przyjemne z pożytecznym :) , nie zdając sobie sprawy z zagadnień wybujałości heterozyjnych mulatów w pokoleniu F1. Zawsze twierdziłem  ,że rozmnażanie to fajna sprawa.

 

42 minuty temu, gajowy napisał:

Manio twierdzi że u niego są one ok.  Ja mam krainki nieski i po nich nawet F3.

 

Ja tak nie twierdzę |: one są u mnie dużo lepsze niż tzw. krainki  i to nawet te całkiem lokalne z linii hodowlanej p. Lutkiewicza - miejscowego prezia pszczelarzy, czy wychowanków po dr Wandzie Ostrowskiej z okolic Olecka.  Więcej , ja w ogóle nie widzę różnicy z krainkami , które też przecież nie są naszymi pszczołami lokalnymi , ani tym bardziej nie pochodzą z Krainy tylko hgw skąd i nikt nie wie kto i kiedy im mieszał w genach . No chyba ,że się poczyta rodowody , ale kto by miał na to czas i wierzył w te robaczki.  Nie będę wyliczał ile różnych krainek miałem bo to bez sesnu ,ale jak trafiłem na odpowiedniego bucfasta to uwierz lub nie , ale umiem ocenić różnice i nie działam na oślep czy ciągnięty modą. Jestem leniwy , ale nie moje pszczoły :)

Ja kupuję co mi się sprawdza i jestem zachwycony tym, co mam. Nie popsuję z pewnością hodowli p. Lutkiewiczów bo oni strzegą igłą czystości swojej linii, ale być moze moje chłopaki zafundują im czasem wybujałe heterozyjnie mamusie bo mam kilka uli w zasięgu ich pasieki i sam chyba korzystam z tamtejszych jajec .

Nie ma sensu spór co lepsze , bo każdemu co innego się sprawdza i każdy ma inne preferencje. Nie lubię tylko czytać ,że ktoś miał raz czy drugi jakiegoś bucfasta i zupełna porażka. Jest ich tyle linii ,że nazwa bucfast mówi dokładnie nic , choć nawet na oko  odrzucam te zółte, patologicznie płodne i zupełnie nie adaptujące się w moim ostrym klimacie i krótkim sezonie. To jakby murzyna sprowadzić do odgarniania śniegu.

 

 

metyso-mulat manio

 

Edited by manio
  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

32 minuty temu, manio napisał:

Tylko pokolenie F1 odpowiednio dobranych par linii może gwarantować wybujałość heterozyjną matek w pierwszym i tylko pierwszym pokoleniu. Już jej córka będzie co najwyżej przeciętna i taka będzie jej rodzina.

 

Wydaje mi się, że to nie prawda. 

W pasiece z F...50 ? 1/3 były super rodziny, 1/3 silnośrednie, 1/3 średnio słabe - nieprodukcyjne. Z tym, że przy tych wynikach nikt nie kontrolował, czy matka jest młoda, ilu roczna. To było pozostawione im. 

Po wymianie matek - Wszystkie F1, wszystkie młode - też z nich dużo jest przeciętnych. Słaba jedna.

  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, Krzychu napisał:

Wydaje mi się, że to nie prawda. 

Masz braki w elementarnym wyszkoleniu oszczelarskim , niestety . To najprawdziwsza prawda, nie nieprawda  . Nie bez powodu na trutowiskach są tylko jedne określone linie ojcowskie . Do nich przewozi się do unasienniania matki na tyle odległe genetycznie , że jest wielkie prawdopodobieństwo wystąpienia wybujałości heterozyjnej . To wykorzystuje się tylko w rodzinach produkcyjnych i tylko w pierwszym pokoleniu F1.

Oczywiście można też unasienniać matki tej  samej , czy bliskiej linii genetycznej , ale już bez nadziei na ową cudowną wybujałość.

 

Nic nie zrozumiałeś , choć pisałem i o wyrosłym nad innych mulacie czy metysie .

To przed czym przestrzega ciągle jeden zakłamany i fałszywy do szpiku kości Michał , jest codzienną praktyką dużych firm pszczelarskich i nikt nie martwi się "zanieczyszczeniem" gentycznym . Odwrotnie : wykorzystuje biznesowo owoce tego zanieczyszczania.

To co piszesz nie ma nic wspólnego ze zjawiskiem , który opisałem. Doczytaj i przyznasz mi rację. Ja nie jestem wprawdzie profesorem ( ale mam 6 liter i kropkę przed nazwiskiem) to nie piszę tu bajek , ale twarde fakty oparte o poważną literaturę akademicką . Chyba ,że wtrącam anegdotę czy dychteryjkę ,, wtedy z głowy , ale one tez mają zawsze sens związany z wypowiedzią. 

sorry Winnetou

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

Jeśli napiszę, że manio post wyżej napisał prawdę, to wg mania manio nie napisał prawdy. Ot, kmieć erudyta i jego kreteńska logika (nie mylić z kretyńską).

Wybujałość heterozyjna działa tak jak opisuje Mariusz i jest to mokry sen pszczelarzy mających długoterminowe skutki swoich poczynań głęboko w poważaniu.

Na szczęście od lat 90tych, dla komercyjnych matek NU zjawisko słabnie. Działa jeszcze dla krzyżówek ze ściśle strzeżonych trutowisk (np. Murcki) 

Zgadnij dlaczego słabnie, i dlaczego na szczęście.

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

21 minut temu, michal79 napisał:

Zgadnij dlaczego słabnie, i dlaczego na szczęście.

nic nie słabnie i nie zmoczysz się ze szczęścia . Nie szpanowałem erudycją ( brak  publiki ) tylko w prostych chłopskich słowach omówiłem zagadnienie wybujałości. W zasadzie leniwy manio mógł się ograniczyć do linku google , ale wtedy byś się nie pobudził emocjonalnie 0dash2.gif

mistrzu hipokryzji.

Masz rację w długiej perspektywie  ( tysiące pisów czasu) , kiedy nie będzie już ludzi żółtych , czarnych , białych i czerwonych  tylko wszyscy bedziemy jednako sraczkoburaczkowi - świat zdąża ku coraz większej entropii czyli jak jajogłowi nazywają pożar w burdelu ( najwyższy stopień słowa bałagan) .   Wtedy i pszczoły będą takie same w każdej gminie. Maniów wina - przynajmniej jeśli idzie o pszczoły bo za ludzi nie odpowiadam i nie marzę o asfaltowym zięciu , czy wnukach F1

 

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

18 minut temu, manio napisał:

No chyba ,że się poczyta rodowody , ale kto by miał na to czas.  Nie będę wyliczał ile różnych krainek miałem bo to bez sesnu ,ale jak trafiłem na odpowiedniego bucfasta to uwież lub nie , ale umiem ocenić różnice i nie działam na oślep czy ciągnięty modą.

  Ja w zeszłym roku kupiłem dwa odkłady od lokalnego pszczelarza. Nieska krainka. Okazała sie niezła na moje miejscówki i tego się trzymam. Też  jestem leniwy. A ilość miódu i w większości brak nastoju rojowego bardzo są mi  na rękę.  

 

29 minut temu, Krzychu napisał:

A czasami kontrolę się traci przez sąsiadów z innymi pszczołami. 

  I tu martwią mnie relacje żony sąsiada pszczelarza, który twierdzi , że pszczoły ma nie dla miodu a dla zabawy, jego żona zas twierdzi, że po ogrodzie przejsć się nie da bez żądła. Chyba będę unasieniał w Sulejówku, pod domem. Tu i szkoły i przedszkole za płotem a nikt się nie uskarżał by żądło dostał. A wiem, że jest trochę pszczół. Muszą być łagodne.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, gajowy napisał:

I tu martwią mnie relacje żony sąsiada pszczelarza, który twierdzi , że pszczoły ma nie dla miodu a dla zabawy, jego żona zas twierdzi, że po ogrodzie przejsć się nie da bez żądła. Chyba będę unasieniał w Sulejówku, pod domem.

Może jakiś sympatyk krajowej pszczoły jak nasz Kolega z forum ? Lepiej rzeczywiście wychów matek przenieś w inne miejsce ? Ciekawe czy też próbuje badać ich zdolność na pokonanie warrozy własnym sumptem ?

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

14 godzin temu, Tadek11 napisał:

Może jakiś sympatyk krajowej pszczoły jak nasz Kolega z forum ? Lepiej rzeczywiście wychów matek przenieś w inne miejsce ? Ciekawe czy też próbuje badać ich zdolność na pokonanie warrozy własnym sumptem ?

A mnie to bardziej wygląda na sympatyka kaukazów/ buckfastów sahariensis F3. :D

Link to comment
Share on other sites

W dniu 30.06.2022 o 15:23, manio napisał:

Masz braki w elementarnym wyszkoleniu oszczelarskim , niestety . To najprawdziwsza prawda, nie nieprawda  . Nie bez powodu na trutowiskach są tylko jedne określone linie ojcowskie . Do nich przewozi się do unasienniania matki na tyle odległe genetycznie , że jest wielkie prawdopodobieństwo wystąpienia wybujałości heterozyjnej . To wykorzystuje się tylko w rodzinach produkcyjnych i tylko w pierwszym pokoleniu F1.

Oczywiście można też unasienniać matki tej  samej , czy bliskiej linii genetycznej , ale już bez nadziei na ową cudowną wybujałość.

 

Nic nie zrozumiałeś , choć pisałem i o wyrosłym nad innych mulacie czy metysie .

To przed czym przestrzega ciągle jeden zakłamany i fałszywy do szpiku kości Michał , jest codzienną praktyką dużych firm pszczelarskich i nikt nie martwi się "zanieczyszczeniem" gentycznym . Odwrotnie : wykorzystuje biznesowo owoce tego zanieczyszczania.

To co piszesz nie ma nic wspólnego ze zjawiskiem , który opisałem. Doczytaj i przyznasz mi rację. Ja nie jestem wprawdzie profesorem ( ale mam 6 liter i kropkę przed nazwiskiem) to nie piszę tu bajek , ale twarde fakty oparte o poważną literaturę akademicką . Chyba ,że wtrącam anegdotę czy dychteryjkę ,, wtedy z głowy , ale one tez mają zawsze sens związany z wypowiedzią. 

sorry Winnetou

 

Ale nie tylko Michał jest za hodowlą własnych matek.

Ze słynnych postaci w pszczelarstwie to dr Liebieg również hoduje tylko własne matki sposobem na matecznik ratunkowy dając ramkę z jajkami od rodziny z pożądanymi przez niego cechami. Jeśli tak robi od lat, to te matki co ma to już które F? Nasz kolega @Tikcop robi identycznie, z powodzeniem potwierdzonym na filmach. 

No i oni mają miód, i pszczoły jakie chcą mieć 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

28 minut temu, Krzychu napisał:

Ale nie tylko Michał jest za hodowlą własnych matek.

Ze słynnych postaci w pszczelarstwie to dr Liebieg również hoduje tylko własne matki sposobem na matecznik ratunkowy dając ramkę z jajkami od rodziny z pożądanymi przez niego cechami. Jeśli tak robi od lat, to te matki co ma to już które F? Nasz kolega @Tikcop robi identycznie, z powodzeniem potwierdzonym na filmach. 

No i oni mają miód, i pszczoły jakie chcą mieć 

Ależ ja tylko opisałem dlaczego zawodowy pszczelarz uważa ,że jest sens użytkowania tylko matek F1 z powodu największego prawdopodobieństwa wystąpienia wybujałości heterozyjnej.

Heterozja występuję w każdej pasiece , tylko w kolejnych pokoleniach jest mało widoczna. Przeciwieństwem heteroizji jest chów wsobny -  jego skrajnym przypadkiem zapłodnienie matki nasieniem syna. To kazirodztwo - nie bez powodu zakazuje tego każda religia i każde prawo karne. U pszczół widocznym objawem inbredu jest wysoka śmiertelność czerwiu i w związku z tym słabe , chorowite rodziny. Nie masz przecież takich i od razu je rozwiązujesz - więc chcesz czy nie, korzystasz z heterozji bo taka jest natura rzeczy i mądrość boskiego mechanizmu heterozji , dzięki któremu świat żyje. Dokładnie odwrotnie niż twierdzą poszukiwacze cudownej pszczoły spod Bździszewa. Inbred prowadzi zawsze do zagłady , heterozja zawsze do zwiększenia żywotności.

Sam widzisz ,że matka matce nierówna i odpowiada za to mniejsza lub większa heterozja. Unasiennianie matki wieloma trutniami to też naturalny sposób pszczoł na heterozję , zawsze może się trafić truteń nieco odległy genetycznie  i choć część pszczół będzie heterozyjna. Między innym dlatego nawet siostry z tej samej serii mogą być bardzo różne.  Każdy pszczelarz ( dr Liebig również) o tym wie i ceni sobie to powszechne zjawisko bo ono gwarantuje przeżywalność pszczół - wbrew temu co twierdzą niektóre oszołomiaste nieuki .

Profesor Woyke prowadził badania przeżywalności czerwiu i stwierdził praktycznie ( nie na drewnianym modelu i nie wyczytał w radzieckiej prasie kołchozowej) ,że przy unasiennianiu matki 10 trutniami i więcej , znacznie wzrasta przeżywalność czerwiu - to namacalny  przykład heterozji właśnie.

To zjawisko pozytywne , a wspomniany pszczelarz ma być może wypracowany schemat łączenia dwóch linii , które w pokoleniu F1 dają dużo matek szczególnie wybujałych , plennych i pracowite miodne rodziny. Tylko tyle i aż tyle. Ty  byś nie chciał takich matek ? Do tego trzeba mieć dostęp do takich linii matecznych ( może  od Michała :)  ) ale i dobrego trutowiska z odpowiednimi trutniami. U nas to nie możliwe bo nie mamy  prawdziwych trutowisk z setkami rodzin ojcowskich

My stosujemy unasiennianie w wolnego lotu w nadziei ,że matki wiedzione naturalnym instynktem unasiennią się licznymi i dobrymi trutniami , które dadzą rodziny o wysokiej heterozji. Życzenie wysokiej heterozji nie jest czymś brzydkim , a wręcz przeciwnie - to życzeniem sukcesu hodowlanego .

Wysokiej heterozji Ci życzę bo to piękne zjawisko wymyślone przez samego Stwórcę. Choć może niektórym przypałom nie przystaje do ich teorii wydumanych w swojej samotni  toaleta-ruchomy-obrazek-0024.gif

 

 

Edited by manio
  • Lubię 1
  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

A teraz manio wybujał ze swoją erudycją w krainę lekkich farmazonów, tak przynajmniej mi się wydaje, z pamięci i bez weryfikacji u, i tak obszczywanych, autorytetów naukowych.

Otóż o wybujałości heterozyjnej mówimy w kontekście krzyżówek różnych ras (cau + amm, murzynka + biały i vice versa). O to dba w swojej pysze najczęściej człowiek, krzyżując i pisząc markietingowe peany na cześć swoich hybryd. W przyrodzie cechy przejściowe miewamy na granicy występowania ras.

W przypadku jednak chowu potomstwa czystorasowego możemy mówić o dalekim pokrewieństwie genetycznym rodziców, ale nie o heterozji, o co zresztą dbają same pszczoły, latając na różne trutowiska.

Możemy też mówić o bliskim pokrewieństwie, czyli inbredzie, czego również najczęściej dokonuje człowiek przy pomocy igły. 

Tak wyglądają trzy opcje tego "zagadnienia". Nie ma "heterozja" albo "inbred", pomiędzy nic. 

Chyba że się mylę, może mnie wtedy erudyta wypunktuje jakąś anegdotą przenaszalną na ogół przyrody, z chęcią się douczę. 

Link to comment
Share on other sites

W jednaj kwestii merytorycznej zawsze będziesz dla mnie nieosiągalnym autorytetem praktyki. Mam na myśli gospodarkę w ulach warszawskich.
W każdej innej musisz się bardziej wznieść, niż poziom prostackich połajanek.
A już w sprawie heterozji... skoro nawet prosta kwerenda w wikipedii wskazuje, że się mylisz, a ja mam rację... no widzę ciemność, ciemność widzę.
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Heterozja

W skrócie: heterozja dotyczy mieszańców, po definicję mieszańca można kliknąć w link.

Edited by michal79
  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, michal79 napisał:

W skrócie: heterozja dotyczy mieszańców, po definicję mieszańca można kliknąć w link.

 

3 godziny temu, manio napisał:

Profesor Woyke prowadził badania przeżywalności czerwiu i stwierdził praktycznie ( nie na drewnianym modelu i nie wyczytał w radzieckiej prasie kołchozowej) ,że przy unasiennianiu matki 10 trutniami i więcej , znacznie wzrasta przeżywalność czerwiu - to namacalny  przykład heterozji właśnie.

Manio to nie hetrozja . Pewien Pan podśmiechujki robił z miksowania nasienia do sztucznej inseminacji .Ale to nic w wspólnego nie ma .

 

2 godziny temu, michal79 napisał:

Tak wyglądają trzy opcje tego "zagadnienia". Nie ma "heterozja" albo "inbred", pomiędzy nic. 

To też nie tak . Wybujałość to jest efekt  genetyczny a indberd to stopień czystości czyli chowu wsobnego . Czyste linie o najwyższym stopniu czystości skrzyżowane ze sobą dają F1  o najsolidniejszej wybujałości cech produkcyjnych . Jest tylko jedno małe ale o którym zapomina wielu - pszczoły to nie krowy . Znaczy się nie ssaki . Gdyby tak było mielibyśmy taki postęp jak w bydle mlecznym . A tak nie jest.

Link to comment
Share on other sites

39 minut temu, daro napisał:

Wybujałość to jest efekt  genetyczny a indberd to stopień czystości czyli chowu wsobnego

nie pisz z głowy , bo w pierwszym lepszym podręczniku znajdziesz zdanie : Efekt heterozji jest zjawiskiem przeciwstawnym depresji inbredowej.

Żadne z tych zjawisk nie jest binarne , czyli albo 100% inbred , albo 100% wybujałość hetetrozyjna.  Każdy osobnik jest gdzieś pomiędzy, zdrowszy i silniejszy im dalej  od inbredu .  Wybujałość heterozyjna jest znana od wieków . Nie istnieje zjawisko absolutnej  czystości rasowej , nawet my dumni Polacy jesteśmy mieszańcami Rosjan, Ukraińców , Białorusinów , Czechów i Słowaków , Austiaków , szkopów , Szwedów ale również Tatarów i Mongołów i  hgw kogo jeszcze . Tal mówią badania genetycznie , ale pewnie i tu znajdą się krytykanci , że on jest "genetycznym patriotą ".

Sądząc po wypowiedziach , braku elementarnej erudycji, dowcipu i kultury  u niektórych jest przewaga genów Mongołów i trudno im cokolwiek tłumaczyć . Poczytajcie , doszkolcie się to kiedyś pogadamy poważnie. Nie wystarczy przeczytać jedną definicją wiki i leniwego mania krytykować. O warszawiakach nie gadam bo je spaliłem w pizdu - to ul dla masochistów.

39 minut temu, daro napisał:

Manio to nie hetrozja

heterozja Panie , hetrerozja - choć niekoniecznie wybujałość heterozyjna. Zalecam lewatywę. i płukanie żołądka. Nie dyskutuje się z badaniami prof. Woyke , zwyczajnie nie wypada .

 

pozdrawiam rasistów

mieszaniec manio

 

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

51 minut temu, michal79 napisał:

niż poziom prostackich połajanek.

tu jesteś niepokonanym miszczem. Wszystko inne co piszesz to zwykły bełkot. Czasem pseudonukowy.

51 minut temu, michal79 napisał:

W skrócie: heterozja dotyczy mieszańców

amerykę jak zwykle odkrywasz , przecież od początku pisałem o sensie matek użytkowych F1 , czyli mieszańców z dużym  prawdopodobieństwem wybujałości heterozyjnej, której nie powtarza pokolenie F2.   Powtarzam dla mongołów  : nie krytykuję hodowania matek F3 czy F16 , tylko przepisałem za dr Wandą Ostrowską ,że córki matki wybujałej heterozyjnie nie mają szansy powtórzenia jej sukcesu , dlatego takie matki nie nadają się do dalszego rozmnażania .  To coś więcej niż sama heterozja , tak jak trafienie w środek tarczy. Z dr Ostrowską też nie dyskutuję . Za mały jestem , ale tu Tytanów nie brakuje.

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

54 minuty temu, daro napisał:

skrzyżowane ze sobą dają F1  o najsolidniejszej wybujałości cech produkcyjnych

tak tylko może być, ale nie jest to zasadą i najczęściej wychodzi g. , bo to by było zbyt proste . Inaczej każdy by miał tylko matki wybujałe. No moze za wyjątkiem  Michała bo jemu wystarczy linia mateczna hgw skąd. Ta z pewnością nie jest heterozyjna tylko czystej linii zastodolno-wygódkowej. Genetyka to nie klocki lego . Sama krzyżówka wcale nie oznacza wybujałości : jak u tego gościa co mu wszytko w  korzeń poszło , taki wybujały heterozyjnie korzeń i nic więcej , a w głowie pusto. Choć może i jest z korzenia dumny ?

Świat nie jest czarno-bały na szczęście i zawsze nas zaskakuje , a żadne zjawisko nie występuje w czystej postaci - definicje pozwalają tylko na dyskusje naukowe i ułatwiają opis zjawisk.

Proponuję poczytać o heterozji i wybujałości heterozyjnej  bo to dwa oblicza tego zjawiska , jak krzesło i krzesło elektryczne. Ale na tym drugim nie radzę siadać. Proszę uprzejmie o precyzję wypowiedzi , heterozja to jeszcze nie wybujałość heterozyjna - ona się tylko czasem zdarza i nie można tych definicji używać zamiennie czy traktować tożsamo. Wydawało mi się ,że to oczywista oczywistość jak mawia prezes prezesów.

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.