Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Recommended Posts

28 minut temu, daro napisał(a):

Prawda prawda . Wiem od tych co mieli .

 

Prawda prawda. Może mieli, ale z tego mania mądrzejsi się nie stali.

Tutaj praca dowodząca toksyczności śliny warrozy tylko dla czerwiu robotniczego Apis cerany.

https://www.nature.com/articles/s41598-018-21736-9

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, gajowy napisał(a):

Czyli jak rozumiem, jedynym zabiegiem  przeciwwarozowym u Ciebie jest okres bezczerwiowy? Żadnych innych zbiegów (niechemicznych) nie stosujesz w sezonie?  A w jaki sposób wytypowałeś te dwie rodziny do prowadzenia bez chemii? 

 I czemu uważasz (a przynajmniej tak mi się wydaje) że wprowadzenie jakichkolwiek genów nie miejscowych wpłynie na odporność Twojego układu na warrozę?  Nie czepiam się nawet, tylko pytam z czystej ciekawości. Ja w swojej skromnej karierze też zauważyłem , że rodziny które miały wymuszony okres bezczerwiowy choćby przez podanie nowej matki mają mniejszy osyp warozy po podaniu choćby pasków z kwasem, niemniej jednak ten osyp był.

Może żeby sobie trochę rozjaśnić na ten temat , to może warto posłuchać dla przypomnienia wykładu Prof. Chorobińskiego i uzmysłowić sobie jak przebiega rozwój pasożyta warroa w rodzinie pszczelej w ciągu roku w kolejnych miesiącach  w stosunku do liczby pszczół w tych miesiącach i jakie to powoduje zagrożenie do przygotowania do zimowli , bo to nie tylko sama liczba warrozy tworzy zagrożenie , ale też ta warroza roznosi choroby wirusowe które też same samodzielnie mogą wykończyć rodziny pszczele przed zimą chorobami wirusowymi .

Selekcje można sobie robić , ale dwutorowo równocześnie z zabiegami przerywania łańcucha rozmnażania , właśnie dlatego żeby nie zakazić rodzin wirusami które roznosi warroza , a selekcji na wirusy przecież nie będziemy robić u siebie w pasiece , bo jest ich 24 różne wirusy przenoszone przez warrozę  i jak tu selekcjonować na wirusy jak nie mamy narzędzi żeby nawet te wirusy oznaczyć czy są w pasiece i jaki jest stopień zakażenia  ? 

Na podstawie przebiegu wykresów liczby pszczół w ciągu roku w ulu i namnażania się ilości osobników warrozy i własnych badań stopnia porażenia , możemy wybrać jakieś okresy , albo do walki chemicznej  ,  albo do innych zabiegów jak do zabrania czerwiu krytego z rodzin gdzie pod zasklepem jest teraz większość warrozy  ,  zamknięcie matki w izolatorze na pewien okres ,  przeprowadzić wymiany matek , możliwości kombinacji zabiegów jest wiele . Sama selekcja niewiele da bez równoległych zabiegów przerywających ciąg rozmarzania warrozy w rodzinie pszczelej. 

 

 

  • Lubię 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, michal79 napisał(a):

Tutaj praca dowodząca toksyczności śliny warrozy tylko dla czerwiu robotniczego Apis cerany.

A co ma jedno do drugiego ? Ano nic .

P.S. Może jeszcze słowo mówione zdołał się nauczyć , no nie pisane . W Polsce jesteśmy . Pamiętasz ?

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, michal79 napisał(a):

Obserwacje brytyjskie, niemieckie, francuskie i skandynawskie wskazują, że nawet pszczoły varroa-naiwne, przeżywają średnio 20% dłużej bez zwalczania warrozy, jeśli są na "swoim terenie" w porównaniu do rodzin przeniesionych z innych rejonów Europy. Wyjątki chyba były dwa: macedonki w Finlandii chyba, i Augustowskie w jakimkolwiek innym miejscu. Te pierwsze przeżyły długo, choć nie były stamtąd, te drugie przeżywały dość krótko, chyba nawet na miejscówce w Polsce, (tylko nie w Augustowie).

 

Pozostaje kwestia, co to znaczy lokalne. 

Ja przyjmuję luźną definicję, że można mówić o lokalności w trzecim roku, jeśli matki są wychowywane przez Twoje własne pszczoły i unasieniane z wolnego lotu. Czyli kupujesz sobie saharyjkę F1 od Polbarta, sprowadzasz pod Mińsk Mazowiecki. Rok później jej córka się unasienia. Potem rok później córka córki. I jeszcze rok później, prawnuczka tej sprowadzonej, w moich oczach uchodzi za lokalną. 

To może Michał wysłuchaj sobie jeszcze Prof. Jerzego Demetraki - Paleolog na temat utrwalania cech genetycznych odporności czy przeżywalności  pszczół podczas selekcji z lokalnymi pszczołami , tu sprawa nie jest taka oczywista z tym utrwalaniem cech genetycznych wśród mieszańców różnych pszczół i o efekcie heterozji związanym z tym utrwalaniem , tam podobno jak mówi prof. Paleolog decydują niuanse genetyczne trudne do przewidzenia co do skuteczności jaki będzie końcowy rezultat selekcji,

 

Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, Tadek11 napisał(a):

na temat utrwalania cech genetycznych odporności czy przeżywalności  pszczół podczas selekcji z lokalnymi pszczołami

 

Znane mi są poglądy dotyczące rozwadniania genów, czy tam 'cech genetycznych'. Nie tylko pan Demetraki je rozpowszechnia. Również Chorbiński i wielu innych. 

Nie jest to dobry czas z nimi dyskutować. Trwa wszak zimowla i każdej zimowli zastanawiam się, czy ci ludzie nie mają racji, a ja nie porywam się z motyką na słońce.

To, że oni mają rację, będzie bardzo łatwo stwierdzić w mojej pasiece. 

I wiesz co, Tadziu? Od roku 2019 minęły cztery pełne zimy, teraz jesteśmy za półmetkiem piątej. 

Najpierw "cechy odporności i przeżywalności" miały polec w starciu z faktem przeniesienia mych pszczół z Warmii na Mazowsze. Wszak autorytety twierdzą, że to się nie przenosi. 

Nie poległy. Zerowa śmiertelność przez pierwsze trzy zimy.

Potem miały się rozwadniać. 

A jak one się w ogóle, w pierwszej kolejności, u tego ziomka co mi je sprzedał, skondensowały? 

Tyle pytań... 

Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, daro napisał(a):

Podarujesz mi , niedowiarkowi jedną do eksperymentu ?

 

Jeśli nadal to się kręcić będzie na wiosnę, jak poprzednie wiosny się kręciło, to tak, mogę mieć nadwyżkę tych bezchemicznych rodzin. Zapiszę Cię w kolejkę.

Musisz mi przy sprzedaży dać słowo honoru, że nie będziesz im zwalczał warrozy, prowadził je sztuczną rójką, a kiedy przekroczysz 10, nadwyżkę będziesz, wraz z tymi zasadami, rozpowszechniał wśród znajomych.

Oczywiście nie ma gwarancji, że one przeżyją u Ciebie. To jest wszystko obiecujący, ale nadal eksperyment.

  • Haha 2
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, michal79 napisał(a):

Musisz mi przy sprzedaży dać słowo honoru

Mogę dać Ci słowo honoru że jak wytrzyma rodzina 3 sezony bez zwalczania warozy zapłacę Ci 5- krotną  sumę . Udokumentuję rozwój rodziny i jak tak się stanie jak piszesz  przejdę na Twą gospodarkę . Jak nie, wystarczy że przestaniesz gadać głupoty .

Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)
25 minut temu, daro napisał(a):

Mogę dać Ci słowo honoru że jak wytrzyma rodzina 3 sezony bez zwalczania warozy zapłacę Ci 5- krotną  sumę . Udokumentuję rozwój rodziny i jak tak się stanie jak piszesz  przejdę na Twą gospodarkę . Jak nie, wystarczy że przestaniesz gadać głupoty .

 

Słowo honoru, jakie mnie interesuje, to od pierwszego przezimowania masz oddzielić ma wiosnę (maj) sztuczną rójkę z każdej rodziny. Sztuczna rójka o określonym składzie (matka, 2-3 ramki pszczół, ok. 2 ramki pokarmu, bez czerwiu zasklepionego). 

Sprawa prosta jak budowa cepa.

Jeśli Twoja populacja przekroczy 10 rodzin, masz podzielić się jakąś nadwyżką rodzin i tymi zasadami, z innymi ludźmi.

Też chyba proste.

I skoro od chemiczniaków jak się kupuje, to nie ma mowy o jakimś odraczaniu spłat, czekaniu czy przezimują, gwarancji itp, to u mnie też tego nie ma. Kupujesz odkład. A nie, że dostajesz, a ja grzecznie czekam 3 lata na zapłatę. Policzę Ci taniej, ale nie będę nic odraczał. ;)

 

PS. Cała ta rozmowa to w ogóle dzielenie skóry na niedźwiedziu, jak to zimą... Najpierw musi się okazać, że tej zimy też miałem rację, a nie pan Trzybiński i Demetraki od rozwadniających się genów, że o Piotrze-Kazimierzu z Podhala nie wspomnę...

 

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

33 minuty temu, michal79 napisał(a):

Słowo honoru, jakie mnie interesuje

Jak rozumiem znalazłeś sposób na łapanie frajerów ? Ja mam zapłacić za gruszki na wierzbie i jak się sprawdzi to mam się podzielić i robić Tobie reklamę ? To że nie znam angielskiego ( dzieci znają ) nie znaczy że jestem idiotą  ,po prostu tak się złożyło . Od tzw . chemiczaków ja nie kupuję . Po prostu mi to nie potrzebne  , Ty coś twierdzisz nie mając dowodów - udowodnij mi namacalnie . To co Ty opisujesz to odkład niegdyś służący do zwalczania nastroju rojowego , łączony później z macierzakiem . Sztuczna rójka wygląda inaczej , wiesz jak ?

Jak Ci napisałem zaczynałem od 1 rodziny . Miałem i 100  teraz czytam twe pierdoły , powoli też i wszyscy ,odgaduję- po co tu  jesteś  . Mitologia marnej proweniencji, celem zdobycia reputacji ,,ekologicznego,, pszczelarza , hodowcy .  Kazimierza vel Piotra mogę posądzać o cokolwiek ale na pewno nie o to że nie jest pszczelarzem . Ja zawsze przechodzę test pszczelarski , przejdziesz ?

Przyjedź pójdziemy do chemicznych pszczół tzn. łagodnych . Zobaczymy kim jesteś . Nic tak mędrców internetowych nie sprawdza jak pszczoły. No jak ? Masz nabiał ? W koszyku tzn. geście Kozakiewicza .

Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)

Zacznijmy od początku. 

Jestem tym frajerem.

Przeszedłem taką ścieżkę.

Dla mej wizji pszczół, wspaniałych i samodzielnych, zaryzykowałem i zakupiłem dwa odkłady pszczół od kogoś, kto miał je 6 lat bez zwalczania warrozy. 

I ja byłem wtedy w gorszej sytuacji. Statystyki przeżywalności jego populacji za wcześniejsze lata, były zdecydowanie gorsze niż moje teraz. A i tak kupiłem.

 

Jeden z tych odkładów szybko okazał się bezmateczny. 

Za to z drugiego mam teraz większość moich bezchemicznych rodzin. 

 

Nie zależy mi na żadnym biznesie na tych pszczołąch i wyrabianiu sobie marki. Po prostu chcę żeby w Polsce były takie pszczoły. Jeśli będziesz miał szczęście jak ja, i te pszczoły ode mnie Ci się rozmnożą i przezimują, sam wystawisz jakąś nadwyżkę na sprzedaż, sobie (nic mi do warunków tej transakcji). Tylko żebyś wymagał tego samego słowa honoru od kupca. 

 

Resztę tekstu Twojego sobie daruję, bo próbujesz mnie jakoś obrażać, czy wystawiać na jakieś swoje próby. Nie mam pojęcia po co. Mam na siłę tańczyć z jakimiś Twoimi agresorami?

A w nagrodę co mnie czeka? Certyfikat z pieczątką? 

 

@Krzychu sprzedał za winko mi dwie ramki swoich. Z nimi kilka razy zatańczyłem (ze 4x?) raz mnie przekonały, żebym do nich nie zaglądał akurat w tamten dzień. Wiem co potrafią pszczoły. Po co iść na jakieś sprawdziany?

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

17 minut temu, michal79 napisał(a):

Jeśli będziesz miał szczęście jak ja

Szczęście nie ma nic wspólnego z nauką . To co piszesz to tylko piszesz . Może ma a może nie ma ,coś wspólnego z rzeczywistością . Lem niby fantasta ale coś tam wyszło po jego marzeniach ale nigdy nie nazywał się naukowcem . Gdybyś był tego pewien to byś zrobił tak jak Ci zaproponowałem . Tak to tylko trzepiesz pianę . Jak kogoś obraża że du*a nie pszczelarz to jego sprawa . To się nazywają fantasmagorie . Nic z realnym życiem .Jak mojej ślubnej mówię że pójdę gdzieś na bok to ona mi mówi idź . Kościół Katolicki już dawno wydarzenie zdrady po 60 przeniósł z kategorii grzechów do kategorii cudów. Podobnie twe teorie leżą po stronie mrzonek a nie nauki ., Nauka jest sprawdzalna .Widziałem różnych ,, cudotwórców ,,. Szkoda moich paluchów i klawiatury . Marz sobie dalej .

Link to comment
Share on other sites

2 minuty temu, daro napisał(a):

Gdybyś był tego pewien to byś zrobił tak jak Ci zaproponowałem

 

Wiem!!! 

Bezsprzecznie dowiedzie mej racji jeśli przyjedziesz do mnie i zrobimy konkurs, kto szybciej rozpali podkurzacz. 

Weź tylko córkę i żonę. 

Zwycięzca tradycyjnie dostaje córkę za żonę. Czyli ja wezmę Twoją córkę, a dam swoją żonę. 

Pro forma może być odwrotnie, jak wygrasz, w kategorii cudu, dlatego piszę, żebyś żonę wziął...
 

A tak serio, to polecam Ci popracować nad swą wiedzą, czym jest nauka, zwłaszcza w kontekście biologii. Bo chyba mylisz nauki ścisłe z przyrodniczymi. 

O co chodzi konkretnie:

 

Z reguły z populacji naiwnej przeżyje Ci dwie zimy rodzina, bez zwalczania warrozy, tak jedna na 50.

 

U mnie, ostatnią zimę przeżyło 9 na 11. Obecna jeszcze się nie skończyła, więc statystyk nie posiadam. 

Uczciwie nie wiem jak to się ma do zimy przyszłej. 

Uczciwie nie wiem jak to się ma do zimy przyszłej u Ciebie za Twoim Zambrowem, gdybyś odkład ode mnie zakupił.

Stawiam, że szansa przeżycia będzie dużo większa, niż jakbyś wziął jedną ze swoich rodzin i zaprzestał jej trucia warrozy. Ale to tylko moje stawianie. 

Możesz w to wejść lub nie.

Jeśli wymagasz ode mnie przejścia jakiejś próby, niczym średniowieczny rycerz... Mogę zagrać jakąś piosenkę na gitarze, postrzelać do tarczy, po rozgrzewce nieźle żongluję trzema pomarańczami. Mogę i nieswoje pszczoły przejrzeć - ale to mniej chętnie i tylko jeśli jakiś debil wcześniej nie kopnął w ul, bo słyszałem i o takich przypadkach. 
Tylko ja raczej w tym roku w Twoje okolice się nie wybieram...

Link to comment
Share on other sites

22 minuty temu, michal79 napisał(a):

A tak serio, to polecam Ci popracować nad swą wiedzą, czym jest nauka, zwłaszcza w kontekście biologii

Proponuję nad zdrowiem psychicznym . Kim jesteś z wykształcenia ? Ja rolnik praca dyplomowa z ekonomiki pszczelarstwa . Dzieci  laureaci olimpiad biologicznych . Żona felczer , mg .pielęgniarstwa ze specjalizacją . No nie psychiatryczną

Co do powyższego to brednie . Praca badawcza z biologi  szkoła podstawowa  lub liceum . Poczytaj sobie kiedy jest nauka a kiedy pseudo .

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, daro napisał(a):

Proponuję nad zdrowiem psychicznym . Kim jesteś z wykształcenia ? Ja rolnik praca dyplomowa z ekonomiki pszczelarstwa . Dzieci  laureaci olimpiad biologicznych . Żona felczer , mg .pielęgniarstwa ze specjalizacją . No nie psychiatryczną

Co do powyższego to brednie . Praca badawcza z biologi  szkoła podstawowa  lub liceum . Poczytaj sobie kiedy jest nauka a kiedy pseudo .

 

Jednak nie widzę w Tobie chęci dialogu, tylko raczej takie dowalanie. Odsyłanie do psychiatryka? Po co Ci to?

 

W naukach ścisłych rzeczywiście dowodzenie natury zjawisk musi mieć charakter powtarzalny (przy pozostałych warunkach niezmienionych wynik jest ten sam). Przykładowo dla dowolnego trójkąta prostokątnego pola kwadratów zbudowanych na bokach przyprostokątnych zawsze będą się sumować do pola kwadratu zbudowanego na przeciwprostokątnej. Albo woda ogrzana do 100 stopni, w odpowiednim ciśnieniu, zawsze będzie wrzeć.

 

Ale jeśli sprzedam Ci jedno nasionko z paczki nasion, z roślin którym nasiona wschodziły dotychczas w 80%, to weź się nie strosz, nie gulgaj na mnie jak jaki indyk, tylko normalnie to przyjmij do wiadomości.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, michal79 napisał(a):

Ale jeśli sprzedam Ci jedno nasionko z paczki nasion, z roślin którym nasiona wschodziły dotychczas w 80%, to weź się nie strosz, nie gulgaj na mnie jak jaki indyk, tylko normalnie to przyjmij do wiadomości.

Dla tego psychiatryk . Gadasz do siebie . Jeśli sprzedajesz nasionko cudownej fasoli która ma sięgnąć nieba a po zasianiu wychodzi Jaś . To tylko są 2 wersje - albo jesteś głupi albo kantujesz .

Jakie masz wykształcenie ?

  • Haha 1
Link to comment
Share on other sites

Posted (edited)
45 minut temu, daro napisał(a):

Dla tego psychiatryk . Gadasz do siebie . Jeśli sprzedajesz nasionko cudownej fasoli która ma sięgnąć nieba a po zasianiu wychodzi Jaś . To tylko są 2 wersje - albo jesteś głupi albo kantujesz .

Jakie masz wykształcenie ?

 

Może i jestem głupi, ale nie sprzedaję nasionek cudownej fasoli. 

Chcesz się przyłączyć do mojego eksperymentu, to sprzedaję Ci nasionko, które być może wzejdzie i da plon bez chemii. Raczej ma na to większe szanse niż Twoje własne z pasieki. S-Z-A-N-S-E.

To powyższe wywodzę z obserwacji tych "nasionek" przez ostatnie 5 sezonów. Ale możesz spróbować z własnymi.

Nie uważam, że dla naszej dyskusji mają znaczenie moje studia. 

O księżycu też gadać można tylko z astronautami?

Edited by michal79
Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, michal79 napisał(a):

O księżycu też gadać można tylko z astronautami?

U nas jest powiedzenie którego nie przytoczę . O fizyce kwantowej se podyskutuj .

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, michal79 napisał(a):

Najpierw musi się okazać, że tej zimy też miałem rację, a nie pan Trzybiński i Demetraki od rozwadniających się genów, że o Piotrze-Kazimierzu z Podhala nie wspomnę...

Po pierwsze ja tylko  pisałem że nawet gdybyś osiągnął sukces to wraz ze śmiercią matki tracisz ten sukces zaraz albo w następnym F lub następnym.   

Po drugie nie masz żadnej kontroli nad tym co się dzieje z twoimi matkami, a tylko coś ci się wydaje. 

Profesor Woyke w swojej pracy pisał.

 

1. Matki wystawione na trutowisko o promieniu izolacji 2,5 km, na którym było 5 pni łącznie z około 5000 trutni (około 200 na jedną matkę) unasienione były zwykle w ponad 80% przez trutnie z poza trutowiska. 2. Klasyfikacja robotnic wygryzionych tylko z jednego plastra zaczerwionego, ale od każdej z kilku matek unasienionych na trutowisku, wystarczy do sprawdzenia jakości tego trutowiska. 3. Dalsze badania potrzebne są dla stwierdzenia, czy przy jeszcze większym nasyceniu trutowiska pożądanymi trutniami zwiększy się ich udział w zapładnianiu wystawianych na trutowisko matek. 4. Obecnie dla celów hodowlanych i badawczych kontrolowany dobór par rodzicielskich można uzyskać wyłącznie na drodze sztucznego unasieniania matek."

 

Widać więc przykład że w naszych pasiekach pszczoły krzyżują się jak chcą.

Ja w swoim życiu przerabiałem różne linie o zwiększonej tolerancji na warrozę niestety wszystko jest ulotne po którymś F tracą pożądane cechy, pszczelarz dolewa świeżej krwi i znowu niektóre są fajne, wybitne inne się wyradzają odchodząc w kierunku jaki im pasuje. Do tego trzeba dodać wędrówki trutni, błądzenie matek, ciche wymiany, pomyłki pszczelarzy i inne zdarzenia. Nad tym po prostu bieda zapanować można jedynie pracować żeby mieć lepiej coś tam lepiej.

Tak więc moje skromne zdanie jest takie, jesteś teraz w miejscu w którym będziesz za 20 lat. No chyba że trafił się nam nowy Guido Sklenar  tyle że nawet on doszedł z czasem do wniosku żeby żyła i trwała jego linia 47 to musi założyć trutowisko.          

  

  • Lubię 2
Link to comment
Share on other sites

A ja do Ciebie Michał mam takie pytania:

- czy wszystkie swoje "niechemiczne" rodziny masz tylko z tego jednego, początkowego odkładu?

- jeśli tak, to dlaczego? nie warto i pozostałych prowadzić bez chemii , skoro można i tak jest lepiej? 

-czy jednak uważasz, że tylko te rodziny pochodzące od jednej, wcześniej już tak prowadzonej, mają jakiś wyjątkowy gen?

- jaki sens w takim razie ma "mocna lokalność pszczół" promowana przez Ciebie?

Nie traktuj moich pytań jako atak na Ciebie, ot moja czysta ciekawość początkującego pszczelarza...

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, piotrpodhale napisał(a):

niestety wszystko jest ulotne po którymś F tracą pożądane cechy,

To ma nawet naukową nazwę . Nie Guido a Filip .

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, piotrpodhale napisał(a):

tyle że nawet on doszedł z czasem do wniosku żeby żyła i trwała jego linia 47 to musi założyć trutowisko.

A teraz jest sztuczne unasiennianie  tyle że byle Filip samej procedury nie ogarnie . No bo poco ,pomyśli się i jest .

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, gajowy napisał(a):

- czy wszystkie swoje "niechemiczne" rodziny masz tylko z tego jednego, początkowego odkładu?

 

Większość. W 2019 wziąłem też odkład z rodziny od dziadka, która miała w 2018 przy dymieniu najmniej warrozy na dennicy. 

Również tutaj co roku robiłem sztuczną rójkę, ale one nie przeżywały tak radośnie, oj nie. I nie ma co się dziwić. Szacuje się, że z populacji naiwnej przeżywać będzie jedna rodzina na 50 (hmm pisałem w sumie to). Na jesieni '22 miałem 3 rodziny, na wiosnę 2023 była jedna. Do obecnej zimowli znowu poszły 3.

Mam jeszcze w tym roku "obiecującą" rójkę, która do mnie przyszła. Od początku trzymam ją bez chemii.

 

10 godzin temu, gajowy napisał(a):

- jeśli tak, to dlaczego? nie warto i pozostałych prowadzić bez chemii , skoro można i tak jest lepiej? 

 

Można, ale po co, skoro te bezchemiczne sobie radzą, a pozostałe chemizowane można: połączyć, sprzedać, trzymać jako grupę kontrolną do mojego eksperymentu "szkoła podstawowa lub liceum"? 

Docelowo będę trzymał 3 rodziny ze zwalczaniem warrozy, a resztę tych bezchemicznych. 

Oddały mi one już nieocenione zasługi. Na przykład wiem dzięki nim, że mimo sąsiadowania obok tych dwóch rodzajów pszczół, liczba warrozy po bezczerwiowym odymieniu nie wzrosła w tych rodzinach psitkach.

Dobry argument do dyskusji z wszelkiej maści pszczelarskimi sanitarystami.

10 godzin temu, gajowy napisał(a):

jaki sens w takim razie ma "mocna lokalność pszczół" promowana przez Ciebie?

 

Moim zdaniem można przyjąć wartości oczekiwane powodzenia, przy odstawieniu chemii. 

Najniższą szansę będą mieć rodziny na nietutejszych matkach komercyjnych (nieselekcjonowanych).

Wyższą szansę na przeżycie bez trucia warrozy będą mieć: rodziny na tutejszych matkach lokalnych (nieselekcjonowanych), albo na nietutejszych selekcjonowanych.

Największe szanse będą miały rodziny zbudowane na lokalnych matkach selekcjonowanych.

 

W badaniach GEI (Genotype Environment Interaction) rodziny trzymane w miejscu pochodzenia przeżywały 5x lepiej bez trucia warrozy.

1waxBoX.png

Link to comment
Share on other sites

W dniu 8.01.2024 o 09:21, michal79 napisał(a):

Najpierw "cechy odporności i przeżywalności" miały polec w starciu z faktem przeniesienia mych pszczół z Warmii na Mazowsze. Wszak autorytety twierdzą, że to się nie przenosi. 

Nie poległy. Zerowa śmiertelność przez pierwsze trzy zimy.

Potem miały się rozwadniać. 

Ale Michał źle interpretujesz  opinie autorytetów ,  nigdzie nie słyszałem , żeby odnosili się do Twojego przypadku , to jest do  przenoszenia Twoich pszczół z Warmii na Mazowsze 😟Opinie ich  medialne ,  były to ich opinie ogólne na podstawie swojej aktywności zawodowej  i naukowej. Nie można wobec tego robić z nich recenzentów Twojego indywidualnego sposobu selekcji , bo przypuszczam  , że się z Twoim eksperymentem nawet nie zapoznali osobiście ? Chyba , że nie znam faktów i korespondowałeś z nimi przy Twoim eksperymencie ?

Wtedy zwracam honor 

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, michal79 napisał(a):

Największe szanse będą miały rodziny zbudowane na lokalnych matkach selekcjonowanych.

Ale to niczego nie dowodzi tylko najwyżej jest to takie założenie wstępne  . Taki wniosek może być na logikę słuszny statystycznie rzecz biorąc ,  zawsze jakieś osobniki fauny czy flory mają większe szanse przeżywalności w środowisku w którym żyją na danym ekosystemie przez dłuższy czas  , bo się już przez wiele lat do tego ekosystemu przystosowały. 

Jak tą zebrę z przykładu wyżej byśmy przenieśli z Afryki  na Warmię , to można na logikę założyć , że będzie miała mniejszą szansę przeżyć w naturalnym środowisku Warmii ,  niż nasz rodzimy koń  Polski. 

Ale  może tak się zdarzyć , że na przykład jedna zebra z dziesięciu sprowadzonych przeżyje i u nas w Polsce ,  czy to nas uprawnia do jakichś wniosków uogólniających ? 🙂 

Jak by było z krzyżówką zebry z koniem 🙂 , tego nie wiemy i pewnie żaden naukowiec czy Demetraki czy inny od koni czy zwierząt z Afryki  , bez doświadczeń nie formułował by takie tezy w ciemno że przeżyją lub nie przeżyją .

Twój przypadek którym się chwalisz , wierzę naprawdę , że to jest prawda , nie podważam tego , mało tego , taki procent przeżywalności  jest możliwy w każdej pasiece przy zachowaniu zalecanej higieny  i dobrej praktyki pszczelarskiej. 

https://wzp-lodz.com.pl/file/public/e3055c54-b16d-11eb-97af-525400e16d32/kodeks-dobrej-praktyki-pszczelarstwo-3890a019fa7bbf14972eac8f65ea92d3.pdf  .

Jak rozmawiałem z kolegami  pszczelarzami , mało któremu pszczelarzowi doświadczonemu , padnie cała większa pasieka w 100% ( nie mówię o trzech rodzinach) tylko pada zawsze jakiś procent w powodu warrozy różnie i z różnych przyczyn , a najwięcej upadków było wśród niedoświadczonych pszczelarzy chcących wydoić maksymalnie z pasieki każdą ilość miodu nawet i z korpusów gniazdowych i późno zakarmianych rodzin po nawłoci , i oni zawsze ponosili największe straty zimowe. 

Link to comment
Share on other sites

42 minuty temu, Tadek11 napisał(a):

Ale Michał źle interpretujesz  opinie autorytetów ,  nigdzie nie słyszałem , żeby odnosili się do Twojego przypadku , to jest do  przenoszenia Twoich pszczół z Warmii na Mazowsze 😟Opinie ich  medialne ,  były to ich opinie ogólne na podstawie swojej aktywności zawodowej  i naukowej. Nie można wobec tego robić z nich recenzentów Twojego indywidualnego sposobu selekcji , bo przypuszczam  , że się z Twoim eksperymentem nawet nie zapoznali osobiście ? Chyba , że nie znam faktów i korespondowałeś z nimi przy Twoim eksperymencie ?

Wtedy zwracam honor 

 

Jeden zapoznał się osobiście. Chce zostać, jak to określił daro "frajerem" i jak mi pszczoły przeżyją, to by nabył.

 

Co do przenoszenia rodzin przeżywających brak zwalczania warrozy, to nie jestem pewien gdzie leży ich pierwotne źródło. Ale np. "Pokonaj warrozę" pana Chorbińskiego, wyd. III, s. 37:
"Przykładem jest populacja pszczoło włoskiej z brazylijskiej wyspy Fernando de Noronha, gdzie rodziny tej pszczoły przeżyły bez leczenia ponad 25 lat [De Jong and Soares, 1997]. Jednak przeniesienie matek tych pszczół do rodzin na teren Europy nie spowodowało, że rodziny te były oporne na pasożyta."

 

O tym jeszcze chyba wspominał Ralph Buchler. 

Tyle z autorytetów.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.