Paweł Opublikowano 11 Lipca 2023 Opublikowano 11 Lipca 2023 Cześć Dziś mój mentor w rozmowie o dalszych działaniach w tym sezonie stwierdził, że tak jak w zeszłym roku będzie stosował kwas mlekowy jako główne leczenie przeciwko warozie. W zeszłym roku stosował natrysk, później kontrolnie dymił apiwarolem - po apiwarolu brak osypu warozy. Stosowaliście tą metodę w swoich pasiekach? Pozdrawiam Pawel Cytuj
manio Opublikowano 11 Lipca 2023 Opublikowano 11 Lipca 2023 (edytowane) Godzinę temu, Paweł napisał(a): Stosowaliście tą metodę w swoich pasiekach? Metoda ma sens tylko jeśli nie ma czerwiu. Szczególnie ,że badacze chorób pszczół sygnalizują skracanie czasu żerowania warrozy na pszczole. Nigdy nie robie takiego zabiegu w rodzinach : dużo roboty , efekt żaden bo warroza pod zasklepem jeśli się nie sprowokuje okresu bezczerwiowego. Do tego musi być ciepło bo oprysk mokry i może być niebezpieczny jak się przesadzi. To doskonała metoda do oczyszczenia pszczół przeznaczonych do odkładów i tak to stosuję , wzorem filmiku o gospodarce rotacyjnej ( choć tam nie mówią jaki akaracyd stosują) . Opisywałem kiedyś jak zbieram młodą pszczołę z miodni do odkładów po rzepaku - wtedy spryskuję pszczoły w rojnicy. Czyli podobnie jak ta chuda Niemka z wspomnianego filmiku . Mentor to jakiś geniusz chyba , albo ślepy bo nie ma takiej sytuacji że brak osypu po apiwarolu. Osyp może być co najwyżej mały , tak żeby nie było warto stosować dalszego trucia. Trucie kwasem po to żeby potem przywalić apiwarolem to ilustracja powiedzenia : hebluj synku hebluj , ja potem przyjdę i wyrównam siekierką . To taka ciesielska historia sprzed 2000 lat . Nie ma takiego zabiegu wykonanego teraz ,żeby nie było warrozy jesienią. Ja przynajmniej nie znam takiego mentora , który by tak twierdził i mnie jeszcze do tego przekonał , bo ja to taki raczej Tomasz jestem i każdą metodę znam od strony praktycznej. Kwas mlekowy też. W rodzinie , na ramkach oceniam podobnie jak sypanie cukrem pudrem. W 10 punktowej skali , daję 1 punkt skuteczności. Ale skoro są tacy co niczym nie leczą i też nie mają osypu ? To może ja się jednak mylę ? Edytowane 11 Lipca 2023 przez manio Cytuj
Paweł Opublikowano 12 Lipca 2023 Autor Opublikowano 12 Lipca 2023 Dziękuję Manio za wyczerpującą odpowiedź. Kwestia dymienia apiwarolu - to tylko dla sprawdzenia ewentualnego osypu warozy po pryskaniu kwasem mlekowym Metody nie testowałem - stad moje pytanie o Wasze doświadczenia akurat z tą metodą. Jutro ostatnie podbieranie miodu (niestety duzo gryki wokół, ale nie nektaruje), syrop i trzeba myśleć o leczeniu... Następnym razem będę za 3 tygodnie i muszę miec juz ustalony tryb leczenia Cytuj
Tadek11 Opublikowano 12 Lipca 2023 Opublikowano 12 Lipca 2023 W dniu 11.07.2023 o 19:40, Paweł napisał(a): W zeszłym roku stosował natrysk, później kontrolnie dymił apiwarolem - po apiwarolu brak osypu warozy Albo trzeba spytać takiego mentora co nie widzi osypu kiedy był ostatnio na kontroli wzroku u okulisty lub dymek z apiwarolu wyleciał szparami i dziurami w ulu i pszczoły go skrzydełkami szybko wy wentylowały z objętości ula i zabieg był po prostu nie skuteczny. Kwas mlekowy stosowałem wyłącznie do małych odkładów ale nie jestem w stanie ocenić jaką ma skuteczność , być może jakąś ma , ale na pewno poprawia samopoczucie pszczelarza , że spełnił swój obowiązek względem pszczół ☺️ . Nie wyobrażam sobie zastosować ta metodę opryskiwania rozpylaczem ramka po ramce na dużych rodzinach obsiadających 40 ramek moich ulach x 25 uli co daje 1000 ramek . Cytuj
gajowy Opublikowano 12 Lipca 2023 Opublikowano 12 Lipca 2023 Stosuję taki oprysk w odkładach i słabych rodzinach. Zwłaszcza tam gdzie nie ma czerwiu. Aby miał sens u rodzin z czerwiem warto go powtórzyć po dwóch tygodniach ze względu na czerw zasklepiony. Zawsze po takim zabiegu jest jakiś osyp na dennicy. Dziś łączyłem pszczoły zabrane bardzo silnej rodzinie z miodni z odkładem. Aby wyrównać zapachy też i jedne i drugie prysnąłem kwasem zamiast czymś zapachowym. W rodzinach bardzo silnych, gdzie pszczoła wysypuje się z ula po otwarciu taki zabieg jest trudny do wykonania i chyba mija się z celem albo wymaga dużego samozaparcia. Ogólnie- moim zdaniem jeśli można gdzieś pasożytowi zaszkodzić, to czemu nie? Mam rodzinę z jeszcze nieunasienioną matką- dosyć silna ale jeszcze da radę ramki przekładać nie gniotąc pszczół. Czemu nie dobić pasożyta skoro nie ma czerwiu? No i na decyzję wpływa jeszcze wielkość pasieki. Ja mam cztery odkłady i dwie słabsze rodziny. Mocnych nie pryskam, jak wspomniałem. W większej pasiece chyba by mi się nie chciało... I jeszcze sprawa czysto techniczna- w sklepach pszczelarskich kwas można kupić (nie wiem czy aktualnie też) w małych pojemnikach z dyfuzorem. Problem polega na tym, że po opryskaniu dwóch ramek tworzy się w pojemniku podciśnienie uniemożliwiające dalszą pracę. Trzeba odkręcić i zakręcić pojemnik by dalej pryskać. Lepiej używać zwykłego ręcznego małego opryskiwacza. Najlepiej by był cały z tworzywa. Kiedyś miałem taki z mosiezną końcówką i mocno śniedziała od kwasu, trzeba było często czyścić. 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.