Robi_Robson Opublikowano 26 Czerwca 2019 Opublikowano 26 Czerwca 2019 Z tygodniowym opóźnieniem matka reprodukcyjna Wanda przyjechała .Oczywiście odkład dla niej był przygotowany tak , żeby podać matkę w 9/10 dniuTydzień później okazało się , że pierwsza matka ratunkowa się już wygryzła i było więcej zachodu , żeby sytuację opanować .W kopercie zwykłej papierowej w której przyjechała mateczka znalazłem informację o opłacie .Widzę , że Wioletta Naruszewicz nawet na przesyłce musi zarobić , bo to co zarobi na matkach , to wciąż za mało ! Za przesyłkę dla tej pani należy się 16zł. .Niby to tylko kilka groszy , ale jak się wysyła dziennie dziesiątki takich kopert , to na dniówkę inseminatora na opłatach za przesyłkę się uzbiera .No cóż ... zapłacę .Ale choćby matki miała ze złota , to już u niej nie kupię .Nie lubię jak ktoś tak sobie pogrywa.
Krzychu Opublikowano 26 Czerwca 2019 Opublikowano 26 Czerwca 2019 Ja mam tylko obawy co do jakości niektórych matek hodowlanych. Zauważyłem, że kupne lini krainka - niektóre są malutki, cieniutkie. Za to jak wygryzła mi się matka na dłoni, z matecznika rojowego z ramki (tak mi się zdarzyło podczas miodobrania) to wyszła duża, tłusta matka... Myślicie, że ma to jakieś znaczenie? Dodam, że w mojej pasiecie dominują mieszańce od ok 60 lat
Tadek11 Opublikowano 26 Czerwca 2019 Opublikowano 26 Czerwca 2019 Ja mam tylko obawy co do jakości niektórych matek hodowlanych. Zauważyłem, że kupne lini krainka - niektóre są malutki, cieniutkie. Za to jak wygryzła mi się matka na dłoni, z matecznika rojowego z ramki (tak mi się zdarzyło podczas miodobrania) to wyszła duża, tłusta matka... Myślicie, że ma to jakieś znaczenie? Dodam, że w mojej pasiecie dominują mieszańce od ok 60 lat I masz rację , niektóre matki z seryjnej produkcji hodowców są miernej jakości i często połowa z nich jest słaba i wymaga wymiany w następnym sezonie , albo pszczoły nie raz jeszcze w tym samym roku sobie same wymienią na "lepszy model " Ale wykorzystywanie mateczników rojowych szczególnie od naszych starych rodzin , które co roku nam się roją na potęgę , powoduje to że utrwalamy geny rojliwości w następnych pokoleniach takim sposobem postępowania. Dużo lepszym rozwiązaniem jest wytypować sobie jedną rodzinę , która w poprzednim sezonie miała wszystkie cechy pożądane , a więc miodność , łagodność i mała skłonność do rojenia i zrobić z niej sobie lub z jej jajeczek ( dla bardziej ambitnych) tak zwany starter do wychowu matek i wyhodować sobie matki o pożądanych cechach Oczywiście te wyrojone trzeba łapać , ale następnie podmienić im matkę jeżeli wyroiły nam się pszczoły o podwyższonych skłonnościach do rojenia. Ale też pszczoły mogą się wyroić i z dobrej rodziny o małych skłonnościach , jak na przykład pszczelarz zapomni o poszerzeniu objętości ula i trzyma je w ciasnocie to i te najmniej skłonne się nam wyroją
Krzychu Opublikowano 26 Czerwca 2019 Opublikowano 26 Czerwca 2019 I masz rację , niektóre matki z seryjnej produkcji hodowców są miernej jakości i często połowa z nich jest słaba i wymaga wymiany w następnym sezonie , albo pszczoły nie raz jeszcze w tym samym roku sobie same wymienią na "lepszy model " Ale wykorzystywanie mateczników rojowych szczególnie od naszych starych rodzin , które co roku nam się roją na potęgę , powoduje to że utrwalamy geny rojliwości w następnych pokoleniach takim sposobem postępowania. Dużo lepszym rozwiązaniem jest wytypować sobie jedną rodzinę , która w poprzednim sezonie miała wszystkie cechy pożądane , a więc miodność , łagodność i mała skłonność do rojenia i zrobić z niej sobie lub z jej jajeczek ( dla bardziej ambitnych) tak zwany starter do wychowu matek i wyhodować sobie matki o pożądanych cechach Oczywiście te wyrojone trzeba łapać , ale następnie podmienić im matkę jeżeli wyroiły nam się pszczoły o podwyższonych skłonnościach do rojenia. Ale też pszczoły mogą się wyroić i z dobrej rodziny o małych skłonnościach , jak na przykład pszczelarz zapomni o poszerzeniu objętości ula i trzyma je w ciasnocie to i te najmniej skłonne się nam wyroją Rojliwość pszczół jest w ich genach od 150 mln lat więc moim zdaniem to pojęcie jest tylko czystym marketingiem Przykład - w tamtym sezonie rok był mało rojliwy, 2 rójki obsadzone, zrobiłem odkłady - zostały wprowadzone pierwsze matki z hodowli - Krainka Iva - efekt? połowa maja i rójki poszły z nich jako pierwsze A miejsca wcale mało nie mają, jak kiedyś liczyłem z nadstawką to jak kombinacja wielkopolskiego 2x duzy korpus + półnadstawka, to jak na fakt, ze w moich rejonach najpóźniej przychodzi wiosna a co za tym idzie rozwój rodzin to myślę, że miejsca wystarczająco. A tak się składa też, że mam jedną rodzinę, która przyniosła najwięcej miodu i za razem nie roiła się, hmmm, jak hodować matki?
daro Opublikowano 26 Czerwca 2019 Autor Opublikowano 26 Czerwca 2019 Rojliwość pszczół jest w ich genach od 150 mln lat więc moim zdaniem to pojęcie jest tylko czystym marketingiem Nie masz racji . Nie rojliwość to nie że Ci się nie wyroją a to że po wyjściu pierwaka nie wychodzi więcej niż jeden . U takich rojliwych u jednego naliczył 17 rojów z ula .
radek40 Opublikowano 26 Czerwca 2019 Opublikowano 26 Czerwca 2019 A została jakaś pszczoła w tym ulu.?..... To ja mam chyba nie rojliwe.
Nacek Opublikowano 26 Czerwca 2019 Opublikowano 26 Czerwca 2019 Jaka metoda by nie była i jaki hodowca to i tak mniej więcej 1/3 matek jest do niczego, dlatego rolą świadomego pszczelarza jest selekcjonować na każdym etapie, uważa że przegięciem jest sprzedawanie matek unasiennionych bez sprawdzonego czetwienia. 1
Tikcop Opublikowano 26 Czerwca 2019 Opublikowano 26 Czerwca 2019 Swoje i sprawdzone tanim kosztem matki od pewnych, własnych rodzin w niczym nie ustępują tym kupnym. Rojenie? Rozdmuchiwany argument reproduktorów, którzy i tak oferują matki ratunkowe dla niepoznaki opisywane jako ... hodowlane, poza tym od razu idzie poznać nadmiernie rojliwe pszczoły, których wbrew pozorom nie ma za wiele, natura je eliminuje. Ja rozwiązuje. Ostatnio miałem parę lat temu. W handlu można nabyć sztuczne mateczniki, dla mnie to niepotrzebny gadżet to samo jak zwijanie w rulonik itp. Nie potrzebuję tego wcale. Robię odkład i go rozwijam do samodzielności albo w październiku połączę po selekcji matek. Mam normalną rodzinę wtedy na przyszły rok. Nietrafione są rozwiązywane przed wylotkiem innych. 2
Tadek11 Opublikowano 27 Czerwca 2019 Opublikowano 27 Czerwca 2019 Cała prawda leży w tym że często matki te u hodowców takich poważnych robią ( źle się wyraziłem pracują przy wychowie i wysyłaniu matek) pracownicy a nie sam szef czy właściciel czyli młode dziewczyny , często studentki które uczą się tego fachu i mają jeszcze dobry wzrok i sprawne paluszki do tego . Oczywiście nie mam nic przeciwko takiej praktyce , też się muszą gdzieś tego nauczyć i teraz zależy jak sprawny zespół ma hodowca produkujący duże ilości matek i jaki ma reżim przestrzegania technologii hodowli , że nie wspomnę już o doborze materiału genetycznego którego to studentki raczej nie robią
Krzychu Opublikowano 27 Czerwca 2019 Opublikowano 27 Czerwca 2019 Swoje i sprawdzone tanim kosztem matki od pewnych, własnych rodzin w niczym nie ustępują tym kupnym. Rojenie? Rozdmuchiwany argument reproduktorów, którzy i tak oferują matki ratunkowe dla niepoznaki opisywane jako ... hodowlane, poza tym od razu idzie poznać nadmiernie rojliwe pszczoły, których wbrew pozorom nie ma za wiele, natura je eliminuje. Ja rozwiązuje. Ostatnio miałem parę lat temu. W handlu można nabyć sztuczne mateczniki, dla mnie to niepotrzebny gadżet to samo jak zwijanie w rulonik itp. Nie potrzebuję tego wcale. Robię odkład i go rozwijam do samodzielności albo w październiku połączę po selekcji matek. Mam normalną rodzinę wtedy na przyszły rok. Nietrafione są rozwiązywane przed wylotkiem innych. Widzisz, dla Ciebie niepotrzebym gadżetem jest podłożenie matki w mateczniku (1 min roboty). Dla mnie niepotrzebnym (przy swojej ilości rodzin) jest właśnie robienie odkładów. Jeśli bylibyśmy teraz na początku maja to zrobiłbym odkłady, żeby mi się nie wyroiło 10 rodzin. Teraz jak są już po rojeniu to z czego te odkłady robić? Wolę matki powymieniać a najbardziej w tych co od początku sezonu są w słabej kondycji. Każdy ma swój system gospodarowania wg swoich potrzeb, dostępności swojego czasu bo nie każdy ma czas opiekować się codziennie odkładem.
Wampun Opublikowano 27 Czerwca 2019 Opublikowano 27 Czerwca 2019 Za to jak wygryzła mi się matka na dłoni, z matecznika rojowego z ramki (tak mi się zdarzyło podczas miodobrania) to wyszła duża, tłusta matka... Myślicie, że ma to jakieś znaczenie? Trzeba mieć na uwadze, że matka po wygryzieniu się jest jasna i "tłusta". Potem od wygryzienia się do czasu lotu godowego traci do 30% swojej masy. Tak więc największa jest właśnie wtedy kiedy ją widziałeś, potem wygląda już tylko "gorzej" . Hodowcy nieraz wysyłają matki, które są jednodniówkami tylko z nazwy, dlatego gdy dotrą do nas pocztą często mają już 3-4 (lub więcej) dni i mogą wyglądać jak skurczone. Kolejna sprawa to różne rasy mają różne wielkości no i jasny, żółty "pogrubia" optycznie, a czarny (np u krainek) "wyszczupla" . 1
mirek. Opublikowano 27 Czerwca 2019 Opublikowano 27 Czerwca 2019 nie wiem co ty chcesz robić codziennie z odkładami ? 2 razy w tygodniu max nie masz czasu raz podkarmienie
Tikcop Opublikowano 27 Czerwca 2019 Opublikowano 27 Czerwca 2019 (edytowane) Witam Jak się rodziny wyroją to nie ma opcji, aby był miód, trzeba połączyć. Jest to strata niewątpliwie. Inną opcją (trzeba wiedzieć co się ma w pasiece) taką dobrą wyrojoną niestety rodzinę (zachęcam poczytać opracowania naukowe, średnio chętkę na samodzielne rozmnażanie ma 1/3 rodzin) można też podzielić i na mniejsze odkłady. Miodu nie będzie. Z odkładami wbrew pozorom nie ma tak wiele pracy. Ja to nawet lubię. Zaletą niewątpliwą jest, że do października ma się dużo czasu aby empirycznie przekonać się co, która matka potrafi. Tak jak wiosną z reguły dzieli się rodziny tak późną jesienią łączy się. Taką strategię wyczytałem w książce z XIX wieku ks Jana Dolinowskiego. To jest bardzo mądra strategia. Pozwala wiosną mieć bardzo silne rodziny, gdzie pierwsza czynność to krata odgrodowa i miodnia z jasnych nieczerwionych nigdy plastrów. Do tego trzeba dołożyć zazimowanie na świeżych plastrach (higiena czyli zapobieganie), słuszny poziom zapasów aby w lutym, marcu samoistnie użyły żuwaczek do odsklepiania plastrów do eksplozji rozwoju, wyleczenie z warozy obecnie, no i młoda i sprawdzona matka a nie kupny kot w worku, który nie ma pewności, że się unasienni albo nie będzie złośliwy. Minusem jest rodzina, która jak wpadnie w nastrój rojowy końcem kwietnia, początkiem maja (u mnie obloty średnio 12 marca) daje nieźle popalić i potrafi pokazać kto tak naprawdę rządzi. Nie potrzeba kaloryfera wiosną ani styropianu. Mam od ośmiu lat ule z deski 2cm i siatkę w dennicy i wiem co piszę. Co do miodności to proszę zrobić takie doświadczenie, przepastny ul warszawski, gdzie nie jest tak łatwo jak w korpusiku, jak rodzina się nie wyroi, może być złośliwa albo łagodna i porównać to z kupną za parę setek w korpusie u kolegi ze wsi, kolega musi mówić prawdę! Różnicy właściwie żadnej. Wniosek nr 1 bardzo liczna rodzina zawsze przyniesie miodu (ja mam trudny teren). Wniosek nr 2 lepiej aby była łagodna niż złośliwa. Wniosek nr 3 rodowód matki nie ma znaczenia. Liczy się baza pożytkowa, pogoda i ilość pszczół w ulu. Rodzina pszczela to niezły inkubator. Sam wie co robić przy braku matki. Co do ograniczania matek. Zabieramy ul w nastroju rojowym na bok, dajemy 1 ramkę czerwiu na miejsce starego ula i reszta odrobione plastry, wszystkie lotne się zlatują, po zasklepieniu matecznika, pszczoły uznają, że matkę już mają i zabierają się z powrotem do pracy i porównać to z rodziną, która się nie wyroiła. Miodu ...a tyle samo. Niezły paradoks. Oczywiście siła rodziny z przerwą w czerwieniu dosyć szybko maleje i na następnym pożytku miodu brak. Trzeba zasilić. Yutube zna inne pomysły, akurat u mnie nie chcą działać. Zgadzam się sztuczny matecznik to 1 minuta. Ale trzeba raczej wcześniej zabrać starą matkę. Mimo wszystko wolę odkłady. Per saldo mniej zachodu i bardziej się opłaca. Tuż przed listopadem naprawdę prosto i pewnie przeszczepić nową matkę, starej nie trzeba szukać. Pokaże na yt w swoim czasie. Edytowane 27 Czerwca 2019 przez tikcop
daro Opublikowano 27 Czerwca 2019 Autor Opublikowano 27 Czerwca 2019 Jak się rodziny wyroją to nie ma opcji, aby był miód, trzeba połączyć Kpisz czy o drogę pytasz ? Wniosek nr 3 rodowód matki nie ma znaczenia. ma znaczenie . Powoduje liczne rodziny i łagodność potomstwa .
Krzychu Opublikowano 28 Czerwca 2019 Opublikowano 28 Czerwca 2019 Mi też się wydaje, że wyrojone dają miód ale dopiero pod koniec sezonu - jak juz nowa pszczoła jest, bo rojowe często zasilam czerwiem i tak. Przykładowo wyroi się w 15 maja, a w 5 lipca kwitnie lipa - taka rodzina zawsze u nas lipy nazbiera wykręcając ją z początkiem sierpnia.
daro Opublikowano 28 Czerwca 2019 Autor Opublikowano 28 Czerwca 2019 Przykładowo wyroi się w 15 maja, a w 5 lipca kwitnie lipa - taka rodzina zawsze u nas lipy nazbiera + miód sprzed wyrojenia .
Robi_Robson Opublikowano 29 Czerwca 2019 Opublikowano 29 Czerwca 2019 przegięciem jest sprzedawanie matek unasiennionych bez sprawdzonego czetwienia. Rok temu kiedy się planowało zakup matek , to matki reprodukcyjne ze sprawdzonym czerwieniem kosztowały dokładnie tyle samo ile w tym sezonie matka bez sprawdzonego czerwienia . Więc ja się pytam skąd tak drastycznie wzrosły koszty ? Matka ma zaledwie kilka dni . Jest sztucznie unasienniona przez prawdopodobnie praktykantkę i po dwóch dniach jedzie do klienta . I ... parę stówek za sztukę się należy . Jak się rodziny wyroją to nie ma opcji, aby był miód, trzeba połączyć. Jak rodzina rojliwa i połączysz ją z inną , to jest spore prawdopodobieństwo , że szybko też zwieje na drzewo Tak naprawdę , to rójka osadzona w nowym ulu + macierzak dadzą zadowalającą ilość miodu . Przykład : W tym roku jeden z majowych rojów osadziłem na węzie w nowym ulu korpusowym 10 ramkowym dadant 1/2 Po dwóch tygodniach były na 3 korpusach i musiałem odwirować im korpus miodu bo robiło im się ciasno . Po kolejnych 2 tygodniach wziąłem znów 2 korpusy miodu . Teraz są na 5 korpusach i jak się nic nie zmieni , to po lipie wezmę od nich 3 korpusy miodu lipowego . Kocham takie rójki . w ciągu niespełna 2 miesięcy zarobią na 2-3 nowe ule i jeszcze mają wszystkie plastry tegoroczne . Z macierzaka , który się wyroił wziąłem już 2 korpusy wlkp. miodu i mam nadzieję na jeszcze 1-2 korpusy po lipie . Teraz jest na 4 pełnych korpusach wlkp i pod powałką jest czarno od pszczół . Gdyby nie to , że zabrakło mi pustych korpusów dostałby jeszcze jeden Co mnie bardzo cieszy pracują i wcale nie zwracają uwagi , że grzebię w ulu . Miodność idzie w parze z łagodnością . Muszę od nich pociągnąć serię mateczek i sprawdzić , czy córki będą równie wybitne jak matka . Niestety nie w każdym ulu mam takie pszczoły ...
Nacek Opublikowano 29 Czerwca 2019 Opublikowano 29 Czerwca 2019 Po niedzieli biorę się za wirowanie ostatniego miodu i szykowanie pszczół do zimowli, u mnie już jesień
Tadek11 Opublikowano 30 Czerwca 2019 Opublikowano 30 Czerwca 2019 Lipy w tym roku też okazały się lipą Jedne kwitną drugie nie i to w tym samym miejscu są obok siebie lipy co kwitną a inne obok nie. Słyszałem jakieś teorie o tym że winna temu była susza w ubiegłym roku w tych miejscach gdzie teraz nie kwitną i zawiązki kwiatów na przyszły rok powstają już rok wcześniej ?? Ale nie jestem fachowcem od drzew i może ktoś z Kolegów ma większą wiedzę w tej materii i nam wyjaśni. W każdym razie tegoroczny "miód lipowy" to u mnie to wielokwiatowy A klientki ciągle pytają kiedy będzie ten lipowy i jest problem Ale coś tam naniosły więc tragedii nie ma
Robi_Robson Opublikowano 30 Czerwca 2019 Opublikowano 30 Czerwca 2019 Z jednej strony pszczoły masowo oblegają brzegi stawów ,a z drugiej strony lipą przy ulach pachnie .Przy drogach i na nieużytkach kwitną nostrzyki , żmijowce ,dziewanny , osty , cykorie , wyki , chabry ...Na skoszonych łąkach odbiła ogromna masa białej koniczyny .W przydrożnych rowach i dołkach na polach stoi woda, a temperatury są tropikalne .Będzie dobrze .
Krzychu Opublikowano 30 Czerwca 2019 Opublikowano 30 Czerwca 2019 Mi też się wydaje, że w tym roku u nas będzie dobrze z lipą, odbije się poprzedni rok gdzie żadna nie zawitła. Dobrze, że wtedy sprawę uratowała facelia, której w tym roku nikt nie zasial
Tikcop Opublikowano 30 Czerwca 2019 Opublikowano 30 Czerwca 2019 Skoro tak świetnie z rójkami i macierzakami to czemu każdy jak może unika?
daro Opublikowano 30 Czerwca 2019 Autor Opublikowano 30 Czerwca 2019 Skoro tak świetnie z rójkami i macierzakami to czemu każdy jak może unika? Bo nie zawsze udaje się złapać . Bo młode matki nie zawsze się unasiennią po wyrojeniu . Starają się wszyscy ale co 3 -4 lata taki rok jak obecny że roją się uliki weselne , odkłady . I co Pan zrobisz ? Nic Pan nie zrobisz . Gdybym miał pewność że 80 % złapię wolałbym rójki ale jak wszyscy staram się aby nie było . Nie płaczę jak nie wyjdzie a staram się wykorzystać jak najlepiej . Z tych co przyniosły po 2 nadstawki wiosną złapane rójki dały po kolejnej nadstawce.
Tikcop Opublikowano 30 Czerwca 2019 Opublikowano 30 Czerwca 2019 Musi być naprawdę dobra okolica i sprzyjające warunki aby rójka dała miodu towarowego. Na takiego farta nie liczę u siebie
daro Opublikowano 30 Czerwca 2019 Autor Opublikowano 30 Czerwca 2019 Bo rok sprzyjający to rojny . Jak już się roją to trzeba zadbać żeby to był 1 -2 roje a nie 17 . Wtedy będzie miód .
Rekomendowane odpowiedzi