lech Opublikowano 9 Września Opublikowano 9 Września 6 godzin temu, Beeman napisał(a): Kolego znowu manipulujesz. Tak jak wcześniej napisałem pszczoły leczone lub nie na przestrzeni 2-3 lat będą latać na pożytki u Sw. Piotra. Bez pomocy pszczelarza nasze pszczoły nie przetrwają a jaką drogę ty odbierzesz to jest twoja sprawa. Niestety na dzień dzisiejszy musimy stosować się do obecnego prawa. Pisząc , że pszczoły nie leczone zanim trafią na niebiańskie pożytki przeżyją 2-3 lata okazuje się Kolega niepoprawnym optymistą. Znane są fakty , że warroza przy czerwieniu matek w ciągu 20 dni podwaja swoją ilość w rodzinie. Przyjmując , że czerw w rodzinach jest praktycznie przez 10 miesięcy można łatwo wyliczyć , że nawet przy jednej warrozie w rodzinie wiosną , jesienią rodzina będzie już latała u Św. Piotra. Jeżeli będzie przerwa w czerwieniu np. z powodu rójki upadek rodziny będzie wiosną następnego roku. 1 Cytuj
michal79 Opublikowano 9 Września Autor Opublikowano 9 Września 2 godziny temu, lech napisał(a): Pisząc , że pszczoły nie leczone zanim trafią na niebiańskie pożytki przeżyją 2-3 lata okazuje się Kolega niepoprawnym optymistą. Znane są fakty , że warroza przy czerwieniu matek w ciągu 20 dni podwaja swoją ilość w rodzinie. Przyjmując , że czerw w rodzinach jest praktycznie przez 10 miesięcy można łatwo wyliczyć , że nawet przy jednej warrozie w rodzinie wiosną , jesienią rodzina będzie już latała u Św. Piotra. Jeżeli będzie przerwa w czerwieniu np. z powodu rójki upadek rodziny będzie wiosną następnego roku. W rodzinie pszczelej bez cech odpowiedzialnych za tolerancję może to być prawdą. Ale najwyraźniej w części rodzin tak nie jest, skoro żyją. Ale może to jest jakaś forma aktywnego ignorowania faktów i powtarzania zaczytanych formułek? Cytuj
Tadek11 Opublikowano Środa o 17:00 Opublikowano Środa o 17:00 23 godziny temu, michal79 napisał(a): Ale nie możesz pisać, że co roku moja populacja jedzie na nowych rodzinach No niestety ale jedzie na nowych rodzinach , też jestem zdania za Bogusiem , cała walka w cudzysłowie " bez chemiczna" obecnie polega i do tego zmierza 😁, bo pszczoły drogą genetyczną nie są w stanie przystosować się w tak krótkim czasie kilku pokoleń u pszczelarza , genetycznie do odporności na pasożyta , na to pewnie trzeba setek czy tysięcy pokoleń. Takie mnie się wydaje , tak na logikę . 2 Cytuj
MAQ Opublikowano Środa o 19:07 Opublikowano Środa o 19:07 2 godziny temu, Tadek11 napisał(a): pszczoły drogą genetyczną nie są w stanie przystosować się w tak krótkim czasie kilku pokoleń u pszczelarza , Polecam się zapoznać. W skrócie: naukowcy są zdania że zachowania ograniczające rozwój warrozy są obserwowalne i jak najbardziej powinno się na nie patrzeć w procesie selekcji. Cytuj
Beeman Opublikowano Środa o 22:04 Opublikowano Środa o 22:04 2 godziny temu, MAQ napisał(a): 2 godziny temu, MAQ napisał(a): Wskrócie Wskrócie napisze że żadnych doktorów nie potrzebuje aby zaobserwować że rodzina rodzinie nie równa. Po ostatnim leczeniu na dennicy było od pięciu do trzystu warozy. Chodzi o to że goście zajmujący się selekcją pszczół po wielu wielu latach dochodzą do miernych wyników. Choćby nawet doszli do 100 % to nie jest to tak jak z krowami, końmi czy królikami. Może to zająć dziesiątki lat i ile to w ogóle możliwe. 1 Cytuj
manio Opublikowano Czwartek o 05:10 Opublikowano Czwartek o 05:10 (edytowane) 10 godzin temu, MAQ napisał(a): W skrócie: naukowcy są zdania że zachowania ograniczające rozwój warrozy są obserwowalne i jak najbardziej powinno się na nie patrzeć w procesie selekcji. To wie każdy , kto obserwuje naturalny osyp warrozy w ulach z dennicą osiatkowaną. Problem tylko w tym ,że nie sposób selekcjonować te cechy planowo jak w hodowli ssaków. Oczywistą przeszkodą jest rozwiązły sposób rozmnażania pszczół - nigdy nie wiemy kto jest ojcem matki wybranej do dalszej hodowli , a i ona nosi potem nasiona wielu kochanków . Natomiast liczenie na to ,że samo się zrobi jest ciemniactwem i naiwnością niczym nie uzasadnioną - jedyną selekcją jest umieranie pszczół z powodu porażenia . Jeśli już to w naszych warunkach tylko inseminacja - co przecież powszechnie stosują prawdziwi hodowcy , swoich prawdziwych linii i prowadzą to w oparciu o plany hodowlane jak dużych zwierząt - a nawet w takich warunkach sukcesy warrozooporości d. nie urywają. Hodowanie za stodołą i porównywanie się czy wręcz kwestionowanie dorobku "profesorów" jest co najwyżej żałośnie komiczne i świadczy tylko o niskiej wiedzy i kulturze takiego oszołoma. Niech lepiej gra w totka - to zdecydowanie większe szanse na sukces. Edytowane Czwartek o 05:23 przez manio Cytuj
MAQ Opublikowano Czwartek o 08:16 Opublikowano Czwartek o 08:16 10 godzin temu, Beeman napisał(a): żadnych doktorów nie potrzebuje 2 godziny temu, manio napisał(a): To wie każdy Brzmi to mocno... optymistycznie Samo liczenie osypu to nie jest wskaźnik. Gdy porażenie jest duże to i naturalny osyp jest relatywnie większy, pisze o tym Liebig w swojej książce. Na video chłopy mówią o recapingu, czyli o otwieraniu komórki którą pszczoły uznają za "podejrzaną", likwidacji larwy, varroza ucieka ale zaburza to jej cykl (włącznie z tym że może już nie złożyć jaja). Nie rozpoznaje się tego licząc opadnięte roztocza tylko szukając śladów kanibalizacji larw. Cytuj
michal79 Opublikowano Czwartek o 08:46 Autor Opublikowano Czwartek o 08:46 Kilka lat temu pewne osoby twierdziły, że jak pszczoły przeżyją komuś bez trucia warrozy 2 lata, to wtedy będzie inna rozmowa. Teraz, kiedy są ludzie, wyśmiewani "zastodolni", którzy bez dokładania rodzin z zewnątrz, mają dalej populację pochodzącą od początkowej grupy po 10 latach - oczywiście pojawia się opór przed zaakceptowaniem braku swojej racji. Tymczasem, skoro nawet pojedynczy, hobbystyczny pszczelarz może osiągnąć taki sukces w morzu niezaradności, to w kilka osób z mądrze rozmieszczonymi pasiekami, szanse rosną jeszcze bardziej. Nie potrzeba sprzętu za setki złotych i inseminacji. Śmiem twierdzić, że czasem nawet ta inseminacja więcej szkodzi, niż pomaga, choć na pewno mądrze prowadzona - pomaga. Argumentację, że to się nie liczy, bo jedne rodziny umierają, a inne żyją - to jest typowy chwyt. Można w następnym kroku do absurdu powiedzieć, że wszystkie robotnice i tak po 11 miesiącach są nieżywe, a matki max po 5 latach. A liczy się życie populacji - pasieki, co można łatwo stwierdzić. Zaczynał od kilku rodzin w 2014. Dziesięć lat nie zwalczał warrozy. Bez dokładania, ma dalej rodziny po tych początkowych. Udało się. Nic do dodania. Cytuj
manio Opublikowano Czwartek o 09:41 Opublikowano Czwartek o 09:41 (edytowane) 1 godzinę temu, MAQ napisał(a): Brzmi to mocno... optymistycznie Samo liczenie osypu to nie jest wskaźnik. zmanipulowałeś mój post ! Nie pisałem o pomiarach porażenia , tylko o różnych reakcjach rodzin w tej samej pasiece , w tych samych warunkach hodowli pszczół. Osyp może być jednak wskaźnikiem do dalszych badań , choćby z cukrem pudrem - profesor Woyke badał tak porażenie 30 lat temu - nie pisz więc że to nic nie znaczy bo każdy kto leczy pszczoły obserwuje ten parametr i podejmuje lub nie kolejne działania. Ale nie o tym był mój post i dyskusja. Równie dobrze można porównywać miodność , zawsze jest kilka rodzin słabszych ( ok. 25%) , choć selekcjonowane z tych wyrównanych czy tym bardziej wybitnych . Nie odkrywasz Ameryki tymi filmikami , to zagadnienie bogato opisane i do znudzenia od wielu lat dyskutowane na forach i konferencjach. I nic z tego od lat nie wynika. Nie wynika z tego też , że hodowanie tylko tych rodzin które lepiej sobie radzą ( stosując choć szczątki naukowego mechanizmu badawczego jak osyp warrozy i ilość odsklepianych komórek ) w warunkach zastodolnych ( czyli bez prowadzenia ksiąg hodowlanych i inseminacji lecz na zasadzie każdy z każdym jak los pozwoli) daje jakikolwiek realne prawdopodobieństwo uzyskania stabilnej populacji wielu rodzin długotrwale przeżywających z warrozą , noszące miód i posiadające inne cechy pszczoły użytkowej. Zamiast więc chować się za filmiki i książki napisz wprost tak czy nie ? Po zalatujesz mi "naturalizmem" żeby nie napisac wprost . Edytowane Czwartek o 10:10 przez manio Cytuj
michal79 Opublikowano Czwartek o 12:46 Autor Opublikowano Czwartek o 12:46 3 godziny temu, manio napisał(a): każdy kto leczy pszczoły obserwuje ten parametr i podejmuje lub nie kolejne działania. 😄🤣🙃 Cytuj
MAQ Opublikowano Czwartek o 12:56 Opublikowano Czwartek o 12:56 2 godziny temu, manio napisał(a): zmanipulowałeś mój post ! To nie było celowe 2 godziny temu, manio napisał(a): Zamiast więc chować się za filmiki i książki napisz wprost tak czy nie ? Ale na jakie pytanie mam napisać tak/nie? Ja stosuję zabiegi na waroze, ale śledzę co się dzieje w tym temacie na świecie i postanowiłem się tym podzielić. Natomiast skoro wam to "koło du*y lata", to nie oglądajcie. 3 godziny temu, manio napisał(a): warunkach zastodolnych ( czyli bez prowadzenia ksiąg hodowlanych i inseminacji lecz na zasadzie każdy z każdym jak los pozwoli) daje jakikolwiek realne prawdopodobieństwo uzyskania stabilnej populacji wielu rodzin Jeżeli chodzi o moje wypowiedzi, nigdzie nie napisałem że jest czy nie jest możliwe. W tym drugim filmie gość opisuje że mają kilkadziesiąt pasiek w rejonie i działają w tym kierunku - czy coś z tego wyjdzie, nie wiem. 3 godziny temu, manio napisał(a): zalatujesz mi "naturalizmem" żeby nie napisac wprost . Moim zdaniem, masz niezdrowa fiksacje w tym temacie. Krajobraz nabiera odcienia czerwieni i próbujesz dojechać delikwenta do spodu, i już za chwilę nie będziesz patrzył czy to swój czy nieprzyjaciel - byle dać w ryj. A rezultat tych tyrad jest ogólnie mówiąc żaden. Cytuj
Tadek11 Opublikowano Czwartek o 13:23 Opublikowano Czwartek o 13:23 15 minut temu, MAQ napisał(a): Krajobraz nabiera odcienia czerwieni i próbujesz dojechać delikwenta do spodu, i już za chwilę nie będziesz patrzył czy to swój czy nieprzyjaciel - byle dać w ryj. Panowie 🙂 , trochę mniej emocji 😁 żeby nie obrażać się nawzajem. To tylko dyskusja nad hipotezami , nic osobistego. 1 Cytuj
Tadek11 Opublikowano Czwartek o 13:35 Opublikowano Czwartek o 13:35 18 godzin temu, MAQ napisał(a): W skrócie: naukowcy są zdania że zachowania ograniczające rozwój warrozy są obserwowalne i jak najbardziej powinno się na nie patrzeć w procesie selekcji. No tak może są obserwowane przez jakichś zapaleńców pszczelarzy , ale jak ja mam zaobserwować u siebie w pasiece czy mam w ulu dostatecznie dużo pszczół pielęgniarek , które mają pieczę nad czerwiem pod kątem zdrowotności czerwiu już zasklepionego i jak takie pszczoły mam u siebie w pasiece sam selekcjonować w pierwszej kolejności i porzucić selekcjonowanie pod kątem innych korzystnych cech hodowlanych jak miodność , łagodność , odporność na choroby itp. co osobiście selekcjonuje Ja w pierwszej kolejności selekcjonuje tylko te pszczoły pod względami miodności i łagodności w obsłudze i jak jeszcze równolegle selekcjonować pod względem czy jest wystarczająco dużo pszczół pielęgniarek , które badają każdą komórkę czy jest porażona pod za sklepem , jak to technicznie zbadać ile tych pielęgniarek jest w rodzinie ? Może dla przypomnienia cytat o tych "pielęgniarkach pszczołach" Cytat Oto sposoby, w jakie pszczoła wschodnia chroni się przed roztoczem warrozy. 1 ) Pszczoły wschodnie mają lepsze zachowanie w zakresie pielęgnacji w porównaniu do pszczół zachodnich, co pomaga im usuwać i zabijać dorosłe samice roztoczy z dorosłych pszczół. 2) Pszczoły pielęgniarki mogą wykryć zakażone czerwie robotnic. Odsklepiają i usuwają porażone poczwarki, zanim roztocze warrozy będzie mogło się rozmnażać. 3) Pszczoły pielęgniarki uszczelniają zakażone komórki, co powoduje śmierć roztoczy, ponieważ są one uwięzione w komórce. 4) Wschodnie kolonie pszczół miodnych przechodzą przez dłuższy okres bez czerwiu trutowego, co powoduje, że roztocza Varroa wchodzą w fazę foretyczną i powoduje spadek ogólnej populacji roztoczy. Cytuj
manio Opublikowano Czwartek o 13:52 Opublikowano Czwartek o 13:52 3 godziny temu, MAQ napisał(a): Moim zdaniem, masz niezdrowa fiksacje w tym temacie. Ja mam fiksację ? Bo bazuję na naukowym "profesorskim" podejściu do pszczół ich hodowli i selekcji . Bo nie wierzę w bajdy nieuków ? Problem polega na tym ,że warroza jest idealnie dopasowana do cyklu rozwojowego pszczoły europejskiej. Drogą przeszkodą jest ,że pszczoły nie zauważają pasożytującego na nich dręcza i nie wykonują prostej zdaje się czynności jaką by było samooczyszczanie . To jakby człowiek nie widział na grzbiecie pasożyta wielkości królika. Naukowcy próbowali skrócić czas rozwoju larwy pszczelej , obserwując choćby pszczołę zafrykanizowaną , której warroza nie zagraża. Jak to w życiu bywa. Osiągane sukcesy szybko znikały - bo taka jest natura pszczół i zmiennej genetyki. Miałem nawet taką pszczołę z domieszką pszczoły z Kolumbii - roiły się szybciej niż zakwitał rzepak więc nie wiem jak tam u nich było z warrozą . Bez względu na wielkości rodziny. Więc raczej obrały taktykę pszczoły wschodniej ? Więcej nadziei mam raczej w wynalezieniu zabiegu czy substancji , która oznakuje żerującą warrozę tak aby pszczoły zaczęły się z niej oczyszczać. Tu nie słyszałem o sukcesach. Substytutem tego jest poszukiwanie , selekcja pszczół o zwiększonym instynkcie higienicznym o czym te cudowne filmiki. Szeroko pojętym , którego namacalnym objawem jest otwieranie komórek z porażonym czerwiem. Kierunek może i dobry , ale historia znana od lat i efekty nikłe , głównie marketingowe - lepiej się sprzedają niż wykłe. Miałem pszczoły VR i na moje warunki były zbyt agresywne . Widać i tu coś za coś. Miałem już agresywne pszczoły i sam nie mam przed nimi respektu , ale przecież nie będę siedział sam w pasiece i jeszcze tłumaczył się sąsiadom ,że to fajne pszczoły VR . A wcale nie były fajne ani choć przeciętnie miodne. Nie jestem przeciwny takim poszukiwaniom , choć nie wierzę ,że kiedykolwiek te zabiegi hodowlane dadzą oczekiwany skutek. Irytujące dla mnie jest natomiast, moim zdaniem zadęcie, kilku moim zdaniem nieuków, moim zdaniem kwestionujących elementarne zasady hodowli , selekcji i genetyki. Wydaje mi się, że ogłaszają co i raz sukces bo przeżyły im 4 rodziny na 24 (po prawdzie 23) idące do zimowli. Mnie to brzydzi , ale jak piszesz jestem zafiksowany i jestem patologicznie wrażliwy na "nie zabijaj" . 3 godziny temu, MAQ napisał(a): nigdzie nie napisałem że jest czy nie jest możliwe. dlatego zapytałem wprost , nie wiedziałem że wywoła to atak szału. Nie irytuj się , może jestem zbyt bezpośredni w wypowiedziach , ale przecież to banalna w swej treści dyskusja i mocno przebrzmiałe fakty. 3 godziny temu, MAQ napisał(a): Ja stosuję zabiegi na waroze I tak trzymaj , a filmiki oglądamy , czytamy i trzymamy kciuki tylko może nie tm gdzie bród , smród i ubóstwo umysłowe. Sorry za szczerość i wybacz mnie staremu jeśli poczułeś się dotknięty. Polemika ma swoje prawa , których być może nadużyłem 1 Cytuj
michal79 Opublikowano Czwartek o 16:41 Autor Opublikowano Czwartek o 16:41 2 godziny temu, manio napisał(a): Miałem nawet taką pszczołę z domieszką pszczoły z Kolumbii Czy ja k.wa dobrze czytam??? Ktoś do polskich pszczół domieszał genetykę pszczół afrykanizowanych z Kolumbii i rozprowadzał to po klientach? Przecież to jest szczyt pszczelarskiej głupoty. Wystarczy elementarna wiedza, jak stabilną i ekspansywną hybrydą są pszczoły afrykanizowane. Niech zgadnę - znany nam już z innych historii hodowca? A tutaj na temat "sukcesu" https://michalowepszczoly.blogspot.com/2025/03/ciezka-zimowla-czy-przekroczymy-50-strat.html Cytuj
Beeman Opublikowano Czwartek o 16:57 Opublikowano Czwartek o 16:57 8 godzin temu, MAQ napisał(a): 18 godzin temu, Beeman napisał(a): żadnych doktorów nie potrzebuje 11 godzin temu, manio napisał(a): To wie każdy Brzmi to mocno... optymistycznie Samo liczenie osypu to nie jest wskaźnik. Gdy porażenie jest duże to i naturalny osyp jest relatywnie większy, pisze o tym Liebig w swojej książce Nie liczę dobowego osypu bo to jest niewiarygodna diagnoza, choć by dla tego że mam mrówki. Dla mnie wiarygodnym wskaźnikiem jest ilość warozy na dennicy po leczeniu. Ilość miodu w nadstawkach i łagodność bo przyjemnie pracować w takim ulu. To w jaki sposób rodzina pszczela dochodzi do tego mało mnie to interesuje Resztę napisał Manio więc nie będę się powtarzał bo podzielam to co napisał. Cytuj
Beeman Opublikowano Czwartek o 19:29 Opublikowano Czwartek o 19:29 2 godziny temu, michal79 napisał(a): A tutaj na temat "sukcesu Wybacz ale co ten graf ma udowodnić? Że źle leczysz pszczoły? Jak byś do tego dołączył jeszcze jeden parametr a w zasadzie dwa to by może ostudziło nowych adeptów nie leczenia. Chodzi o ilość do zimowli. A może nie mieściło by się w skali? Albo wizualnie pokazało by że to nie sukces a porażka. Cytuj
michal79 Opublikowano Czwartek o 19:49 Autor Opublikowano Czwartek o 19:49 15 minut temu, Beeman napisał(a): Jak byś do tego dołączył jeszcze jeden parametr a w zasadzie dwa Proszę bardzo, nie robię z tego żadnego sekretu. Zacząłem od jednej rodziny i tyle "materialnie" stracę, jeśli populacja zginie. Reszta to jest mój własny hobbystyczny czas spędzony na dążeniu do wartościowego dla mnie celu, jakim jest 15 sezonów populacji rodzin pszczelich bez zwalczania dręcza. Czerwone plus niebieskie = tyle weszło do zimowli. Niebieskie = tyle przezimowało. Cytuj
lech Opublikowano Czwartek o 20:47 Opublikowano Czwartek o 20:47 6 godzin temu, manio napisał(a): Ja mam fiksację ? Bo bazuję na naukowym "profesorskim" podejściu do pszczół ich hodowli i selekcji . Bo nie wierzę w bajdy nieuków ? Problem polega na tym ,że warroza jest idealnie dopasowana do cyklu rozwojowego pszczoły europejskiej. Drogą przeszkodą jest ,że pszczoły nie zauważają pasożytującego na nich dręcza i nie wykonują prostej zdaje się czynności jaką by było samooczyszczanie . To jakby człowiek nie widział na grzbiecie pasożyta wielkości królika. Naukowcy próbowali skrócić czas rozwoju larwy pszczelej , obserwując choćby pszczołę zafrykanizowaną , której warroza nie zagraża. Jak to w życiu bywa. Osiągane sukcesy szybko znikały - bo taka jest natura pszczół i zmiennej genetyki. Miałem nawet taką pszczołę z domieszką pszczoły z Kolumbii - roiły się szybciej niż zakwitał rzepak więc nie wiem jak tam u nich było z warrozą . Bez względu na wielkości rodziny. Więc raczej obrały taktykę pszczoły wschodniej ? Więcej nadziei mam raczej w wynalezieniu zabiegu czy substancji , która oznakuje żerującą warrozę tak aby pszczoły zaczęły się z niej oczyszczać. Takiej substancji nie musi Kolega szukać bo już jest znaleziona. To kwas szczawiowy , który w wyniku sublimacji lub polewania pszczół powoduje , że pszczoły czują ugryzienie przez warrozę i dlatego uszkadzają i zrzucają ją na dennicę , gdzie ginie. Przecież sam kwas szczawiowy nie zabija warrozy , a jednak warroza ginie. 1 Cytuj
Tadek11 Opublikowano Czwartek o 21:47 Opublikowano Czwartek o 21:47 44 minuty temu, michal79 napisał(a): Czerwone plus niebieskie = tyle weszło do zimowli. Niebieskie = tyle przezimowało. Cały czas zachęcam Kolegów do mniej emocjonalnych wpisów. To jest Twój Michał cel hodowania pszczół zakładam , żeby udowodnić swoją tezę , że można hodować pszczoły bez używania chemii do zwalczania warroa , reszta korzyści z trzymania pszczół się nie liczy to znaczy inne cechy dla których hodujemy pszczoły jak miodność , łagodność , liczy się rekord i statystyka ile przeżyją bez ingerencji chemicznej na pasożyta. My natomiast w większości pszczelarzy hodujemy pszczoły po coś nie tylko dla przyjemności obcowania z nimi i podglądania ich natury , a więc dla większości liczą się efekty takie jak miodność w ślad za tym siła rodziny w sezonie , bo słabiak który aby aby przeżyje zimę i rozpędzi się latem jako tako na pół czerwca , nie zapewni dobrych zbiorów , liczy się też łagodność przy obsłudze , szybki start na wiosnę słabiak tego nie zapewni itp. Napisz coś o sile swoich przezimowanych rodzin i jakie masz sukcesy podczas miodobrań w roku ile kg. z rzepaku z akacji czy wielokwiat , ile miodobrań w roku , ile razy w roku roją Ci się te rodziny co przezimowały bez chemii i o stopniu ich agresywności , bo zakładam z własnego doświadczenia że te higieniczne pszczółki to jednak nie są takimi potulnymi barankami . Ja też bym tak potrafił żeby , żeby mi w żadnym ulu nie padła rodzina , dzielił bym , wymieniał matki poprzez likwidacje starej pod koniec maja i w rezultacie miesiąc przerwy w łańcuchu rozmnażania warrozy , zabierał ramki z krytym czerwiem pod zasklepem z warrozą do odkładów w których by ona nie mogła przejść na następne larwy i musiała by miesiąc czekać na pojawienie się czerwiu zanim matka się wygryzie i unasieni lub po prostu zamykał bym w izolatorach czasowo na przykład Chmary lub te co pokazywał Dr. Olszewski i takimi zabiegami bym utrzymywał bez chemii . A te pszczoły na karku z pasożytem by spadły i tak zimą na dennice ale nie wszystkie , coś by pozostało w ulu bo stopień porażenia nie był by krytyczny dla upadku rodziny. I jak pisałem kiedyś , żyją ale co to za życie , żeby na nie popatrzyć i dla satysfakcji że udało się ? Pozdrawiam Cytuj
lech Opublikowano Piątek o 05:17 Opublikowano Piątek o 05:17 W dniu 9.09.2025 o 22:08, michal79 napisał(a): W rodzinie pszczelej bez cech odpowiedzialnych za tolerancję może to być prawdą. Ale najwyraźniej w części rodzin tak nie jest, skoro żyją. Ale może to jest jakaś forma aktywnego ignorowania faktów i powtarzania zaczytanych formułek? A może są inne przyczyny , że niektóre nieliczne rodziny potrafią przeżyć bez zwalczania warrozy? Przecież wiadomo , że na skrajne rodziny w rzędzie pszczoły wracające z pola często zalatują. Oprócz miodu zostawiają tam też warrozę co wpływa na jej ilość przyczyniając się do szybszego upadku rodziny. Dlatego skrajne rodziny szybciej padają z powodu warrozy. Niektóre rośliny takie jak np. facelia ze względu na budowę kwiatów skuteczniej zrzucają warrozę z pszczół i rodziny odwiedzające te kwiaty mają warrozy mniej. Nie bez znaczenia jest też genetyka warrozy. W wyniku stosowania Apiwarolu warroza zmieniła termin ponownego wejścia na czerw . Kiedyś wchodziła po 6 dniach , a dzisiaj po 2 dniach. Ta różnica spowodowała skrócenie cyklu rozwoju warrozy z 18 dni do 14 dni. Ta drobna różnica spowodowała , że warrozy jest 6 razy więcej !!! Kolega nie wie po ilu dniach Kolegi warroza wchodzi na czerw w poszczególnych ulach , bo prawdopodobnie w "obiegu" są różne genetycznie warrozy. Z jednej warrozy z komórki powstaje średnio 1,5 warrozy. Czyli czas rozwoju pszczoły wynoszący 21 dni jest taki graniczny , gdzie raz lęgnie się jedna warroza , a w drugiej komórce np. 2 sztuki co daje średnio 1,5 warrozy . Teraz niech Kolega sobie wyobrazi , że z powodu temperatury wychowu czerwiu zwiększymy czas wychowu larwy pszczelej z 21 dni do np. 23 dni. Wtedy ilość warrozy z jednej sztuki nie będzie wynosić 1,5 sztuki tylko 2 lub nawet 3 sztuki. Przecież będzie to ogromna różnica w ilości warrozy której nie chce mi się nawet liczyć. Do takiej zmiany temperatury wychowu dochodzi z różnych powodów. Ule z otwartą osiatkowaną dennicą , słabo izolowane , ustawione w głębokim cieniu , w przeciągu są pierwszymi co przychodzą mi na myśl. W związku z tym powinien Kolega ponownie przemyśleć czy warto nie zwalczać warrozy dręcząc pszczoły. Przecież decydując się na hodowlę zobowiązał się Kolega dbać o nie. Cytuj
manio Opublikowano Piątek o 12:08 Opublikowano Piątek o 12:08 (edytowane) 15 godzin temu, lech napisał(a): To kwas szczawiowy nie żartuj sobie , bo to substancje bardzo agresywne i niebezpieczne. Zdecydowanie nie o tym pisałem. Dziś to jedyna alternatywa dla twardej chemii . Edytowane Piątek o 12:13 przez manio Cytuj
MAQ Opublikowano Piątek o 15:06 Opublikowano Piątek o 15:06 W dniu 11.09.2025 o 15:35, Tadek11 napisał(a): jak ja mam zaobserwować u siebie w pasiece czy mam w ulu dostatecznie dużo pszczół pielęgniarek Tadek, ale ja Tobie nic nie "karzę", napisałeś gdzieś na początku że pszczoły nie mają żadnych mechanizmów żeby działać przeciw warrozie, a moim zdaniem takowe istnieją, tylko rzadko się ich szuka. Czy to będzie możliwe do rozpropagowania to inna historia, jeśli obejrzałbyś drugie nagranie zobaczysz o czym mówi prezentujący i jak grupa pszczelarzy do tego podchodzi. W dniu 11.09.2025 o 15:52, manio napisał(a): Kierunek może i dobry , ale historia znana od lat i efekty nikłe , głównie marketingowe - lepiej się sprzedają niż wykłe. I się zgadzam, ja żadnych magicznych VR pszczół nie kupowałem i nie planuje. Jako zastodolniakowi podoba mi się idea że pszczelarz zorientowany w temacie byłby w stanie z tego co ma takie pszczoły wyłapać i dalej ją rozmnożyć. Dobrze rozumiem że nic z tego może się nie przenieść, ale skoro zastodolniaki robią tak z rodziną która sobie dobrze żyje i przyniosła im dużo miodu, to czemu nie spróbować z inną cechą? W dniu 11.09.2025 o 15:52, manio napisał(a): Sorry za szczerość i wybacz mnie staremu jeśli poczułeś się dotknięty. Polemika ma swoje prawa , których być może nadużyłem Nie masz za co przepraszać i się nie obrażam. Po prostu liczę że w przyszłości, dyskusja na te (jak wygląda kontrowersyjne) tematy będzie bardziej rzeczowa niż emocjonalna, i może z mojej strony też 1 Cytuj
michal79 Opublikowano Piątek o 18:28 Autor Opublikowano Piątek o 18:28 W dniu 11.09.2025 o 23:47, Tadek11 napisał(a): o stopniu ich agresywności , bo zakładam z własnego doświadczenia że te higieniczne pszczółki to jednak nie są takimi potulnymi barankami Pisałem nie raz, nie dwa. Po co mam znowu pisać, skoro nie zapamiętujesz? Z reguły nie używam podkurzacza i pracuję gołymi rękami. W dniu 11.09.2025 o 23:47, Tadek11 napisał(a): coś o sile swoich przezimowanych rodzin i jakie masz sukcesy podczas miodobrań Też już pisałem. Dają trochę miodu. Stosuję najprostszą gospodarkę w ulu wielkopolskim, polegającą na wstawieniu półnadstawki do rodziny, która zamieszkuje cały 8 ramkowy korpus. Korpus niżej traktuję jako buforowy, tylko najsłabsze rodzinki go nie mają. Cytuj
michal79 Opublikowano 5 godzin temu Autor Opublikowano 5 godzin temu Ruszyła przedsprzedaż książki "Hobbystyczne pszczelarstwo bez chemii" Mogę z ręką na sercu napisać, że ją przeczytałem 😛, i polecam wszystkim, którzy chcą przywrócić pszczelarstwo w Centralnej Europie do jego właściwej, bezchemicznej formy. Dużą część poświęciłem na odkłamanie historii polskiej pszczoły rodzimej. W rozdziale "Lokalność, a potencjał do prowadzenia pszczół bez chemii" tłumaczę, dlaczego sporą część tej publikacji poświęciłem właśnie stronie historycznej. Docenił to zresztą recenzent książki, prof. Adam Tofilski. Bardzo wiele ta część dzieła zawdzięcza dyskusjom z tego forum, a dwóch użytkowników zostało z nicka wymienionych nawet. Dwaj koledzy zapisaliście się w historii literatury. Jest to @Krzychu oraz @manio, którym chciałem podziękować za wartościowy wkład do mojej wiedzy na temat przemieszczania się trutni. Zupełnie szczerze i odkładając wszystko inne na bok. O ile nic się nie zmieniło w trakcie druku, jesteście dokładnie na stronie 181, w przypisie nr 169. Do moich testerów należeli też rodzina i przyjaciele, którzy nawet nie posiadając szerokiej wiedzy pszczelarskiej mówili mi, że książka wciąga. https://pasiekasmakulskich.pl/produkt/hobbystyczne-pszczelarstwo-bez-chemii/ 1 Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.