Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Migawki z Michałowych toczków


Recommended Posts

  • 3 weeks later...

U Mirka to się tak jakby zaczęło. W początkach mojej przygody, z Dziadkiem przenosiliśmy ule od jego kolegi, na reaktywowane pasieczysko pod Krasnymstawem. Zostały w zasadzie dwie rodziny, najbardziej wredne. Żeby sobie wyobrazić, co tam się stało, musisz zasadzić żywopłot, wyższy niż dwóch ludzi wzdłuż płotu posesji. Rośnie od ulicy i odgradza ule. W stronę domu wąskie przejście wzdłuż tego żywopłotu, szerokie może na jednego chłopa, dwóch w kapeluszach już się za łatwo nie minie. A po drugiej stronie tego przejścia długi stojak, na nim ule, z wylotkami oczywiście w stronę ogrodu i domu.  

Tak że jak Dziadek wchodzi na sam koniec tej ścieżki między żywopłotem a ulami, a ja staję przy drugim od końca, to on już dużo manewru nie ma. Jest w takiej ślepej uliczce.

Zazwyczaj pracuję z podwiniętymi rękawami i gołymi rękami. Rozdzielam spokojnie korpusy i unoszę ten wyższy. Zupełnie jeszcze bezstresowo obserwuję nowy widok: strumień, ale dosłownie linia ciągła, z pszczół które wypryskują ze szczeliny, którą właśnie otworzyłem. 

Potem dzieje się szybko. Krzyk Dziadka, że rzucaj to! Uciekamy! Mój kochany 85 letni mentor przeciskający się za moimi plecami i biegnący w podskokach ku zbawczej bramie. Nie bez kozery mówią, że pszczelarstwo to zdrowie. 

Pszczoły na moich rękach, dość dużo, jakby obsiadły ramkę. 

Ale oto dzieje się kolejna rzecz dziwna: Wszystkie pszczoły po sekundzie wahania zrywają się z moich rąk do lotu i lecą za Dziadkiem. 

Wszystkie, za wyjątkiem dwóch. 

Na szczęście z dwoma żądłami odstawić korpus na miejsce jeszcze spokojnie się da.

Edited by michal79
  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

25 minut temu, daro napisał:

Tak tak a najważniejszy w pasiece mocny pasek w gaciach .

 

U początków mego pszczelarzenia powziąłem postanowienie, że będę sobie radził z pszczelą agresją nie szybkimi nogami, a pokorą i czystym sercem. 

Najgorzej było tego dotrzymać w pewnym innym momencie. Nie wiem jak z weną dzisiaj, ale spróbuję opisać.

 

Otóż jest już rok później od tego przenoszenia. Te dwa najbardziej wredne ule są nadal wredne. I nadal bardziej Dziadka nie lubią, niż mnie. No ale to on w końcu im tam grzebie głównie, nic dziwnego. Za to jak już się wkurzą, to każdego gonią. Trochę do kobiet może mają więcej tolerancji (relacja gospodarza, którego pole jest przed wylotkami).

 

Ja jestem w masce MP5, odymiam Apiwarolem skrajny ul po mojej stronie. Mam jakąś wrażliwość na ten dym... nawet jak mi się filtr przeterminuje w masce i wciągnę jednego bucha, to kaszlę i pluję. Widzę po chmurze pszczół w drugim końcu pasieki, że Dziadek otworzył swoje ulubienice. Ale to jakieś 30 metrów... zresztą, nic teraz nie zrobię, kapelusza pszczelarskiego na maskę MP5 z filtrem nie dam rady naciągnąć. 

 

Potem nagle dwie pszczoły zaczynają gryźć i łazić mi po włosach. Aha... Dziadek do mnie podszedł i postanowił o coś zapytać. Wokół niego chmurka pszczół.

Tylko ja nie mogę w tej masce mówić. Trochę też niepolitycznie przed wylotkiem, z włączonym odymiaczem, machać rękami żeby odszedł. Nie wiem do dziś, jak to się stało że nie dostałem wtedy żądła. Ale na pewno pokory i czystego serca we mnie nie było. 

 

W tym roku wredoty wymieniły sobie po cichu matki. Pierwszy raz od trzech lat są grzeczne. Szkoda mi trochę, bo w odkładach są już kortówki od Wildego... Niedługo będą łączone a te z cichej wymiany - kasowane...

Edited by michal79
  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

W dniu 1.07.2020 o 11:24, michal79 napisał:

... pragnę zauważyć, jak pszczoły po potwierdzonym zdrowym czerwieniu matki same wyregulowały sobie obecność trutni w rodzinie.

Matka to sobie może regulować.Jaki czerw jest wychowywany i ile trutni ma być w rodzinie decydują robotnice jak im się.....PK

  • Dziękuję 1
Link to comment
Share on other sites

42 minuty temu, piotrpodhale napisał:

Matka to sobie może regulować.Jaki czerw jest wychowywany i ile trutni ma być w rodzinie decydują robotnice jak im się.....PK

 

No właśnie tak napisałem. Kiedy młoda matka zaczęła czerwić, pszczoły wyregulowały ilość trutni na mniejszą.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Izolacja matki na 21 dni, po czym wypuszczenie i jednorazowe odymienie Apiwarolem. Tak to się robi w mojej rodzinie od lat dwunastu? Dziadek jeszcze kombinuje z ramką pracy i odkładem zbiorczym, ale z tego co widzę, po dwóch latach zarządzania pasieką metodą opisaną przez ks. Dolinowskiego w XIX wieku, przyrosty roczne warrozy oscylują od 100 do 500 sztuk, ja sobie daruję te ramki pracy i odkłady zbiorcze zatem. 

 

Ale jako że nadal jestem w temacie świeżak, dopięty tylko do szanownego Dziadka mego w zeszłym roku, jeszcze za dużo detali mnie zaskakuje. Tak było i z tą rodziną. Na imię jej Dc.20.1. 

Piękna matka z dużym odwłokiem, aktywna obrona wylotka przed rabusiami i osami, największa sprawność w odkładaniu małych pożytków. Rodzinka dość sympatyczna. Rzekłbym, najlepsza na tym toczku, choć i te na skraju też niezłe. 

 

No to zaizolowana, pod koniec sierpnia. 21 dni później wracam, rano jeszcze wyjmuję zatyczki z izolatora i podważam narożnik wetkniętym patyczkiem (wtedy na 99% matka znajduje wyjście) ale później, jak przychodzi do odymiania, wszystko idzie nie tak. Jedzonko na rynku w Zamościu się przeciąga, zmrok zapada wcześniej, niż się spodziewałem. Zapominam latarki z czerwonymi diodami. Zapominam za dnia wsadzić do uli wkładki do liczenia osypanej warrozy.

Ogarniam to wszystko po ciemku przy latarce z telefonu, z okazjonalnie lądującą na mnie zbłąkaną do światła pszczołą.

A jeszcze warto wspomnieć, że noc ciepła i pszczoły w kupie na wylotku… Chlapię je deszczówką z jakiegoś garnka, którego Dziadek używa do zabezpieczania popiołów z podkurzacza.

I nie da się za bardzo tego przełożyć, bo jutro będę w innym województwie...

1.5 godziny na odymienie dwóch rodzin. Rekord normalnie. :D

Czy wspominałem, że to na granicy takiego zagajnika jest, i jeszcze coś wokół w ciemności po tym zagajniku chodzi łamiąc gałęzie?

 

W moich ulach wylotki są dwa, nieduże. Jeden przy dennicy, drugi w gniazdowym korpusie. Po odymieniu, żeby "esencja" dłużej krążyła nasycając ul zdrowotnym kadzidłem amitrazjanina, odtykam tylko wylotek górny. To ostatnia czynność przeprowadzona w świetle gwiazd, rozmytym przez plexiglas mojej maski bojowej. Bo odymiamy zachowując zasady BHP wszakże, wspomniałem? To wspominam, bo to ważne.

 

Na drugi dzień już samo podejście do uli pokazuje, że znowu coś spieprzyłem. 

c.d.n.

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

Próbowaliście kiedyś zamknąć w poliuretanowym ulu kota? Ja też nie, ale gdybym to zrobił, usłyszałbym podobne dźwięki, jakie przywitały mnie, kiedy rankiem podszedłem do odymionych uli. 

 

Pszczoły okazały się uparciuchami. Nie chciały zmienić sobie, ot tak przez noc, przyzwyczajeń. Wewnętrzna siła kazała im z uporem maniaka zgryzać dolny korpus od środka, zamiast wylecieć przez otwarty górny wylotek. W jednej z rodzin był to na szczęście jedyny problem. Ale we wspomnianej Dc.20.1 ... zaburzenie równowagi okazało się zbyt mocne. Najpierw zanikają larwy, które trzeba karmić. Potem czerw zasklepiony, który tzeba grzać. Dla pszczół coś mocno zaczyna się nie zgadzać, chociaż matka niby jest, zdrowa i młoda. No i to odymienie... A na koniec "niemożność" opuszczenia ula rano przez stare pszczoły, którym inne wyjście po prostu nie mieści się w paradygmacie. 

 

Tak to sobie przynajmniej teraz wszystko tłumaczę. Bo kiedy otwieram ul i wyjmuję pusty izolator, zauważam wyjątkowe rozbieganie całego ula, a na górnych belkach niższego korpusu kulę pszczół wielkości piłki tenisowej. Okłębiają sobie matkę, do tego po bokach widzę po kilka pszczół próbujących okłębiać inne pszczoły. Chaos, przewrót, rewolucja i anarchia. Ja już wiem do czego to zmierza. Ale o nie, nie pozwolę im, żeby jeszcze zaczęły robić sobie po zabiciu matki trutówki, a za dwa - trzy tygodnie, identyfikować larwy trutni jako samice i zakładać na nich mateczniki. Nie u mnie takie akcje, ja jestem prosty konserwatysta z Lubelskiego. Dla mnie tęcza to to, co było nad arką Noego po potopie.

 

W trybie pilnym rozgrzebuję kulę pszczół dłutem, matka miga mi odwłokiem i wchodzi w węższe miejsce między ramki. Potem rozpalam podkurzacz i szukam. Raczej nie będzie jej trudno znaleźć. W czasie rozpalania matka przewędrowała cztery ramki, widze ją jak w mniejszej kulce pszczół uparcie wlecze się do przodu. Dwie wiszą jej u skrzydeł, reszta to trochę chaos, nie wiadomo co jest czym. Zresztą, nie skupiam się na szczegółach i łapię matkę z jej otoczeniem w lokówkę podarowaną mi dawno temu przez Mamę. Potem podkurzaczem w tę lokówkę... i po chwili pod palcem przeciskają się na zewnątrz pszczoły. Aż zostaje sama matka i jedna prześladowczyni. Ale jej nastawienie jest już kompletnie obojętne. Może zadziałał dym, a może taka pszczela natura. 

W tym czasie górny korpus stoi obok. Kładę lokówkę na górne beleczki (z obu stron zabezpieczona profesjonalnie nakrętkami po Żywcu Zdroju). Pszczoły - wcześniej rozbiegane, wybuchają entuzjazmem. Dobry moment żeby potwierdzić moje teorie o pozytywnych sygnałach powrotu matki. Trzymam je jeszcze chwilę oddzielone lokówką, potem lekko odchylam nakrętkę. Pszczoły znów rzucają się na mamusię, ale jak odmiennie wygląda to rzucanie! Głaskanie czułkami, zarzucanie skrzydełkami niczym strzepnięcie niewidocznego pyłka, matka, o dziwo, wchodzi mi na rękę i tam chwilę spaceruje po palcach. Potem staje się znowu kulką pszczół, tylko kulką innej już natury. Znika między ramkami, a ja zamykam wszystko. Rabusie z innych uli nie próżnują.

Jeszcze przez pół godziny patrzę na wylotek, jak pszczoły wynoszą trupy - przewrotowców?

 

Podczas następnego przeglądu, tydzień później, zastaję mamuśkę całą i zdrową, chodzącą po ramkach. Chyba nawet jakieś jajo się trafia, ciężko znaleźć, wszystko zalane. Pszczoły spokojne jak krowy w Indiach. Już do wiosny nie będziemy zaglądać.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...
Podchodzę po cichutku, żeby nie stresować pszczół podczas zimowej pracy. Na czole czerwona lampka. W zasadzie w większości rodzin to wystarczy. Do kilku spraw podchodzę niezgodnie z kanonem pszczelarzy tradycyjnych i jest to między innymi umieszczanie wylotka tak, że pszczoły zimą prawie zawsze widać, zwłaszcza jak rodziny silne i zdrowe. A moje póki co takie są.
To jest niezwykła moc tych zwierząt. Do otworu wylotka i śmiertelnie groźnego mrozu mają centymetry. A jednak żyją. Wytwarzając i pobierając ciepło od koleżanek - innych komórek tego superorganizmu, który ktoś, kiedyś, w przedwojennej książce, sugerował nazywać "tym pszczelem". Niezwykła moc, a zarazem delikatność.
 
Do ostatniego ula podchodzę ze stetoskopem, bo postanowiły tak zakitować sobie wylotek, że kompletnie nic w głębi nie widać. To z kolei dobra ochrona przed ryjówkami i nornicami, które zimą są aktywne i mogą doprowadzić kulę pszczół do nerwów i cichej, acz brzydko pachnącej śmierci. Na działkach w środku miasta, to zagrożenie dla moich podopiecznych w szachu trzymają bezpańskie koty. Ach, jak ja je lubię, te dzikusy, to nie to co moje kanapowce. Jeden mi nawet czasem przyniesie swoją zdobycz pod wejście altanki, jakby chciał powiedzieć "zobacz, jestem tu, robię robotę".
 
Delikatnie, żeby nie zahaczyć o krawędzie wylotka, wsuwam stetoskop. Wystarczy płytko, już je słychać. Dziesięć tysięcy buczących skrzydełek, choć żadna nie rusza skrzydełkami. Słyszę je, żyją. No to wiem, to co chciałem. Odchodzę od ula po cichu. Co tam będę sapał przy nich, przecież pszczoły potrafią też wyczuć dwutlenek węgla i zestresować się, że może jestem jakimś niedźwiedziem, albo kuną. 
Wszystkie moje mazowieckie pszczele rodzinki sprawdzone. Niebawem Lubelszczyzna.
 
HppdyrI.png
 
Pce7ySB.jpg
Edited by michal79
  • Smutny 1
Link to comment
Share on other sites

23 minuty temu, manio napisał:

i po h ... to robisz?

 

By zabić melancholię, tęsknotę za pszczołami, raz w miesiącu tak postanowiłem robić. W grudniu raz, w styczniu raz i w lutym raz. 

Do tego jedna rodzinka zimuje w 90% na nawłoci, a mnie się miód kończy. Win-Win. Jakby co nie daj Boże i św. Ambroży się stało... :D 

 

Aaa, no i moje oko pszczoły tuczy.

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

i  nie wstydzisz się pisać na forum takich głupot ? Kup sobie akwarium , rybki możesz oglądać cały rok. .Dziesiątki lat byłem zaawansowanym akwarystą - to też bardzo satysfakcjonujące zajęcie , a grzebać można codziennie przez cały rok. Albo gołębie ? Do pszczół się nie zagląda bez ważnej potrzeby , a ty się tym chwalisz jakbyś odkrywał Amerykę . Głowę sobie posłuchaj bo chyba wiatr w niej hula.

Pszczoły tuczy rozwaga pszczelarza , a nie bezrefleksyjna ciekawość.

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, manio napisał:

i  nie wstydzisz się pisać na forum takich głupot ? Kup sobie akwarium , rybki możesz oglądać cały rok. .Dziesiątki lat byłem zaawansowanym akwarystą - to też bardzo satysfakcjonujące zajęcie , a grzebać można codziennie przez cały rok. Albo gołębie ? Do pszczół się nie zagląda bez ważnej potrzeby , a ty się tym chwalisz jakbyś odkrywał Amerykę . Głowę sobie posłuchaj bo chyba wiatr w niej hula.

Pszczoły tuczy rozwaga pszczelarza , a nie bezrefleksyjna ciekawość.

 

Nie wstydzę. Nie głupoty. Nie zgadzam się z takim burczeniem jakie uskuteczniasz. Masz inny pogląd i się nadymasz agresywnie, zamiast kulturalnie przedstawić argumenty. Grzebać to otworzyć ul. Zajrzeć bez dotykania ula, czy pszczoły są, praktycznie bez ich wiedzy, że ktoś zagląda, to nie grzebać. 

Chyba się Tobie Mariusz nudzi zimą, albo na konia dziś od złej nogi wsiadłeś. 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Pleciesz . Jesteś niedojrzały i tyle. Młody pszczelarz poczyta i też tak będzie robił. Oprócz zaspokojenia Twojej próżnej ciekawości nie ma to żadnego sensu. Pszczoły się nie osypią , ale zawsze to je poruszy i zjedzą co nieco na uspokojenie. Zapytaj u naturalnych czy to rozsądne. Może to ja jestem leń i nawet nie podchodzę do uli , a powinienem je choć opukać? Nudzisz się i tyle.

Konika dziś wyczesałem i wyczyściłem szczotką . Rżała i drżała z radości bo doskwiera jej samotność i nuda. Jak u ludzi. Nie wstaję złą czy lewą nogą bo mam dyskopatię i wstaję zawsze na dwie , dużo chodzę , odstawiam samochód jak najczęściej. Piję dużo wody. Może dlatego traktuję pszczoły poważnie ? Spróbuj i TY.

Edited by manio
  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

Opukać? Oszalałeś? Czekaj, ktoś tu kilka wątków wcześniej coś napisał, przekleję...

------------------

nie wstydzisz się pisać na forum takich głupot ? Kup sobie bębenek, wygrywać serenady możesz cały rok. Dziesiątki lat byłem średnio zaawansowanym akwarystą - to też bardzo satysfakcjonujące zajęcie, zwłaszcza jak się rybki nauczy przypływać po jedzenie na puknięcie. Do pszczół się nie puka zimą. W głowę sobie popukaj.

----

A co do tego, co robię raz w miesiącu, to co je poruszy? Czerwone światło w wylotek przez sekundę? Czy stetoskop na sekundę wsunięty w ten wylotek po ciemku? Toć ptak kupciający na daszek więcej impaktu zrobi, zwłaszcza jak mazurski kruk. Masz jak rozumiem siatki? Czy jak Ci jakaś wrona zakracze przy ulach, to z palcem na ustach wybiegasz?

Ot, tośmy się dobrali. Jeden niedojrzały, drugi czepliwy tetryk. :D

 

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

czepliwy ? Nadal nie wiem po h to robisz ? Takie zdechlaczki zimujesz ,że nie masz pewności czy sobie poradzą ? Czy nadal robisz swoje rzeźnicze eksperymenty ? Nie jestem czepliwy tylko czytam już Twoje myśli nieuczesane parę lat i ciągle jestem zdziwiony. Tertyk ? Młody to zdziwiony :)

 

Edited by manio
Link to comment
Share on other sites

18 minut temu, manio napisał:

czepliwy ? Nadal nie wiem po h to robisz ? Takie zdechlaczki zimujesz ,że nie masz pewności czy sobie poradzą ? Czy nadal robisz swoje rzeźnicze eksperymenty ? Nie jestem czepliwy tylko czytam już Twoje myśli nieuczesane parę lat i ciągle jestem zdziwiony. Tertyk ? Młody to zdziwiony :)

 

 

:D 

Idę po winko do piwnicy wypić Twoje zdrowie maniu, aby troska o pszczelarską rzetelność u młodzieży nigdy w Tobie nie wygasła. Jakieś weselsze reflektujesz? Porzeczki czerwonej mam od pyty? Czy może takie poważniejsze, klasyczne, z winogron, co to rosną obok tych zmolestowanych przeze mnie uli? Już, czuję, nie pisz. Gronowe lepiej pasuje do okazyi. ;)  

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

51 minut temu, manio napisał:

Nie wstaję złą czy lewą nogą bo mam dyskopatię i wstaję zawsze na dwie ,

Ja na trzy

Obok uli piłuję sthilem . Po co zaglądać ? Luty to tak ale teraz ? Grzebcie bęedzie popyt na odkłady .

Juz tu jeden P. Chachuły film dydaktyczny przedstawiał że mozna . Na e-meil od rzeczonego to nawet nie raczył przeprosić .

 

Link to comment
Share on other sites

39 minut temu, daro napisał:

Ja na trzy

a to zazdraszczam :) jeden dziadek to na tej trzeciej dwa wiadra wody nosił na 4 piętro. Z czasem tylko jedno bo kolana nie wytrzymywały.

 

52 minuty temu, michal79 napisał:

Gronowe lepiej pasuje do okazyi.


i tu masz rację , wino tylko czerwone, wytrawne - chętnie z wodą zamiast herbatki czy kompotu .   Z porzeczki to barabolec nie wino i piję tylko soki. Niestety zawsze z umiarem. Ale najbardziej lubię szwedzkie , białe , wytrawne , mocno schłodzone. Absolut rocznik 2020.

Edited by manio
  • Lubię 1
  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

Ja jestem leniwy i byłem z dwa dni temu na jednej miejscówce. Poszedłem tam tylko dlatego, że przez 5-7 dni wiał u nas bardzo mocny wiatr i chciałem zobaczyć, czy ule stoją. Wszystko jednak ok i jak zwykle daszki teleskopowe nie zawiodły. Mam również stetoskop, ale jak go używałem to tylko na ściankach zewnętrznych, aby usłyszeć gdzie kłąb jest. Może w styczniu lub lutym też go użyje jak mi się będzie chciało :) Miałem kamerę inspekcyjną kupować, ale jeszcze tego nie zrobiłem.  Z latarką będę jeszcze chodził, aby sprawdzać osyp, bo ja selekcjonuje pszczoły i pewne dane są mi potrzebne. Siatka w tym pomaga, bo wszystko widać jak na dłoni. W ulach w zimie jeszcze nigdy nie grzebałem i ramkami nie tasowałem, to tak tylko w kwestii wyjaśnienia :) Nawet powałek nie podnosiłem :) 

 

 

4 godziny temu, daro napisał:

Ja na trzy

Obok uli piłuję sthilem . Po co zaglądać ? Luty to tak ale teraz ? Grzebcie bęedzie popyt na odkłady .

Juz tu jeden P. Chachuły film dydaktyczny przedstawiał że mozna . Na e-meil od rzeczonego to nawet nie raczył przeprosić .

 

Ależ Daro, przypominasz temat z 2017 roku. Strasznie pamiętliwy jesteś. Tutaj jest rzeczony temat i masz tam również moją odpowiedz na Twojego maila na następnej stronie. Nie widzę powodów do przepraszania Cię kolego :)

 

https://pasiekapszczelarska.pl/topic/746-cóż-tam-państwo-u-was-w-pasiece-sezon-iii-2016-2017/page/29/

 

Jeszcze niedawno zarzucałeś mi mijanie się z prawdą jak pisałem, że łapałem matkę pszczelą gołą ręką w roju w 2 roku mojego pszczelarzenia. Kiedy dałem Ci bezpośredni link do mojej wypowiedzi, to napisałeś, że nic tam nie ma o roju. Zacytowałem Ci wtedy wypowiedz ze słowem "rój" - cisza. Jak to z Tobą jest daro? Jakieś przeprosiny to będą? :)))) Spoko znam odpowiedz :))

 

https://pasiekapszczelarska.pl/topic/1715-matka-rojowa/?tab=comments#comment-38946

 

 

 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.