Skocz do zawartości
Forum Pszczelarskie - Pasieka "Banicja"

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zadając pytanie miałem na myśli bardziej o selekcję kundelków (tak je nazwijmy, niezależnie od pochodzenia i bytowania od pokoleń) niż stworzenie własnej linii.

Chodzi o to czy cechy dziedziczą się w podobnym stopniu jak po "rasowych". 

No w całej pasiece uda znaleźć się łagodną, miodną kundelkę. Po niej ciągnę córki i robię selekcję sprawdzając czy odziedziczyla podobne cechy do matki. 

 

Opublikowano
16 minut temu, Krzychu napisał:

Chodzi o to czy cechy dziedziczą się w podobnym stopniu jak po "rasowych". 

No w całej pasiece uda znaleźć się łagodną, miodną kundelkę.

Kundel to pies bez rasowy . Selekcja we własnym zakresie - każdy ją prowadzi. Pozbywamy się pszczół agresywnych , o słabym rozwoju. Taka prawdziwa nie jest możliwa ściąga się różne badziewie z całego świata . Ocena miodności to skomplikowana sprawa . Pszczoły skłonne do cichych rabunków ( geny włoszki  ) nanoszą cały ul miodu , ale czy z pola ? Zawsze dobrze samemu rozmnażać ale dolew krwi zawsze wskazany . Dolew  z matek sztucznie unasiennionych . Te unasiennianie jest kłopotliwe ale daje pewność materiału genetycznego .

 

  • Lubię 1
Opublikowano (edytowane)
29 minut temu, Krzychu napisał:

Zadając pytanie miałem na myśli bardziej o selekcję kundelków (tak je nazwijmy, niezależnie od pochodzenia i bytowania od pokoleń) niż stworzenie własnej linii.

Chodzi o to czy cechy dziedziczą się w podobnym stopniu jak po "rasowych". 

No w całej pasiece uda znaleźć się łagodną, miodną kundelkę. Po niej ciągnę córki i robię selekcję sprawdzając czy odziedziczyla podobne cechy do matki. 

 

 

Sądzę, że odpowiedź najlepiej będzie uzyskać dzieląc pasiekę na dwie grupy. W grupie pierwszej nic nie zmieniać,

W grupie drugiej

- typujesz podczas miodobrania dwie najłagodniejsze i najbardziej miodne rodziny

- przy pierwszych oznakach gonienia trutni zabierasz z tych pni matki - np. wykonując pakiety. Po zabraniu matek wszystkie trutnie z pasieki powinny znaleźć się w tych pniach, a gonienie powinno ustać (może jakoś jeszcze podkarmić te pnie)

- Po 6 dniach wycinasz nadmiarowe mateczniki i poddajesz je pozostałym rodzinom z grupy. 

- konieczne notatki, ile miodu dały poszczególne pnie, rok w rok

 

To powyższe to tylko moje zdanie, oparte na analizie metody pana Stasińskiego, sam na chwilę obecną nie mam własnej wypracowanej praktyki i skupiam się nad czym innym...  

Edytowane przez michal79
Opublikowano

Co Wy otwarte drzwi wyważacie - ,, Hodowla pszczół ,, praca zbiorowa . Robić tylko trzeba i mieć jako takie pojęcie .

Metody Pana Stasia ...

Opublikowano

Krzychu mnie się wydaje ,że szukanie pozytywnych genów  w Twojej pasiece  nie ma sensu kundelki zawsze będą kundelkami i będą o klasę gorsze .

Sądząc tak z opisu Twojego bo nie widziałem twoich pszczół, ale piszę to na podstawie własnego doświadczenia . 

Ileś lat temu też miałem kundelki i robiłem reformę w pasiece. Nie uda Ci się oddzielić pozytywnych genów Twoich kundelków i przenieść ich na Twoje nowe wymarzone pszczoły to pierwsze , po primo , geny złośliwości będą dominujące i w ten sposób ich się nie pozbędziesz w swojej pasiece. A zostawienie nawet jednej starej rodziny kundelków , będzie Ci paskudzić złośliwością pozostałe rodziny w pasiece , nawet te hodowlane kupione i będziesz co roku walczył z tym i to będzie taka syzyfowa praca.

Ja zrobiłem reformę przez wymianę w ciągu 2 lat wszystkich matek na kupione z zakupu łagodne,

Zrobisz jak uważasz , ale wydaje mi się , że za bardzo idealizujesz swoje kundelki  i ich pozytywne cechy , kup porządne pszczoły u renomowanego hodowcy , ale nie takie na refundacje z masowego ciągu produkcyjnego , i wymień wszystkie na raz albo na dwa rzuty i jeszcze w następnych latach powtórka i eliminowanie tych najbardziej złośliwych które się w międzyczasie pojawią i jeżeli sąsiedzi będą mieli kundelki to praca i tak może być syzyfowa , ale moim zdaniem warto.

 Ja po wymianie matek i w następnym roku miałem dwa razy więcej miodu i praca z łagodnymi pszczołami.

Ale jak lubisz ostre pszczoły obronne to OK. trzymaj je.?

A jeżeli już pomimo to  będziesz chciał selekcjonować swoje kundelki , to tylko w pasiece położonej w innej lokalizacji z dala od rodzin z matek hodowlanych. 

Zrobisz jak uważasz. ja nie mam monopolu na rację . Polak podobno jest mądrzejszy po szkodzie obyś Ty nie musiał na własnej skórze tego doświadczać i być ciągle żądlonym. 

  • Lubię 2
Opublikowano
3 godziny temu, michal79 napisał:

Kolega góral widzę nie rozumie, że sam zaczął pisać o braku kontroli czyli rozwadnianiu genów przez latające wkoło trutnie. Ergo - o teorii genów/ dziedziczenia jako soku malinowym.

Proszę nie wciskać mi słów których nie pisałem. Proszę się zastanowić rozwodnienie czegoś to zupełnie inne zjawisko jak w tym przypadku połączenie genów trutni o pożądanych i niepożądanych cechach dla pszczelarzy. Prościej się napisać nie da. 

 

3 godziny temu, michal79 napisał:

Wychodzi na to, że próbuje kolega wyśmiewać, potem rzuca tezy z osobistego przekonania, a kiedy wykazuję, na czym są oparte te tezy, kolega nagle zna zagadnienia nie do końca zgodne z tymi tezami. 

 Nie tak znowu nagle, bo  uczę się tego i staram się praktykować !! i zrozumieć wiele lat. Ale jeżeli rozmawiamy o selekcji matek w amatorskiej pasiece, to jaki to ma związek z wykładem kolegi o dziedziczeniu odporności na wirusy przy karmieniu mleczkiem pszczelim. Wtedy rzeczywiście nie rozumiem czy kolega się chwali wiedzą kopiuj- wklej czy selekcjonuje w swojej pasiece pod tym kontem swoje królowe. 

3 godziny temu, michal79 napisał:

Należy dodać, że poza miodnością, nierojliwością i łagodnością, pszczoły posiadają szereg cech mniej bezpośrednio widocznych dla pszczelarza. W jakiej temperaturze są w stanie odbyć bezpieczny lot po pożytek. Kiedy przerywają czerwienie na jesieni, a kiedy rozpoczynają na wiosnę. Ile larw jest w stanie wykarmić jedna karmicielka. Te cechy związane z przeżyciem, najlepiej rozwijają się w pszczołach obecnych na danym terenie od lat, których geny trwają właśnie dzięki latającym po okolicy trutniom. I o ile ktoś nie zacytuje tego mitycznego badania z czech, trutnie trzymają się swojej pasieki i odwiedzają trutowiska w okolicy najwyżej kilku kilometrów od niej oddalone. 

No i tak jest.....  i jaki to ma związek z nieudolnym podtrzymywaniem przez kolegę sąsiadowych genów pochodzących od trutni?

3 godziny temu, michal79 napisał:

Wystarczy takich nie rozmnażać. Gdzie tu brak sensu w pracy pszczelarza po stronie matecznej? 

Twój problem polega na tym że nie rozumiesz iż rozmnażają się same. Zanim się kapniesz i zlikwidujesz jakąś nieodpowiednią królową to 100% genów idzie w okolicę. A co jak się te cudowne wyroją i jakiś pszczelarz je przygarnie i rozmnoży. Zapytaj innych jeżeli mnie nie wierzysz jak ciężko usunąć geny z okolicy.

 

3 godziny temu, michal79 napisał:

To że mamy wpływ choćby na miodność,

 Mamy wpływ ale nie taki jak ci się wydaje. Zdaniem Austriaków miodność jest dziedziczona po trutniach, wiec jaki masz wpływ na trutnie sąsiada? Jak selekcjonujesz swoje trutnie zabijając matkę to już po frytkach?

3 godziny temu, michal79 napisał:

Za dużo teorii?

 Mam wystarczającą ilość teorii, jak coś potrzebuję to sobie znajduję. Dyskusja i poszerzanie jej przez Ciebie o nowe zagadnienia poza tematem mi nie imponuje. Równie dobrze ja mógłbym napisać co kolega uważa o przekazywaniu cech pszczół pozagenetycznie w swojej pasiece, wstawić wykład w jakimś języku i dyskutujcie ze mną ciemniaki.

 

3 godziny temu, michal79 napisał:

PS. Aaaa, jeszcze jak wykorzystać w hodowli tę wiedzę o karmieniu larw. Kolega taki mądry, a się nie domyśla?

Nie domyślam się tylko wiem, bo to ja tutaj z rok lub więcej temu o tym pisałem w jakimś temacie. Zapomniałeś? Czytasz po łebkach? To sobie poszukaj będziesz miał przemyślenia i zrealizujesz swoje ambicje.

 

Na zakończenie moich wypocin ? napiszę ci jeszcze raz. Nie jestem przeciwnikiem jakiejś selekcji pszczół czy hodowli amatorskiej.

Jestem przeciwnikiem niewiedzy lub świadomej hodowli bylejakości zwłaszcza w mojej okolicy.

Ja wiem ile kosztuje czasu i pieniędzy, aby napszczelić okolicę wartościowymi dla pszczelarzy pszczołami. Wiem bo to wszystko przerabiałem i nie chcę mieć takich mistrzów w okolicy którym się wydaje że zwykły kundelek czy bf to matka zarodowa za 1000 euro. Takie moje prawo i kto mi zabroni. A kysz paproki  ? PK

  

  

 

 

        

Opublikowano (edytowane)

No, to widzę masz tu Krzychu pełny obraz, dlaczego lokalne pszczoły nie są selekcjonowane i jedziemy na niemieckich lub włoskich. 

 

Bo geny się połączą i rozwodnią, chociaż nie ma to nic wspólnego z rozwadnianiem soku malinowego. Choć tak jakby jednak ma. Ale jednak nie ma. 

 

Bo miodność przenosi się przez trutnie, chociaż pan Stasiński przenosił ją przez matki, więc tak jakby przez matki. Ale jednak przenosi się przez trutnie.

 

Bo geny agresywności są dominujące, chociaż w pracach naukowych, których już nie chce mi się szukać, wykazano, że tak jakby nie, bo to skomplikowana sprawa, jest np. tych genówh kilka (z tego co pamiętam, szkoda mi czasu szukać już trochę, zmęczyło mnie to co tu czytam, zasmuciło i zniechęciło - odpowiedź obronna rodziny pszczelej składa się z kilku elementów, musi być reakcja na bodziec, musi być rekrutacja obrony, za wszystko odpowiadają inne geny. Np. Jeśli w twarz będą lecieć Ci co 20 minut pojedyncze pszczoły, to znaczy że geny odpowiedzialne za bodziec są 'agresywne' w zakresie widoku oczu ssaka i dwutlenku węgla z oddechu, ale rekrutacyjne są 'spokojne') i co najważniejsze, tak jakby nie są dominujące, ale jak mówią koledzy, jednak są dominujące. 

Wreszcie, mamy morze doświadczeń indywidualnych, praktyki, wskazującej jak wspaniale jest sprowadzić coś z daleka i na tym sobie działać, a zabić to, co lokalne. 

 

Ten ciężar lat i wypracowanej mądrości, prawie i mnie przekonał. Już czytając to wszystko niemal chwyciłem za słuchawkę dzwonić po sahariensisy, idealne na obecny kwiecień, a przede wszystkim łagodne. 

 

Tylko zorientowałem się, że nie mam jak walczyć z agresją moich pszczół, którą przecież sąsiad mi ustawia. Po prostu nie mam rodzin agresywnych. Najgorsze co mnie spotyka, to jedna pszczoła niechętna wobec moich skarpetek, lub zapachu lakieru do paznokci. Peszek. Ale zapewne pszczoły od 60 lat trzymane bez wymiany matek to jest mało i wszystko jeszcze przede mną.

 

Wybaczcie koledzy, jeśli jestem zbyt żartobliwie ironiczny. To zraniony romantyzm przeze mnie przemawia. 

 

mh0bDOs.png

Edytowane przez michal79
Opublikowano
30 minut temu, piotrpodhale napisał:

Zapytaj innych jeżeli mnie nie wierzysz jak ciężko usunąć geny z okolicy

Po Dzierżona matkach włoszkach po 50 latach pokazywały się żółte trutnie .

7 minut temu, michal79 napisał:

Najgorsze co mnie spotyka, to jedna pszczoła niechętna wobec moich skarpetek,

Chłopie przy moich skarpetkach każda wymięka

 

  • Lubię 1
Opublikowano (edytowane)
10 minut temu, BOROWY napisał:

Przepraszam za pytanie ale nie moge sie powstrzymac - malujesz paznokcie?

Czysta ludzka ciekawosc.

 

Na każdym ulu mam naklejone imię rodziny, która w nim mieszka. Etykieta składa się z kawałka srebrnej taśmy z napisem: Oznaczenie linii, oznaczenie roku, numer porządkowy (np. te od Krzycha to "Li.21". Jeśli się rozmnożą w przyszłym roku, to będzie już Li.22.1, Li.22.2 itd.). Okazało się, że marker, którego używam, blaknie na słońcu. Jakoś zaczęło mnie to wkurzać. Zamiast markera zacząłem używać lakieru do paznokci, którym znakowałem wcześniej matki. Mimo że etykiety są na tylnej ścianie ula, już ze dwa razy przy tej czynności jedna pszczoła bardzo chciała sprzedać mi całusa. 

Edytowane przez michal79
Opublikowano
22 godziny temu, Krzychu napisał:

 

No właśnie, więc dlaczego nie próbować robić czegoś z puli genowej, którą posiadamy lokalnie? 

 

Napisane 3 lata temu i dalej tak robię.

Od kilku lat robię tak:

 

MATKI W MOJEJ PASIECE

W/G ZASADY

MOJE PSZCZOŁY SĄ NAJLEPSZE

 

Od początku swojego pszczelarzenia poszukiwałem najlepszych matek tworzących najlepsze i najmiodniejsze rodziny, no i dobrze by były one odporne na choroby. Jak większość pszczelarzy od początku bazowałem na matkach sprowadzanych od innych hodowców(najczęściej profesjonalnych) a więc były jednodniówki,reprodukcyjne,przerabiałem krainki,bf i różne mieszańce. Zadowolenie z tych matek było takie sobie,nigdy nie mogłem się dorobić wyrównanych rodzin, były wybitne takie sobie i słabe. No i najważniejsze po każdym zakupie wielkie oczekiwania,niepewność i za każdym razem zaczynanie od początku no i moje oczekiwania „załatwiał” hodowca mieszkający w innym rejonie ,pracujący na innych pożytkach .

Dwa lata temu natknąłem się na niemieckie opracowanie w którym autor(dr pszczelarstwa z 30 letnim stażem pracy w instytucie) opisał swój program hodowlany, w/g którego hoduje swoje matki od wielu lat .

Taki program hodowlany w/g niego każdy może sobie prowadzić we własnej pasiece.

Oczywiście nie jest to wierne opracowanie pracy uczonego(nie znam na tyle języka i nie mam odpowiedniego warsztatu) ale jego praca stanowi szkielet i podstawę moich przemyśleń i mojego postępowania,

Ponieważ korzystamy z matek unasienianych naturalnie a więc nie mamy wpływu na jakość trutni ,to nie zajmujemy się nimi. Od matek pszczoły otrzymują 50% i od trutni również,tylko że matka jest jedna i ona wpływa na rodzinę w 50 %,a przypadające 50% dla trutni trzeba podzielić między ilość trutni biorących udział w zapłodnieniu. Jeśli ich było 5 to każdy z nich ma wpływ 10 % ,a jeśli 16 czy jak się coraz częściej czyta że nawet 30 ,to ich wpływ osobniczy na rodzinę jest rzędu 3-1%.O tym ,że lepiej by jak najwięcej trutni zapłodniło matkę nie trzeba nikogo przekonywać,rodzina składa się wtedy z wielu różnych pszczół. Nie ma pszczoły idealnej,ta która ma rozwinięty instynkt pilnowania nie będzie łagodna a zbierająca chętnie pożytek nektarowy niekoniecznie będzie ochoczo pobierała spadź. Dlatego nie bardzo rozumiem pszczelarzy wykorzystujących do produkcji miodu a więc jako użytkowe matki inseminowane. Nawet jak będą one inseminowane mieszanką nasienia kilku trutni ,to doboru dokona inseminator a nie natura. Innymi słowy geny swoje może przekazać truteń powolny,gruby,zezowaty (takiego łatwiej złapać) a nie jak w naturze tylko „naj „.

Inseminacja do pracy hodowlanej -tak ,do produkcji miodu niekoniecznie.

Następna sprawa to matka. Matka ma spełniać nasze oczekiwania i nie ważne czy jest ratunkowa,hodowlana(często też ratunkowa),nie ważne czy krainka czy bf- ma być w/g naszych kryteriów dobra. Nie rojowa.

Jeżeli się zastanowimy jakie powinny być nasze pszczoły to dojdziemy do wniosku,że powinny dać najwięcej korzyści przy włożeniu najmniejszego wysiłku a więc pszczoły te powinny być:

  • łagodne-wtedy możemy szybciej obsłużyć więcej uli,

  • nierojliwe -wtedy zajmujemy się pracą w pasiece a nie chodzimy po drzewach,

  • dobrze też by były miodne,

  • można też opcjonalnie dołożyć odporność na choroby,ale myślę,że bardziej praca dla specjalistów.

Takie kryteria powinien zawierać nasz plan hodowlany.

 

Łagodność.

Podczas codziennej pracy z pszczołami oceniamy je wg np. takich kryteriów:bardzo spokojne,spokojne ,niespokojne,bardzo niespokojne,agresywne. B.spokojne to takie ,które umożliwiają obsługę po jednym użyciu podkurzacza. Pszczoły ,które zachowują się odpowiednio ,jednak potrzebują kilku dymów tez nie są wyłączane z dalszej hodowli.

Nie rozmnażamy nigdy pszczół agresywnych. Musimy również pamiętać ,że te same pszczoły w różnym okresie i w różnych okolicznościach np.warnkach pogodowych,okres bezpożytkowy będą się różnie zachowywały. Możemy prowadzić notatki lub zaznaczać nasze uwagi na ulu. Kierując się eliminacją negatywną -pszczoły odbiegające od naszych oczekiwań -stawiamy X na ulu .Rodziny bez X biorą udział w rozmnażaniu.

Rojliwość.

Tu nie ma żadnych stopni oceny -nie są w nastroju i nie roją się=dobre,

weszły w nastrój,wyroiły się=złe.

Nie ma tu miejsca na rozważania czy weszły w nastrój rojowy z naszej winy czy nie .

Miodność.

Na miodność ma wpływ lokalizacja a więc szata roślinna wśród ,której stoi nasza pasieka tzw. pożytek ,gdy go nie ma lub jest słaby to trzeba pszczoły wozić. Również gdy posiadamy dużo rodzin lub okolica jest przepszczelona to trzeba z pszczołami jeździć. Nie można oczekiwać rekordowych zbiorów stawiając w sadzie koło domu 150 uli. Ważne jest aby trafić z rozwojem rodzin na termin pożytku np. wczesną wiosną(już obsługa późnoletnia ma wpływ na na wczesny pożytek).

Na miodność ,a więc ilość przyniesionego miodu wpływ ma również pogoda,tu jednak my nie mamy żadnego wpływu na pogodę.

Jeżeli będziemy mieli pożytek i odpowiednią pogodę,to potrzebne nam będą pszczoły,obojętne czy krainki,bf,czy mieszańce-po prostu potrzebne pszczoły aby to obsłużyć. W/g mnie wszelkie zabiegi typu ograniczenie czerwienia,naloty czy inne nie mają zastosowania w zwiększeniu miodności bo w wielkim stopniu bazują na szczęściu(trzeba trafić z zabiegiem w pożytek i pogodę),a poza tym co z dalszymi pożytkami.

Na miodność w najmniejszym stopniu ma wpływ praca hodowlana,bo nawet najbardziej pracowita pszczoła nie przyniesie miodu gdy nie ma pożytku lub pogody ani gdy tych pracowitych pszczół będzie mało. Z resztą gdy jakaś rodzina będzie odstawała lub np. będzie się rozwijać na późne pożytki ,a u nas będą podstawą wczesne, to jej nie rozmnożymy.

Prawdziwą wartość miodności jesteśmy w stanie określić tylko podczas obfitego pożytku ,do którego przystąpi silna rodzina dlatego ważne jest by rodziny pomimo siły nie wpadały w nastrój rojowy.

Odporność na choroby.

We wszystkich rodzinach jednakowo dbam o higienę i stosuję takie same metody np. do zwalczania warrozy.

 

Na początku sezonu wszystkie rodziny są brane pod uwagę do rozmnażania,jednak z czasem na skutek selekcji ubywa ich.

 

Od dwóch lat prowadzę taki program wychowu matek we własnej pasiece .Dopuszczam od czasu do czasu wprowadzenie jakiejś matki z innych rejonów by”zamieszać”we krwi. Dzięki temu oceniam matki w moich warunkach pożytkowych, klimatycznych i spełniające moje oczekiwania,przecież również ja i sposób mojej pracy mają wpływ na zachowanie pszczół .

Pomijam dzięki temu dyskusję o innych matkach z innych terenów i pożytków,robię dla swojej pasieki to czego nie jest w stanie zrobić żaden hodowca.

Tak wygląda selekcja w mojej pasiece wg zasady MOJE PSZCZOŁY SĄ NAJLEPSZE.

 

  • Lubię 4
  • Dziękuję 2
Opublikowano
45 minut temu, michal79 napisał:

Wreszcie, mamy morze doświadczeń indywidualnych, praktyki, wskazującej jak wspaniale jest sprowadzić coś z daleka i na tym sobie działać, a zabić to, co lokalne. 

Lepsze wypiera gorsze , Michałku tak urządzony jest Świat, mam nadzieję że pszczół nikt nie zabija , tym bardziej pszczelarz  . Pszczoły Apis mellifera

są wypierane nie przez zabijanie , tylko przez wybór hodowców a w środowisku naturalnym mają gorsze warunki do przeżycia i to te warunki zabiją a nie pszczelarz jak sugerujesz. 

Opublikowano
24 minuty temu, emka24 napisał:

i.

24 minuty temu, emka24 napisał:

Ponieważ korzystamy z matek unasienianych naturalnie a więc nie mamy wpływu na jakość trutni ,to nie zajmujemy się nimi.

Wierutna bzdura . Mamy wpływ , mało kto z niego korzysta . W pracy hodowlanej są też rodziny ojcowskie które dają trutnie . Po to węza trutowa .  Wychowując trutnie w dobrych rodzinach jak najwcześniej mamy szanse i z drugiej strony .

24 minuty temu, emka24 napisał:

Nie ma tu miejsca na rozważania czy weszły w nastrój rojowy z naszej winy czy nie .

Kolejna bzdura . Najbardziej nierojliwa rodzina się wyroi jak źle gospodarzymy .

 

24 minuty temu, emka24 napisał:

Na miodność w najmniejszym stopniu ma wpływ praca hodowlana,bo nawet

Kolejna bzdura . Nie bezpośrednio bo to skomplikowane ale ma .

 

24 minuty temu, emka24 napisał:

bo nawet najbardziej pracowita pszczoła nie przyniesie miodu gdy nie ma pożytku lub pogody ani gdy tych pracowitych pszczół będzie mało.

No ale jak jest pożytek a mamy kijowe pszczoły jak to mówię ,, nie  elastyczne ,, to te  dobre przyniosą 3 razy więcej .

 

24 minuty temu, emka24 napisał:

Prawdziwą wartość miodności jesteśmy w stanie określić tylko podczas obfitego pożytku ,do którego przystąpi silna rodzina dlatego ważne jest by rodziny pomimo siły nie wpadały w nastrój rojowy

No i po to jest praca hodowlana . łatwość rozładowania nastroju rojowego , szybkość reakcji na  nasze zabiegi.

 

24 minuty temu, emka24 napisał:
24 minuty temu, emka24 napisał:

Dopuszczam od czasu do czasu wprowadzenie jakiejś matki z innych rejonów by”zamieszać”we krwi.

Od tych wstrętnych hodowców którzy hodują matki nie znające twoich warunków ?

A fe .

 

Opublikowano

A propo unasienniania. Jak z resztą wiecie likwiduję pasiekę w obecnej lokalizacji. Z tych rodzin jakie mam (33) chcę zrobić odkłady na kraince i bf, które chcę przewieźć do Trójmiasta w liczbie 20 rodzin, (po 10 na miejscówce niedaleko siebie oraz miejsca zamieszkania), chcę również u rodziców zostawić 10 rodzin na innej miejscówce pod lasem, ze względu na pożytek lipowy zależy mi trochę na tej lokalizacji u rodziców jednak. 

 

Czyli do Trójmiasta chcę wprowadzić zupełnie inne geny niż te co mam w pasiece, sąsiada trutni mogę nie liczyć bo on wszystkie wycina a w zasięgu 5 km już nie ma innych pasiek niż nasze. 

 

I teraz rodzi się pytanie, czy unasienniać u siebie czy już na nowej miejscówce? 

Jeden rolnik z którym się dogadałem mówi, że w pobliżu pasieki nie widział, jadąc do niego natomiast widziałem 5 ładnie wyremontowanych uli warszawskich pod jakimś domkiem w dolinie - nie wiem czy zasiedlonym. 

Jeżeli będzie tak jak on mówi, że pasieki w pobliżu nie ma to czy mogę mieć problem z unasiennieniem?? 

Opublikowano
2 godziny temu, Tadek11 napisał:

Lepsze wypiera gorsze , Michałku tak urządzony jest Świat, mam nadzieję że pszczół nikt nie zabija , tym bardziej pszczelarz  . Pszczoły Apis mellifera

są wypierane nie przez zabijanie , tylko przez wybór hodowców a w środowisku naturalnym mają gorsze warunki do przeżycia i to te warunki zabiją a nie pszczelarz jak sugerujesz. 

 

Nie owijajmy w bawełnę. Jeśli ktoś ma własne matki i je wymienia na hodowlane, to nie puszcza tych matek do dziupli na "środowisko naturalne", tylko siłą swych podeszew lub palców zgniata je na śmierć.

Opublikowano
34 minuty temu, michal79 napisał:

 

Nie owijajmy w bawełnę. Jeśli ktoś ma własne matki i je wymienia na hodowlane, to nie puszcza tych matek do dziupli na "środowisko naturalne", tylko siłą swych podeszew lub palców zgniata je na śmierć.

Można robić odkłady z czerwiu i poddawać im matki z zakupu a stara i tak strutowieje po dwu latach co ostatnio dosyć często się zdarza , albo ucieknie pszczelarzowi z rójką w siną dal , mnie w ubiegłym roku 4 rodziny styrutowiały w ciągu sezonu i dwie w zimą spadły i natura wybiera też swoje żniwo a  uzupełniać trzeba.   Zresztą ten co zmienia rasy pszczół nie sugeruje się  tym że dotychczasowa  jest rodzimą lokalną przez jakiś patriotyzm lokalny i nie płacze z tego powodu nad utratą Narodowego dziedzictwa lokalnego czyli lokalnej rasy pszczół   , tylko na taką która jest w mniemaniu pszczelarza lepsza . Czyli lepsze wypiera gorsze. 

Opublikowano
15 minut temu, Tadek11 napisał:

Można robić odkłady z czerwiu i poddawać im matki z zakupu a stara i tak strutowieje po dwu latach co ostatnio dosyć często się zdarza , albo ucieknie pszczelarzowi z rójką w siną dal , mnie w ubiegłym roku 4 rodziny styrutowiały w ciągu sezonu i dwie w zimą spadły i natura wybiera też swoje żniwo a  uzupełniać trzeba.   Zresztą ten co zmienia rasy pszczół nie sugeruje się  tym że dotychczasowa  jest rodzimą lokalną przez jakiś patriotyzm lokalny i nie płacze z tego powodu nad utratą Narodowego dziedzictwa lokalnego czyli lokalnej rasy pszczół   , tylko na taką która jest w mniemaniu pszczelarza lepsza . Czyli lepsze wypiera gorsze. 

 

Tak. Tylko ciekawe kto tak robi. 

I nie pisałem, że wymiana rodzimych ras pszczół na zagraniczne to problem związany z patriotyzmem lokalnym, czy narodowym dziedzictwem, tylko że w świetle większości badań i konieczności ładowania do ula cukru jesienią, ciasta wiosną, wprowadzania przez niektórych pszczelarzy mat grzewczych, układania ramek w lewo w prawo, coraz bardziej desperackiej walki z warrozą i innymi patogenami, osami, mrówkami, szerszeniami, należy zwrócić uwagę na inne cechy pszczół niż tylko trzy marketingowe. Zdać sobie wreszcie sprawę, że jako środowisko brniemy w głupim kierunku, zaniedbaliśmy prace nad pszczołami lokalnymi, które dobór naturalny wyposażył pod kątem cech przeżywalności NAJLEPIEJ JAK SIĘ DA. Człowiek jeszcze naturze do pięt nie dorósł, w swoim dziecinnym zadufaniu próbując ją nieudolnie poprawiać. 

Czyli krótko pisząc - pszczoły lokalne to problem związany z naszym własnym interesem jako pszczelarzy. 

Opublikowano
3 godziny temu, emka24 napisał:

MOJE PSZCZOŁY SĄ NAJLEPSZE

 

Fizycznie to się zgadzam to są twoje najlepsze pszczoły.

W sensie hodowlanym niema czegoś takiego jak twoje pszczoły, chyba że kolego mieszkasz na zamkniętym trutowisku lub sztucznie unasieniasz. Gdyby zrobić indeks kubitalny okaże się że co ul inna linia, co ul to inne cechy i inne geny. Żeby nazwać pszczoły Kaśka czy Maryśka trzeba mieć utrwalone jakieś cechy, a ty masz co? W jaki sposób utrwaliłeś coś.

I nie opowiadaj bajeczki że na taki kogiel mogiel jeszcze  po BF masz wyrównane pszczoły.

To znaczy możesz opowiadać, ale ja akurat w takie rzeczy nie wierzę. Pszczoły mam dłużej jak rok i widzę jakie bywają różnice praktycznie we wszystkim. PK 

  • Lubię 1
Opublikowano

Michał pisz wprost o co Ci chodzi a nie tak ogródkiem. To o czym piszesz to najczęściej robią hodowcy matek na handel w poszukiwaniu jeszcze lepszych pszczół i prowadzą różne doświadczenia nad krzyżówkami , zwiększają w ten sposób swój asortyment , podaż i obroty finansowe , a testują to nasi pszczelarze w swoich pasiekach , lubiący zoo w pasiece , ładne kolorowe pszczoły j , które cieszą oko . Ale tak jak piszesz to są krzyżówki różnych pszczół z Sahary , Włoch , Austrii , Turcji czy nawet Finlandii.

I jest oczywiste że mogą mieć problemy z naszym klimatem i zimowlą w naszym klimacie i później pszczelarze mówią , pszczoły zjadły mi cały zapas pokarmu w zimę i padły z głodu , matki czerwią mi cała zimę.  Dzwonił do mnie niedawno w kwietniu Kolega jak u mnie z pokarmem po zimie , i ja mówię sporo jeszcze pozostało zasklepionego , a u niego wszystko zjedzone i musi dokarmiać  w kwietniu żeby nie padły z głodu a wiedziałem że testował u siebie w pasiece Włoszki , ale po jednym sezonie z nich zrezygnował  z powodu dużych upadków zimą podczas testowania , ale geny włoszek w pasiece pozostały po tym testowaniu i stąd te zwiększone zużycie pokarmu jak domniemam. Rozsądny pszczelarz nie idzie w zoo w pasiece tylko jak wybiera rasę pszczół to nie testuje wszystkich nabytków egzotycznych  w jednej pasiece jednocześnie , bo to nie da się przetestować , bo geny tych wszystkich kolorowych papużek się mieszają i sam pszczelarz nawet nie wie co testuje w następnych pokoleniach F1,F2,F3, to dopiero jest zoo genowe.

Rozsądny pszczelarz wybiera raczej do swojej pszczoły Europejskie  z klimatu zbliżonego do naszego w Polsce lub pszczoły górskie również odporne na nasz klimat. Jest wiele ras czy linii i nie będę ich wymieniał , bo tu nie o to chodzi. 

  • Lubię 1
Opublikowano (edytowane)
28 minut temu, Tadek11 napisał:

Ale tak jak piszesz to są krzyżówki różnych pszczół z Sahary , Włoch , Austrii , Turcji czy nawet Finlandii.

I jest oczywiste że mogą mieć problemy z naszym klimatem i zimowlą w naszym klimacie i później pszczelarze mówią , pszczoły zjadły mi cały zapas pokarmu w zimę i padły z głodu , matki czerwią mi cała zimę. 

 

Dlatego może Michał wziął ode mnie w tym celu matkę UN? Przecież skąd wiadomo, że mam zoo różnych w pasiece a nie właśnie tą "dawną" pszczołę? 

Matka, którą dałem mu jest 3-letnia. 2 lata temu 52 kg miodu z dwóch miodobrań (chciałbym tyle ze wszystkich ciągnąć) , inne silne nosiły do 36 kg a średnia pasieki wyniosła wtedy 20 kg (typowo na polską stacjonarną pasiekę) 

Pomimo siły nie wyroila się wtedy a siedziała na 16 ramkowym warszawiaku z pół nadstawką. 

Zaznaczam, że oprócz sąsiada to nie ma u nas innych pasiek, a sąsiad trutnie wycina ze swojego zoo. 

Zobaczymy co tam Michałowi wyjdzie z tego. Po za tym niech sam stwierdzi czy te moje są takie agresywne a czy może taką łatkę mam przypiętą na forum. 

Edytowane przez Krzychu
Opublikowano
4 godziny temu, michal79 napisał:

Bo miodność przenosi się przez trutnie, chociaż pan Stasiński przenosił ją przez matki, więc tak jakby przez matki. Ale jednak przenosi się przez trutnie.

To masz rzeczywiście problem, a może najlepiej moimi wypowiedziami się nie przejmuj ja jakoś to przeżyję ?

Dla zweryfikowania swojej świetności hodowlanej poczytaj jak hodowcy selekcjonują przy wywozie na trutowiska rodziny ojcowskie i dlaczego kwalifikują tam trutnie z najmiodniejszych rodzin.

Po co instytuty przy hodowli matek zarodowych mają znane i ewidencjonowane trutnie na kilka pokoleń.

Po co to samo robią przy hodowli matek reprodukcyjnych.

Dlaczego po materiał genetyczny pojechano w góry Elgon.

Czemu niemiaszki stworzyli 700 trutowisk i wożą matki na wyspę po 800 km.

Po co to wszystko robić skoro u Ciebie za stodołom mieliby to samo albo według twoich wypowiedzi lepiej. PK

  

Opublikowano (edytowane)

Ty już się kolego góralu chyba tak po prostu lubisz ze mną przekomarzać, nie martw się, problemu z tym nie mam. Mam nadzieję Ty też rozrywki z tego więcej czerpiesz, niż zgrzytania zębami. 

Z powyższego, nie będę się bardzo rozwodził, już trochę z braku mocy przerobowych, jedno tylko szczególnie mnie rozbawiło, z tą pszczołą Elgon. 

Jest to wspaniały przykład porażki planu biologicznego, a zarazem sukcesu planu marketingowego, o czym chociażby świadczy Twoja osoba, mimo upływu lat, wymieniająca ten niewypał jako przykład wyższości kunsztu hodowlanego nad stodolanym. 

 

Osterlund wymyślił sobie, że jeśli połączy czystą Manticolę, pszczołę radzącą sobie z warrozą, z pszczołą miodną, na 10 lat przed przybyciem warrozy w jego strony, to stworzy pszczołę odporną, uniknie spadków i będzie mógł trąbić o tym na cały świat. 

Wziął więc pod pachę brata Adama, żeby zyskać wielkie nazwisko, nie wiedzieć czemu z pobranego nasienia od trutni tej najczystszej populacji Manticoli z góry Elgon, matki najlepiej udawały się w krzyżówce z pszczołą Buckfast. No cóż za niezwykły 'przypadek', :D ciekawe czy trudno mu było namówić stareńkiego przecież brata Adama na tę wycieczkę...

 

osterlund-monticola-1.jpg

 

Problem z genami Manticoli, że choć nie były jak sok malinowy, to załapały się jakieś felerne, albo zwyczajnie wyparowały bez corocznego "dolewania". W momencie przybycia warrozy Osterlund zanotował upadki rzędu 90%. Jak wszyscy.

 

I uwaga, następuje zwrot akcji. Mimo tego ewidentnego spieprzenia sprawy, zainteresowanie pszczołą w okolicy bliższej i dalszej było na tyle wielkie, że kupili ją okoliczni stodolarze, a po zmianie podejścia z testu Bonda na soft test Bonda (monitoring porażenia, leczenie tylko w przypadku przekroczenia progu, poddanie matek z rodzin najdłużej pozostających poniżej progu) po kilku latach pszczoły przestały masowo umierać. A kiedy już echo o wyprawie w afrykańskie góry wybrzmiało... na tej nowej lokalnej populacji rzeczywiście nie trzeba zbyt wielu zabiegów. A ponoć większość z okolic Erika nie chemizuje pszczół wcale. 

 

Niestety to, co tkwi w tych pszczołach, nie przenosi się przez matki, albo nie przenosi się do innych regionów Europy... 

Dla mnie to jest przede wszystkim przykład na dobrą współpracę hodowcy i stodolarzy z jego okolicy. Na ich dobry nos, żeby nie kupować włoszek, tylko pszczoły u tego właśnie hodowcy. I wreszcie jest to przykład na sukces pszczoły od hodowcy z okolicy, który umiał przestać jeździć do Afryki. 

 

(nie neguję potrzeby działania hodowców pszczół, jedynie dominację powielaczy 'papużek', w które trzeba lać 5x w sezonie chemię, litrami syropy i ciasta, wywary z kory dębu, przy sierpniu piwo do pułapek na osy, bliżej czerwca towot i cynamon na mrówki... )

Edytowane przez michal79
Opublikowano
1 godzinę temu, michal79 napisał:

Z powyższego, nie będę się bardzo rozwodził, już trochę z braku mocy przerobowych, jedno tylko szczególnie mnie rozbawiło, z tą pszczołą Elgon. 

 Ale przecież nie jest i nigdy nie było tajemnicą że Elgon również pochodzi z kojarzenia z pszczołą lokalną podobnie jak inne ,,wynalazki,, u innych hodowców, ja nie rozumiem co cię tak rozbawiło w tych pszczołach kwestionujesz zasadność wyjazdu po materiał genetyczny w góry Elgon czy co? Jaką aferę tutaj zwietrzyłeś? Jeżeli myślałeś że hodowla nowych pszczół to hop siup i pewny gotowy sukces to byłeś w błędzie. Hodowla trwa latami, czasem niektórym braknie życia.

Ja kiedyś miałem bardzo dużo w pasiece Elgonów również od Józefa K. teraz zostało ich 7 sztuk. Byłem i jestem z nich zadowolony, niestety ceny za oryginalny materiał nie są niskie. Za krajowe podziękuję chociaż niektóre linie były wybitne.

1 godzinę temu, michal79 napisał:

nie neguję potrzeby działania hodowców pszczół, jedynie dominację powielaczy 'papużek', w które trzeba lać 5x w sezonie chemię, litrami syropy i ciasta, wywary z kory dębu, przy sierpniu piwo do pułapek na osy, bliżej czerwca towot i cynamon na mrówki... )

Bardzo się cieszę że tak na bieżącą się dokształcasz, ale błagam nie rób kwasu i nie pisz takich bzdur jak powyżej z tą chemią i cynamonami, bo to się tylko demaskujesz w sposób straszliwy. PK

 

Ps. A tak na marginesie, czy chociaż wiesz kto kolejno od lewej stoi na tym zdjęciu.?  

 

  

Opublikowano (edytowane)

Nie interesują mnie takie szarady. Interesuje mnie, że w naszym pszczelarstwie takich hodowców, co nauczyli się przestać brać materiał zagraniczny prawie nie ma, a własna praca pszczelarzy nad pszczołami tutejszymi to praca żeby ich nie było.
Dobra, chyba jaśniej już się nie wysłowię, a personalne drwiące wstawki u Ciebie to jakieś chyba hobby. Na razie tyle.. Mam nadzieję materiału do refleksji wytworzyliśmy sporo, jakby kto interesował się pracą na lokalnej pszczole.
Czuwaj.

Edytowane przez michal79

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.