Skocz do zawartości
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

I czym tu się martwić? Miód w plastrach trutowych smakuje tak samo dobrze, budują co potrzebują.

U mnie mają ramkę pracy ale wcześniej była ubiegłoroczna lekko nadbudowana węza i przerobiły ja całą na trutowo.

Zdrowe są i jest chęć robić chłopaków :)

  • Dziękuję 1
Opublikowano

U mnie już po ałyczach pod wpływem podmuchów sypia się płatki . Rzepak w okolicy do połowy łydki . Próżno szukać jakiś wybujałych kwiatostanów . Wiosna u mnie najlepsza jaka była od początku zabawy z pszczelarstwem . Pięknie nosiły wierzby , skończyły alycze , kwitnie klon , za chwile drzewka owocowe . A pogoda sprzyja na zbiory pyłku i rozwój . Cała weza nadmiarowa która zimowała w magazynku trafiła do Uli . Zaczynam zabawę z wytapianiem wosku , drutowanie  , czyszczenie itd. 

Opublikowano

To u mnie ałycze wciąż kwitną choć to pewnie ich końcówka.  Ale na pierwsze miejsce wysuwa się mniszek.  Z dnia na dzień robi się żółto. Na razie rowy i okolice płotów ale łąki też pomału rozkwitają.

  Cztery rodziny mam mega mocne, w zasadzie mógłbym zrobić odkłady. Ale z odkładami poczekam do rzepaku, gadałem z rolnikiem u którego będę stawiał, szacuje że za trzy tygodnie może być już kwiat.  Do rzepaku tymi silnymi zasilę średnie ale rokujące, może się uda 8 produkcyjnych na rzepak wystawić i potem odkłady ze starą matką. Ciekawe kiedy zakwitnie akacja, wszystko mocno przyśpieszone tego roku...

  Póki co trzeba na gwałt węzę w nadstawki wtopić, może jeszcze coś  z mniszka zdążę odwirować przed rzepakiem...

Opublikowano

Chwilowe ochłodzenie wstrzymało rozwój. U mnie pszczoły jeszcze bardzo słabe, ale pogoda się poprawia, więc w końcu muszą się zacząć rozwijać. Na wszelki wypadek korpus gniazdowy dałem na spód i dołożyłem korpus na górę. W większości rodzin położyłem gazetę między korpusami. Kontrola za tydzień

Opublikowano
20 godzin temu, Marco napisał(a):

Chwilowe ochłodzenie wstrzymało rozwój. U mnie pszczoły jeszcze bardzo słabe, ale pogoda się poprawia, więc w końcu muszą się zacząć rozwijać.

Tegoroczny sezon nie zapowiada się na dobry dla pszczół ☺️ 

Opublikowano
3 godziny temu, Tadek11 napisał(a):

Tegoroczny sezon nie zapowiada się na dobry dla pszczół ☺️ 

Może pod kątem suszy.

Natomiast na ten moment pogodowo jest aż za dobrze, zazwyczaj gdy kwitnie tarnina i klony to pogoda uniemożliwia loty, a teraz ideał.

Z tym że u mnie nie obserwuje obfitości nektaru, wczoraj na wadze +600g.

Dziś pierwszy dzień gdy widziałem że nie interesuje ich poidło, chyba siedzą na dzikich gruszach które zakwitły.

  • Lubię 1
Opublikowano (edytowane)

Rozwój taki i pszczół już tyle, że postanowiłem w 18-tkach dać korpus z węza pod gniazdo jako bufor oraz jedna miodnie, a w langach jako że mają już bufor to samą miodnie. U mnie to już był ostatni moment - tyle pszczół a czerwiu też dużo, byle się pomieściły.

Klony zakwitły, ałycze w pełni (nigdy nie widziałem tak obfitych i gęstych kwiatów na nich) a i mniszek się pojawia 

 Zaraz wystartują wiśnie, czereśnie jabłonie i wszystko zatoczy swoje koło. 

Edytowane przez Krzychu
  • Lubię 1
Opublikowano

U mnie weza powędrowała na sama górę już początkiem tygodnia . Wczoraj zajrzałam do górnych korpusów wyjęłam tylko po środkowej ramce w celu kontroli . Matki już się w 99% rozgościły na samej górze . Jedna rodzina nawet matki tam nie wpuściła , odbudowała wszystkie ramki zostały zewnętrzne gdzie już budowały a w środkowe naładowały miód . Nie daje korpusów wezy na dennice bo moje pszczoły uważają ze będą budować w górę . Jedna rodzina rok temu aż do lipca nie zamierzała zejść w dół …. Nie był to słabiak . Byl to ostatni ul który przesiedlałam ze starych ramek na nowe . Powstał tam trochę miszmasz . Dwie połówki dadanta 1/2 i na to korpus ze starymi ramkami w zabudowie cieplej z improwizowanym dystansem i daszek . Matka cały czas z uporem maniaka siedziała w  srodkowym  (Dadant) i na samej górze gdzie były ramki do wycofania a do korpusu na dennicy nawet się nie wybierała . Pszczoły odbudowały te dwa dadanty ale matka pchała się na górę . Koniec końców zabrałam cały ten czerw z tymi ramkami które chciałam wycofać i zrobiłam odkład … Zakładałam kratę odgrodowa 4 razy i ciagle mi przełaziła do tego Górnego …. Miodu to od nich nie zabrałam . Cała operacja zaczęła się od początku maja …

Opublikowano

Kwietniowe ochłodzenie wybiło mi jeszcze kilka rodzin. Uczciwość nakazuje napisać, że u pszczół ze zwalczaną warrozą straciłem jedną - matka strutowiała w trakcie zimowli.

 

U bezchemicznych jednak załamanie straszne. Przeżyło 4 z 23. Ostatnie kilka lat byłem raczej przyzwyczajony do strat poniżej 20%. Najwyraźniej geny się w końcu rozmyły...

Samemu nie jest łatwo.

Opublikowano
4 godziny temu, Madzin napisał(a):

zabrałam cały ten czerw z tymi ramkami które chciałam wycofać i zrobiłam odkład

No to śmiałe posunięcie 😁 A trutnie masz już ? To tanga  trzeba dwojga . 😁

Opublikowano
40 minut temu, Tadek11 napisał(a):

No to śmiałe posunięcie 😁 A trutnie masz już ? To tanga  trzeba dwojga . 😁

Nie nie to w zeszłym roku ;) od maja do lipca bujalam się z ta rodzina by weszła całkowicie na dadanta 

Opublikowano
12 godzin temu, michal79 napisał(a):

Kwietniowe ochłodzenie wybiło mi jeszcze kilka rodzin. Uczciwość nakazuje napisać, że u pszczół ze zwalczaną warrozą straciłem jedną - matka strutowiała w trakcie zimowli.

 

U bezchemicznych jednak załamanie straszne. Przeżyło 4 z 23. Ostatnie kilka lat byłem raczej przyzwyczajony do strat poniżej 20%. Najwyraźniej geny się w końcu rozmyły...

Samemu nie jest łatwo.

 

Bardzo duże straty. I co teraz ? Jakie dalsze plany? 

  • Smutny 1
Opublikowano
W dniu 18.04.2025 o 10:37, michal79 napisał(a):

Kwietniowe ochłodzenie wybiło mi jeszcze kilka rodzin. Uczciwość nakazuje napisać, że u pszczół ze zwalczaną warrozą straciłem jedną - matka strutowiała w trakcie zimowli.

 

U bezchemicznych jednak załamanie straszne. Przeżyło 4 z 23. Ostatnie kilka lat byłem raczej przyzwyczajony do strat poniżej 20%. Najwyraźniej geny się w końcu rozmyły...

Samemu nie jest łatwo.

   W kwietniu z mojego skromnego doświadczenia- padają totalne mocno porażone zdechlaki. Ewentualnie uciekają z ula. W tym roku sam widziałem takową ucieczkę u siebie. Rodzina z bardzo starą matką opuściła ul i osiadła 2 m przed ulem na krzaku. Większość pszczół została w ulu. Nauczka dla mnie by nie zimować bardzo starych matek i  notować sobie na ulu ile sezonów ma matka ( nie stosuję opalitków).

   Co do Twoich bezchemicznych pszczół- myślę ze to nie kwestia genów rozmytych. Z tego co pamiętam opis jak je prowadzisz co w każdym sezonie miały jakiś okres bezczerwiowy.  W obecnym czasie to lepsza forma walki z warozą niż kolejne tabletki spalone w ulu. Ale jeśli się kiepsko wstrzeliłeś z wywołaniem okresu bezczerwiowego to być może było wystarczająco dużo pasożyta na pszczole lotnej by doprowadzić rodziny do upadku.  Gdybyś w tym okresie bezczerwiowym  zastosował coś zabijające warrozę na pszczole lotnej to pewnie bilans byłby odwroty. Wystarczyła by jedna tabletka albo paski z kwasem... Tak mi się zdaje.

  • Lubię 3
Opublikowano
4 godziny temu, gajowy napisał(a):

W kwietniu z mojego skromnego doświadczenia- padają totalne mocno porażone zdechlaki.

i to jest słuszna diagnoza . Warroza to nie tylko udręczenie pszczół samym żerowaniem na ciele pszczoły , ale również przenoszenie infekcji wirusowych . Pisałem wielokrotnie o potężnych najazdach warrozy , które dużo dzielniej przeżywały pszczoły . Dziś oprócz samej warrozy towarzyszą pszczołom inne choroby , których nie widać na oko i widzimy tylko po zmarłych rodzinach.

Cud się nie zdarzył i nie zdarzy , chałupnicza metoda nie ma żadnych szans co od początku było do przewidzenia. Stosowane metody jedynie odroczyły nieuchronny wyrok , co nie uwalnia od winy okrutnego  trzymacza z sadystycznymi ambicjami.

21 godzin temu, Krzychu napisał(a):

Jakie dalsze plany? 

pewnie tradycyjnie wirowanie trupich plastrów i dalsza hodowla udręczonych schorowanych  pszczół z cudownej linii matecznej . Smutne ,że niektórym nawet łopatą rozumu nie nałożysz.

Opublikowano
W dniu 19.04.2025 o 21:04, manio napisał(a):

to jest słuszna diagnoza . Warroza to nie tylko udręczenie pszczół samym żerowaniem na ciele pszczoły , ale również przenoszenie infekcji wirusowych

I ja wciąż mam 3 takie zdechlaki, gdzie matki są młode, rodziny czyste od pasożyta a one liczą sobie garstkę. I co teraz z nimi ? Same się wyleczą od wirusów? Przy następnej wizycie chyba je połączę chociaż dwie z nich i tak już były łączone czyli tak jakby było zdechlakow z początkiem roku 5. 

Opublikowano
W dniu 18.04.2025 o 23:06, Krzychu napisał(a):

Jakie dalsze plany? 

 

Wykaraskać się zdrowotnie, rozmnażać to, co przeżywa, pracować nad strefą dominacji własnych trutni, żeby zmniejszyć zjawisko "rozwadniania genów".

I się zobaczy.

Opublikowano
15 godzin temu, Krzychu napisał(a):

I co teraz z nimi ?

Ja takie rozganiam i same się wproszą do innych rodzin bez problemu. Na coś się wtedy przyda ich trud zimowania. Nie łączy się zdechlaków jeśli nie idzie za tym wymiana matek. Jeśli nie są udręczone warrozą to winę za zdechlactwo ponosi marna genetyka matki.

Opublikowano
5 godzin temu, manio napisał(a):

Jeśli nie są udręczone warrozą to winę za zdechlactwo ponosi marna genetyka matki.

A jeśli nie genetyka to może być starość. Mi podobnie zostały trzy zdechlaki ze starymi matkami. Pasożyta nie widać, stoją w miejscu z rozwojem a w zeszłym sezonie jeszcze były ok. Matki co najmniej 3-letnie. Jak będzie czas to dam im po jednodniówce, jak przyjmą choć jedną i się  unasienni to je połączę.  Jak się unasienni więcej to po rzepaku zasilę  od innych rodzin jeśli na nowych matkach ruszą.

Opublikowano
9 godzin temu, michal79 napisał(a):

Wykaraskać się zdrowotnie,

I na tym się skup, nawet pszczoły nie są ważniejsze. Dla niektórych jesteś niezastąpiony zapewne , w dobrym zdrowiu.

  • Lubię 1
Opublikowano
7 godzin temu, manio napisał(a):

Ja takie rozganiam i same się wproszą do innych rodzin bez problemu. Na coś się wtedy przyda ich trud zimowania. Nie łączy się zdechlaków jeśli nie idzie za tym wymiana matek. Jeśli nie są udręczone warrozą to winę za zdechlactwo ponosi marna genetyka matki.

 

I tak chyba zrobię, a winę ponosi chyba jednak to udręczenie varroza. Bo było u mnie jej dużo. Genetyka matek i ich wiek raczej nie bo to dwuletnie i roczne, a inne matki siostry dobrze się bujnęły 

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.