Wczoraj byłem na pasiece u jednej znanej pszczelarki. Sytuacja zastana to rodziny na ulach wielkopolskich 10cio ramkowych styropian/poliuretan. Rodziny były na dwóch pełnych korpusach bez kraty. Zaczerwione w większości 15-16 i więcej ramek! Sporo zapasów zimowych, pierzgi, świeżego miodu. Zatem, żeby było klarownie: korpus na dennicy (nazwijmy go nr1), korpus na korpusie 1 ( będzie to nr 2).
Dostaliśmy polecenie wyszukania matki. Matka po znalezieniu trafiała do gniazda (zabudowa ciepła), które miało być nowe - zatem jest to nr 3. Skład tego korpusu to (od strony wylotka) ramka z pokarmem (zabrana z korpusa 1) 2 ramki węzy, 4 ramki suszu, 2 ramki węzy i ramka pokarmu (z korpusa 1). Tam trafiała matka i strząśnięte sporo pszczół z korpusów 1 i 2. Na korpus 3 (położony na dennicy) szła krata, następnie korpus 2 i na górę korpus 3.
Teraz pytanie, czy to ma szansę się udać? Generalnie wg mnie to nie jest dobry patent, bo przecież w korpusie 1 i 2 były wianki pokarmu z zimy, mnóstwo pierzgi... To wszystko ma iść do miodarki i dać ok 40kg rzepaku, który już kwitnie.
Co myślicie o takim stylu?