Jump to content
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Recommended Posts

Posted

Witam. Dziś zadano mi pytanie: "co sądzisz o wycinaniu czerwiu zimowgo"? Najpierw, jako żem początkujący to nie wiedziałem o co chodzi. Wyjaśniono mi, że można wyciąć czerw  zimowy, by przedłużyć okres  bez warrozy. Stwierdziłem że wg mnie to nie ma sensu bo żeby to zrobić to pewnie trzeba by kłąb rozbabrać zimą, okazać się może , że czerwiu w ogóle nie ma albo jest go troszkę i lepiej np.: zaizolować matkę jesienią by osiągnąć to samo.  

  Ale że nie uważam się za osobę kompetentną do udzielania rad, postanowiłem się zapytać Was -co o tym sądzicie?

  • Sad 1
Posted

Marcin , i co od nas oczekujesz , że zaaprobujemy barbarzyński proceder wycinania czerwiu zimą o którymś gdzieś wyczytałeś lub Ci ktoś opowiedział o nim ?

I teraz pytanie kto Ci takich rewelacji naopowiadał i czy uruchomiłeś swoje szare komórki do analizy tych rewelacji. Żyjemy w Świecie że teraz prawie wszystko jest możliwe , jak wymordowano miliony ludzi w obozach to pszczoły pewnie też jest możliwe ,  to nie ludzie ani nawet zwierzęta jak psy czy koty , za które są paragrafy w kodeksach. Więc wybór czy wycinać czy nie  pozostawiam Tobie ?  Ode mnie porady w tej sprawie nie dostaniesz. 

Pozdrawiam

 

  • Like 1
Posted

Wymyślił to kiedyś pewien gość z Sieradza ( P.G.) kreujący się na cara amnezji .
Napisał o tym zdaje się nawet artykuł do Pasieki .
Nie chce mi się tego nawet komentować .
Jaki car takie metody .

  • Like 3
Posted
13 minut temu, Tadek11 napisał:

I teraz pytanie kto Ci takich rewelacji naopowiadał i czy uruchomiłeś swoje szare komórki do analizy tych rewelacji

   Jeśli przeczytałeś moją wypowiedź- wiesz że uruchomiłem swoje szare komórki i uznałem, że to bez sensu.  Powiem, że nawet nieelegancko wyśmiałem sam pomysł. Ale że życie nieraz nauczyło mnie pokory, postanowiłem zapytać bardziej doświadczonych, czy właśnie nie zrugałem kogoś bezpodstawnie.

 

Bardzo dziękuję Wam, że utwierdziliście mnie w przekonaniu że w tej dyskusji miałem rację.

  • Like 1
Posted
3 hours ago, gajowy said:

Bardzo dziękuję Wam, że utwierdziliście mnie w przekonaniu że w tej dyskusji miałem rację.

A dla czego tak sadzisz?

  • Confused 1
Posted
2 minuty temu, Beeman napisał:

A dla czego tak sadzisz?

  Jeśli pytasz, dlaczego sądzę że miałem rację by nie wycinać czerwiu zimą, to jak wspomniałem na początku- uważam, że nie ma sensu (a wręcz jest mocno szkodliwe) rozgrzebanie zimą kłębu by wyciąć czerw. Wg mnie rozgrzebanie kłębu zimą przyniesie wiele więcej szkód, niż osiągnie się korzyści usuwając część warrozy. 

Posted

Sprecyzuj troche to pytanie. Co dla ciebie oznacza zima? U mnie to conajmniej 5 miesiecy. Tuz na przedwiosniu praktycznie cala waroza bedzie pod zasklepem.  Czy ta ilosc czerwiu wielkosci powiedzmy nakretki do sloika bedzie takim ciosem dla rodziny? Nie sadze. Czy usmiercenie 300 pszczol w alkocholu to takie barbazynstwo aby uratowac cala rodzine. No coz niektórzy uważają lepiej "puscic dymka" z amitrazy. 

Posted

Co dla mnie oznacza zima? Zależy w jakim kontekście. Astronomicznym potrwa do 21.03. W kontekście pszczelarskim- określił bym, ze trwa do rozluźnienia kłębu, ewentualnie oblotu.  Jeśli jesteś pewny, stracisz tylko 300 pszczół- stratę można ponieść. Wydaje mi się , że w tej metodzie nie chodzi o wypłukanie warrozy z pszczół celem określenia jej ilości w rodzinie tylko o coś w stylu wycięcia czerwiu trutowego. Ale jeśli rozgrzebiesz gniazdo w styczniu to jest chyba spore ryzyko, że na 300 pszczołach się nie skończy. Takie moje przemyślenia amatora.  Ja u siebie nie stosowałem wcale amitrazy tylko kwas mlekowy u jednej rodziny mocniej porażonej oraz kwas szczawiowy u wszystkich. Patrząc na osyp u mnie  i innych pszczelarzy- chyba całkiem dobrze się wyleczyły. I przezimowały wszystkie moje rodziny.

   Jeśli za mało precyzyjnie to na miarę moich możliwości mogę precyzować dalej. Ostatnio tokarzowi podyktowałem parę detali przez telefon i jak odebrałem to nawet pasowały. Może i tu się uda.

Posted

Jak w dzień oblotu masz +15 i czerw na jednej ramce wielkości zakrętki od słoika 1L, to wyjęcie takiego czerwiu powinno załatwić większość warrozy w rodzinie. Pszczołom nie powinno zaszkodzić.

  • Like 1
Posted
14 minut temu, michal79 napisał:

Jak w dzień oblotu masz +15 i czerw na jednej ramce wielkości zakrętki od słoika 1L, to wyjęcie takiego czerwiu powinno załatwić większość warrozy w rodzinie. Pszczołom nie powinno zaszkodzić.

  No tak, ale te 15+ i oblot  to już z perspektywy pszczół nie zima... wg mnie...

Posted (edited)
Godzinę temu, michal79 napisał:

Jak w dzień oblotu masz +15 i czerw na jednej ramce wielkości zakrętki od słoika 1L, to wyjęcie takiego czerwiu powinno załatwić większość warrozy w rodzinie. Pszczołom nie powinno zaszkodzić.

Nie odrobiłeś lekcji :) To nie o takie ilości czerwiu idzie - to już masakra by była . Nawet wspomniany ( przez Roberta) prelegent nie mówił i nie pisał o czymś takim. Pisał o naprawdę pierwszym krążku czerwiu średnicy 5 zł. Wtedy  jest to jedyny czerw z całą warrozą w nim - to było ideą pomysłu . Jak jest wielkości zakrętki litrowego słoika to jest z pewnością i na innych ramkach. To barbarzyństwo , nie pszczelarstwo .

Cały pomysł nie powstał w głowie wspomnianego prelegenta , ale był opisywany w niemieckim artykule - a potem powstały z tego prelekcje i artykuły w prasie pszczelarskiej wspomnianego moda. Nie każdy pomysł warto małpować w ciemno i ja sobie tego nie umiem wyobrazić w moich ostrych warunkach. Poza tym termin już minął pewnie u większości z Was, więc dyskusja wyłącznie teoretyczna -  i oby taka została.

Edited by manio
  • Like 2
Posted (edited)
1 godzinę temu, manio napisał:

Nie odrobiłeś lekcji :) To nie o takie ilości czerwiu idzie - to już masakra by była . Nawet wspomniany ( przez Roberta) prelegent nie mówił i nie pisał o czymś takim. Pisał o naprawdę pierwszym krążku czerwiu średnicy 5 zł. Wtedy  jest to jedyny czerw z całą warrozą w nim - to było ideą pomysłu . Jak jest wielkości zakrętki litrowego słoika to jest z pewnością i na innych ramkach. To barbarzyństwo , nie pszczelarstwo .

Cały pomysł nie powstał w głowie wspomnianego prelegenta , ale był opisywany w niemieckim artykule - a potem powstały z tego prelekcje i artykuły w prasie pszczelarskiej wspomnianego moda. Nie każdy pomysł warto małpować w ciemno i ja sobie tego nie umiem wyobrazić w moich ostrych warunkach. Poza tym termin już minął pewnie u większości z Was, więc dyskusja wyłącznie teoretyczna -  i oby taka została.

 

Przyznaję się, nie odrobiłem. ;)

I w głowie mi się nie mieści, że ktoś mógł wpaść na pomysł rozgrzebywania kłębu ostrą zimą, w poszukiwaniu owego krążka 5zł, to jest dopiero masakra. Przecież pszczoły są gęsto upakowane, trzebaby je spędzać z ramek żeby odsłoniły, co jest pod spodem. To lepiej już mrówki hodować i żywe żuczki im puszczać, jeśli się ma takie skłonności... 

 

PS. I pytanie, czy wszystkie pszczoły ów krążek 5zł posiadają. Wierzę, że moje nie. Brrr...

Edited by michal79
Posted (edited)
6 hours ago, gajowy said:

Ale jeśli rozgrzebiesz gniazdo w styczniu to jest chyba spore ryzyko, że na 300 pszczołach się nie skończy.

Wybacz ale mnie zle zrozumiales bo polaczylem dwa watki w jeden.  Piszac o 300 pszczolach mialem na mysli test alkocholowy na porazenie warozy (w lecie). Niestety dla wielu to tez barbarzynstwo. (8 tabletek apiwarolu jest ok)   Szukanie czerwiu wielkosci 5zl w Grudniu to porypany pomysl. Ile tej warozy bedzie na 10ciu larwach? Warto?  Natomiast tak jak Michal napisal przy +15C na przedwiosniu moim zdaniem ten zabieg ma sens.  

Edited by Beeman
Posted
18 godzin temu, gajowy napisał:

   Jeśli przeczytałeś moją wypowiedź- wiesz że uruchomiłem swoje szare komórki i uznałem, że to bez sensu.  Powiem, że nawet nieelegancko wyśmiałem sam pomysł. Ale że życie nieraz nauczyło mnie pokory, postanowiłem zapytać bardziej doświadczonych, czy właśnie nie zrugałem kogoś bezpodstawnie.

 

Bardzo dziękuję Wam, że utwierdziliście mnie w przekonaniu że w tej dyskusji miałem rację.

Wiem Marcin , że sceptycznie podszedłeś do tego pomysłu , i tylko dla innych tych co nie mających swojego poglądu pociągnąłem dalej tą narrację , sorry ?

 

21 minut temu, Beeman napisał:

  Natomiast tak jak Michal napisal przy +15C na przedwiosniu moim zdaniem ten zabieg ma sens.  

 Zabieg ten ma sens tylko teoretycznie , to znaczy że może być teoretycznie taka szansa , że coś tam tej warrozy uszczkniemy , ale trzeba brać też pod kalkulację  i inne aspekty sprawy i czy próbą realizacji tego pomysłu nie narobimy więcej szkody w pasiece. Każda rodzina rozwija się w innym tempie i trafić w ten punkt z odpowiednia ilością  , małą w domyśle , przy kilkudziesięciu ulach w pasiece ? Jak najczęściej mamy jeden dzień na oblot  (+15st) a następnie znowu są dni z minusową temperaturą i pogoda stabilizuje się na plus po dwu trzech tygodniach , czyli mamy już początek kwietnia  i czerwiu już jest dużo w pasiece,   Życzę Ci powodzenia ? Może u Ciebie w Twoim klimacie jest to możliwe u nas w Polsce nie realne. 

Posted
3 godziny temu, michal79 napisał:

I w głowie mi się nie mieści, że ktoś mógł wpaść na pomysł rozgrzebywania kłębu ostrą zimą

a to musisz poszukać artykułu Przemysława Grobelnego , on umiał to zrobić z sekundę. W lutym grzebał chyba .

Ja polecam inny niemiecki artykuł o niszczeniu warrozy w czerwiem :

http://spp-polanka.org/artykuly/choroby-i-szkodniki-pszczele/warroza-usuwanie-czerwiu/

Znam też pszczelarzy co po prostu zabierają matkę na początku rzepaku i to daje naturalne pozbycie się czerwiu bez przerwy w zbiorach. Bonusem jest brak możliwości wystąpienia nastroju rojowego i nowa matka. Ale u nas nie ma akacji , więc taka luka akurat pasuje. Tyle ,że matka ratunkowa niewiadomego rodowodu - to niektórych brzydzi co nie schodzą poniżej F1 .

  • Like 2
Posted
6 godzin temu, manio napisał:

/.../ - a potem powstały z tego prelekcje i artykuły w prasie pszczelarskiej wspomnianego moda. Nie każdy pomysł warto małpować w ciemno i ja sobie tego nie umiem wyobrazić w moich ostrych warunkach. Poza tym termin już minął pewnie u większości z Was, więc dyskusja wyłącznie teoretyczna -  i oby taka została.

Też byłem przekonywany (z 5 lat temu), wespół z innymi 'słuchaczami' , przez doświadczonego pszczelarza i (w sumie) znanego hodowcę matek (małopolskie) o konieczności wycinania pierwszego wiosennego czerwiu wielkości dłoni (nie mojej a jego?) jako mało szkodliwego (dla pszczół) a dosyć skutecznego zabiegu 'przeciw warozowego' .

   Niestety w mojej 'praktyce'  taki 'zabieg' niezbyt jest możliwy ....

 

PF 

  • Like 1
Posted
17 minut temu, PiotrekF napisał:

wielkości dłoni (nie mojej a jego?)

a to się rozwinął od pierwotnej teorii, tyle że nie wierzę w taki pojedynczy placek . Podobno był posterunkowym , więc i łapy mógł mieć słusznej wielkości. U mnie jak są takie placki czerwiu to już rodzina aż huczy o nie ma mowy o wycinaniu czegokolwiek. Może jego pszczoły były bardziej opanowane w wiosennym rozwoju,  ale skoro 150 kg z pnia też nie stanowiło problemu , a w promieniu 12 km nie było żadnej konkurencyjnej pasieki ... to można wierzyć we wszelkie inne historie jakie wypisywał i mówił przy każdej okazji. Ale w tym temacie już była dyskusja na tym forum w 2015 roku ,więc robimy drugie kółko :) 

Proponuję połączyć w jeden wątek.

Posted
11 minut temu, manio napisał:

Podobno był posterunkowym

I miodu miał 100 kg z ula . Bajkopisarz też marny . Wiem bo sprawdziłem . Posterunkowego .

Posted

Panowie moim zdaniem na taki zabieg wcale nie trzeba +15C ani nie wymaga grzebania w ulu 1 godziny. Taki zabieg to max 1min max.  A powiedzmy w lutym to odnalezienie takiego czerwiu nie sprawi zadnego problemu. Wydaje mi sie ze taka waroza po siedzeniu na pszczole 3-4 miesiace to tylko czeka na moment zasklepu dlatego praktycznie wszystka waroza powinna tam sie znajdowac.  I nie przesadzajcie z tym zaziebianiem gniazda.  Dwa dni temu umiescilem tu link do filmu z niemiec. Ci co to dramat przechoda na wiosne gdy zaciesniaja gniazda na wiosne (zabierajac jedna ramke) chyba sa wszoku gdy kobieta doklada caly korpus do rodziny na wiosne. (100% powiekszenie gniazda). 

Posted
24 minuty temu, manio napisał:

/../ Podobno był posterunkowym , więc i łapy mógł mieć słusznej wielkości./.../ 

O innym pszczelarzu pisałem (mniejsze od moich miał dłonie ?) . Tego 'Waszego' nie miałem przyjemności ....

 Przyznam : 'widziałem' sens w takim 'działaniu'  ....ale w naszej ...  na całkiem innych ulach gospodarujemy ,w innym klimacie innej okolicy 

A i "U mnie  jak są takie placki czerwiu " to na nie jednej ramce ...

 

PF

 

Posted
6 godzin temu, michal79 napisał:

To lepiej już mrówki hodować i żywe żuczki im puszczać

A może lepiej po prostu puszczać bąki ;)

 

2 godziny temu, PiotrekF napisał:

Też byłem przekonywany (z 5 lat temu), wespół z innymi 'słuchaczami' , przez doświadczonego pszczelarza i (w sumie) znanego hodowcę matek (małopolskie) o konieczności wycinania pierwszego wiosennego czerwiu wielkości dłoni (nie mojej a jego?) jako mało szkodliwego (dla pszczół) a dosyć skutecznego zabiegu 'przeciw warozowego' .

   Niestety w mojej 'praktyce'  taki 'zabieg' niezbyt jest możliwy ..

U każdego normalnego pszczelarza taki zabieg nie jest możliwy . To tylko teoretyzowanie nie mające odzwierciedlenia w realu .
 

1 godzinę temu, manio napisał:

Podobno był posterunkowym

A kim on już nie był ?
I nigdzie na długo miejsca nie zagrzał. . .
Ostatnio obracał się na "kierowniczych stanowiskach" PKS ... MZK ;)
Ciekawe czy już się pożegnał ...
Nacek pewnie wie ? Toć to sąsiad :)
 

Posted

Miałem kiedyś taką sytuację że przypadkowo pominąłem jedną rodzinę przy listopadowym dobiciu warrozy. Okazja na ten zabieg nadarzyła się na przedwiośniu. Pod koniec lutego trafiły się dwa dni z temperaturą 13-14 C. Po odymieniu sypnęło się około 300 szt. Zaniepokojony taką ilością kleszcza postanowiłem usunąć również ramkę (1/2D) z czerwiem zamkniętym - około 700 komórek. Z ciekawości odsklepiłem widelcem czerw i policzyłem warrozę. Byłe jej tam niecałe 50 szt., czyli poniżej 15% ogólnej ilości pasożyta w ulu. Reszta, czyli 85% warrozy przebywało na pszczołach pomimo, że miała możliwość wejścia na czerw. Wygląda więc na to, że zimujące samice warrozy nie rzucają się masowo na pierwszy czerw i (przy prawidłowo wyleczonej jesienią rodzinie) usuwanie pierwszego czerwiu wydaje się bezsensowne. Z kolei wiosenny zabieg (np Apiwarolem) nawet w obecności niewielkiej ilości czerwiu może dać dobre efekty.

Oczywiście to doświadczenie mało miarodajne, bo tylko na jednej rodzinie.

  • Like 2
Posted
39 minut temu, Wampun napisał:

Miałem kiedyś taką sytuację że przypadkowo pominąłem jedną rodzinę przy listopadowym dobiciu warrozy. Okazja na ten zabieg nadarzyła się na przedwiośniu. Pod koniec lutego trafiły się dwa dni z temperaturą 13-14 C. Po odymieniu sypnęło się około 300 szt. Zaniepokojony taką ilością kleszcza postanowiłem usunąć również ramkę (1/2D) z czerwiem zamkniętym - około 700 komórek. Z ciekawości odsklepiłem widelcem czerw i policzyłem warrozę. Byłe jej tam niecałe 50 szt., czyli poniżej 15% ogólnej ilości pasożyta w ulu. Reszta, czyli 85% warrozy przebywało na pszczołach pomimo, że miała możliwość wejścia na czerw. Wygląda więc na to, że zimujące samice warrozy nie rzucają się masowo na pierwszy czerw i (przy prawidłowo wyleczonej jesienią rodzinie) usuwanie pierwszego czerwiu wydaje się bezsensowne. Z kolei wiosenny zabieg (np Apiwarolem) nawet w obecności niewielkiej ilości czerwiu może dać dobre efekty.

Oczywiście to doświadczenie mało miarodajne, bo tylko na jednej rodzinie.

 

Na jednym wykładzie pana z instytutu Kirchhain też padły takie słowa, że warroza, która weszła na dłużej na pszczołę, wolniej potem się rozkręca do wchodzenia do czerwiu. Nie tylko przy przerwie zimowej, również przy rójce. 

  • Like 1
  • Confused 1
Posted
2 minuty temu, michal79 napisał:

Na jednym wykładzie pana z instytutu Kirchhain też padły takie słowa, że warroza, która weszła na dłużej na pszczołę, wolniej potem się rozkręca do wchodzenia do czerwiu. Nie tylko przy przerwie zimowej, również przy rójce. 

no to ivanowe wykłady ... strzelił . Jakoś nigdy mu nie wierzyłem :)

  • Haha 1
Posted
1 godzinę temu, Wampun napisał:

Miałem kiedyś taką sytuację że przypadkowo pominąłem jedną rodzinę przy listopadowym dobiciu warrozy. Okazja na ten zabieg nadarzyła się na przedwiośniu. Pod koniec lutego trafiły się dwa dni z temperaturą 13-14 C. Po odymieniu sypnęło się około 300 szt. Zaniepokojony taką ilością kleszcza postanowiłem usunąć również ramkę (1/2D) z czerwiem zamkniętym - około 700 komórek. Z ciekawości odsklepiłem widelcem czerw i policzyłem warrozę. Byłe jej tam niecałe 50 szt., czyli poniżej 15% ogólnej ilości pasożyta w ulu. Reszta, czyli 85% warrozy przebywało na pszczołach pomimo, że miała możliwość wejścia na czerw. Wygląda więc na to, że zimujące samice warrozy nie rzucają się masowo na pierwszy czerw i (przy prawidłowo wyleczonej jesienią rodzinie) usuwanie pierwszego czerwiu wydaje się bezsensowne. Z kolei wiosenny zabieg (np Apiwarolem) nawet w obecności niewielkiej ilości czerwiu może dać dobre efekty.

Oczywiście to doświadczenie mało miarodajne, bo tylko na jednej rodzinie.

Po pierwsze to nie był pierwszy czerw, a może nawet nie drugi. W zeszłym tygodniu łączyłem miniplusa z rodziną i już łaziły młode pszczoły po rameczkach. Czyli kiedy był pierwszy czerw? Ho ho.... PK  

  • Like 1

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...

Important Information

By using this site, you agree to our Terms of Use.