Skocz do zawartości
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Najlepszym wsparciem byłby zakaz importu matek oraz 50mln na krajowy program selekcji pszczół przeżywających bez trucia warrozy.

Edytowane przez michal79
Opublikowano
17 godzin temu, michal79 napisał:

50mln na krajowy program selekcji pszczół przeżywających bez trucia warrozy.

I 10 milionów na sreberka dla świstaka . Kuźwa kto to ma prowadzić ? Za 50 mln. to kapcie można kupić  i tłuc mechanicznie .

 

17 godzin temu, michal79 napisał:

Najlepszym wsparciem byłby zakaz importu matek

A jakim prawem ? Prawa unijnego Polska nie zmieni.

  • Haha 1
Opublikowano
1 minutę temu, daro napisał:

I 10 milionów na sreberka dla świstaka . Kuźwa kto to ma prowadzić ? Za 50 ml. to kacie można kupić  i tłuc mechanicznie .

Podejrzewam, że jak się znajdzie mądra głowa, to to ogarnie lepiej niż ja i Ty. Na pewno lepiej niż obecny pomysł z tym rzucaniem monet w stronę tłumu.

W średniowieczu wielmoża tak robili. Teraz to takie passe...

 

 

Cytat

A jakim prawem ? Prawa unijnego Polska nie zmieni.

 

Wymyśli się jakieś ASF, czy warrozę... Otwarty rynek należy wspierać zawsze i wszędzie, ale higiena i zdrowie niestety musi być. :D

 

Opublikowano

Przy okazji - "walka z warrozą" - niezły biznes. Już nie tylko producenci trucizn na warrozę, ale i politycy/ związkowcy mają nowy kanał przepływu kasy, do którego mogą się podpiąć. 

To jak nowotwór, który dla podtrzymania siebie prowokuje organizm do produkcji coraz to nowych naczyń krwionośnych. 

Opublikowano
3 godziny temu, michal79 napisał:

Najlepszym wsparciem byłby zakaz importu matek oraz 50mln na krajowy program selekcji pszczół przeżywających bez trucia warrozy.

Kolego czy Ty nie zdajesz sobie sprawy , że krajowa hodowla matek pszczelich refundowanych to jest totalne dno , która to powinna być natychmiast zlikwidowana. Jeżeli zlikwidować by import matek pszczelich to cofniemy się do lat 80-tych ubiegłego wieku.

  • Lubię 2
  • Dziękuję 1
Opublikowano (edytowane)
48 minut temu, lech napisał:

Kolego czy Ty nie zdajesz sobie sprawy , że krajowa hodowla matek pszczelich refundowanych to jest totalne dno , która to powinna być natychmiast zlikwidowana. Jeżeli zlikwidować by import matek pszczelich to cofniemy się do lat 80-tych ubiegłego wieku.

 

Kolego, w oparciu o krajowy materiał i zestaw około 14 cech, już prowadzono selekcję linii pszczół występujących lokalnie na terenie kraju. Wszystko szło jakoś do przodu (na co mam fajny wykres), do czasu kiedy z krajobrazu genetycznego Polski zrobiono śmietnik, najpierw masowo sprowadzając pszczoły kaukaskie z ZSRR, produkując na masę mieszańce, potem w latach 90-tych wszedł wolny rynek i masowe sprowadzanie wszystkiego, głównie przez powielaczy (zwanych hodowcami), głównie z Austrii i z Niemiec. Pojawiali się "artyści", co nawet pszczołę Kapsztadzką potrafili sprowadzić.

Taki krajobraz mamy do dzisiaj. 

Zakaz importu to żadne cofanie, tylko wywalenie śmietnika za drzwi. O ile wiem, wprowadziła to niedawno Anglia, albo zamierza wprowadzić. Też był kwik, odcinana chora tkanka zazwyczaj boli. Zapewne jak zawsze jakaś grupa nauczyła się z tej patologii czerpać korzyści finansowe. I tyle.

 

Wykres: miodność w pasiece opartej o pszczołę krajową, z zastosowaniem prymitywnych zasad selekcji (kontrola strony matecznej, ograniczona kontrola strony ojcowskiej). Źródło: Faksymile listu Aleksandra Stasińskiego [Apiswiki]

Cva1dfd.png

Edytowane przez michal79
Opublikowano
13 godzin temu, lech napisał:

Jeżeli zlikwidować by import matek pszczelich to cofniemy się do lat 80-tych ubiegłego wieku.

A tak dokładniej - w jaki to sposób ?

Opublikowano
7 godzin temu, daro napisał:

A tak dokładniej - w jaki to sposób ?

Każdy co hodował pszczoły w latach osiemdziesiątych /jak nie było importu matek pszczelich/ pamięta jakie krajowe pszczoły były złośliwe i rojliwe. Z drugiej strony jak by wróciły tamte pszczoły to większość nowych pszczelarzy wycofało by się z hodowli pszczół co bezspornie wpłynęło by na zdrowotność w pasiekach. 

Opublikowano
Godzinę temu, lech napisał:

Każdy co hodował pszczoły w latach osiemdziesiątych /jak nie było importu matek pszczelich/ pamięta jakie krajowe pszczoły były złośliwe i rojliwe. Z drugiej strony jak by wróciły tamte pszczoły to większość nowych pszczelarzy wycofało by się z hodowli pszczół co bezspornie wpłynęło by na zdrowotność w pasiekach. 

 

W latach osiemdziesiątych mieliśmy zmieszańcowane na maksa pszczoły lokalne z kaukaskimi, masowo sprowadzanymi z Krasnej Polany i Muchurska. W mieszańcowaniu tym brał udział PZP, wespół z hodowcami sprzedającymi refundowane matki kraińskie inseminowane kaukazami, wreszcie indywidualni właściciele pszczół, zachęceni pozytywnymi recenzjami w "Pszczelarstwie". Żeby nie być gołosłownym, tutaj naukowy autorytet, Michał Gromisz. Praca nosi tytuł "Wpływ pszczoły kaukaskiej na kształtowanie się cech pogłowia miejscowego". Wydana w 1978 roku w "Pszczelniczych Zeszytach Naukowych". 

Bt7kIAE.png

 

Żeby zobaczyć, jak wyglądało życie z pszczołami naprawdę krajowymi, musisz cofnąć się trochę dalej. Najlepiej do lat 60tych. Tutaj mam już nawet kilkanaście relacji, w tym z pierwszej ręki. Generalnie, znane były "wyzwalacze" obronnego zachowania, przede wszystkim zapach koni oraz bujne, sterczące i nienaturalnie pachnące owłosienie. Poza epizodami, kiedy ktoś sporadycznie o tych wyzwalaczach zapominał, pszczoły były spokojne i zajęte własną robotą. 

Nie można tego oczywiście odnosić do całego obszaru Polski - bo mamy tą wyspę na północnym wschodzie, gdzie pszczoły tzw. leśne występowały, i były one rzeczywiście trudne w obyciu. 

Nie zapominajmy jednak o tym, że może znaleźliby się wreszcie ludzie, którzy naprawdę wykonują pracę hodowlaną i selekcyjną. 

Opublikowano
Godzinę temu, lech napisał:

Każdy co hodował pszczoły w latach osiemdziesiątych /jak nie było importu matek pszczelich/

Ja nie chodowałem wtedy pszczół a jedynie mój pradziadek który krainki sprowadzał już w 1930 . Masz iluzje . Dlaczego ? Ano geny wprowadzone pozostają . Dzierżon sprowadzał włoszki odmienne w barwie aby prowadzić badania . po stu latach trafiały się żółte matki.

To tak jak babcia ,,puściła się ,, z murzynem a wnuczka ni z tego ni z owego rodzi czarne dziecko. Mleko się wylało i już nie zmyjesz szmatą .

Wqwiają mnie Ci co piszą buckfast . Brat Adam selekcjonował pszczołę pod względem cech użytkowych a nie wyglądu . Jak pisał starannie dobierał materiał do krzyżówek i warunkiem dziedziczenie cech użytkowych . Teraz jest ,, kupiłem matki będę krzyżował ,zobaczymy co wyjdzie ,, .NIe potrzebne mi pszczoły złośliwe i rojne . Ani miodu więcej ani przyjemności z pracy. O sąsiadach nie wspomnę. Pamiętam przeglądy z pradziadkiem ,, borówki,, Z 20 ramek warszawiaku cała pszczoła na 2- 3 . To dla Michała do barci czy koszek . W lesie z dala od ludzi , w stalowych gaciach przeglądy . Nie dziękuję.

Opublikowano

W pasiekach pracowałem z ojcem od 1970 roku czyli jak miałem 12 lat. Pamiętam , iż poziom pszczelarzenia był wtedy niski. Wymiana matek dla ogromnej większości pszczelarzy była wiedzą tajemną. Praktycznie prawie wszyscy bazowali na rójkach. Pszczoły były tak złośliwe , że po wybraniu miodu lipowego mało kto odważył się otworzyć ul. Owszem zdarzały się osoby często mające lepsze wykształcenie co mogły matki sprowadzać i wymieniać. Mój pierwszy kontakt z pszczołami po matkach importowanych był około 1975 roku w pasiece kolegi taty. Do pasieki ojciec w latach osiemdziesiątych sprowadził matki po importach kilkukrotnie. Z koła oprócz niego uczyniło to może z trzy osoby. Należy zaznaczyć , że były to matki po importach bo nie było żadnego dobrego materiału krajowego.

  • Lubię 1
Opublikowano (edytowane)
2 godziny temu, daro napisał:

To dla Michała do barci czy koszek . W lesie z dala od ludzi , w stalowych gaciach przeglądy . Nie dziękuję.

 

Nie wiem skąd Twój pradziadek miał borówki. Ale może jak wtedy byłeś mały, to jakieś lata 50te ? Zachodni skraj występowania ten Twój Zambrów. 

Z drugiej strony wiem jakie pszczoły miał mój dziadek i jak one się przy nim zachowywały. Też wiek niestety ma wpływ na sposób pracy z pszczołami. Zresztą... strój także. Ostatnie miodobranie, najgorsze w moim życiu, zakończyliśmy na Kortówkach od Wildego, które wściekły się jak kolejnym elementem ula walnął. 

 

Możliwe zatem, że pszczoły daro jakie obserwowałeś, były po prostu skłonne do agresji na widok swojego pszczelarza, tak jak te, które ja obserwowałem. Mógłbym za 30 lat opowiadać o krainkach od Wildego, jakie pamiętam przeglądaliśmy z dziadkiem w pełnym umundurowaniu. 

Możliwe też, że wszystkiego po trochu jest w tym Twoim wspomnieniu, jak to w życiu. ;)

 

@lech Kujawsko - pomorskie, to w latach 50tych teren występowania 80% mieszańców krainka - środkowoeuropejska. Pozostałe 20% mniej więcej, to rodziny albo czyste krainki, albo czyste AMM. Materiał hodowlany prowadzony dla Twojego regionu nazywał się w latach 60-tych "Żuławka", hodowana w Krynicy Morskiej. Nie mam informacji do kiedy działał. Linia ponoć wygasła w latach 70tych. (http://apiswiki.pl/w/index.php?title=Linie_hodowlane_pszczoły_w_Polsce)

Edytowane przez michal79
Opublikowano
12 minut temu, michal79 napisał:

 

@lech Kujawsko - pomorskie, to w latach 50tych teren występowania 80% mieszańców krainka - środkowoeuropejska. Pozostałe 20% mniej więcej, to rodziny albo czyste krainki, albo czyste AMM. Materiał hodowlany prowadzony dla Twojego regionu nazywał się w latach 60-tych "Żuławka", hodowana w Krynicy Morskiej. Nie mam informacji do kiedy działał. Linia ponoć wygasła w latach 70tych. (http://apiswiki.pl/w/index.php?title=Linie_hodowlane_pszczoły_w_Polsce)

Z tego co ja pamiętam , to w latach siedemdziesiątych w mojej miejscowości zdarzało się , że ktoś wszedł w posiadanie matek kaukaskich. Lata osiemdziesiąte to matki Singera /były dość złosliwe/ od p. Różańskiego z Bydgoszczy  , a później zdarzały się norweskie zapłodnione sztucznie trutniami kaukaskimi. Na początku lat dziewięćdziesiątych było już łatwiej zakupić matki reprodukcyjne z czego ja również skorzystałem doprowadzając w krótkim czasie do likwidacji wszystkich kundli.

  • Lubię 1
Opublikowano (edytowane)
35 minut temu, lech napisał:

Z tego co ja pamiętam , to w latach siedemdziesiątych w mojej miejscowości zdarzało się , że ktoś wszedł w posiadanie matek kaukaskich. 

 

Niestety, ale pojawienie się trutni kaukaskich w okolicy powodowało bardzo szybkie wydłużanie języczków następnych pokoleń pszczół lokalnych, unasienianych z wolnego lotu (jest na to osobny rozdział w cytowanej przeze mnie pracy M. Gromisza), co świadczy o tym, że z jakiegoś powodu trutnie kaukazy mieszały się z AMM znacznie częściej i skuteczniej, niż importowane wcześniej latami krainki i włoszki. Taka mieszanka w następnych pokoleniach nie była, pod kątem zachowania, zbyt łagodna. I tak jak pisał daro, trudno się z zupy pozbyć w krótkim czasie domieszanego tabasco. Ale jest nadzieja. 

A jeśli Cię ten temat interesuje, to zapraszam, tylko herbatkę sobie zrób, bo godzinkę tutaj gadam. Trochę przerywa na początku, bo to było live na Fejsbuuku. 

 

Edytowane przez michal79
Opublikowano
Godzinę temu, michal79 napisał:

Możliwe zatem, że pszczoły daro jakie obserwowałeś, były po prostu skłonne do agresji na widok swojego pszczelarza

Nie wiem gdzie to wyczytałeś . Pisałem że te pszczoły nie trzymały się plastrów . To cecha konieczna do barci bo jak poderżniesz plastry ? Obrona ula ... Jak dostałem jedne to otwarcie ula wstawienie wiadra z syropem i chodu . Szkoda mi było żeby się wybiły a nie że mnie ruszyły .

Opublikowano
16 minut temu, daro napisał:

Nie wiem gdzie to wyczytałeś . Pisałem że te pszczoły nie trzymały się plastrów . To cecha konieczna do barci bo jak poderżniesz plastry ? 

 

W pierwszy zimny dzień. Ale zobaczymy jeszcze, bo nie mam praktyki. Teoria generalnie jest taka, że pszczoły w kószce i kłodzie nie wiążą kłębu na samym dole, tylko na środku, tam gdzie czerw był. I ten miód, co jest poniżej, to zapas na wiosnę, jakby kiepski kwiecień był. Pszczelarz może ten zapas odebrać. Jak będzie gorszy kwiecień, zwróci część w postaci syty. 

 

A co do pszczół "sprzed laty" i wspomnień, mój teść w latach 60tych mieszkał w dzieciństwie w małym gospodarstwie rolnym na Mazowszu. Ule z pszczołami właśnie lokalnymi stały pod lipą 3 metry od studni, przy której poiło się konie. Były odgrodzone szpalerem bzów lilaków. Miodobranie, nie miodobranie, życie toczyło się tam normalnie. Czasem pszczoły wkurzały się na spocone konie, okazjonalnie komuś jedna nabzyczała przed twarzą tak, że uciekał, czy wleciała w tapirowaną fryzurę. Od "robienia przy pszczołach" byli specjaliści, którzy przyjeżdżali kilka razy do roku. Gospodarz robił raczej mało, teść nie pamięta. Na pewno to był okres, kiedy nie importowano obcych ras pszczół. Potem zaczęły się kaukazy i masowe mieszańcowanie.

Ale czyste lokalne pszczoły były jak najbardziej na miejscu między ludźmi.

Może nie w okolicach Białegostoku, bo tam lokalna jest tzw. "pszczoła leśna", zachodni skraj występowania mniejszych nieco i z dłuższym języczkiem pszczół z kontynentalnej Azji. Ona ponoć bardziej agresywna.

Opublikowano (edytowane)

A dla mnie leczenie i dopłaty mają sens. Ja osobiście nie skorzystam bo dopłat do kwasu nie ma i nie będzie z wiadomych celów. Ale myślę sobie, że jak mam w okolicy pszczelarzy to wolę by leczyli pszczoły amitrazowymii środkami niż nie leczyli wcale. Tak samo jak wolę by je dokarmiali i pilnowali pasieki bo rabunki słabych schorowanych rodzin przez pszczoły nie jest dobre, ze względu na liczne choroby o czym z czasem zaczynam być przekonany trzeba mówić głośno. Pszczoły naturalnej już nie ma i czy to się podoba czy nie trzeba się do tego przyzwyczaić. Niech każdy zada pytanie samemu sobie po co ma pszczoły ?? Bo jedni z nas mają dla miodu, inni dla odkładów/pakietów a jeszcze inni dla świętego spokoju - który jest niejednokrotnie drogi i wymaga wielu wyrzeczeń. Ja obok siebie mam takich Januszy biznesu i ni ch..a nie rozumieją że trzeba włożyć by wyjąć. Już miałem zapytanie ile przezimowało rodzin po zimie. Już zaczyna się wyścig oczywiście w ich mniemaniu. I właśnie do tego zmierzam, że kolega @michal79 chyba widzi tylko  problem w pszczole i moim zdaniem nie dopuszcza myśli, że to może pszczelarz jest ciulem i wszystkim co tego słowa synonimem. Ja jestem zdania, że droga ewolucji - konsekwentnego działania doprowadza do rozwoju w korporacji nazywają to "drogą małych kroczków." @michal79 przecież nic nie szkodzi byś dawał mniej leków skoro chcesz w jakiś sposób je uodpornić?. Swoją drogą to też jest droga do wyuczenia pszczoły miodnej swoistej odporności tzn próba zmniejszania środków warozo-biobójczych bo na chwilę obecną mam wrażenie, że jest na odwrót. Ja osobiście nie jestem władny by rozmawiać o warozzie bo poza tym, że o niej słyszałem i widzę jej osyp to jest to dla moich podopiecznych i dla mnie mały problem/temat - nie stanowi ona jakiegoś magicznego problemu. Ja stosuje rozwiązania dr Liebiga i powiem, że działa i kolejny raz zaczepię @piotrpodhale ,który już tyle wiosen mówił mi, że tacy jak ja to jego najlepsi klienci na odkłady i się nie targują a biorą jak idzie - bo @piotrpodhale o pakietach to tylko słyszał, @piotrpodhale człowiek co o pszczołach i odkładach wie wszystko a o pakietach pszczelich tylko słyszał ; DD  :D (taka drobna uszczypliwość) - myślę że jak byś taki dopisek umieścił  na etykiecie to nawet pszczelarze by brali twój miód - ja bym kupił i nawet postawił w salonie :DD 

 

PS. Jestem po rozmowie z kolegami ze Szwecji i u nich rolnicy mają obowiązek wysiewania kwiatów i innych roślin miododajnych na obrzeżach pola. Jest to jakoś u nich normowane co ile ma występować i w jakiej ilości. Może taką inicjatywę by warto było i u nas wspierać. 

Edytowane przez Brzytwiarz
Opublikowano

Jeśli pszczoły by żyły (straty max 15% jak w obecnej, chemicznie oczyszczanej z pasożyta, populacji) i dawały miód, to jaki jest sens trucia warrozy?

Moim zdaniem pieniądze wydane na uzyskanie takich pszczół byłyby lepiej wydane niż teraz.

90% ludzi ma na skórze gronkowca złocistego. Niektórzy nawet przez to umierają. Leczy się wszystkich?

Opublikowano
12 godzin temu, Brzytwiarz napisał:

Tak samo jak wolę by je dokarmiali i pilnowali pasieki bo rabunki słabych schorowanych rodzin przez pszczoły nie jest dobre, ze względu na liczne choroby o czym z czasem zaczynam być przekonany trzeba mówić głoś

Jakby rabunki były szkodliwe natura rabujące pszczoły by wyeliminowała .

Opublikowano
1 godzinę temu, daro napisał:

Jakby rabunki były szkodliwe natura rabujące pszczoły by wyeliminowała .

 

I częściowo wyeliminowała, tylko nie wszystko jest tak oczywiste. 

Na wyższych szerokościach geograficznych, z racji długiej przerwy zimowej, rodzina pszczela ma mniej czasu na samoczynne pozbycie się patogenów przy wykorzystaniu naturalnych procesów (wylatywanie chorych pszczół, eliminacja chorego czerwiu, wymiana pokarmu itp.). Dlatego rasy północne były zawsze opisywane jako mniej skłonne do rabunku. Z rasami południowymi jest inaczej, tam nie było takiej silnej presji, rabunek był bardziej bezpieczny, bo dłuższy sezon dawał większe szanse na wykaraskanie się z ewentualnego przytrucia. 

Tutaj praca naukowa napisana przez prof. Leona Bornusa w latach 70tych. Jest tam rozdział, że mieszańce były znacznie bardziej skłonne do rabowania niż pszczoły rodzime. Zgodnie z jego obserwacjami pszczoły krajowe praktycznie nie rabowały się (dopiero długotrwałe otwarcie ula w trakcie suszy pożytkowej przyciągało zwiadowców). Z kolei mieszańce próbowały wlecieć do pracowni, nawet jak tam paliło się tylko światło, a miodu nie było. Wyuczyły się. 

Opublikowano

Mniej czy bardziej nie ma znaczenia . Nie robię sobie  notatek ale jak w czytelni Głównej Biblioteki Rolniczej czytałem wyniki pracy badawczej to aż prychnąłem śmiechem . Okazało się że rodziny rabujące zarażone rodziny zgnilcem europejskim od  tych nie rabujących okazały się bardziej zdrowe po zakończeniu rabunków niż przed . Rozśmieszyła mnie konkluzja badania a raczej próba wyjścia z tej kałabani.  Kiedyś śmiano się z Jaronia jak opisywał metodę zapobieżenia masowym rabunkom pootwieraniu wszystkich uli w pasiece . ...

2 godziny temu, michal79 napisał:

Samoczynne pozbycie się patogenów przy wykorzystaniu naturalnych procesów (wylatywanie chorych pszczół

To kolejny mit . Badano wylatujące  ( wypryskujące ) zimą pszczoły i się okazało że są zdrowe .

Nie wiem co udostępniłeś mnie wyświetla się - potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa .

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.