Ranking
Popularna zawartość
Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 16.04.2025 uwzględniając wszystkie działy
-
Jak są w nastroju to ci nie rusza tej węzy , decyzja została podjęta teraz czekają na pogodę i wyfruną . Ja bym odstawiła macierzak a w jego miejsce dała odkład z 2-3 ramek kryty plus jajeczka . Zyskasz kilka dni i sam zdecydujesz co dalej , możesz pozwolić im wyhodować matkę albo podłożyć jaka ci tam odpowiada . Macierzak straci pszczole lotna , nawet wody nie będzie miał kto przynieść to się wezmą raz dwa za robotę . Poczytaj na forum , jest tu bardzo przyjaźnie i można się wieeele nauczyć . Powodzenia4 punkty
-
W kwietniu z mojego skromnego doświadczenia- padają totalne mocno porażone zdechlaki. Ewentualnie uciekają z ula. W tym roku sam widziałem takową ucieczkę u siebie. Rodzina z bardzo starą matką opuściła ul i osiadła 2 m przed ulem na krzaku. Większość pszczół została w ulu. Nauczka dla mnie by nie zimować bardzo starych matek i notować sobie na ulu ile sezonów ma matka ( nie stosuję opalitków). Co do Twoich bezchemicznych pszczół- myślę ze to nie kwestia genów rozmytych. Z tego co pamiętam opis jak je prowadzisz co w każdym sezonie miały jakiś okres bezczerwiowy. W obecnym czasie to lepsza forma walki z warozą niż kolejne tabletki spalone w ulu. Ale jeśli się kiepsko wstrzeliłeś z wywołaniem okresu bezczerwiowego to być może było wystarczająco dużo pasożyta na pszczole lotnej by doprowadzić rodziny do upadku. Gdybyś w tym okresie bezczerwiowym zastosował coś zabijające warrozę na pszczole lotnej to pewnie bilans byłby odwroty. Wystarczyła by jedna tabletka albo paski z kwasem... Tak mi się zdaje.3 punkty
-
Staram się być bardziej realistą:) A gdy ostatnio zaglądałem czyli w niedzielę przy +13 w cieniu: https://photos.app.goo.gl/q9dAEVv7K77oMir8A Jeśli przy pierwszej takiej pogodzie umożliwiajacej takie loty nie wyroiły się - to zakładam, że i dwa dni potem też się nie wyroją. Zajrzałem do każdej. Węzę budują, mateczników brak, większość rodzin osłabione robionymi odkładami... No nie mam dalej pomysłów żeby zapobiec rójce, której nie wykazywała żadnych symptomów aby była. Od wczoraj lotna pogoda, dziś wyjątkowo ciepło bo 15 stopni. No oby im się coś nie odwidziało nagle. Jeśli w tym przypadku rójka ma być winą pszczelarza, to ja do tej winy się nie przyznaję2 punkty
-
Gospodaruję w większości na wielkopolskim 12 ramkowym jako gniazdo (czyli objętościowo prawie dadant), na to krata i 2-3 nadstawki wlkp 1/2. W moich warunkach i na tych pszczołach co mam (czyli jakieś tam dziki, i inne krainki), da się tak gospodarować. Warunkiem jest "oko" i odbieranie czerwiu do odkładów (pojedyńczych lub zbiorczych). W sile sezonu (maj - połowa czerwca), zależnie od siły rodziny 1-2 ramka czerwiu musi raz na 2 tygodnie być zabrana. Oczywiście to nie jest metoda stuprocentowa ale da się. Obecnie wolę do mniej więcej połowy maja nie dać kraty i pozwolić matce podczerwić nadstawki. Jest to jakiś wentyl bezpieczeństwa gdy rodziny gwałtownie się rozwijają.2 punkty
-
Faktycznie, może komuś to pisałem i potem myślałem, że na forum. W każdym razie tuż przed ochłodzeniem w ulach wrocławskich (18-tkach) bufor z węzą, który dałem pod gniazdo jako trzeci korpus gniazda - wyjąłem i dałem go w środek "rozrywając" w ten sposób gniazdo na dwie części. Pszczół dużo więc dały radę ogrzać dolną i górną część a środek coś tam odbudowały lekko. Teraz jak pożytek będzie kontynuowany to szybciej to zrobią. W ulach langstroth zrobiłem przetasowanie z węzą przy czym kilka ramek z czerwiem poszło do miodni. Wczoraj i dziś robiłem odkłady. Rodziny obecnie silne2 punkty
-
spoko , przecież pisałem o koniecznych przerwach Ze dwa razy założy i wyjmie ( bo nie ma innego sposobu ) i piźnie tym ustrojstwem w krzaki bo ogniska nie wolno palić A ciekway aktykuł o przyswajalności jest tu : https://pasieka24.pl/index.php/pl-pl/pasieka-czasopismo-dla-pszczelarzy/24-pasieka-1-2011/171-przyswajalno-pyku-kwiatowego-przez-organizm-czowieka inna sprawa to opisy cudownych , leczniczych właściwości pyłku. W zasadzie to chyba ludzie chorują wyłącznie dlatego że nie żrą pyłku ? W zasadzie tylko nie stwierdza się odrastania uciętych kończyn po zażyciu pyłku ? Lepsze są tylko skutki spożywania ziołosmrodów Wiara czyni cuda. Największa podaż pyłku jest właśnie teraz , wiosną , przy intensywnym wychowywaniu czerwiu , więc nie zniechęcaj. Szczególnie leczniczy będzie główny w tej chwili składnik obnóży - pyłek z rzepaku , bo w czasie kwitnienia wykonuje się opryski pestycydem na słodyszka rzepakowego. Może i warrozę od razu przetrzebi ? To dla mnie kolejna przesłanka żeby nie żreć pyłku. Jeśli go poławiałem to wyłącznie z myślą o pszczołach , jako o dodatku do ciasta. Teraz wolę zachęcić pszczoły do zbierania pyłku na koniec sezonu , żeby zapasy były możliwie bogate w białko. Na więcej jestem za leniwy. Ciasta nie podaję od wielu lat , od kilku nie stosuję ulików weselnych . Więcej grzechów nie pamiętam. Ale skoro są klienci ? Ja nawet bratu odmówiłem pyłku z muchozolem. Wysłuchał i nawet się nie obraził.2 punkty
-
Zaczynam Ci zazdrościć . U mnie rok temu ani jednej rojki nawet mateczników podlanych nie było , w końcówce kwietnia przyszły przymrozki ścięły rzepak który już kwitł dobre dwa tygodnie plus akacja trochę zmrożona w niektórych miejscach matki przystopowały . Miodobranie było początkiem czerwca . Teraz zapowiada się deszcz od jutra do wtorku . Zajrzałam no i się zaczęło ,wszystkie jeszcze w nastroju roboczym targają pyłek i miód a matki czerwia , pełno jajek i drugie tyle mateczników podlanych …. We wtorek się okaże . Chyba wezmę zydelek i zobaczę którym przeszło po dzisiejszym wietrzeniu . PS rojka z zeszłego roku nie zagospodarowała nawet 20 ramek dadanta 1/2 i już gotowa do wyjścia 🤣1 punkt
-
byłem i ja w pasiece . Posiałem do doniczek ogórki i dynie hokkaido. Posadzę je do gruntu pewnie dopiero w czerwcu. Zimno znacznie wszystko opóźniło i zatrzymało. Przymarzło kilka krzaczków pomidorów , ale nie wyrzucam ich bo chyba odbiją . Przy okazji zajrzałem do pszczół bo piszecie tu o armegedonie rójkowym. U mnie nic z tych rzeczy. Pszczoły latały intensywnie na klony i gniazda pełne świeżo poszytego pokarmu. Potem był mniszek , a póki kwitnie mniszek , nie lecą na rzepak. Nie oglądałem rzepaków , ale świeżego nakropu niewiele . Ciągną węzę , pracują . Tyle ,ze miodnie prawie puste . Mają miejsce w gnieździe i nie noszą do miodni. Planują widocznie zeżreć miód nie dzieląc się ze mną . Tradycyjnie nie wiruję w maju , więc pewnie będzie miodobranie po wyborach.1 punkt
-
co prawda to prawda . To praca naukowa , o małej przydatności praktycznej , ale nadal są wielbiciele uli tradycyjnych , a gospodarka na nich jest szczegółowo opisana z przywołaniem konkretnych pszczelarzy. Ten rozdział warto przeczytać w zimowe wieczory , opracowując taktykę na następny sezon. Na tej podstawie można wypracować sobie własną taktykę. Pierwsze część książki to historia bartnictwa i pszczelarstwa . Mam w rodzinie Kleczyńskich z tej książki dowiedziałem się ,że kleczenie to pozyskiwanie miodu z barci. Mam więc wielowiekowy rodowód pszczelarski Pozostała część to podstawy pszczelarstwa , ale w bardzo strawnej treści. W zasadzie nie ma tylko nic o warrozie ( wtedy jej nie było) i ulach korpusowych. Często wracam do tej książki. Książka była dofinansowana przez Wojewódzką Radę Narodową w Białymstoku i stąd wynikały te historyczne i regionalne treści. Ale też ciekawe , szczególnie kary za dręczenie pszczół , które uważano za owady święte. Polecam ten rozdział naturalnym dręczycielom i życzę im reinkarnacji w ulu. Oczywiście to kolejna kluczowa lektura , ale tylko dla "korpusowców" , na ulach starej konstrukcji , w dodatku zbyt ciasnych , nic się nie skorzysta. Trudno namawiać kogoś na korpusy jak zaczyna i to od razu od 30 pni. Ja też dojrzewałem do tego długo , dopiero jak zobaczyłem u kolego , dotknąłem tymy rencamy i sam spróbowałem , to wiem że straciłem całe lata na tkwieniu w starych ulach po przodkach. Szkoda zdrowie i zbędnej pracy. Lenistwo podstawą postępu w pszczelarstwie !!!1 punkt
-
Krzywo przyklejony opalitek moze uposledzic zdolnosci do latania - widzialem takie przypadki. Jeszcze raz Ci na poczatek polece matki ratunkowe ktore same sobie robia - o wiele mniej zachodu i wszystko dzieje sie samo Spojrzyj tez na film z pasieki kamionek jaki wrzucilem o jego metodzie na rojke, to jest wariant bardzo popularnej metody. Powinien byc dosc skuteczny Co do "Gospodarki..." dla mnie ta ksiażka jest za ciężka i zbyt napisana z akademickim zacięciem na początek. Dodatkowo dużo jest o ulach których na codzień się nie spotyka. Z takich poradników ja lubię "Proste pszczelarstwo" Liebiga, nie stosuję tam wszystkich metod o których mówi, ale jest tam zawarte trochę inne spojrzenie na pszczoły i to do mnie trafia. Oczywiście polecane "Pszczelarstwo na Białostocczyźnie" kupiłem dawno po rekomendacjach Mania na konkurencyjnym forum. Dawno już do niego nie zaglądałem ale miałem raczej pozytywne odczucia, z tym że część książki faktycznie skupia się na specyfice wspomnianej krainy.1 punkt
-
Jeśli odnosisz się do mojego filmiku to tak - dotyczy uli w pierwszej pokazanym rzędzie. Gdy jest przeskok na kolejne - tam jest ul wrocławski/Michała Zawilaka. Tak, układ w nim jest jak na standardowym Zanderze. Czyli dwa korpusy gniazdo, z reguły na tym niższym jest bufor ale o tej porze roku i tam czerwi matka. Na górne gniazdo krata i na to miodnia. W 18tce obecnie jest to pierwszy rok gdzie postanowiłem inaczej gospodarować niż standardowo, że 2 x korpus to gniazdo i 2 x to miodnia. U mnie 2 korpusy 360 x 180 to za mało, a 2 korpusy na miodnie to za dużo. Dlatego od tego sezonu idzie o tej porze roku 3 korpusy na gniazdo gdzie jeden z tych korpusów to sama węza i tu w zależności od siły rodziny i nastrojów rojowych manewruje nim w gnieździe, a w takiej miodni 1 korpusie zmieści się max 16 kg miodu więc nawet powyżej średniej na rzepaku u mnie. Gdy wybitna rodzina to i koleiny korpus dostaje1 punkt
-
to jednak więcej niż 10 ? Ja myślałem o dobry poradniku pszczelarskim , gdzie Ostrowska jest współautorem , a o ulach napisał p. Żukowski. Jeśli nie masz to warto kupić , mimo że książka z przełomu lat 60ty i 70 tych. Może i jest tam 14 ramek , ale bez mat i zatworów wchodziło 16 . https://allegro.pl/oferta/poradnik-pszczelarski-15481090116 Oczywiście jako lokalny patriota i bliski sąsiad siedziby dr Ostrowskiej , polecam najlepszy na świecie podręcznik pszczelarski , który czyta się jak beletrystykę "Pszczelarstwo na Biastocczyźnie" . Tytuł mylący , ale ta część książki jak w tytule była warunkiem dofinansowania wydania tej cudownej książki. Część techniczną też pisał Żukowski. Kup , poczytaj to będziemy mieli wspólny język https://allegro.pl/oferta/pszczelarstwo-na-bialostocczyznie-17193556870?bi_s=ads&bi_m=productlisting:desktop:query&bi_c=Y2ZjYWJlMzEtOGJiNS00MDc4LWE0MzEtNGRhNjZkMDJiYjVkAA&bi_t=ape&referrer=proxy&emission_unit_id=582e217f-e49d-40e4-b1b6-986df84150261 punkt
-
Mam 1 dadanta takiego jak ty . Ale wole 1/2 dd tam się łatwiej pracuje . Możesz na wiosnę poszerzyć wszystko weza co zabrałeś na ścieśnianie do zimowli plus odrazu ładować ramkę pracy (trutnie dużo żrą wiec trochę mamy zabezpieczenia z nadprodukcja mleczka , ja nie wycinam ramki pracy ) . W połowie kwietnia jak widzę ze jest ciasno a pszczoły obsiadają wszystkie uliczki wybieram 3-4 ramki do góry z czerwiem krytym do dwóch nadstawek wtedy wchodzi duża ramka z dołu i zakładam kratę czerw w miodni ma być nad czerwiem w gnieździe nic nie przedzielamy . Weza w gniazdo ale już nie od brzegu a w pobliżu czerwiu . Reszta w nadstawce jest uzupełniona suszem/weza . W trakcie miodobrania z rzepaku możesz zabrać ten czerw co jeszcze się nie wygryzł lub wybrać znowu ramki z rodni zaczerwione stare , dajesz weze a z tych robisz odkład i dosypujesz pszczół miodniowych . To oczywiście mój pomysł na gospodarowanie w tym ulu o ile nie ma jeszcze nastroju . W ten sposób i wymienisz plastry na nowe i trochę przystopujesz nastrój a pszczoły wejdą do nadstawki bo maja tam czerw . Niektóre są upierdliwe i właśnie gniota się w rodni zamiast wejść w górę . W odkladzie podajesz matkę lub sobie hodują , wtedy musisz dać ramkę z jajcami . Jeśli wszystko się powiedzie to możesz go połączyć lub powiększyć znowu pasiekę itd . Ja jadę sposobem mania i wszystko jest dzielone a następnie łączone na jesieni . Przy okazji przeleczone. Dlatego nie lubię tego ula . Cała ta rotacja ramkami jest upierdliwa a ja nie mam czasu co tydzień zaglądać i kombinować .1 punkt
-
potężne wyzwania , nawet dla zaawansowanego pszczelarza. A i rok się trafił wyjątkowo trudny. 10 ramek gniazda i 8 połówek do miodni . Nie znam takich pszczół , które by się zmieściły w takim ulu. Może poprzedni właściciel miał jakieś swoje lokalne dzikusy , ale nawet moje lokalne augustowskie z hodowli zachowawczej nie zmieściły by się w takim uliku na rzepaku . 10R 1/1 , do tego na górę 10R 1/2 to by było gniazdo , a na to dwa korpusy po 10R 1/2 D. Tak by się coś dało z tym zrobić. Na dziś to bym dał chociaż 2 nadstawki ( jak to nazywasz) , to rozładuje tłok w rodni - ale to raczej rada na przyszłość. Choć piszesz , że nie pchają się do nadstawki , więc jakby tłoku nie ma? Dla mnie to niewyobrażalna sytuacja w połączeniu z nastrojem rojowym. Trudno coś radzić w takim ciasnym ulu o tradycyjnej konstrukcji. Choć już 60 lat temu klasyczny ul kombinowany to 16 ramek 1/1 i nadstawka 16 ramek 1/2/ Twoje ule nie powstały więc w oparciu o podręcznik pszczelarski np. dr Wandy Ostrowskiej. Nie mam pojęcia co robić w takiej trudnej w wielu płaszczyznach sytuacji. Jak już tu wspominano , szokiem jest zrobienie odkładu przez nalot : odstawiasz ul , a na jego miejsce stawiasz ul z ramką z matecznikami . Nalecą pszczoły lotne i sobie wychowają matkę. Nastrój rojowy im wygaśnie i zagryzą zbędne mateczniki. W odstawionym ulu nie będzie pszczoły lotnej co osłabi nastrój rojowy, jest duża szansa że mateczniki zostaną wycięte. Jak ogarniesz sytuację to można połączyć wybierając lepszą ( młodą ?) matkę. Nie ma prostszych rad , a zrywanie miseczek czy mateczników to nie jest likwidacja nastroju rojowego , a pszczoły ukryją gdzieś leżący matecznik i cały wysiłek na nic. Ja bym zimował na 6-7 ramkach. Wiosną ( jak kwitnie agrest) dał bym 3-4 ramki węzy na przeciwko wylotka . Można też od razu dać miodnie , najlepiej 2 szt. - musisz pokombinować jak rozbudować ul w górę. Zrób zdjęcia konstrukcji , to zaraz będą liczne pomysły. Na dziś to mogę tylko trzymać kciuki i życzyć powodzenia . Co Cię nie osłabi to cię wzmocni.1 punkt
-
Zwykle pierwaki wychodzą przy ustabilizowanej ładnej pogodzie . Ale ... Wczoraj wyszedł mi pierwszy rój w tym roku (pierwszy zauważony) . Godzina 9 rano . Temperatura około 10 stopni C. ale słonecznie . Pół godziny później zaczęły się zbierać chmury z których około 11-tej zaczął padać przelotny deszcz . Padał cały dzień z przerwami . Chyba amatorki sportów ekstremalnych !1 punkt
-
Ja w tym roku zleciłem przerób 6kg Mariuszowi z Pasieki Kamionek (można zleźć kanał na yt). Nie jest ona może idealna, zauwazyłem też że linia komórek jest lekko na skos względem dolnego brzegu węzy ale pszczołom to raczej nie przeszkodzi. Ja jestem zadowolony a i przerobu tak małej ilości u innych ze świecą szukać. Ale on przerobem się zajmuje przez zimę.1 punkt
-
To za mało informacji na przepis jak prowadzić rodzinę na 10 ramkach gniazdowych danant 1/1. Jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Można nawet na 5 ramkach trzymać gniazdo z matką bez ryzyka rójki ( też tak robiłem z sukcesami ) ale to zawsze coś za coś . Więcej pracy , więcej przeglądów i więcej wymaganego doświadczenia. 10 ramek i czekanie na cud to przepis na rójkę - czego właśnie doświadczyłeś . Poza tym współczesne pszczoły są bardziej plenne niż te sprzed np. 10 czy 20 lat i nie musi to być buckfast żeby ul kipiał od pszczół. Wiosną pszczoły zawalą gniazdo pyłkiem i zaleją nektarem , więc łatwo o przepełnienie. Trzeba w czas dać węzę ( wiesz kiedy kwitnie agrest i co to znaczy dla pszczelarza ?) , w czas zabrać nadmiarowy czerw i wiele innych myków , ale nie zdalnie tylko "tymy rencamy". Mój przepis zwalnia z tych wszystkich czynności i dlatego pisałem o 3 korpusach. To naprawdę działa. Opisałem też jak to robię na warszawiakach poszerzanych. Miałem ( a nawet mam na stanie) 9 uli WP z gniazdem 10R i nie zasiedlam ich bo to był zły pomysł, choć przez jakiś czas byłem zachwycony. Ale kto bogatemu zabroni? Dobrej zabawy nigdy dosyć no i na koniec ( bez obrazy) nie da się być leniwym maniem , ani leniwym Michałem na 10 R gnieździe . Mniejszą ilość ramek trzeba opłacić potem w pracy , a często i łzami rozczarowania , a wiem co piszę z własnego doświadczenia , nie sąsiadów.1 punkt
-
1 punkt
-
W ameryce wszystkie elementy sa takie same tylko boczki sa krotsze. Gorna belka to 1'x3/4"(25mmX19mm) dolna 1/2"x3/4" (12.5mmX19mm) Szerokosc boczkow 35mm u gory, typ Hofman.1 punkt
-
ramki są standardowe 25 mm ( w miodni i ramka pracy 35 mm) , nie widzę problemów z komunikacją pomiędzy korpusami. Pszczoły same sobie budują mostki jeśli maja taką potrzebę , nawet pomiędzy korpusami miodni. Nie szukam problemów , stosuję standardowe rozwiązania. Choć widziałem takie ramki 1/1 , ale nie wiem jaki jest sens takich zastosowań tym bardziej w pełnej ramce. Pszczoły silne i zdrowe zawsze sobie radzą - komunikacja to wydumany problem . Odległość pionowa pomiędzy ramkami w korpusach to u mnie 10 mm ( po 5 w każdym korpusie ) .1 punkt
-
Bo analiza pyłkowa okazuje się, że nie jest miarodajną kontrolą odmiany miodu. W tamtym roku po wirowaniu rzepaku zakwitła miododajna koniczyna inkarnatka. Kwitła miesiąc o było jej 24 ha 500 m od pasieki. W każdej rodzinie przełożyłem do miodni po ramce czerwiu z gniazda. Po wywirowaniu w czerwcu wyszedł miód o fajnym slomkawym kolorze. Po analizie laboratoryjnym wyszło, że miód jest rzepakowy - udział pyłku rzepaku 89%. Super, co ? Badania robił Honeylab Teper i Waś. Ja stawiam na zapruszenie miodu pyłkiem z pierzgi z okolicy czerwiu ale mimo nakierowania w opisie podającym do próby laboratoryjnej zostało to zignorowane. Dla porównania - 2 lata temu postawiłem pszczoły na gryce. A pszczoły przyniosły miód o kolorze jasno herbacianym. Po analizie laboratoryjnej również okazało się, że dominuje pyłek rzepakowy ale z racji smaku, koloru oraz terminu miodu wykluczono tą odmianę. Kolejnym pyłkiem dominującym była lipa. Smak i kolor to potwierdziły i tak został zakwalifikowany. To badanie nie robiła już firma a osoba prywatna legitymującą się tytułami naukowymi z dostępem do laboratorium.1 punkt
-
U mnie akacja zmarzła w zeszłym roku ale tylko przy gruncie do 2 m , kwiaty powyżej przeżyły . Za to nie miałam jabłek , gruszek czy orzechów jedna noc i wszystko kaput . Nie wiem kiedy wysadziłeś te pomidory ale w zeszłym roku wysadzilam 6 testowo na początku kwietnia i je zmrozilo właśnie przy końcówce . Odbiły z wilków , zbiorów dużych nie było ale coś tam zebrałam . Teraz moje w szklarni siedzą od 10 kwietnia , kwitna pierwsze grona i za chwile będą kwitły nastepne piętra . Mrozu brak , kapusta pekińska zaczyna wiązać główki , nawet kilka niedobitków pomidorów których nie miałam już komu podarować posadziłam na grządkę i nic sobie nie robią z 4-5 stopni nocami , kwitną . Jeszcze trochę i chyba wróci wiosna . Winorośle tez już w pąkach . Borówki kończą kwitnienie . Mam nadzieje że mnie to ominie i nie spadnie na minus . Pomidory gruntowe jeszcze w doniczkach jakoś je przemęczę do przyszłego tygodnia .1 punkt
-
Jeśli jest choć jeden matecznik , a nawet czerw odkrty to podwanie matki NU jest bez szans bez względu na metodę. Najpewniejszą metodą podawania matki jest pod kołpak z wygryzającym się czerwiem. Wygryzające się pszczoły karmią matkę i przekazują do pszczół ulowych substancję mateczną. W przypadku matki UN to niemal 100% pewności przyjęcia , nawet jak jest odkryty czerw. NU - bez żadnych gwarancji. Lepiej podać matecznik , a potem wymienić matkę , nie czas teraz na eksperymenty. Nastrój rojowy zwalcza się uprzedzająco , a nie jak już jest w toku. Nie wiem jak u Kolegów , ale moim pszczołom 10 ramek to za mało na wiosnę i to już jest przepisem na rójkę. Mam w gnieździe 30 ramek 1/2 dadant, czyli odpowiednik 15 pełnych. Odkąd tak mam , nie wiem co to rójka , wystarczy wymieniać matki na nowszy model. W każdym korpusie jest ramka pracy ,żeby się nie nudziły i nie psuły węzy.1 punkt
-
Ad1, jak wiesz co.chcesz w ulu zrobić a rodziny nie są słabe to otwarcie ula nie zrobi im krzywdy. Tyle że to powinno być precyzyjne, chirurgiczne ciecie a nie nastuminutowe dłubanie Ad2, nie jest to tragiczny pomysł ale jeśli w dolnym korpusie przedzielalbys czerw węza to dla mnie zbyt ryzykowne na ochłodzenie. Poza tym, jeśli już są mocno nakręcone na rojenie to może nic nie dać Ad3) Nie zwlekaj z podaniem, matka musi być w rodzinie a nie lipnej klateczce z kilkoma pszczolami. I tak, jeśli chcesz żeby te kupne matki zostały trzeba przejrzeć ramki i kasować mateczniki. Po kasacji mateczników podałbym w klatkach już odbezpieczonych do uwolnienia przez pszczoły. P.s. Matki ratunkowe są bardzo dobre, warunek to że musi je wychować porządna rodzina a nie bidok. To kupowanie matek do odkładów to dla amatora nie jest rzecz obowiązkowa (moim skromnym zdaniem;) ) P.s.2 Mam taką zasadę którą sam sobie uknułem na początkach pszczelarzenia - jak nie jestem do końca pewien co chce zrobić w ulu to lepiej nic nie ruszać, przynajmniej nie zaszkodzę pszczołom. A one sobie znajdą rozwiązanie1 punkt
-
Jeśli sprzętowo wykonalne możesz spróbować całkowitego zabrania czerwiu sklepionego: O nadmierne osłabiania bym się teraz nie martwił, jak rodziny są już w zaawansowanych nastrojach to albo same się podziela albo Ty to zrobisz. Jak się rojenie uspokoi to zawsze możesz spróbować je połączyć ponownie.1 punkt
-
Taka jest rzeczywistość tego sezonu. Rzepak w zależności od regionu Polski zakwitł wcześniej , u mnie był przyspieszony o 2 tygodnie i w przypadku słabej pogody teraz może skutkować to rójkami i ubytkiem tego co na rzepaku uzbierały .1 punkt
-
3-2-1 szykujemy drabiny i puste korpusy !!! Górne nadstawki były zasklepiane dolne dolewały . Od 2 dni loty po wodę , rzepak kończy daje mu kilka dni i tyle . Nie wiadomo czy szykować miodarke czy drabiny ale raczej to drugie 🤣 . Max 15 stopni w dzień , przymrozków nie zapowiadają ale w nocy spada do 5-6 stopni na następne 1.5 tygodnia dopiero potem ma być cieplej . Pal licho ten miód , niech zjedzą na zdrowie byle się nie wyroiły bo wtedy naprawdę się wkurzę 🤣1 punkt
-
Pic polega na tym, ze gość od rzepaku jest ok. Pszczoły mi podtruł sąsiad sadownik. Spryskał sad i borówkę.1 punkt
-
Nie zapominajmy i o ogródkach działkowiczów , gdzie działkowcy bez opamiętania opryskują swoje kwiatki środkami chemicznymi powodując częste podtrucia pszczół . Moja lekarz powiatowa weterynarii na zebraniu pszczelarskim mówiła , że w naszym regionie podwarszawskim , w wyniku jej ustaleń , najwięcej podtruć pszczół powodują właśnie działkowicze którzy stosują często neonikotynoidy , bez przestrzegania zakazów oprysku roślin kwitnących i często taki pyłek jest skażony środkami ochrony roślin . Smacznego życzę 😛1 punkt
-
Po zaglądnięcia do gniazda były jeszcze niewygryzione mateczników rojowe (jedna matkę dosłownie przyłapałem na wycinaniu wieczka), ale były też ewidentne mateczniki ratunkowe - kilka, na środku ramki etc. Wygryzionych mateczników brak, węzę budują to wydaje mi się że nie myślały o rójce tylko czekały na nową matkę. Tak czy siak, dorodne mateczniki rojowe sobie zabrałem i podałem do rodzin weselnych. Będzie kolejne pokolenie mojej autorskiej linii "Dzik-Prim" 😅 A stara matka wróciła w klateczce do rodziny1 punkt
-
Tylko dodam że to był raczej początek nastroju, nie przeglądałem wszędzie ale najstarszy matecznik był otwarty z kilkudniową larwą, niektóre z jajem. I w tym upatruję nadziei że się rozmysliły 😉1 punkt
-
Nie chciałem aż tak mocnego zabiegu robić by nie stopowac rodziny. No nic, napięcie wzrosło niczym w dobrym thrillerze, nie było mnie dwa tygodnie to będzie jutro wszystko jasne 😁 Nawet jak się wyroily to przynajmniej matka zostanie a to moja ulubiona rodzina.1 punkt
-
Teoria to raczej przewiduje w takim przypadku kolejne rójki NU , aż pszczoły uznają że dosyć i zetną pozostałe mateczniki. Ja bym zrobił odkład przez nalot , wtedy zbiorę lotna pszczołę i mogą wpaść na pomysł wycięcia zbędnych mateczników z powodu małej frekwencji chętnych do lotu. Kiedyś zamknąłem kratami matkę w drugim korpusie . Podjęły próbę rójki, posiedziały na pobliskiej śliwce i wróciły do ula. Matka w tym czasie wycięła mateczniki , bo stwierdziła że luźno w ulu. Ja też , ale nie pogrzebać tylko założę miodnie. U mnie nadal zimno , ledwie wiśnie przekwitły i śliwy. Tradycyjnie na 1 maja stawiam od razu dwa korpusy miodni. Rzepak to gdzieś w połowie maja zacznie , więc spoko - a i entuzjazmu nie ma to tego smalcowatego miodu. Choć mam klienta co 50 słoików 0,9 l zabiera co roku.1 punkt
-
I na tym się skup, nawet pszczoły nie są ważniejsze. Dla niektórych jesteś niezastąpiony zapewne , w dobrym zdrowiu.1 punkt
-
Rozwój taki i pszczół już tyle, że postanowiłem w 18-tkach dać korpus z węza pod gniazdo jako bufor oraz jedna miodnie, a w langach jako że mają już bufor to samą miodnie. U mnie to już był ostatni moment - tyle pszczół a czerwiu też dużo, byle się pomieściły. Klony zakwitły, ałycze w pełni (nigdy nie widziałem tak obfitych i gęstych kwiatów na nich) a i mniszek się pojawia Zaraz wystartują wiśnie, czereśnie jabłonie i wszystko zatoczy swoje koło.1 punkt
-
Może pod kątem suszy. Natomiast na ten moment pogodowo jest aż za dobrze, zazwyczaj gdy kwitnie tarnina i klony to pogoda uniemożliwia loty, a teraz ideał. Z tym że u mnie nie obserwuje obfitości nektaru, wczoraj na wadze +600g. Dziś pierwszy dzień gdy widziałem że nie interesuje ich poidło, chyba siedzą na dzikich gruszach które zakwitły.1 punkt
-
0 punktów
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00