Jak w niedzielę byłem docieplic od góry przed mrozami wyciętymi kwadratami z grubego koca pod daszek - to w wielu przypadkach pszczoły już były w miodni - tuż pod powałką. Ja miodnie dalem gdy było jeszcze ciepło, po to by przeciwdziałać nastrojom rojowym.
Pamiętam sezon 2020 gdy cały marzec i kwiecień był ciepły, rodziny z zimowli wyszły bardzo silne, a potem większość maja była chłodna a pszczoły w ulach. Gdy zrobiło się ciepło to wszystkie mi się roiły, a niektóre po parę razy. Z 36 rodzin miałem w czerwcu 79 a nie wiadomo ile w pole poszło. Odrobiłem lekcje i staram się nie dopuszczać do takich sytuacji właśnie przez powiększanie wczesne kubatury ula (tu uwaga - trzeba wyczuć odpowiedni moment, żeby nie robić tego zbyt wcześnie), a tam gdzie to wątpliwe czyli możliwość zbytniego wychłodzenia gniazda ze względu na wielkość rodziny - daje jeszcze gazetę między gniazdem a miodnia i one same gdy są gotowe to sobie powiększają tą kubaturę.
Na Facebooku już widać pierwsze rójki.