piotrpodhale Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 17 godzin temu, tikcop napisał: Jakie poddawanie matki? Na co se życie utrudniać. Same se odchowują to i przyjmują. Myślicie, że swoje to gorsze bo nie kupne? A te moje rodziny to niby z czego? Kupne są tak samo ratunkowe jak i swoje własne. Własne zapełniają mi objętościowo trzy korpusy zandera. A to niemal toczka w toczkę tyle samo w litrach co mój pradziadek jak ule warszawskie zrobił. Ta sama pojemność! To w temacie jakoby teraz bardziej plenne były. Akurat! Jedna ściema. No faktycznie porównać dwie rasy ze sobą to będzie różnica. Ule były różne, były małe nazwijmy to odkładowe ale większość miała ok 100-120litrów. Jak współczesne ule. Kupa roboty i marne korzyści w sierpniu to już przeważnie luzik dla mnie na pasiece. A tu praca hodowlana jak sprzed laty..... ,,zabić matkę! może następna będzie lepsza,a przynajmniej się nie wyroją i miodku nanoszą,, z małą różnicą że teraz sąsiedzi trafiają się z fajnymi trutniami to pszczelarz trąbi jak powyżej na cały świat,o swoim sukcesie hodowlanym. Jeżeli już hodować matki ratunkowe to przynajmniej trzeba zerwać pierwsze mateczniki unikniemy wtedy matek ze źle wykarmionych larw wielkości robotnicy.A zresztą co to za różnica jeżeli za rok i tak znowu pod but na równi z wybitnymi które w całej tej hodowli niewątpliwie też się trafiają.A co z hodowlą trutni po wybitnych rodzinach jak nie wiadomo które wybitne?Ja za takimi systemami gospodarki nie tęsknię podobnie jak za dawnymi matkami. PK 2 Cytuj
Krzychu Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 20 minut temu, Michał napisał: Bezkrólewie też nie raz Krzysztofie w ulu zastaniesz. Nie zawsze pszczoły są tak łaskawe jak piszesz. No tak ale raczej nie usuwają jej sobie tylko stara matka po prostu dociągnie w sposób naturalny swoich dni Cytuj
piotrpodhale Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 9 minut temu, Krzychu napisał: No tak ale raczej nie usuwają jej sobie tylko stara matka po prostu dociągnie w sposób naturalny swoich dni Różnie to bywa,w ulach żyją pszczoły po różnych ojcach tworzą się frakcje pszczół jedne chcą cichej wymiany inne bardziej rojliwe jeszcze inne kochają bardzo starą matkę itd.... Czasem wiec dochodzi w ulach do bitki między pszczołami jak pszczoła jakaś ucierpi to nikt uwagi na to nie zwróci,ale może też matka pewnie oberwać. PK 1 Cytuj
Krzychu Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 22 minuty temu, piotrpodhale napisał: Różnie to bywa,w ulach żyją pszczoły po różnych ojcach tworzą się frakcje pszczół jedne chcą cichej wymiany inne bardziej rojliwe jeszcze inne kochają bardzo starą matkę itd.... Czasem wiec dochodzi w ulach do bitki między pszczołami jak pszczoła jakaś ucierpi to nikt uwagi na to nie zwróci,ale może też matka pewnie oberwać. PK A widzisz, myślałem że one raczej jednomyślnie decydują o ważnych sprawach Cytuj
michal79 Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 57 minut temu, Turqs napisał: Domyślam się że kolega Michał79 lubi się tak z nami droczyć dla zabawy Tak z grubsza miewam taki nastrój czasem... Skoro rodzina pszczela to dziwny stwór, to ma i śmierci kilka stopni? 1. kres życia wszystkich osobników bez kontynuacji 2. wysypanie i rozpędzenie po pasiece (jak pszczelarz mądry to buchnie dymu żeby z pełnym wolem szukały nowego domu) 3. zabicie matki i poddanie nowej genetyki 4. zabranie matki i pozwolenie na wychowanie nowej ratunkowej 5. cicha wymiana Od najgorszej do najlepszej. Trochę jak w tym kawale: - Rebe, nieszczęście! Do wojska mnie biorą. - Ale na tyły, czy na front? Bo jak tyły, to bardzo dobrze. A jak na front, to są dwie możliwości... Albo wrócisz cały, albo coś się stanie. Jak wrócisz cały, to bardzo dobrze. A jak coś się stanie, to są dwie możliwości. Albo Cię tylko ranią, albo zginiesz. Jak tylko Cię ranią, to bardzo dobrze, a jak zginiesz, to są dwie możliwości. Albo Cię pochowają na cmentarzu żydowskim, albo dla gojów. Jak na żydowskim, to bardzo dobrze. - A jak dla gojów? - To wtedy dopiero będzie nieszczęście. 1 Cytuj
Krzychu Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 Był temat o wielkości gniazda późnym latem a.teraz pytanie jak zostawiacie na zimę? Ja zawsze ustawiam po miodobraniu lipowym. W tym roku go nie było więc zostawiłem tyle ramek na ilu czerw był. Często to było po 10 ramek warszawskich poszerzanych. W tamtym roku zostawiłem przeważnie. Po 8-9 a wcześniej po 7-8 2 Cytuj
michal79 Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 (edytowane) Zostawiam je na tylu ramkach z 16, ile sobie odbudują od mniej więcej połowy kwietnia. Z reguły od 4 do 9... Edytowane 8 Września 2020 przez michal79 Cytuj
ikop74 Opublikowano 8 Września 2020 Autor Opublikowano 8 Września 2020 4 godziny temu, michal79 napisał: Wymienić matkę to zabić byt... nie jest to okrutne? Powiem Wam szczerze, że dla mnie to jest najtrudniejszy element hodowli pszczół... Nie wiem co zrobię, gdy mi przyjdzie starą matkę usunąć... Mnie jest ciężko mateczniki zrywać, czy czerw trutowy z ramki pracy wycinać... Choć już się trochę uodporniłam, bo wiosną, to miałam problem korpus jeden na drugi założyć, bo nie chciałam żadnej przygnieść... Dlatego się smucę, że mi znikła z ula młoda, tegoroczna matka, wolałabym, żeby to była ta z ula obok, którą w przyszłym roku powinnam wymienić... To nie jest tak, że nie tykam żywych stworzeń, bo muchy, mole, osy zabijam, ryby też. Ale Królowa to nie ryba... ? 1 Cytuj
michal79 Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 31 minut temu, ikop74 napisał: Powiem Wam szczerze, że dla mnie to jest najtrudniejszy element hodowli pszczół... Nie wiem co zrobię, gdy mi przyjdzie starą matkę usunąć... Mnie jest ciężko mateczniki zrywać, czy czerw trutowy z ramki pracy wycinać... Choć już się trochę uodporniłam, bo wiosną, to miałam problem korpus jeden na drugi założyć, bo nie chciałam żadnej przygnieść... Dlatego się smucę, że mi znikła z ula młoda, tegoroczna matka, wolałabym, żeby to była ta z ula obok, którą w przyszłym roku powinnam wymienić... To nie jest tak, że nie tykam żywych stworzeń, bo muchy, mole, osy zabijam, ryby też. Ale Królowa to nie ryba... ? Mam dokładnie tak samo z matecznikami. A co do matek, to na szczęście są sposoby, aby ich nie zabijać (chociaż jedną uśmierciłem pod wpływem autorytetu - niczym w eksperymencie Milgrama). Te sposoby opublikowano już w XIX wieku, na szczęście na tym forum jest wątek, w którym można ten fragment przeczytać on-line. Cytuj
Tikcop Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 Ja nie mogę, to matki już nie wolno usuwać z ula? To orać też nie wolno? A myć się wolno? 2 Cytuj
Tikcop Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 (edytowane) 7 godzin temu, piotrpodhale napisał: Kupa roboty i marne korzyści w sierpniu to już przeważnie luzik dla mnie na pasiece. A tu praca hodowlana jak sprzed laty..... ,,zabić matkę! może następna będzie lepsza,a przynajmniej się nie wyroją i miodku nanoszą,, z małą różnicą że teraz sąsiedzi trafiają się z fajnymi trutniami to pszczelarz trąbi jak powyżej na cały świat,o swoim sukcesie hodowlanym. Jeżeli już hodować matki ratunkowe to przynajmniej trzeba zerwać pierwsze mateczniki unikniemy wtedy matek ze źle wykarmionych larw wielkości robotnicy.A zresztą co to za różnica jeżeli za rok i tak znowu pod but na równi z wybitnymi które w całej tej hodowli niewątpliwie też się trafiają.A co z hodowlą trutni po wybitnych rodzinach jak nie wiadomo które wybitne?Ja za takimi systemami gospodarki nie tęsknię podobnie jak za dawnymi matkami. PK Kupna pustych sloganów. Młoda matka dziedziczy połowę genów na drugą połowę nikt nie ma wpływu. O pardon w tajnych laboratoriach dla wybranych hodują matki co to 7 korpusów nasiedlają! Dla naiwnych jeleni! Ciągne od każdej matki, pozbywam się tylko złośliwych, bardzo rzadko trafiają się nadmiernie rojliwe. Pszczoły w przeciwieństwie do dwunożnych zblazowanych osobników kierują się rozsądkiem. Nigdy, chyba że nie będzie możliwości pszczoły nie odciągną na za starych larwach. Poczekają dzień, od tego zależy ich być albo nie być. Stwierdził już to Miller (podkarmiaczka nosi jego imię) wybitny pszczelarz amerykański z XIX wieku. Bo jakoś mu się nie wygryzały wcześniej. A szkoda pisać. No i myśleć trzeba a to boli. Więc większość starannie unika tego wysiłku. Edytowane 8 Września 2020 przez tikcop 2 Cytuj
harcerz1020 Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 Tomasz stosownie do filmu. Wycinasz czerw trutowy z ramki pracy i ramka wraca do ula (jest to wygodne). Ale przecież podają znawcy tematu którzy to badali, że w komórce trutowej na plastrze który nie był wcześniej zaczerwiony warrozy nie zajdziesz. Musi być przynajmniej raz zaczerwiony. To jak to jest. Ja trochę próbowałem, podawałem sikorkom i dopiero wkładałem. Ale jak zaczęły się rójki i później facelia to zalały ramkę trutową miodem. Cytuj
michal79 Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 1 godzinę temu, tikcop napisał: Ja nie mogę, to matki już nie wolno usuwać z ula? To orać też nie wolno? A myć się wolno? Wolno. Ale skoro można zabijać rodziny poprzez "usunięcie matki z ula", to równie dobrze można pozwalać umrzeć tym gorzej przystosowanym w ramach naturalnej selekcji? I tu ginie byt, i tu? Cytuj
ikop74 Opublikowano 8 Września 2020 Autor Opublikowano 8 Września 2020 44 minuty temu, harcerz1020 napisał: Ale przecież podają znawcy tematu którzy to badali, że w komórce trutowej na plastrze który nie był wcześniej zaczerwiony warrozy nie zajdziesz. Musi być przynajmniej raz zaczerwiony. To jak to jest. Raz sprawdzałam taką świeżo zaczerwioną ramkę pracy, wybebeszyłam wszystkie larwy z komórek ?????? ani jednej warrozy nie było. Ale w przyszły sezonie będę mogła to sprawdzić, bo jedną zapomnianą ramkę pracy wyjełam z ula i poszła do magazynu. Cytuj
Xpand Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 ikop74 To jak to z Tobą jest? Matki nie chcesz zabić, mateczników nie chcesz usuwać, a setki lub tysiące trutni wybebeszasz? Toż to jakaś dyskryminacja płci ? Zastanów się sama, co ma Ci dać takie dłubanie w czerwiu trutowym? Wyhodowanie warrozy, która unika czerwiu trutowego? Warroza zawsze jest w ulu, pytanie tylko ile. Może warto wdrożyć metody, które pozwolą Ci sprawdzić jakie masz procentowe porażenie rodziny, co pozwoli Ci ocenić konieczność zwalczania warrozy lub jego skuteczność. Reszta to taka zabawa w zgaduj zgadula i niepotrzebne marnowanie czasu i trutni. To już lepiej mieć dennice osiatkowane, które mają naukowo udowodnione działanie w redukcji warrozy od 10% do 30% w zależności od publikacji, ale to jest dużo za mało. 1 Cytuj
piotrpodhale Opublikowano 8 Września 2020 Opublikowano 8 Września 2020 3 godziny temu, tikcop napisał: Kupna pustych sloganów. Młoda matka dziedziczy połowę genów na drugą połowę nikt nie ma wpływu. O pardon w tajnych laboratoriach dla wybranych hodują matki co to 7 korpusów nasiedlają! Dla naiwnych jeleni! Ciągne od każdej matki, pozbywam się tylko złośliwych, bardzo rzadko trafiają się nadmiernie rojliwe. Pszczoły w przeciwieństwie do dwunożnych zblazowanych osobników kierują się rozsądkiem. Nigdy, chyba że nie będzie możliwości pszczoły nie odciągną na za starych larwach. Poczekają dzień, od tego zależy ich być albo nie być. Stwierdził już to Miller (podkarmiaczka nosi jego imię) wybitny pszczelarz amerykański z XIX wieku. Bo jakoś mu się nie wygryzały wcześniej. A szkoda pisać. No i myśleć trzeba a to boli. Więc większość starannie unika tego wysiłku. Panie teoretyczny jak będziesz w przyszłym roku hodował swoje najlepsze matki to sobie sprawdź 13-14-15 dzień od osierocenia,zobaczysz jak czekają z wychowem matki ratunkowej zwłaszcza w tych jednoramkowych siłaczach.Ja zbyt dużo ratunkowych i nie tylko widziałem i wyhodowałem żeby nie wiedzieć jak się to kręci.Tak jak napisałem to nie moja gospodarka,tyle roboty odszukać 50 nieznaczonych kundelków?Wiosną przy odkładach znowu to samo?Ale ty sobie rób jak umiesz i hoduj jakie chcesz liczy się przecież twoja satysfakcja. Jeżeli nie widzisz różnicy w matkach tych sprzed 50 lat a obecnymi różnicy to chyba mało tych matek widziałeś i niema co dyskutować. Zresztą z takim wykładem że myśleć trzeba a to boli,a kupujący hodowlane to jelenie. Możesz sobie porozmawiać z kolegami o ile ich jeszcze masz. PK 1 Cytuj
Tikcop Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 Pojemność uli po moim pradziadku była identyczną do obecnie używanych. O czym to świadczy? I wtedy i teraz matki identycznie potrafiły zaczerwić. Oczywiście między buckfastem a kaukazem będzie widoczna różnica. 1 Cytuj
Tikcop Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 9 godzin temu, ikop74 napisał: Raz sprawdzałam taką świeżo zaczerwioną ramkę pracy, wybebeszyłam wszystkie larwy z komórek ?????? ani jednej warrozy nie było. Ale w przyszły sezonie będę mogła to sprawdzić, bo jedną zapomnianą ramkę pracy wyjełam z ula i poszła do magazynu. Przy wykałaczce poddawałem się tak około 6 larwy. Bo to przypominało kopanie łopatką hektara ziemi. Jako topiarka parowa służy mi kawałek blachy z perforacją i stożkiem w dół wkladany pomiędzy pusty pod spodem i jeden czy dwa korpusy z ramkami ponad. Rzecz nie dokupienia w Polsce. Ramki zasklepione trzeba potrzymać dłużej w ulu bo pierwsze rodzą się jasne samce. Potem wystarczy przyjrzeć się uparowanym i nie rozbebeszonym larwom trutni. Coś tam rozgarnąć. Parowałem tylko jeden korpus ramek aby lepiej widzieć. Były widoczne wyraźnie ciemne żeńskie osobniki. Na początku sezonu mniej, potem coraz więcej. I to na jasnych dopiero co odbudowanych plastrach. Cytuj
Tikcop Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 Xpand ramka pracy daje głównie zajęcie rodzinie bo łagodzi nastrój rojowy. Ogranicza też namnażanie warozy jak cięta regularnie. O hodowli odpornych waroz nie ma mowy. Końcem sezonu w bezczerwiowych rodzinach kwas sprawiedliwie tnie wszystkie wszy w rodzinie. U mnie. Mnie stać na to aby zająć się pszczołami po ostatnim wirowaniu. Za to przed założeniem miodni nic nie robię. Cytuj
Gość Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 Godzinę temu, tikcop napisał: ... Jako topiarka parowa służy mi kawałek blachy z perforacją i stożkiem w dół wkladany pomiędzy pusty pod spodem i jeden czy dwa korpusy z ramkami ponad. Rzecz nie dokupienia w Polsce. ... Ja mam topiarkę kupioną w Polsce https://rummelspzoo.wixsite.com/rummel/topiarka Jedna uwaga, parownica do tapet koniecznie musi być rozbieralna, a to dlatego że przy dużej ilości ramek do przetopienia grzałka może się przepalić. (parę razy tego doświadczyłem) Gdy nie ma możliwości wymiany grzałki, nierozbieralna parownica jest do wyrzucenia!. Pozdrawiam Cytuj
ikop74 Opublikowano 9 Września 2020 Autor Opublikowano 9 Września 2020 11 godzin temu, Xpand napisał: ikop74 To jak to z Tobą jest? Matki nie chcesz zabić, mateczników nie chcesz usuwać, a setki lub tysiące trutni wybebeszasz? Toż to jakaś dyskryminacja płci ? Zastanów się sama, co ma Ci dać takie dłubanie w czerwiu trutowym? ??? Też mi mówią w pracy, żebym się zastanowiła czemu te pszczoły hoduję, skoro u nich samiec ginie podczas kopulacji, a te co nie kopulują są przez samice eksmitowane z ula... Tak to jest jak się pracuje z samymi terapeutami... A tak poważnie, to co się dziwisz, to mój pierwszy sezon, chciałam sprawdzić czy rzeczywiście jest tam ta warroza, jak piszą. I wybebeszyłam tylko kawałek ramki między jednym a drugim drutem. Ale masz racje, pewnie są lepsze techniki walki z warrozą niż wycinanie co chwilę ramki pracy i marnotrawienie wosku z którego mogłyby normalny plaster pociągnąć. Pewnie do tego dojdę z czasem. Cytuj
Krzyżak Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 55 minut temu, Koch napisał: przy dużej ilości ramek do przetopienia grzałka może się przepalić. Nie może, bo ma zabezpieczenie bimetaliczne. Rozłącza się jak ma się spalić ale jak ostygnie to dalej działa. Cytuj
Gość Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 (edytowane) 24 minuty temu, Krzyżak napisał: Nie może, bo ma zabezpieczenie bimetaliczne. Rozłącza się jak ma się spalić ale jak ostygnie to dalej działa. Piszę z własnego doświadczenia. Gdy się przetapia 300 – 400 ramek rocznie i wytapia wycięty czerw trutowy (od maja do pocz. lipca) to przeważnie po dwóch latach eksploatacji grzałka odmawia posłuszeństwa (jest po prostu wyeksploatowana). Dlatego w niemieckich hurtowniach pszczelarskich są do nabycia parownice z opcją odkręcenia pokrywy, mocy 2200 W oraz jest możliwość zakupu grzałki do wymiany. W Polsce trzeba sobie radzić inaczej - poszukać parownicy z możliwością rozkręcenia pokrywy, a grzałki - dopasować 2000 W od czajnika elektrycznego Edytowane 9 Września 2020 przez Gość Cytuj
hurriway Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 (edytowane) 7 minut temu, Koch napisał: Piszę z własnego doświadczenia. Gdy się przetapia 300 – 400 ramek rocznie i wytapia wycięty czerw trutowy (od maja do pocz. lipca) to przeważnie po dwóch latach eksploatacji grzałka odmawia posłuszeństwa (jest po prostu wyeksploatowana). Dlatego w niemieckich hurtowniach pszczelarskich są do nabycia parownice z opcją odkręcenia pokrywy, mocy 2200 W oraz jest możliwość zakupu grzałki do wymiany. W Polsce żyjemy. Tata i dziadek nauczyli, ze zawsze jest opcja zrobienia samemu. Typu jeba twojamać <- znaczy się nie do zdarcia. Edytowane 9 Września 2020 przez hurriway Cytuj
Krzyżak Opublikowano 9 Września 2020 Opublikowano 9 Września 2020 Po dwóch latach wszystko może szlak trafić. Ale po co się bawić w jakieś wymiany jak za 50zl jest nowa. Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.