Oczywiście Michał , "błąd hodowlany" , miałem na myśli , pszczelarzy bardziej ambitnych , którzy liczą na pozyskanie prawdziwego zdrowego miodu , dobrego jakościowo i zrównoważony zysk nie za wszelką cenę i jednocześnie na zdrowe pszczoły i ograniczenie chemii podczas zabiegów . Tu marginesy w hodowli są duże , bo każdy z nas ma inne pożytki , więcej lub mniej czasu na obsługę pasieki , oraz nie każdy ma zacięcie naukowe i robi sobie eksperymenty hodowlane , żeby sprawdzić coś tam w pasiece , czy wyhodować sobie drogą ewolucji pszczołę odporną na choroby i pasożyty.
Pszczoły są w stanie dużo pomysłów pszczelarza tolerować , ale jak się hoduję pszczoły kilkadziesiąt lat , to pewne reguły wchodzą w krew pszczelarza i po dotarciu do Europy warrozy zwyczaje te się zmieniły i zasadniczo sezon pszczelarski dla typowych rodzin które przezimowały się skrócił do mniej więcej do 20 lipca , u mnie tak to oceniam , i po tej dacie trzeba już zrezygnować z późniejszym miodobrań jeżeli rodzina taka zaczyna już sezon od mniszka czy rzepaku i układać gniazda już na zimę i rozpocząć karmienie rozwojowe , bo później rodzina zostanie tak opanowana przez pasożyta że ma małe szanse na dobrą zimowlę .
Na późniejsze pożytki oczywiści można się ustawić hodowanie , ale trzeba coś zrobić w celu przerwania rozmnażania łańcucha populacji pasożyta lub zrezygnować z mniszka czy rzepaku , zrobić jakieś odkłady , stosować izolatory , później rozpocząć sezon pszczelarski przez wymianę wiosną matek itp . jest dużo rożnych sposobów , i w tym sensie pisałem , że to jest błąd , jak się tradycyjnie spojrzy na typowego przeciętnego pszczelarza . 😁