morzedzungli Opublikowano 2 Marca 2016 Opublikowano 2 Marca 2016 Witam serdecznie, Chciałbym się dowiedzieć czy ktoś z Was posiada na swojej pasiecie Trojeść Amerykańską? Karol Cytuj
MAZI Opublikowano 2 Marca 2016 Opublikowano 2 Marca 2016 Jak się uda to będę mieć, mam ale w formie nasion :-) Cytuj
zegaj Opublikowano 2 Marca 2016 Opublikowano 2 Marca 2016 Ja mam małe poletko 3 m kw. Co chcesz wiedzieć. Na suchym i piasku słabo rośnie. Kwitnie od posiania po 4 latach. Kwiaty silnie oblatywane. Lepiej posadzić z kopanych kłączy zakwitnie w roku następnym. Trudna do opanowania jak się rozrośnie kłącza idą pod ziemią kilka metrów. Mam ją z nasion siałem w lutym do doniczek w kotłowni, jak już było ciepło wystawiłem do ogrodu a w czerwcu poszły do gruntu i przyjęły się. Chciałem zagospodarować nieużytki koło pasieki ale z marnym skutkiem, zarówno sianie w kretowiny jak i z kłączy. Z tego co mi wiadomo to tę roślinę nie wolno rozsiewać ponieważ nie jest rodzima. Klon, akacja, nawłoć, barszcz sosnowskiego i wiele innych też są nierodzime a tylko na barszcz gminy mają dodatkowe pieniądze i obowiązek usuwać po zgłoszeniu, wiadomo dlaczego. Cytuj
henry650 Opublikowano 3 Marca 2016 Opublikowano 3 Marca 2016 W zeszlym roku dostalem od kolegi z amnezji ale potwierdzam z wczesniejszych doswiadczen na slabej ziemi slabo rosnie a nawet znika Cytuj
morzedzungli Opublikowano 7 Marca 2016 Autor Opublikowano 7 Marca 2016 Chciałem posadzić przy poligonie na nieużytkach ale skorom na słabej ziemi nie rośnie a wręcz znika to dam chyba sobie spokój. Cytuj
Tadek11 Opublikowano 8 Marca 2016 Opublikowano 8 Marca 2016 Czytając tytuł tematu zawsze zastanawiam się co to za roślina " ktośma" , bo trojeść znam ale " ktośmy " nie znam ???? Pozdrawiam Tadek Cytuj
Quidam Opublikowano 19 Września 2019 Opublikowano 19 Września 2019 Trochę archeologii – odgrzebię starego suchara. Mam trzy gatunki trojeści; - amerykańską (Asclepias syriaca) – niestety, - bulwiastą (Asclepias tuberosa), - krwistą (Asclepias incarnata). Z pierwszym gatunkiem walczę do dzisiaj, próbując go wytępić. Po kilku latach udało mi się zapanować nad tym CHWASTEM, choć jeszcze miejscami pojawiają się odrosty korzeniowe. To one właśnie sprawiają problem w utrzymaniu jej w ryzach. W przypadku rozsiewania się za pomocą nasion, można ten problem rozwiązać ścinając niedojrzałe owocostany. Koszmarem trojeści amerykańskiej są jej podziemne rozłogi, którymi stopniowo opanowuje teren. Jak rośnie na miejscach żyznych, wilgotnych i słonecznych (w cieniu zamiera) nie damy sobie z nią rady. Dlatego też radzę głęboko się zastanowić na wprowadzaniem tej obcej dla naszej flory rośliny, w naturalne stanowiska i to bez względu na jej ponadprzeciętną miododajność. Nie mam natomiast problemów związanych z nadmierną ekspansywnością w odniesieniu do pozostałych dwóch gatunków. Trojeść bulwiasta to wieloletnia bylina, dorasta do 50 cm wysokości (w moich warunkach). Mrozoodporność zadowalająca. Rośnie na miejscu słonecznym i jest (podobnie jak trojeść amerykańska) bardzo chętnie oblatywana. Trojeść krwista jest nieco wyższa, w moich warunkach dorasta do 1 m wysokości. Rośnie w miejscy półcienistym na żyznym, lekko wilgotnym podłożu. Atrakcyjność dla pszczół podobna jak w wyżej opisanym gatunku. Pamiętać należy o ścinaniu niedojrzałych owocostanów, aby nie dopuścić do rozsiewania się licznych nasion (zaopatrzone w puch przemieszczają się na duże odległości). Cytuj
Quidam Opublikowano 17 Stycznia 2020 Opublikowano 17 Stycznia 2020 Oto jeden z przykładów, dlaczego nie należy introdukować trojeści amerykańskiej w nasze warunki. https://www.youtube.com/watch?v=TMYWKpFqEd0 Cytuj
manio Opublikowano 17 Stycznia 2020 Opublikowano 17 Stycznia 2020 To na Węgrzech , nie u nas . To jednak zupełnie inny klimat. Mam trojeść amerykańską co najmniej 10 lat. Nie jest tak inwazyjna jak bym chciał . Nie rozsiewa się sama z nasion i to zarówno amerykańska , jak krwista czy bulwiasta . Strąki wiszą całą zimę i pękają na wiosnę. Pszczoły zdecydowanie preferują amerykańską . Lubi ziemię przepuszczalną , ale jednocześnie żyzną i wilgotną . Do tego słońca dużo i ciepła. Jest mrozoodporna - to dla mnie ważne . Jeśli chce się z niej zrezygnować to przez lata odrasta z kawałków kłączy pozostałych w ziemi. Czy ta cecha to inwazyjność ? Inwazyjna jest w warunkach Florydy - była kiedyś rośliną przemysłową , teraz tam rośnie wszędzie. W naszych warunkach inwazyjna jest nawłoć , ale jakoś nikt jej za to nie zwalcza , a towarzyszy nam od stuleci ? Cytuj
Beeman Opublikowano 17 Stycznia 2020 Opublikowano 17 Stycznia 2020 Dziwny jest ten świat. Miliony hektarów zaorane, obsiane jedna gmo roślina. I wszystko jest ok, ale wielki płacz jak w rowie koło drogi zamiast trawy urośnie kwiatek. Cytuj
Quidam Opublikowano 17 Stycznia 2020 Opublikowano 17 Stycznia 2020 Trochę krótkowzroczne są Wasze poglądy. Odsyłam do tego materiału http://projekty.gdos.gov.pl/files/artykuly/127041/Asclepias-syriaca_trojesc-amerykanska_KG_WWW_icon.pdf W punkcie 10) jest zdanie klucz..." Gatunek ten należy do roślin względnie ciepłolubnych, w związku z tym ocieplanie się klimatu prawdopodobnie umiarkowanie zwiększy szanse na jego dalsze rozprzestrzenianie się, może również nieznacznie pogłębić jego oddziaływanie na środowisko. "... Owszem wszystkie hipotezy - czy jest lub czy będzie inwazyjny - są tylko hipotezami. Nikt z nas nie wie, jak zachowa się w warunkach klimatycznych Polski. Obserwując ją na swoim terenie i to co przedstawia załączony film z Węgier jest przekonany, że będzie tak jak w przypadku niecierpka gruczołowatego, barszczu Sosnowskiego czy innego koszmaru jakim są dla mnie rdestowce. Zajmują podobne siedliska. Obce gatunki nawłoci są już bardziej plastyczne pod względem wymagań siedliskowych, stąd też ich tak zauważalna ekspansja. Cytuj
zdzich123 Opublikowano 17 Stycznia 2020 Opublikowano 17 Stycznia 2020 13 godzin temu, Quidam napisał: W punkcie 10) jest zdanie klucz..." Gatunek ten należy do roślin względnie ciepłolubnych, w związku z tym ocieplanie się klimatu prawdopodobnie umiarkowanie zwiększy szanse na jego dalsze rozprzestrzenianie się, może również nieznacznie pogłębić jego oddziaływanie na środowisko. "... Owszem wszystkie hipotezy - czy jest lub czy będzie inwazyjny - są tylko hipotezami. Jeśli przyjdzie ocieplenie klimatu na dłuższą metę to trzeba się liczyć z tym , że nasze rodzime odmiany tego nie wytrzymają , to co mamy zostać bez roślin .Pustynia ma być ? My jako ludzie też jesteśmy inwazyjni . Cytuj
Quidam Opublikowano 17 Stycznia 2020 Opublikowano 17 Stycznia 2020 Świetnie, że zacząłeś od słowa jeśli... Jeśli nastąpi to prawdopodobnie nie będzie to mój ani Twój problem (życząc Ci jak najlepiej). Skoro żyjemy tu i teraz i widzimy skutki ... to "nie można zdurnieć dla durniów"? Cytuj
manio Opublikowano 17 Stycznia 2020 Opublikowano 17 Stycznia 2020 (edytowane) Kłącza są jadalne , jak szparagi , z soku można wytwarzać naturalny kauczuk , z nasion równie naturalne materace . Może to nie inwazja tylko szansa na ciekawe uprawy ? Do tego miodek i pachnące jak mydlarnia kwiaty. Ja nie mam nic przeciw. To lepsze niż nasza komosa i perz. Zmiana klimatu to zmiana flory . U mnie trojeść nie radzi sobie z powodu zbyt mocnej gleby. Lubi piaski nie glinę , choć dbam o nią mimo , że nie ma to większego sensu. Nie ma u mnie szans na inwazję , jak będzie cieplej to uschnie już w maju. Ktoś się napatrzył w Ameryce . Stonka w Ameryce była niegroźna , u nas zrobiła inwazję i niesamowita karierę. Edytowane 17 Stycznia 2020 przez manio Cytuj
Quidam Opublikowano 18 Stycznia 2020 Opublikowano 18 Stycznia 2020 Kolega Manio napisał..."Kłącza są jadalne , jak szparagi , z soku można wytwarzać naturalny kauczuk , z nasion równie naturalne materace . Może to nie inwazja tylko szansa na ciekawe uprawy ? Do tego miodek i pachnące jak mydlarnia kwiaty. Ja nie mam nic przeciw. To lepsze niż nasza komosa i perz. Zmiana klimatu to zmiana flory . U mnie trojeść nie radzi sobie z powodu zbyt mocnej gleby. Lubi piaski nie glinę , choć dbam o nią mimo , że nie ma to większego sensu. Nie ma u mnie szans na inwazję , jak będzie cieplej to uschnie już w maju. Ktoś się napatrzył w Ameryce . Stonka w Ameryce była niegroźna , u nas zrobiła inwazję i niesamowita karierę."... „Zmiana klimatu to zmiana flory '' - masz rację, tylko że naturalna sukcesja roślin to proces długotrwały. Rośliny zajmują stopniowo nowe tereny i trwa to tysiąclecia. Za postępującą florą wędrują czynniki, które są „hamulcem” jej nadmiernego rozwoju, a są to patogeny np. z królestwa grzybów, owadów czy fauny kręgowców. W przypadku omawianej tu trojeści amerykańskiej tych „hamulców” brak, bo to roślina z innego kontynentu. „U mnie trojeść nie radzi sobie z powodu zbyt mocnej gleby” - to teraz ja opiszę swoja przygodę z tym gatunkiem. Posadziłem ja w połowie lat 90 ub. wieku. Więc nasza „znajomość” trwa (-ła) już blisko 25 lat. Rosła na glebie gliniastej, wystawa pn-pd, wzdłuż starego (ponad 30-letniego) szpaleru żywotników. Sadziłem ją wówczas dla oryginalnych i pachnących kwiatów. Osiągała imponujące rozmiary ponad 2 m wysokości. W szczytowej fazie rozwoju skrajne pędy oddalone były od siebie o jakieś 6-7 metrów. Problem zaczął się w sytuacji jej wybitnie światłożądnych wymagań. Podziemne rozłogi - pędy pojawiły się po przeciwnej, nasłonecznionej stronie wspomnianych żywotników. Skoro jesteś znawcą flory, to pewnie wiesz, jak wygląda system korzeniowy żywotnika. Dla niewtajemniczonych – jest to gęsta, tworząca kłębowisko drobnych korzonków – pilśń, którą trudno jest przeciąć nawet siekierą. Więc pędy tego gatunku, które pojawiły się po drugiej stronie szpaleru Thuji, najpierw wzbudziły mój podziw, a później obawy. Skoro to „coś” potrafiło przebić wspomnianą pilśń na głębokości około 40-50 cm wędrując za światłem, to można sobie wyobrazić, co potrafi ten gatunek w optymalnym dla jego rozwoju stanowisku. „Kłącza są jadalne , jak szparagi , z soku można wytwarzać naturalny kauczuk , z nasion równie naturalne materace . Może to nie inwazja tylko szansa na ciekawe uprawy ? '' - przypuszczam, że podobne przesłanki przedstawiali ci, którzy wprowadzali np. barszcz Sosnowskiego jako znakomitą roślinę na paszę czy kiszonki. Chęci mieli dobre ale wyszło jak widzimy. Podobna sytuacja wystąpiła w lasach, w które wprowadzono czeremchę amerykańską jako gatunek biocenotyczny. Zbagatelizowano wówczas wektor rozprzestrzeniania się roślin jakimi są ptaki. I tak z małej powierzchni doświadczalnej, zrobił się problem w Wielkopolskich lasach, a później w Polsce. Sam wycinałem maczetą w ramach praktyk zawodowych czeremchę amerykańską, która zagłuszała młodniki sosnowe ! , uwierz mi - widok przygnębiający. „ Do tego miodek i pachnące jak mydlarnia kwiaty. „- wybacz mi, ale odbieram Twoje słowa o miodku, jako objaw typowego pszczelarskiego koniunkturalizmu. Widzisz, dla mnie mądrość i dojrzałość to umiejętność przewidywania skutków swojego postępowania. Dlatego też film z Węgier, plus moje doświadczenia, skłaniają mnie do tak radykalnego spojrzenia na ten i inne, obce dla naszej flory gatunki. Gdyby jeszcze rzecz dotyczyła flory kontynentu Europejskiego, nie byłbym tak konserwatywnie nastawiony. Ale mamy do czynienia z gatunkami z innych kontynentów, a jedynym wektorem przenoszenia jest człowiek i jego wiara w boskie pochodzenie swojego rozumu. Wiem, że kolega Manio i wielu innych na tym Forum, jest na tyle wyedukowana, iż zdaje sobie sprawę, że ten (i inne) gatunek jest potencjalnie zagrożeniem. Ale przeważająca większość pszczelarzy nie uczestniczy w tej formie kontaktów. Dla nich magiczna liczba 900 kg/ha, to łakomy kąsek na miód. Nawet jeśli przyświeca im jedynie dobro swoich podopiecznych, to nieświadomie są owymi wektorami przenoszenia tego i innych gatunków - obcych dla flory Europy - w tereny naszego kraju. Gdyby jeszcze sadzili je w miejsca, które mogą monitorować. Ale zazwyczaj kończy się to sadzeniem kłączy gdzie tylko się da. I tu widzę poważne zagrożenie inwazji tego gatunku. Bo w przypadku śmierci pszczelarza czy zaprzestania hodowli pszczół, kto ruguje te sztuczne nasadzenia ? Zostawia się je własnemu losowi. Przepraszam za ten elaborat, ale niech będzie on takim „głosem wołającego na puszczy”. Każdy kto przywędruje do tego tematu sam podejmie decyzję. Czy chce się bawić w Boga czy też przemówi do niego rozsądek i moje doświadczenia związane z tym gatunkiem. Nie jestem naiwny i mam dziwne przekonanie, graniczące z pewnością, że koniunkturalizm i magiczna liczba 900kg/ha wezmą górę nad rozsądkiem, bo człowiek (nie tylko Polak) jest mądry po szkodzie. Jeśli w głowach chociaż kilku czytelników, pojawią się wątpliwości, to ten tekst uważał będę za wartościowy. 1 Cytuj
Robi_Robson Opublikowano 18 Stycznia 2020 Opublikowano 18 Stycznia 2020 Dostałem jakieś 5-6 lat temu sporą paczkę kłączy trojeści amerykańskiej od Kolegi spod Olkusza . Dawałem kiedyś na forum współrzędne i zdjęcia tego miejsca . Tam kępa trojeści miała może kilkadziesiąt metrów średnicy . Chodziłem po okolicy i wypatrywałem innych jej siedlisk . Nie było ich praktycznie wcale , co wskazywałoby, że rozmnaża się głównie kłączami, a nie generatywnie . Posadziłem kłącza w kilkumetrowym rzędzie na skraju pasieczyska . Teren okresowo z zastoiskiem wody w glebie . Ziemia raczej gliniasta , chociaż ze skarpy obsypuje się tam torf wybrany podczas kopania stawu . Po tym jak leszczyny poszybowały w niebo od strony południowej trojeść znalazła się w półcieniu . Po tych kilku latach muszę baaaardzo mocno wypatrywać wśród innych chwastów żeby trojeść zobaczyć . Tak naprawdę , znajduję 2-3 pędy w najbardziej nasłonecznionym miejscu . Jeszcze nigdy nie zakwitły . Sądzę , że za rok , lub dwa nie wypuści już pędów wcale i zagłuszą ją pokrzywy i niecierpki . Te ostatnie dają sobie radę doskonale . Nasiona dosłownie wystrzeliwują na kilka metrów . Po 5-6 latach od wysiania szczypty nasion od Morawskiego w jednym miejscu mam pojedyncze niecierpki nawet kilkadziesiąt metrów dalej . Radość jednak jest połowiczna , bo chociaż kwitną w okresach bezpożytkowych , to pszczoły oblatują je sporadycznie . Trzmiele natomiast wręcz kąpią się w nich w takich ilościach , że aż chwilami pędy wędrują w kierunku ziemi pod ciężarem "bombusów" Dostałem jakieś 5-6 lat temu sporą paczkę kłączy trojeści amerykańskiej od Kolegi spod Olkusza . Dawałem kiedyś na forum współrzędne i zdjęcia tego miejsca . Tam kępa trojeści miała może kilkadziesiąt metrów średnicy . Chodziłem po okolicy i wypatrywałem innych jej siedlisk . Nie było ich praktycznie wcale , co wskazywałoby, że rozmnaża się głównie kłączami, a nie generatywnie . Posadziłem kłącza w kilkumetrowym rzędzie na skraju pasieczyska . Teren okresowo z zastoiskiem wody w glebie . Ziemia raczej gliniasta , chociaż ze skarpy obsypuje się tam torf wybrany podczas kopania stawu . Po tym jak leszczyny poszybowały w niebo od strony południowej trojeść znalazła się w półcieniu . Po tych kilku latach muszę baaaardzo mocno wypatrywać wśród innych chwastów żeby trojeść zobaczyć . Tak naprawdę , znajduję 2-3 pędy w najbardziej nasłonecznionym miejscu . Jeszcze nigdy nie zakwitły . Sądzę , że za rok , lub dwa nie wypuści już pędów wcale i zagłuszą ją pokrzywy i niecierpki . Te ostatnie dają sobie radę doskonale . Nasiona dosłownie wystrzeliwują na kilka metrów . Po 5-6 latach od wysiania szczypty nasion od Morawskiego w jednym miejscu mam pojedyncze niecierpki nawet kilkadziesiąt metrów dalej . Radość jednak jest połowiczna , bo chociaż kwitną w okresach bezpożytkowych , to pszczoły oblatują je sporadycznie . Trzmiele natomiast wręcz kąpią się w nich w takich ilościach , że aż chwilami pędy wędrują w kierunku ziemi pod ciężarem "bombusów" Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.